2013-05-29 06:43:51
Dziennikarz - misja czy zawód
Do tego wpisu skłonił mnie tekst redakcyjnego kolegi Józka. O propagowaniu dziennikarstwa a przez to przysparzanie kandydatów pośredniakowi pracy. I zastanawianiu się czy dziennikarstwo jest misją czy zawodem...
Nie uważam, abym był dziennikarzem z przypadku.
Bo pisać zawsze lubiłem, a że przy tym czasem ocierałem się o grafomanię to inna sprawa.
Pierwszą powieść zacząłem pisać w III klasie szkoły podstawowej w wieku 9 lat.
O partyzantach. Miałem Tatę, oficera AK, miałem wzór...
Do dzisiaj mam pierwszą stronę tej "powieści". Kartka z zeszytu w kratkę, dziecięce litery pisane obsadką ze stalówką. Dzisiaj, jeżeli gdzieś jeszcze się takie coś znajdzie, to raczej jako zabytek muzealny. A wtedy normalne narzędzie pracy ucznia.
Starsi wiekiem pamiętają ławki szkolne z dziurą u góry na kałamarz z atramentem.
Młodszym wiekiem wyjaśniam, że atrament, to coś w rodzaju tuszu w długopisie. Tyle, że do pióra ze stalówką. Atrament, czyli inkaust ...
No więc mam tę kartkę.
Tytuł u góry, drukowanymi, dużymi literami "Symfonia partyzancka".
Plagiat, wzięty z telewizji, w której oglądałem film o II wojnie światowej i blokadzie Leningradu, który był zatytułowany "Symfonia leningradzka".
Później wstęp - "Myślicie, że ta książka jest zmyślona? Nie, to działo się naprawdę podczas II wojny światowej. Ojciec mój przeżył wiele i opowiedział mi dużo o partyzantach. Partyzanci przeżyli dni głodu i nędzy, po to by my i nasi rodzice mogli spokojnie pracować, uczyć się i żyć".
Jest w tym wstępie nie tylko duma z Taty, ale są widoczne propagandowe, socjalistyczne hasła.
Cóż, takimi hasłami karmiono mnie w szkole, tak mnie wtedy uczono, że Związek Radziecki, że Armia Czerwona, że sojusz, że wspaniały komunizm a zgniły kapitalizm.
O stonce ziemniaczanej zrzucanej przez kapitalistów z samolotów albo wysyłanej w balonach ze Szwecji też mnie uczono...
Mój Tata miał zapewne dużo roboty, by mnie i moje rodzeństwo nauczyć historii jakże innej od tej ze szkoły...
Udało mu się, w liceum historyk nie nazywał mnie inaczej jak "młodym pachołkiem Londynu".
"Młody pachołek Czerczila do tablicy" - tak mnie wywoływał do odpowiedzi.
Pisanie tej pierwszej książki zakończyłem chyba na drugim rozdziale. Później w latach szkolnych pisałem jeszcze kilkanaście powieści.
Na szczęście żadnej nie skończyłem...
Dziennikarzem Tygodnika Podhalańskiego zostałem w sile wieku.
Mimo, że wcześniej coś tam sobie nawet pisałem ale rzadko publikowałem. Najczęściej w miesięczniku "Morze".
Jak przestałem pływać na statkch PLO, czasem napisałem jakiś list do gazety, na tyle ciekawy, że go drukowali.
W Tygodniku zacząłem pracować w 1991 roku.
Pierwsza niezależna gazeta na Podhalu...
Pierwsze teksty o ludzkiej krzywdzie, bezduszności urzędniczej.
Po tych zmianach ustrojowych, kiedy nagle się okazało, że w gazecie nie pisze się o nowym "Planie 5 letnim" czy o czynie społecznym z okazji 1 Maja ale o ludziach i ich codziennych troskach, ludzie zaczęli traktować tę naszą gazetę jako narzędzie do walki o ich prawdziwe czy też czasem wydumane krzywdy.
Chcieli, by pisać o tym, że "sąsiad postawił na swoim szopę, ale tak, że jak pada deszcz to woda spływa na moje" (autentyczne).
O tym, że ten tam, za komuny był agentem, a teraz w pierwszej ławce w kościele siada. A ksiądz mu pozwala.
I się pisało.
O panu sędzi z nowotarskiego sądu, który listy sygnowane pieczątką powiatowego sądu i z nadrukiem"opłata pocztowa zryczałtowana" (czyli bez pocztowego znaczka) wysyła w prywatnych sprawach. O tym, że koń się powiesił na lejcach w stajni jak się dowiedział, że radni miasta uchwalili obowiązek wywożenia śniegu z ulicy przez właściciela posesji.
