Jeszcze 10 lat temu, gdy zdobyliśmy tatrzański szczyt, dotarliśmy nad górski staw, pokonaliśmy trudną trasę lub po prostu zrobiliśmy piękne zdjęcie, mogliśmy się nim pochwalić, wysyłając je znajomym. Nieliczni prowadzili wtedy strony internetowe, blogi i mogli tam opublikować swoje tatrzańskie dokonania. Wszystko zmieniło się kilka lat temu wraz z niesamowitym wręcz rozwojem mediów społecznościowych. Tatry, najpopularniejsze góry w Polsce, stały się jednym z najczęściej fotografowanych miejsc. Facebookowe strony i grupy o tematyce tatrzańskiej mają setki tysięcy polubień. Ważne jednak, aby walka o kolejne lajki nie zamieniła się w efekcie w walkę o życie na trudnym górskim szlaku i aby ten facebookowy szturm przetrwała tatrzańska przyroda.
W czasie tegorocznej zimy rekordy popularności na Facebooku biją zdjęcia osób zdobywających tatrzańskie szczyty z czekanami w rękach. Często wydaje się, że możliwość publikowania zdjęć z tych wypraw jest głównym czynnikiem, który sprawia, że w te góry w ogóle się wybieramy.
Turystyka krokusowa
- To, że media społecznościowe wpływają na liczbę tatrzańskich turystów, widać na przykładzie popularności fotografowania krokusów. Jeszcze kilkanaście lat temu nikt nie słyszał o najazdach turystów na przykład na Dolinę Chochołowską - mówi Krzysztof Baraniak, twórca Tatromaniaka, najpopularniejszego tatrzańskiego fanpage`a na Facebooku. Moda pojawiająca się w mediach społecznościowych nakręca także odwiedzanie niektórych kiedyś mniej popularnych miejsc. - Kilka osób, które mają wiele polubień, robi tam zdjęcia, wrzuca je na portal społecznościowy i natychmiast następuje efekt śnieżnej kuli. Znajduje to bardzo wielu naśladowców, którzy koniecznie chcą zobaczyć dane miejsce i wykonać podobne zdjęcie - tłumaczy Krzysztof Baraniak.
Pozostaje pytanie, jak ta turystyka facebookowa przekłada się na bezpieczeństwo w Tatrach. - Kilkanaście lat temu nie było masowego zdobywania zimą Rysów, a trzeba pamiętać, że o tej porze roku jest to już dla wielu osób wyzwanie - mówi Krzysztof Baraniak. Na Rysach akurat w minionym sezonie doszło do wielu wypadków, ale jednak liczba akcji TOPR w Tatrach nie rośnie lawinowo. - Być może duże znaczenie ma pozytyw istnienia mediów społecznościowych, dzięki którym edukacja górska jest łatwiej dostępna i bardziej popularna - przypuszcza Krzysztof Baraniak. To jego zdaniem pokazuje, że media społecznościowe mają zarówno dobry, jak i negatywny wpływ na turystykę w Tatrach. - Na końcu wszystko zależy od człowieka. Jeśli ktoś zobaczy fajny widok zimowy na Tatromaniaku i stwierdzi, że chce zdobyć Rysy, ale do tego się przygotuje, to dobrze, ale gdy nie mając doświadczenia postanowi zdobyć ten szczyt, to może się to różnie skończyć - podsumowuje twórca Tatromaniaka.
Facebook popularyzuje też wyczynowców, którzy postanawiają zdobywać szczyty wiele razy w ciągu doby czy dnia. - Jedni powiedzą, że ktoś wbiegał na Rysy dla lajków, ja jednak twierdzę, że główną motywacją jest sprawdzenie swoich możliwości w Tatrach, i tylko tyle, a że przynosi to medialne zainteresowanie, to efekt uboczny - dodaje Baraniak.
