2013-04-24 19:57:29
Pijany jak Polak
Kiedy jechałem do USA nie byłem taki pewny, co będę robił. Miałem różne pomysły. Najpierw myślałem, że postaram się o zaokrętowanie na jakiś amerykański statek. Miałem doświadczenie z ponad 10 letniego pływania w Polskich Liniach Oceanicznych a do tego Dyplom "Marynarza Rybaka Polskich Statków Morskich" oraz Książeczkę Żeglarską (taki marynarski paszport) wydane przez Gdański Urząd Morski. Prócz tego wiedziałem, że polscy marynarze cenieni są przez zagranicznych armatorów i to nie tylko ze względu na powiedzenie "pijany jak Polak".
Tutaj, małe wyjaśnienie. Nie wszyscy wiedzą chyba, że jest to popularne powiedzenie francuskie "soûl comme un Polonais". Powinno określać osobę, która mimo wypicia sporej ilości alkoholu jest sprawna fizycznie i umysłowo. Można też podciągnąć pod powiedzenie o kimś, kto charakteryzuje się bardzo wielką odwagą i brawurą. "Pijany jak Polak" ma chyba ze trzy lub cztery wersje okoliczności jego powstania, ale wszystkie związane z Napoleonem. Mnie odpowiada takie, że powstało w czasie wojny napoleońskiej, bodajże w Rosji.
Po jakiejś bitwie polscy szwoleżerowie bardzo mocno świętowali swoje zwycięstwo nie szczędząc wina i gorzałki. Gdy w nocy napadli na nich Rosjanie, Polacy nie tylko zorganizowali szybko obronę ale też rozgromili ten oddział tak, że jego niedobitki przez długi okres czasu miały dość wszelakiej wojaczki. Co innego było z Francuzami, którzy śpiąc pijackim snem zostali przez inny rosyjski oddział rozbici i to ich niedobitki trwożliwie szukały schronienia w głównym obozie. Podobno wtedy właśnie sam cesarz Napoleon powiedział do innych wojsk: "jak chcecie pić, to pijcie jak Polacy, bądźcie pijani jak Polacy".
Z biegiem czasu, powiedzenie "pijany jak Polak" straciło w świecie swój, powiedzmy pozytywny, oddźwięk i teraz ma raczej niechlubne znaczenie. Ale to wina raczej samych rodaków. Chociaż, może nie wszystkich.
Pamiętam jednego Polaka (nazwijmy go Malina), który policjantowi na takiej amerykańskiej wysepce Key West do alkomatu wydmuchał ponad 5 promili.
Dodajmy, że po wykonaniu poprawnie testu na trzeźwość polegającego na trafieniu z zamkniętymi oczami palcami w czubek nosa, przykucnięciu na jednej nodze zachowując równowagę i przejściu stawiając stopę za stopą w równej linii.
Policjant z niedowierzaniem popatrzył najpierw na wskaźnik, później zmierzył sam siebie dmuchając w alkomat sprawdzając czy urządzenie jest sprawne i znowu sprawdził Malinę. Gdy po raz kolejny odczyt pokazał trochę ponad 5 promila powiedział, ze śmiertelną powagą - Ty nie żyjesz! Kiedy Malina odparł - "weź pod uwagę, że ja jestem Polak" policjant ze zrozumieniem pokiwał twierdząco głową.
Przy okazji, "Malina" to temat do co najmniej kilku innych opowiadań o Polakach w Ameryce, może więc kiedyś...
Kiedy na Key Weście przyjęto mnie do pracy (w języku marynarskim - zamustrowałem) na motorowy jacht "Platinium", który woził turystów na Karaiby, powiedziałem sobie, że będę bardzo uważał z alkoholem. By nie podpaść, bo przecież w tropikach, połączenie alkoholu z atmosferą wyspiarskich tawern często nastraja do przekraczania umiaru...
A ja przecież dostałem pracę w swoim zawodzie a co najważniejsze, pracę którą lubiłem i której nie chciałbym stracić przez nierozważne spóźnienie się na wachtę lub stanie za sterem w mgiełce oparów „Jamaica Rum”.
