Stanisław Karpiel-Bułecka: W tradycji największa siła

Staszek Karpiel-Bułecka i Szymek Chyc-Magdzin z zespołu Future Folk mają ostatnio pełne ręce roboty. W najbliższych dniach ukaże się ich nowa płyta „Zbójnicki After”. Chłopaki sporo też koncertują.

Artystów spotkaliśmy przy okazji rekreacyjnej przejażdżki wokół Tatr, podczas której towarzyszyła im kamera Dzień Dobry TVN. Realizowany przy okazji program będzie zachętą dla turystów do aktywnego odpoczynku po polskiej i słowackiej stronie gór.

Korzystając z okazji zamieniliśmy ze Staszkiem kilka słów.

Czy w twojej rodzinie są jakieś tradycje związane z hodowlą koni?

Oczywiście. Mój dziadek miał konie. Zresztą najstarsza gazdówka w Zakopanem, w centrum miasta, należała właśnie do mojego dziadka Stefana Bachledy-Curusia. Więc konie w rodzinie zawsze były. Mój ojciec, Jan Karpiel-Bułecka, jest wielkim miłośnikiem koni i jak by tylko mógł, to by jeździł koniem, a nie samochodem. I nie wyobrażamy sobie życia bez tych zwierząt.

Nasz skoczek narciarski Klemens Murańka, z którym rozmawialiśmy kilka tygodni temu, powiedział, że każdy kto ma góralszczyznę w sercu lub we krwi powinien wspierać hodowców i miłośników koni na Podhalu. Czy zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

Dobrze powiedziane. Nie tylko wspierać, ale przede wszystkim pielęgnować tradycję. Nie wyobrażam sobie, żeby z krajobrazu i tradycji Podhala zniknęły konie, które są naszą wizytówką. Poza tym nie wszyscy przyjeżdżają w góry żeby tylko chodzić, dla wielu ludzi przejażdżka bryczką czy fasiągiem jest już sporą atrakcją.

Również nad Morskie Oko?

Tak, bo jaka to przyjemność iść asfaltem tyle kilometrów. Wielu z nich wjeżdża zaprzęgiem na Włosienicę i dzięki temu mają siły do dalszych wędrówek. Poza tym jest wiele osób, które z różnych przyczyn nie są w stanie iść na własnych nogach i dla nich wjazd to jedyna szansa, żeby znaleźć się w tak pięknym i uroczym miejscu, jakim jest Morskie Oko.

Myślisz, że transport konny na Podhalu zostanie zakazany?

Nie pozwolimy na to. My, górale, musimy się trzymać razem i pielęgnować tradycję, bo inaczej to wszystko zginie. Jak my, młode pokolenie, nie zaczniemy tego pilnować, to góralszczyzna zostanie tylko w muzeach i na kartach starych książek. Również przez naszą muzykę próbujemy docierać do młodych, którzy niekoniecznie przepadają za tradycyjnymi utworami. Może w naszych kompozycjach odkryją to coś, co zostanie im w sercu. I w tym największa siła.

Dziękujemy za rozmowę i poświęcony czas.

Zachęcamy również innych znanych Podhalan, aby wyrażali swoje zdanie na ten temat.