O byłych esbekach, którzy nagle robią się bojownikami o wolność słowa, demokrację z prawdziwego zdarzenia.
O tych, co przegrali wybory i ustrój państwa, ale z dnia na dzień stają się najbogatszymi ludźmi w okolicy....
I moja pierwsza sprawa w nowotarskim sądzie.
O zniesławienie. Za tekst pt. "Sztandar czy chorągiewka".
O starszym człowieku, który w swoim życiorysie pisał m.in. tak: "W AK byłem dlatego, że w pobliżu nie było innych oddziałów partyzanckich. Ale zaraz po wkroczeniu Armii Czerwonej zostałem milicjantem, walczyłem z reakcyjnymi bandami. Później byłem sekretarzem w kombinacie huty im. Lenina..."
Długa była lista zasług tego pana, pisana przez niego na potrzeby otrzymania państwowego krzyża tzw. chlebowego. Chlebowego, bo dającego bodajże 25% dodatku do emerytury.
I nie byłoby sprawy, gdyby nie jeden fakt.
W Nowym Targu kończono wtedy budowę nowej szkoły podstawowej.
Przed zmianami ustrojowymi w Polsce, ten pan miał być jej "ojcem chrzestnym" a szkoła miała nosić imię "Żołnierzy bojowników i utrwalaczy władzy ludowej". W izbie pamięci (sala historyczna, a jakże, bo "takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie") znalazły się eksponaty pożyczone z innej szkoły. Z izby pamięci im. Franka Zubrzyckiego. To taki bohater komunistycznej władzy Polski, dowódca pierwszego oddziału Gwardii Ludowej.
I ta nowa, jeszcze budowana szkoła, aż do 1989 roku miała swym imieniem chwalić tych, co tę Polskę Ludową budowali...
Tylko, że historia spłatała figla.
Kiedy szkołę oddawano do użytku, otwierano jej podwoje, komuniści oddali władzę. Polska skręciła na nową drogę, zwyciężyła Solidarność.
W Polsce stało się głośno o Mazowieckim, później nastał Wałęsa, a na Podhalu o księdzu profesorze Tischnerze można już było mówić bez obaw.
A co poniektórzy wtedy nagle nawet Władka Hasiora zaczęli nazywać komunistycznym piewcą (za sławetne "Organy" na przełęczy koło Kluszkowiec poświęcone poległym o utrwalanie władzy ludowej na Podhalu).
Więc i nowa szkoła w Nowym Targu musiała szybko zmienić patrona.
Stanęło na imieniu "Żołnierzy AK". Bo przecież "izba pamięci" z eksponatami z II wojny światoqwej już w niej była przygotowana. Kto tam będzie wiedział, czy z tego leżącego w gablocie pistoletu strzelano do AKowca czy to Akowiec z niego strzelał?
A temu panu, który w swoim życiorysie najpierw pisał o tym, że "do AK to on musiał" i zabiegał o to, by szkołę nazywać imieniem tych, co to AK zwalczali, nagle się odmieniło.
Stwierdził, że on doskonale wiedział dlaczego w czasie wojny do oddziału Armii Krajowej wstąpił. Bo to jego ideologia, bo to jedyni, co o sprawiedliwą Polskę walczyli i teraz ta szkoła niech chwali tych AKowców. I tego pana, jako partyzanta AK przy okazji też.
W tekście "Sztandar czy chorągiewka" opisałem tę jego przemianę, przytoczyłem zasługi z jego życiorysu przez niego samego pisane.
Bo byłem w posiadaniu 20 kilku stronnicowego życiorysu, gdzie 20 stron to jego zasługi dla jedynej słusznej partii, władzy ludowej, propagandy PZPR itd. itp.
Ten maszynopis dostałem od jednego z byłych żołnierzy AK, który go przywiózł z Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Parti Robotniczej z Krakowa.
I teraz ten pan mnie oskarżał o zniesławienie.
Twierdził, że swoim tekstem go oczerniłem, zniesławiłem, kłamliwie i fałszywie pisząc, że on był sekretarzem propagandy PZPR. A to nie prawda. Podobnie jak to, że młodzież politycznie wychowywał w Hufcach Pracy czy innych oddziałach Służby Polsce, że aktywnie propagował nie tylko wśród tej młodzieży idee Marksa, Engelsa, Lenina...