Jacht miał 6 dwuosobowych kabin pasażerskich z łazienkami i 8 tzw. "single" (jedynki) z kabiną prysznicową dla turystów . Załoga też miała jednoosobowe kabiny ale wspólne prysznice.
Prawdę mówiąc, to ten "jacht" był większy od niejednego statku polskiej "Białej Floty". Ale nazywał się Motor Yacht Platinium a nie Motor Ship, portem macierzystym był Gibraltar i na rufie wywieszał brytyjska banderę.
Załoga była iście nie tylko międzynarodowa ale i piracka bardzo. Po kilku dniach wzajemnego obwąchiwania się, kiedy zobaczyli, że znam prace bosmańskie i pokładowe a umiejętnością wiązania węzłów, "szplajsów" i innych prac na linach ich przewyższam (przydała się nauka tych rzeczy na tzw. rejsie kandydackim do PSM na Darze Pomorza), zaakceptowali mnie.
"Nie musisz rozliczać się z podatku, bo pracujesz dla królowej a nie dla wujka Sama" - usłyszałem od Derecka, właściciela i kapitana w jednej osobie, gdy ustalałem z nim warunki pracy i płacy. Jacht na pokładzie miał też helikopter, którym kapitan osobiście przewoził pasażerów na wysepki, kiedy nie było na nich przystani ani też możliwości dopłynięcia (np. ze względu na rafy) tzw. "bananaboatem" czyli dmuchanym pontonem z silnym silnikiem.
Więc kiedy inni z załogi po pracy nie unikali kontaktu z piwem czy innymi "Margaritami" (drink na bazie Tequili), ja trwałem w stanie abstynenckim.
Do czasu, aż kapitan Dereck nie zorganizował dla załogi przyjęcia na swoje urodziny. Kiedy wszyscy siedzący na rufie mieli już w sobie kilka piw i drinków, ja wciąż trzymałem w ręce szklankę z sokiem pomarańczowym.
Dereck widząc to, odezwał się - "Milosz, ty jesteś Polak a Polacy pija wodke".
Kiwnąłem potwierdzająco a Dereck kontynuował –
„Ty jesteś marynarz, a marynarze z całego świata też znani są z tego, że piją”.
Znowu kiwnąłem potwierdzająco głową a Dereck zadał pytanie - no a ty? Odpowiedziałem, że ja mogę się właściwie napić, tylko nie chciałbym, aby on później we mnie nie zwątpił. Roześmiał się tylko.
Cóż, po bodajże 10 dniach od tych jego urodzin, z niedowierzaniem i niepokojem patrzył na mnie na pokładzie pijącego najpierw piwo a następnie zakładającego na siebie "akwalung" (sprzęt do nurkowania swobodnego). Schodziłem pod wodę, by za pomocą ciśnieniowego "skrobaka" czyścić porośnięte różnymi skorupiakami i innymi wodorostami znajdującą się pod wodą część kadłuba. Widząc nie tyle mój stan, a bardziej to, że idę nurkować po wypiciu kolejnego piwa Dereck rzeczywiście zwątpił.
Kiedy wynurzyłem się po jakichś 30 minutach i wyszedłem na pokład, sam podał mi puszkę "Fostera" (australijskie piwo).
Wypiłem a on popatrzył na mnie i oznajmił, że kończę już na dzisiaj pracę, bo on zaraz zawiezie mnie na "ditaks" (detoxification) czyli odtrucie. Na Marathon, taką inną wysepkę oddaloną od Key West kilkanaście mil, gdzie jest specjalistyczny ośrodek odtruwający ludzi skażonych alkoholem lub innymi narkotykami.
A jak ze mnie wypłuczą już swoimi sposobami alkohol, jak mnie odtrują i doprowadzą do stanu przed tym, kiedy on się urodził, znaczy do tego przed rocznicą jego urodzin, to przyjedzie po mnie i przywiezie z powrotem na Platinium. "Bo jesteś dobrym marynarzem, Pablo (pochodzący z Hondurasu) wraca do siebie i ciebie zrobię First Mate" – powiedział. „Firstmate” to takie jakby połączenie I oficera z bosmanem.