Kilka tygodni temu mieliśmy przykład tego, jak media społecznościowe mogą w negatywny sposób wpływać na przyrodę. Cicha i dość spokojna zwykle Dolina Pańszczycy po kilku efektownych zdjęciach pokazujących narciarskie zjazdy, opublikowanych na Facebooku, stała się bardzo popularna wśród skiturowców. Schodzili oni ze szlaku, wchodzili na zamknięte cenne przyrodniczo tereny i publikowali swoje relacje. To spotkało się z szybką reakcją Tatrzańskiego Parku Narodowego, który po prostu do odwołania zamknął ten rejon.
- Takie zdjęcia pokazujące turystę ze wspaniałym wyposażeniem, w drogim stroju, gdzieś na szczycie w Tatrach, oczywiście przyciągają - tłumaczy Jakub Brzosko, przewodnik tatrzański i doświadczony skiturowiec.
Panie w futerkach
Na Kasprowym Jakub widział niedawno sytuację, że ktoś założył ślad prosto do góry, bez wchodzenia w łatwiejsze dla mniej doświadczonego narciarza skiturowego zakosy. Tym śladem podążały kolejne osoby zupełnie do tego nieprzygotowane. Pojawiły się tam panie w futerkach, obklejone naklejkami renomowanych firm, które zostały przeniesione jakby z innego świata. Pojawili się turyści na nartach, którzy próbowali iść tym śladem, ale byli do tego kompletnie nieprzygotowani. Przewracali się, uderzali twarzą o narty. - Nie wiem oczywiście, dlaczego te osoby się tam znalazły, czy sprawił to Facebook, czy moda, czy może również zamknięcie stoków. To pokazuje jednak, kto zaczyna odwiedzać Tatry. Są to osoby bez żadnej wiedzy, doświadczenia, bez jakiejkolwiek autorefleksji, bez odpowiedniego sprzętu - twierdzi Jakub Brzosko.
Jego zdaniem przykład Doliny Pańszczycy, której popularność spotęgował Facebook, jest dowodem na to, że wpływ mediów społecznościowych na Tatry jest ogromny i niekoniecznie jest to dobra informacja. - Coś się niestety zmieniło. Jest nas na świecie coraz więcej, nie wyjeżdżamy za granicę, bo panuje pandemia, i Tatry są oblężone. Musimy jak najszybciej przewartościować podejście nich, bo to góry kieszonkowe i te Tatry w dzisiejszej formie mogą tej popularności nie przetrwać. Ile osób wie, że niedaleko Pańszczycy jest Dolina Waksmundzka, która jest ostoją przyrodniczą, z gawrami niedźwiedzi, a gdy blokuje się przejścia zwierzętom, na przykład ciężarnym kozicom, może się to źle dla nich skończyć.
Majestat gór
Ten nowy typ turysty, który coraz to częściej pojawia się w górach, może doprowadzić do ich degradacji. - Dla mnie najważniejsza jest dzikość gór, ich majestat, piękno, dlatego chcę w nich być. Jeśli zwycięży hasło "róbta, co chceta", to te prawdziwe góry znikną. Sezon się wydłużył. Kiedyś w listopadzie w górach był spokój, teraz w każdy słoneczny weekend są tłumy. Doszliśmy do ściany - uważa Jakub Brzosko.
Jego zdaniem rozwiązań takiej sytuacji nie trzeba szukać daleko, bo na Słowacji. Tam od listopada do czerwca szlaki w Tatrach powyżej schronisk są zamknięte. - To byłoby rozwiązanie, bo schroniska są czynne i odwiedzane, może udostępniony mógłby być rejon Kasprowego. To rozwiązanie sprawdza się na Słowacji. Oba parki są rezerwatem biosfery. Jeśli tam zimą chroni się przyrodę, a u nas nie, to nie widzę tu jakiejś spójności, a przecież Tatry są wspólne. Podobnie jak u naszego południowego sąsiada wstęp na wyżej położone szlaki mieliby turyści z licencjonowanymi przewodnikami.