Bo on przecież podczas okupacji walczył jako Akowiec, bohatersko spał w lesie pod gołym niebem i śpiewał "Rozszumiały się wierzby płaczące" a nie "My ze spalonych wsi i głodujących miast".
Przyniosłem ten życiorys do sądu.
Pokazałem sędzinie.
Pan, który mnie pozwał stwierdził, że to sfałszowany dokument.
Na pytanie o podpis z ostatniej strony powiedział, że jest jego. Dodał, że ostatnia strona jest zapewne prawdziwa, ale wszystkie inne są sfałszowane. Po to, by go oczernić.
Nie potrafił sądowi odpowiedzieć, kto jego zdaniem fałszował ten życiorys.
Nie jest kandydatem na prezydenta, wojewodę, nawet na radnego miasta też nie, więc po co ktoś ma go oczerniać? - pytał sąd.
Też nie wiedział.
Ale wiedział, że sąd ma mnie pytać, "kto za tym stoi".
Trochę spuścił z tonu, kiedy sąd oznajmił, że może zlecić sprawdzenie czy wszystkie kartki były pisane na tej samej maszynie i dowie się czy ostatnia strona, ta z jego podpisem była pisana na innej. Ale on poniesie nie małe koszty takiej ekspertyzy, jeżeli się okaże, że wszystkie kartki pisano na jednej i tej samej maszynie do pisania.
Co do mnie, wiadomo już było, że mam zieloną kartę i w najbliższym czasie wyjadę do USA. Miałem już nawet bilet na samolot, a o tym wiedzieli "wszyscy krewni i znajomi królika". Znaczy Sowy.
Sędzina dała mi do zrozumienia, że jak postanowi to może zatrzymać mój paszport do rozstrzygnięcia sprawy. A to może trwać kilka lat.
"Czy nie lepiej się z tym panem pogodzić?" - zapytała mnie.
"Nie lepiej dojść z nim do porozumienia niż ciągać się po sądach i czekać nie wiadomo jak długo na wyrok? - pytała. Ludzka była ta pani w todze...
Wyraziłem zgodę na kompromis, za zgodą sądu wyszliśmy na korytarz, by się dogadać.
Po kilkunastu minutach wróciliśmy do sali rozpraw, mój przeciwnik, zadowolony z rokowań, ja nie.
Ale robiłem dobrą minę do złej gry, samolot za kilkanaście dni, po co się jeszcze martwić...
Sędzina podyktowała do protokołu co następuje: "W wyniku rozmowy, dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego Miłosz Sowa zobowiązał się do napisania sprostowania w artykule, po uzgodnieniu treści artykułu ze skarżącym go o zniesławienie".
Kazała nam podać sobie na zgodę ręce.
Stwierdziła, że obaj ponosimy koszta sprawy, na co ten pan zaoponował mówiąc, że on z przyjemnością pokryje sam koszty.
Wyszliśmy z sądu, chciał od razu uzgadniać sprostowanie i treść artykułu. Wykręciłem się brakiem czasu.
Od następnego dnia co dziennie dzwonił, najpierw prosząc a po kilku dniach wręcz domagając się spotkania.
W czasie kolejnej telefonicznej rozmowy zapytałem, czy on rozumie sentencję wyroku gdzie zostało napisane: "po uzgodnieniu treścu ze skarżącym".
Oczywiście, że rozumie - usłyszałem w odpowiedzi.
A czy pan rozumie, że my nigdy tej treści nie uzgodnimy, że zawsze ja będę miał inne zdanie co do treści a pan inne?" - zapytałem, na co on najpierw zaniemówił a po chwili zaczął krzyczeć, że znowu spotkamy się w sądzie.
Ale nie spotkaliśmy się, bo ja za kilka dni wsiadłem do samolotu.
Może mnie ktoś zarzucić, że postąpiłem nie ładnie, że oszukałem tego pana i sąd.
Mam inne zdanie. Np. nie zdążyłem napisać sprostowania, bo nie mogłem treści tego prostującego artykułu z tym panem za cholerę uzgodnić, mieliśmy naprawdę odmienne zdanie na jego temat. Albo zwyczajnie zajęty wyjazdem do USA nie zążyłem z braku czasu. Nie ważne.
Tytuł artykułu "Sztandar czy chorągiewka" zmieniłem, bo jednak tego chwilowego AKwoca trochę żałowałem, nie chciałem temu panu za bardzo dokuczyć.