Zawiózł mnie swoim Cadillakiem (dla reszty załogi do dyspozycji na pirsie stały dwa Volkswageny "Chrabąszcze" i 4 japońskie skutery) na ten "ditaks".
Tam, oprócz odtruwania chemią przeprowadzano pogawędki i pokazywano filmy czy inne przeźrocza pokazujące jak kończą ci, którzy nie zdążyli lub nie chcieli z medycznej i psychicznej pomocy skorzystać.
Jedzenie było może nie tak obfite jak na Platinium ale też dobre.
Po każdym posiłku (3 razy dziennie) szło się do ogrodu, palacze mieli możliwość zaciągnięcia się dymkiem (w budynku obowiązywał całkowity zakaz palenia). Pielęgniarka wydająca papierosy tym, którzy mieli je w depozycie pytała ile ktoś na te 15 minut wyjścia chce sztuk. Brałem (podobnie jak niektórzy) po trzy, by się napalić na zapas. A że paliłem francuskie "Gitanes" (przywiozłem tutaj za radą Derecka cały karton) wracałem lekko oszołomiony.
Pacjenci byli różni. Od "bumów" (po polsku "lump") zatrzymanych przez policję za picie na plaży lub w parku, aresztantów z sądowym z nakazem odtrucia, poprzez turystów, którzy pijani zachowywali się nieprzyzwoicie w publicznych miejscach do tych, których przywoziły rodziny by wyszli z "delirki" lub dobrowolnie zgłaszających się ludzi by przerwać pijacki ciąg. Mnie chyba podciągnięto pod "dobrowolnego" więc miałem jakby trochę więcej luzu.
Wesoło było, nie powiem, bo modeli różnych wśród pacjentów nie brakowało.
Dereck zabrał mnie po 6 dniach. Wracaliśmy samochodem nie poruszając tematu picia alkoholu, tylko rozmawiając o wszystkim i niczym.
Kiedy przyjechaliśmy na Platinium zaprosił mnie do siebie do kapitańskiej kajuty.
Kazał usiąść, wyciągnął z barku butelkę dobrej whisky, rozlał ją do dwóch szklanek, dodał wody sodowej i lodu, stuknął swoją w moją i wzniósł toast "cheers".
Pomyślałem, że kiedy wypiję, dowiem się, że mam iść spakować swoje rzeczy i "wymustrować", czyli, że wyrzuca mnie z pracy. Miał do tego pełne prawo, bo nurkując pod wpływem alkoholu narażałem swoje życie ale jego na karę też.
Dereck tymczasem nalał kolejne szklaneczki, później znowu następne i następne.
Piliśmy kontynuując takie „bla bla”, co w Polsce oznacza rozmowę o „d… Maryni” (nie obrażając żadnej z Maryn).
W pewnym momencie zapytał "dobrze było w Maratonie?". "Dobrze" - odpowiedziałem. "Jedzenie dobre?". "Tak" – potwierdziłem, myśląc jak on dyplomatycznie zmierza do celu by mnie zwolnić.
"Nauczyli cię, jak tobie nie można pić?" - zapytał. Popatrzyłem zdumiony i na wszelki wypadek kiwnąłem głową, że tak.
"No widzisz, jak będziesz firstmate to będziesz się mógł po pracy napić, ale nie tak, jak to robiłeś. Z umiarem. Tak jak dzisiaj. Od jutra zaczynasz obowiązki" - powiedział mocno bełkotliwie rozlewając do szklaneczek a przy okazji też na stolik resztę Famous Old Grouse.
Sam byłem już nieźle wstawiony ale "this is America" pomyślałem całkiem poprawnie...
I wtedy zawsze słyszę od ekspedientki: proszę pana, pan sie nie musi przedstawiać.
Na co ja niezmiennie odpowiadam - muszę, bo ja nie chce być anonimowy alkoholik...
Pozdrawiam jesczez raz
Na melancholie "Polską Wyborową" na nudę "Johny Walkera".
I jakos człowiek przeżył w przeciwieństwie do wielu much....
