Ludwik Idizkowski był majorem Wojska Polskiego, pilotem. 13 lipca 1929 roku podjął próbę przelotu nad Atlantykiem w trudniejszą, zachodnią stronę. Razem z nawigatorem Kazimierzem Kubala wystartował z lotniska Le Bourget.
Gdy na liczniku było ponad 2100 kilometrów silnik samolotu Amiot 123 zaczął wydawać trzaski i zmniejszał obroty. Idzikowski postanowił lądować na Azorach. W czasie awaryjnego lądowania samolot uderzył o wał ziemi i spłonął. Idzikowski zginął, a Kubala odniósł niewielkie obrażenia.
Teraz, w 90. rocznicę tej tragicznej śmierci z Zakopanego na Hel polonezem wyruszył Filip Idzikowski.
- Ludwik Idzikowski nie miał dzieci, mam to samo nazwisko, ale nie wiem, czy jestem z nim jakoś spokrewniony. Chcę jednak uczcić pamięć wielkiego patrioty i pilota - zaznacza Filip Idzikowski. Minionej nocy wyruszył on w podróż polonezem sprzed ośrodka lotniczego na Groniku.
p
Baca80
2019-07-14 11:24:44
Polonez bardzo dobra Marka. Dwa dni temu widziałem starego poloneza pod Londynem jak mnie wyprzedzał. Z resztą żuka też...
jarząbek
2019-07-14 07:20:26
Ten Polonez jeszcze lepszy od tego badziewia co teraz robią z blachą grubości puszki po piwie