Bo pierwotny tytuł brzmiał "Sztandar czy kurek na dachu".
I doskonale oddawał charakter postępowania tego pana, który zależnie od wiatru historii ustawiał się tak, by z tym wiatrem lecieć.
Ten pisany przez niego życiorys mam chyba gdzieś do tej pory.
Co do dziennikarstwa, czy to misja czy zwykły zawód, nie potrafię odpowiedzieć.
Wiem za to, że praktyka czyni mistrza.
Czeka mnie więc jeszcze dużo, dużo lat praktyki.
co do tego opisywanego ,to bardzo delikatnie sie pan z nim obszedl ,ale zycie jest jedno
-
USŁUGI | budowlane
REMONTY, WYKOŃCZENIA, PŁYTKI, PANELE, MALOWANIE itp. OBRÓBKI BLACHARSKIE (balkony, tarasy, podbitki). 796 544 016. -
MOTORYZACJA | sprzedaż
SKUTER SNIEŻNY POLARIS. 515 503 494. -
NIERUCHOMOŚCI | wynajem
Do wynajęcia MIESZKANIE, I piętro, Waksmund. 515 503 494. -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
DOMEK LETNISKOWY W GORCACH. 515 503 494. -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
ZAKOPANE - MIESKZANIE ul. Orkana, 36.70 m, Ip., cena 615.000. Nieruchomości: 502 350 983 -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
KOŚCIELISKO - LOKALE NIEMIESZKALNE: 27,48 m cena 440.000 zł i 23,52 m cena 375.000. Nieruchomości: 502 350 983. -
PRACA | dam
PRODUCENT ŻYWNOSCI w Zakopanem zatrudni PRZEDSTAWICIELA. Praca stała, dobre warunki. 604 102 804, 602 285 793. -
USŁUGI | budowlane
FLIZOWANIE, REMONTY, WYKOŃCZENIA. 882080371. -
USŁUGI | budowlane
KAMIENIARSTWO. 882080371. -
MATRYMONIALNE
Aktywny przedsiębiorca, bez nałogów, dobrze sytuowany, właściciel domu pod Krakowem, poszukuje ciepłej i serdecznej Pani 35-55 lat, bez dzieci lub z dorosłymi. Chciałbym wspólnie odkrywać świat. Proszę o oferty ze zdjęciem: krzysztofkrisj@gmail.com. krzysztofkrisj@gmail.com -
PRACA | dam
Z. R. GŁOWACCY ZATRUDNI PRACOWNIKÓW BUDOWLANYCH DO ROBÓT WYKOŃCZENIOWYCH W ZAKOPANEM. 608 813 506 -
PRACA | dam
MAGAZYNIER w Sklepie Internetowym w Jabłonce Praca dla młodego chłopaka Zakres obowiązków: -Przyjmowanie i kontrola dostaw -Kompletowanie i pakowanie zamówień -Układanie i dbanie o porządek towarów w magazynie -Współpraca z innymi działami firmy. 538445663 SportoweStyle.pl sklep@sportowestyle.pl
Tel.: 538445663 -
PRACA | dam
NIEMCY - MURARZ, CIEŚLA, MALARZ, OCIEPLENIA, SPAWACZ, ELEKTRYK, KRANISTA. 601-218-955 -
PRACA | dam
WIZY USA, WYJAZDY, ZIELONA KARTA. 501 809 644 -
PRACA | dam
CENTRALNY OŚRODEK SPORTU w Zakopanem zatrudni INSPEKTORA DS. ZAMÓWIEŃ PUBLICZNYCH. Tel.: 18 263 26 60, www: https://bip.cos.pl/1509/zakopane -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
DZIAŁKI W SZAFLARACH przy zakopiance 6198/2 i 6200/7 o łącznej pow. 823 m2. Kwota 70.000 zł. DZIAŁKI W SZAFLARACH przylegające do siebie o nr. 6251, 6252/1 i 6252/2 i 6264 o łącznej pow. 71 arów. Kwota 320.000 zł. 517 625 354. -
KUPNO
Kupię STARY SOSRĄB Z GÓRALSKIEJ IZBY. 605 306 244 -
RÓŻNE
PRZYJMĘ ZIEMIĘ, GRUZ. 608729122. -
PRACA | dam
Przyjmę BRYGADĘ MURARZY. Praca Niemcy. 608729122. -
BIZNES
Wydzierżawię działkę w Ludźmierzu przy trasie Nowy Targ-Czarny Dunajec lub przyjmę reklamę. 608 729 122. -