Pozdrawiam
Po lekturze tego wpisu odnoszę smutne wrażenie, że jest on apoteozą picia, i autor promuje alkoholizm,
Naprawdę nic na tych rejsach ciekawszego nie było oprócz chlania?
Znam narodowości jakie wchodziły w Królestwo Polskie przed rozbiorami, ale to było Królestwo Polskie, państwo polskie a nie litewskie, białoruskie etc.
Podobnie u boku Napoleona walczyły oddziały polskie a nie rosyjskie, białoruskie czy litewskie. Według Pana "ja sobie wybrałem"... cóż, ja znam tylko kilka wersji alw wyłącznie o Napoleonie: 1. niespodziewana wizyta cesarza w obozie wojskowym w czasie kampanii hiszpańskiej kiedy na przegląd stawili się wyłącznie Polacy bo reszta była za bardzo pijana; 2. Szarża polskich ułanów na wąwóz Samosierra, kiedy któryś z generałów czy marszałków powiedział: by szturmować ten wąwóz trzeba być pijanym; 3. Wspólne picie dowództwa czy też sztabu napoleońskiego, kiedy to wszyscy inni generałowie i marszałkowie prócz polskich nie byli już w stanie nie tylko trzeźwo chodzić ale i myśleć; 4. Ta, o ataku Rosjan na Polaków i Francuzów, którą opisałem.
Jeżeli zna Pan inną wersję okoliczności powstania tego powiedzenia, chętnie ją poznam. Bo przecież pisząc, że ja sobie wybrałem tą która mi odpowiada i przez to zatarłem faktyczne znaczenie i pochodzenie powiedzenia musi Pan znać te prawdziwe..
Oczywiście rozumiem,że pan wybrał sobie jedną "wersję okolicznościową" jak pan sam nazwał,a szkoda bo tak czasem można zatrzeć faktyczne znaczenie i pochodzenie słów, powiedzeń , przysłów itp. Jak wiele z nich ma odmienny w obecnych czasach wydźwięk? Niestety właśnie czasem przez niepełne pokazanie jego rodowodu ...
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam Tartak Gogolin ( województwo opolskie ) 1,870 ha Hala , Trak Bydgoski dolnonapędowy Wielopiła Trak taśmowy 2 wanny do impregnacji Ładowarka Furukawa i Komatsu Stacja benzynowa Kontenery mieszkalne Garaże Cena 5 200 000 zł tel.600832298. -
PRACA | dam
Nowo otwarta restauracja na Krupówkach zatrudni na stałe OSOBĘ Z DOŚWIADCZENIEM W PRZYGOTOWYWANIU BURGERÓW I KEBABÓW. Proszę o wysłanie kontaktu na mail: niemcowna@o2.pl -
MOTORYZACJA | sprzedaż
SKUTER INWALIDZKI ELEKTRYCZNY. 784 950 106. -
PRACA | dam
Recepcjonista do obsługi apartamentów w Białce Tatrzańskiej. Oferujemy stabilne zatrudnienie i atrakcyjne wynagrodzenie. Zainteresowanych prosimy o kontakt pod numerem 692 477 200 i przesłanie CV na adres m.koszarek@gorskagrupa.pl. -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam BACÓWKĘ, nowo wybudowaną na Sralówkach. 515 503 494, 18 265 39 77. -
SPRZEDAŻ | zwierzęta
Dwa KONIE POCIĄGOWE 9.500 zł/szt. 790 759 407. -
SPRZEDAŻ | budowlane
STEMPLE BUDOWLANE 6 zł/szt. DESKI SZALUNKOWE 600 zł/kubik. WIĘŹBA 950 zł/kubik. 790 759 407. -
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO OPAŁOWE 160zł/ m3. 790 759 407. -
SPRZEDAŻ | budowlane
DOM Z PŁAZÓW CIOSANYCH 10x8m - do przeniesienia. 790 759 407. -