Przykładem potwierdzającym, że z roku na rok sytuacja turystyczna w Tatrach jest gorsza, są jego zdaniem powtarzające się wiadomości o grupach turystów, które utknęły nad Morskim Okiem. Również pokazuje to, że w Tatry docierają zupełnie inne osoby niż kiedyś. - Ostatnio na Kopie Kondrackiej słyszałem pytanie turysty, który się głośno dziwił, że nie ma tam jakichś atrakcji - dodaje Jakub Brzosko. Jego zdaniem tu otwiera się pole do popisu dla władz gmin na Podhalu, aby takim turystom te atrakcje zapewniać, żeby wszyscy nie musieli wybierać się w góry. - Tymczasem w czasie złej pogody w Zakopanem nie ma poza Krupówkami gdzie iść, nie ma czego zaproponować turystom. W moim odczuciu o wiele lepiej z tworzeniem takich atrakcji radzi sobie Kościelisko - podsumowuje Jakub Brzosko.
Jan Krzeptowski Sabała z Tatrzańskiego Parku Narodowego wskazuje dwa wyraźne przykłady pokazujące, jak media społecznościowe zmieniają turystykę w Tatrach. Pierwszy to rosnąca z każdym rokiem liczba turystów polujących na cudowne zdjęcie krokusów, drugi to cieszące się sporą popularnością wyjścia na szczyty przed wschodem albo zachodem słońca. - Na popularność krokusów pewnie wpływ miał głównie Instagram, który bazuje na pięknych zdjęciach. Ta sama motywacja zrobienia ładnego ujęcia i dodania na portale społecznościowe pcha wiele osób do wychodzenia w Tatry przed świtem - tłumaczy Jan Krzeptowski Sabała. W tym przypadku trzeba jednak pamiętać, że chodzenie po zmroku w Tatrach ze względu na ochronę przyrody i poruszających się nocą zwierząt jest dozwolone tylko zimą. - Z jednej strony media społecznościowe popularyzują ruch na świeżym powietrzu, odwiedzanie Tatr, z drugiej przyczyniają się do tego, że niszowy sport, taki jak skitury, staje się niemal sportem narodowym - dodaje Krzeptowski Sabała. Jego zdaniem, jeśli narciarstwo w Tatrach dalej będzie się rozwijać w takim tempie, trzeba będzie pomyśleć o zamykaniu zimą niektórych szlaków dla narciarzy.
Edukacja, edukacja i edukacja
Zdaniem Rafała Raczyńskiego, alpinisty, współzałożyciela i administratora grupy Tatromaniacy, widać, że w mediach społecznościowych zarysował się podział. Część świadomych turystów szuka informacji pogodowych, chce jak najwięcej wiedzieć o górach. Druga część chce przyjechać w Tatry, odwiedzić tylko Morskie Oko i Kasprowy. - Wśród nich jest bardzo wiele młodych osób, które przyjeżdżają się wyszumieć. Sam, schodząc z Doliny Pięciu Stawów, napotkałem niedawno grupę 20-latków, którzy myśleli, że bez raków dadzą sobie radę, ale życie to szybko zweryfikowało i musieli zawrócić - tłumaczy Raczyński. Media społecznościowe coraz bardziej się rozwijają i mają coraz większy wpływ również na to, co dzieje się w górach. Niestety 80-90% komentujących górskie posty nie ma najmniejszej wiedzy na temat chodzenia po górach, szczególnie zimą. - Niestety to wszystko nie idzie w dobrą stronę. Moim zdaniem zamykanie Tatr nie jest żadnym rozwiązaniem. Jedyną receptą jest edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja, chociaż wiadomo, że takie treści do jednych trafią, a do innych nie. Dlatego potrzebna jest edukacja nie tylko w internecie, ale także w szkołach - podsumowuje Rafał Raczyński.
Paweł Pełka
1
Jeszcze 10 lat temu takich tłumów poszukujących krokusów w Dolinie Chochołowskiej nie było / Fot. Bartłomiej Jurecki (www.jurecki.com)
2
/ Fot. Bartłomiej Jurecki (www.jurecki.com)
worek na śmieci
2021-04-19 21:39:28
"Przewodnikowi licencjonowanemu" marzy się własny folwark w parku.
