Żmijki, owijaki, furmańskie rękawice - targowisko w Łopusznej pęka w szwach (WIDEO) (WIDEO)

Bożena Doleżuchowicz Mickiewicz z Kościeliska wyciągnęła ze starych skrzyń katanki, które szyła jej babka - Klementyna Fąfrowicz. Była słynną w okolicy krawcową. - Te katanki mają ok 60 lat, proszę zobaczyć jak są uszyte - pokazuje właścicielka pięknych strojów. - Niestety już się w nich nie mieszczę - dodaje. Maria Naglak z Zębu przywiozła do Łopusznej przepiękne, misternie utkane kilimy i chodniki. Jej prace są rozpoznawalne, wyróżniają się starannością wykonania.Marcin Bigos z Pyzówki pojawił się także z wyrobami, które sam wykonuje. A są to skórzane pasy tradycyjne, juhaskie, muzykanckie zwane też żmijkami albo owijaczami. Można u niego nabyć kostki do kapeluszów czy różdżki. - Są coraz modniejsze, nosi je coraz więcej chłopaków na Podhalu - pokazuje różdżki do kapelusza z poroża jelenia czy kozła. Do takiej różdżki wkłada się pióro i umieszcza na kapeluszu. Pasy wykonuje także Patryk Traczyk z Rabki. - Wykonanie takiego szerokiego pasu do męskiego stroju góralskiego zajmuje trzy, cztery dni. To bardzo pracochłonna, misterna robota - przekonuje. Nic wiec dziwnego, że za taki pas trzeba zapłacić ok. 1800- 2000 zł.Nie są także tanie rękawice furmańskie, z którymi przyjechała rodzina Nakielskich z Piwnicznej. Już cztery pokolenia w tej rodzinie wykonują rękawice, które wpisane są na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa. - To są rękawice tkane. Są bardzo zbite, twarde, ciepłe i nieprzemakalne. Tą tradycję zapoczątkował w naszej rodzinie dziadek Michał Nakielski - opowiada jego wnuczka. - Takie rękawicę tka się do tygodnia, nawet 40 godzin - dodaje. Ich koszt to 250 - 300 zł. Targowisko Regionalne w Gminnym Ośrodku Kultury w Łopusznej odbyło się po raz siódmy. Niw wszyscy handlujący zmieścili się w sali widowiskowej, stoły były nawet w holi. Także tłumy kupujących lub oglądających były nieprzebrane.