SPRZEDAŻ | budowlane
DESKI Z OFLISEM na szałasy. 790 759 407. -
NIERUCHOMOŚCI | wynajem
DO WYNAJĘCIA LOKAL HANDLOWO-USŁUGOWY 110m2 W CENTRUM NOWEGO TARGU, UL. KRZYWA. 608 806 408 -
PRACA | dam
RESTAURACJA W KOŚCIELISKU ZATRUDNI: KUCHARZY, POMOCE KUCHENNE, KELNERÓW. 608 806 408 -
PRACA | dam
DORYWCZO - SPRZĄTANIE W KOŚCIELISKU. 608 806 408 -
PRACA | dam
KOŚCIELISKO - OSOBĘ DO OBSŁUGI IMPREZ: WESELA, KOMUNIE, CHRZCINY. 608 806 408 -
PRACA | dam
DO PRACY W PENSJONACIE W KOŚCIELISKU z możliwością zamieszkania. 608 806 408 -
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ KAŻDEGO MERCEDESA SPRINTERA. 531 666 333. -
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ KAŻDĄ TOYOTĘ. OSOBOWE, TERENOWE. CAŁE LUB USZKODZONE. 531 666 333. -
PRACA | dam
RESTAURACJA W ZAKOPANEM ZATRUDNI KELNERA-KELNERKĘ W SYSTEMIE ZMIANOWYM (8 GODZINNYM). 512351742 ZAMOYSKIEGO 2 watra@zakopane-restauracje.pl
Tel.: 512351742 -
PRACA | dam
Piekarnia w Zakopanem zatrudni EKSPEDIENTKĘ. Bardzo dobre warunki pracy. 604 102 804, 602 285 793. -
PRACA | dam
Piekarnia w Zakopanem zatrudni KIEROWCĘ. Dobre warunki pracy. 604 102 804, 602 285 793. -
USŁUGI | budowlane
OCIEPLANIE PODDASZY WEŁNĄ MINERALNĄ, ADAPTACJA PODDASZY, ZABUDOWA GK. 660 079 941. -
USŁUGI | budowlane
KOMPLEKSOWE WYKOŃCZENIA WNĘTRZ, MALOWANIE, PANELE, MONTAŻ DRZWI, ŁAZIENKI, ZABUDOWY GK. 660 079 941. -
NIERUCHOMOŚCI | kupno
Kupię DOM do 100.000 zł. 500 221 028. -
USŁUGI | inne
WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098. -
SPRZEDAŻ | zwierzęta
Owczarek podhalański. 501816189
Tel.: 501816189 -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam LAS w Łopusznej. 18 28 560 60. -
PRACA | dam
Wspólnota Mieszkaniowa INFINIUM - Aleje 3 Maja 5 w Zakopanem - POSZUKUJE FIRMY ŚWIADCZĄCEJ USŁUGI SPRZĄTANIA BUDYNKU (klatki schodowe, korytarze, itp.) ORAZ TERENU ZEWNĘTRZNEGO. Kontakt w sprawie zakresu do złożenia oferty tel. 889 18 91 54 - zarządca nieruchomości. -
PRACA | dam
Pensjonat w Zakopanem zatrudni POKOJOWĄ - 666 37 83 57. -
PRACA | szukam
KUCHARKA, POMOC KUCHENNA, POSPRZĄTAM. 796 358 958. -
PRACA | dam
Zatrudnię pracowników budowlanych, ekipy, podwykonawców. 601 508736. -
USŁUGI | budowlane
MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325. -
USŁUGI | budowlane
USŁUGI BLACHARSKO-DEKARSKIE, KRYCIE I PRZEKRYCIA DACHÓW, KOMINY, BALKONY, RYNNY, GZYMSY, FASADY. 889 388 484. -
USŁUGI | budowlane
KAMIENIARSTWO, ELEWACJE, OGRODZENIA - WSZYSTKO Z KAMIENIA. 509 169 590. -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
DZIAŁKA BUDOWLANA W MURZASICHLU 19 arów, kameralna. 517 018 380 -
SPRZEDAŻ | różne
NOWE KILIMY RĘCZNIE TKANE (z owczej wełny). Wzór: jarzębina (60/80). Tel. 793 887 893 -
SPRZEDAŻ | różne
Sprzedam GOBELIN - pejzaż zimowy - (145/80). TORBY JUHASKIE. Tel. 793 887 893 -
USŁUGI | budowlane
OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284. -
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105.