Chłopiec na deskorolce potrącony przez samochód. Na pomoc przyleciał śmigłowiec

Sorry, nie ma o czym gadać skoro " Prawo jazdy zrobili po to żeby niezrównoważeni emocjonalnie i rozkojarzeni nie zrobili krzywdy przypadkowym postronnym uczestnikom ruchu. Wiadomo że wypadki się zdarzają ale w tym kraju z tektury pod wtargnięcie podciąga się każdy wypadek z uczestnictwem słabszego uczestnika ruchu bo jak nie żyje to już nie ma się jak wybronić" - to jest wierutna bzdura . Zwłaszcza patrząc na orzecznictwo ostatnich lat jak i nawet wcześniejszych. Wg Twojego pkt widzenia prawko powinni dawać najwyżej 30 zwycięzcom eliminacji krajowych. Kompletnie nie czujesz, że clou polega na prewencji i ściganiu wszystkich uczestników ruchu zgodnie z PORD.

Wąskie osiedlowe uliczki, szkoła, skrzyżowanie, ograniczenie do 40... Co jeszcze trzeba dla tępaków postawić??? Pole minowe??? Zasieki??? #xxx - gdzie ty tu widzisz wtargnięcie? Sam jesteś wtargnięcie umysłowe.
Kierowca prawdopodobnie nie zwolnił nawet przejeżdżając przez skrzyżowanie równorzędne a dzieciak wyjechał z prawa lub lewa. To ile musiał tam mieć na liczniku żeby go nie zauważyć? Sam sobie odpowiedz. Bo na pewno nie jechał 40 km/h. Przecież nie będzie sportowym porszakiem jechał 40 na godzinę bo wstyd na całą wieś, jeszcze by go na jutuba dali. Prostaki, tępaki, zabójcy! I tak się pewnie wykpi bo rodzice mu dobrego adwokata opłacą i dadzą kopertę komu trzeba. Tyle jest to prawo warte. A społeczne przyzwolenie robi z tego kraju koszmar nie do życia, gdzie na każdym kroku musisz się oglądać czy ktoś nie chce cię zabić sportową kupą złomu. Strach dzieci wypuścić z domu.

#xxx - nie, nie uznaję wtargnięcia. Siadając za kierownicę dostajesz do ręki narzędzie zbrodni - wielotonowy pocisk i jesteś odpowiedzialny za to jak go wykorzystujesz. Prawo jazdy zrobili po to żeby niezrównoważeni emocjonalnie i rozkojarzeni nie zrobili krzywdy przypadkowym postronnym uczestnikom ruchu. Wiadomo że wypadki się zdarzają ale w tym kraju z tektury pod wtargnięcie podciąga się każdy wypadek z uczestnictwem słabszego uczestnika ruchu bo jak nie żyje to już nie ma się jak wybronić i "po co rujnować życie kierowcy?"
"kierowca to cyborg z czasem reakcji 0,0001 sek." - kierowca to właśnie nie cyborg i tym bardziej powinien zachować szczególną uwagę a nie cisnąć gaz do dechy kłócąc się z laską przez telefon po pijaku. To ty uprawiasz demagogię i wciskasz mi jakieś stereotypowe kity i wymówki każdego winnego kierowcy.
"Kolejno sugerujesz, że ktoś kogoś potrącił/miał wypadek, bo "jest przyzwolenie" - bez komentarza, czytaj ze zrozumieniem albo wróć do podstawówki.
""A widać jak na dłoni że jeżdżą wszyscy" - jeżdża bo jakoś muszą dojechać do roboty" - NIE, NIE MUSZĄ!!! jeśli nie potrafią zachować bezpieczeństwa na drodze to mogą dymać z buta, rowerem albo zbiorkomem - NIE MA OBOWIĄZKU POSIADANIA PRAWA JAZDY I JEŻDŻENIA SAMOCHODEM - TO PRZYWILEJ!!!
"Dawno mówiłem, że do jeżdżenia jest potrzebny samochód, a nie papier." - To się przeprowadź do Indii albo innego Bangladeszu jak nie potrafisz się dostosować do funkcjonujących przepisów a bezpieczeństwo postronnych osób jest dla ciebie nadmiernym ograniczeniem "wolności". I tu kończę bo niedobrze się robi od czytania twoich "mądrości". Nic dziwnego że przodujemy w statystykach wypadków z udziałem pieszych w całej Europie. Zero szacunku do życia czy zdrowia postronnych osób. Egoizm i drogowy bandytyzm. Dziwne że jak przekraczasz granicę ze Słowacją to nagle znika z twojego słownika "gaz do dechy" i "wtargnięcie". Dzicz boi się tylko bata bo nie potrafi sama myśleć.