PRACA | dam
Przyjmę MURARZA. Praca Polska, Niemcy. 608729122. -
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ MERCEDESA SPRINTERA (roczniki 1995-2010). 531 666 333. -
KUPNO
Kupię STARĄ GÓRALSKĄ SZAFĘ. 605 306 244 -
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ KAŻDĄ TOYOTĘ. OSOBOWE, TERENOWE. CAŁE LUB USZKODZONE. 531 666 333. -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam DZIAŁKĘ (ŁĄKĘ) W ROGOŹNIKU (od rzeki do granicy Maruszyny koło mostu), nr. dz. 1945/13. Tel. 0017739272019, 18 26 34 777. -
USŁUGI | budowlane
USŁUGI BLACHARSKO-DEKARSKIE, KRYCIE I PRZEKRYCIA DACHÓW, KOMINY, BALKONY, RYNNY, GZYMSY, FASADY. 889 388 484. -
PRACA | dam
Przyjmę DO OPIEKI NAD STARSZĄ OSOBĄ. 602 534 193. -
SPRZEDAŻ | różne
Sauny Ogrodowe na zamówienie|Transport Podhale. https://saunyeden.pl/ 794964176 kacper.piczura@gmail.com
Tel.: 794964176 -
PRACA | dam
PIEKARNIA W ZAKOPANEM ZATRUDNI PIEKARZA. Na stałe, umowa. 602 759 709 -
PRACA | dam
Zatrudnię SPRZEDAWCZYNIĘ DO SKLEPU SPOŻYWCZEGO W ZAKOPANEM. 602 759 709 -
MOTORYZACJA | sprzedaż
GRAND VITARA 2003 r., do wymiany pompa paliwa, po lifcie, 7.000 do negocjacji. 880 363 281. -
NIERUCHOMOŚCI | wynajem
Do wynajęcia POKÓJ W PORONINIE. 880 390 028. -
USŁUGI | inne
MYCIE DOMÓW DREWNIANYCH z zewnątrz i wewnątrz. WOLNE TERMINY. 880 363 281. -
IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE
OKOLICZNOŚCIOWY PRZEWÓZ OSÓB MERCEDES V-Klasa z KIEROWCĄ, BIAŁE BMW X7 z KIEROWCĄ. IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE, WESELA, TRANSFERY itp. Telefon: 602 290 555 -
USŁUGI | budowlane
BUDOWY DOMÓW OD PODSTAW ORAZ WIĘŹBY DACHOWE WRAZ Z POKRYCIEM. 572624414. -
PRACA | dam
Młoda i energiczna osoba poszukiwana do pracy w wakacje, a poza wakacjami weekendy... stala praca... kontakt 604 971 789... praca pod Gubalówką. 604971789 w.bukowski1985@gmail.com
Tel.: 604971789 -
PRACA | dam
ZATRUDNIMY W KARCZMIE oraz W BARZE MLECZNYM: KUCHARZA, POMOC KUCHENNĄ, OBSŁUGĘ BARU MLECZNEGO. Zakopane, bez zakwaterowania - 600 035 355. -
USŁUGI | inne
WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098. -
NAUKA
BRANŻOWA SZKOŁA I STOPNIA CECHU RZEMIOSŁ RÓŻNYCH I PRZEDSIĘBIORCZOŚCI W ZAKOPANEM OGŁASZA NABÓR DO KLAS PIERWSZYCH O KIERUNKACH WIELOZAWODOWYCH NA ROK SZKOLNY 2025/2026, więcej na www.szkolacechowa.pl, ZAPRASZAMY !!! Tel. 18 20 68 501 -
NAUKA
BRANŻOWA SZKOŁA I STOPNIA CECHU RZEMIOSŁ RÓŻNYCH I PRZEDSIĘBIORCZOŚCI W ZAKOPANEM OGŁASZA NABÓR DO KLAS PIERWSZYCH O KIERUNKACH WIELOZAWODOWYCH NA ROK SZKOLNY 2025/2026, więcej na www.szkolacechowa.pl, ZAPRASZAMY !!! Tel. 18 20 68 501 -
USŁUGI | budowlane
MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325. -
USŁUGI | budowlane
HYDRAULIK - 660 404 104. -
KUPNO
Kupię LIMBĘ na pniu. 605 306 244 -
USŁUGI | budowlane
OCIEPLANIE DOMÓW na materiałach wysokiej jakości. 787 479 002. -
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105. -
USŁUGI | budowlane
OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284.