2021-04-09 17:35:49
Bańska Wyżna
Nie żyje baca Tadeusz Barnaś
Pochodził z Bańskiej Wyżnej, ale bacował na Rusińskim Wierchu. Miał 57 lat.
Tadeusz Barnaś twierdził, że dobry baca pochodzi z biedy. Od dziecka był honielnikiem, juhasem, a później bacował na Rusińskim Wierchu. Zimą szył góralskie kapce.
Do Bystrzycy Kłodzkiej na letnią gazdówkę bacowie i juhasi z 2 tys. owiec jechali pociągiem. Barnaś twierdzi, że były tam dobre tereny do wypasu, po PGR-ach. - Jak bacowałem na Białczańskim, to też miałem duże stado, było 1700 owiec, a dobytku pilnowało 11 juhasów - wspomina.
Obecnie letnie stado Tadeusza liczy prawie 500 owiec, powierzanych mu przez gospodarzy z Bańskiej i Leśnicy. Sam hoduje 60 owieczek. Ma jeszcze 7 krów i 2 konie. Latem cały ten zwierzęcy dobytek zabiera na Rusiński Wierch. W ubiegłym roku bacówkę odwiedził niedźwiedź, ale nie wyrządził żadnych szkód. - Psy go nie dopuściły - twierdzi Barnaś. Na bacówce pomagają mu jeszcze 4 osoby. - Do szałasu czasem zajrzy żona, pomoże przy owcach i innych rzeczach, bo jest co robić - zaznacza.
Pod powałą, wzdłuż belek Barnasiowej bacówki wiszą na sznureczkach sery, które wędzą się tak jak przed wiekami. - To takie moje udogodnienie. Sery szybciej się wędzą i równomiernie, nie trzeba oscypków obracać na półkach - uważa Tadeusz, który ma unijny certyfikat na swoje wyroby i bez kłopotu wszystkie wyprzedaje na miejscu.
Baca zastanawia się, czy będzie miał następcę. Pracą na bacówce zainteresowany jest młodszy, 16-letni syn Piotr. 18-letni Damian ukończył w ubiegłym roku kurs juhaski. Tadeusz Barnaś ma jeszcze dwie córki Kamilę i Justynę, które jeszcze się uczą.
- Teraz trudno o dobrego juhasa. Czasem taki potrafi uciec w środku sezonu. Młodym nie chce się pracować, bo to ciężki kawałek chleba. Trzeba wstać przed czwartą rano - żali się.
Baca musi być twardy jak skała, bo pasterskie życie go do tego zmusza. - Dobry baca pochodzi z biedy, bo to bieda go zmusiła do honielnikowania, a później prawdziwej juhaski - uważa.