#gajowy marucha - przepraszam uprzejmie, nie uznajesz wtargnięcia ? Czy też może uważasz, że twojemu dziecku wolno ?

Jakie społeczne przyzwolenie ? Coś się komuś należy ? Sorry nie uprawiaj demagogii, że kierowca to cyborg z czasem reakcji 0,0001 sek. Kolejno sugerujesz, że ktoś kogoś potrącił/miał wypadek, bo "jest przyzwolenie". Rozumiem, że kierowcy olewają lub wręcz mają w nosie czy hukną w inne auto tudzież człowieka ? Pewnie celowo to robią ?

"A widać jak na dłoni że jeżdżą wszyscy" - jeżdża bo jakoś muszą dojechać do roboty. Ktoś dawno temu jęczał o "mobilności za pracą".
"nawet bez uprawnień" - a któż to gardłował za wolnością bez pały ? Dawno mówiłem, że do jeżdżenia jest potrzebny samochód, a nie papier. No i postęp, wpiszcie sobie w koszty bezstresowej wolności. Tak samo dawno mówiłem, że niańczenie się zemści, bo jednej strony rosną należymisie, a z drugiej bydło co mu nic nie wolno zrobić bo "ma prawo".

#xxx - Gdyby nie było społecznego przekonania że każdemu .... należy się prawo jazdy wypadków byłoby znacząco mniej. Odbijając piłeczkę, twoje sumienie twój problem. Ja swoich dzieci nie puszczam samopas w pobliżu ruchliwych ulic. Ale jeśli ktoś by mi dziecko potrącił i tłumaczyłby że mu "dziecko wtargnęło" to nie czekałbym na policję... Prawo jazdy powstało z założeniem że nie każdy powinien być dopuszczony do prowadzenia pojazdów. Jeśli ktoś ma braki mentalne to powinien być eliminowany i jeździć autobusem. A widać jak na dłoni że jeżdżą wszyscy, nawet bez uprawnień. To państwo funkcjonuje tylko na papierze. Trzeba brać sprawy w swoje ręce.

#gajowy marucha - twoje dziecko twój problem, nie mój. Przestańcie wciskać odpowiedzialność wszystkim naokoło. Kierowca ma swoją odpowiedzialność i rodzice swoją.

Jeżeli kierowca poruszał się obszarze znaku drogowego D-40, to moim zdaniem jest winny. Natomiast jeżeli nie, to jezdnia nie jest bazarem.
W poniedziałek widziałem gościa, który woził dziecko na kierownicy kładem, wszyscy bez kasków. A co? niech uważają pozostali użytkownicy bo mają uprawnienia.

Zasadnicze pytanie, jakim prawem kierowca nie zachował ostrożności i nie zauważył dziecka? O ile mi wiadomo kierowcy którzy uzyskali uprawnienia do prowadzenia pojazdu to nie święte krowy i mają zachować szczególną ostrożność na drodze. Jakby drogą jechał dzik na deskorolce to też byś na nim wieszał psy bo gajowy go nie upilnował i musi kupić polisę OC? Zastanów się co piszesz. A jeśli myślisz tak jak piszesz to współczuję bo koszty leczenia mogą być znaczne.

Zasadnicze pytanie, jakim prawem dziecko poruszało się po drodze publicznej na deskorolce? O ile mi wiadomo, droga publiczna to nie miejsce dla deskorolek. Mam nadzieję, że rodzice wykupili polisę OC na tę deskorolkę bo ewentualne koszty naprawy samochodu mogą być znaczne.

tee Schumacher, a możo to jednak pozbawione opieki dziecko ponosi winę za wypadek ?

Schumacherów w samochodach na Mickiewicza nigdy nie brakowało.

Szaleństwo świąteczne. Samochody, motocykle, rowery, deskorolki, kłady z dziećmi bez kasków; czyli polskie drogi.
Do tego jeszcze remonty dróg, które i tak będą wymagać remontów po 2 latach.