OHO
2021-04-19 19:39:07
Łoj ludzie,ludzie ,żeby Tatry przetrwały,trzeba je zamykać na zimę,dla tych licencjonowanych też,proste jak konstrukcja maszyny do młocki.
Truteń
2021-04-19 09:31:28
Panie "przewodniku licencjonowany", jeśli już zamykać Tatry to dla wszystkich bez wyjątku.
Co to, przewodnik z "klientami" jest kimś lepszym? Niby dlaczego? Chodzę po Tatrach od prawie 30 lat i żaden przewodnik nie jest mi do niczego potrzebny, tym bardziej licencjonowany.
Autor też zabawny, prowadzi serwis który zachęca ludzi do odwiedzenia Tatr i jednocześnie narzeka na tłumy. A zamknij pan to w diabły, może dzięki temu choć parę osób pojedzie na urlop gdzie indziej.
@franek
Dokładnie tak, jestem za. W tak małych górach schroniska typu karczma nie są turystom do niczego potrzebne. To jest tylko złoty biznes, generujący tłumy.
Co do filanców to też ich praktycznie nie widuję, a nad takim Morskim Okiem to w pogodne letnie dni i 50-ciu miałoby co robić.
gural
2021-04-19 07:58:33
Niestety ta stonka jest przekleństwem dla Tatr i dla mieszkańców Zakopanego ,60% z nich gdyby nie Facebook i możliwość pochwalenia się zdjęciami nigdy w Tatry by nie przyjechała...
Kopa Liptowska
2021-04-19 07:43:25
Kuba, z tym zamykaniem Tatr (ale nie dla klientów z przewodnikiem) to poszedłeś po bandzie. Tego bym się po Tobie nie spodziewał. No chyba, że cierpisz na mgłę covidovą, czy jakoś tak...
wojto
2021-04-18 20:37:55
Zlikwidować Tatromaniaka, zlikwidować przewodników, zlikwidować schroniska, zlikwidować bryczki, zlikwidować ułatwienia. Wiem, kasa kasa kasa. LUDZIE mamy XXI wiek a wszyscy łącznie z TPN zachowują się jakby był 1864r góry są puste i należy zachęcić jak najwięcej ludzi do ich deptania!
Jurek
2021-04-18 19:35:27
Świetny art. Ostatnio w piękny dzień szedłem Chochołowską i pytam ludzi po drodze gdzie idziecie. A grupa mówi że na Grzesia. Czekany wszyscy oczywiście.
worek na śmieci
2021-04-18 19:00:20
@franek. Sama prawda, tylko prawda i szczera prawda. Popieram. Mam takie same spostrzeżenia. Niestety likwidacja schronisk, podniesienie cen biletów i srogie karanie pseudo turystów nie wpisuje się w strategię biznesową parku. Nie wspominając o świetnie prosperującym biznesie drzewnym co również w moim mniemaniu niejako mija się z misją ochrony przyrody.
Zanokcica
2021-04-18 18:01:01
Licencjonowany przewodnik proponuje, żeby w zimie powyżej schronić mogli chodzić tylko turyści pod opieką licencjonowanych przewodników... Na Podhalu to jednak mają głowę do interesów!
Gh
2021-04-18 17:49:38
Nie bardzo rozumiem, najpierw same
portaletakie hak tatromaniak promują turystykę a puzniej6placza że za dużo ludzi
Orn
2021-04-18 17:36:40
Morskie oko wiem gdzie to
Tam się leczy kaca po sylwestrze doruli
franek
2021-04-18 17:26:18
Spokojnie, moda minie i ci którzy nią się kierują, również. Kwestia tylko kiedy.
Ale jeśli chcemy szybko zmniejszyć tłumy to pierwszym ruchem powinna być likwidacja tzw. schronisk.
Bo to już od dawna nie są schroniska, tylko knajpy z wyszynkiem. A zdecydowana większość tych tłumów idzie tylko do schronisk - bo tam można zjeść i wypić. Widać to w M. Oku, w Chochołowskiej, w Kościeliskiej, nawet w Piątce. Powyżej schronisk udaje się może 10% ludzi, jeśli nie mniej. Wniosek - nie będzie schronisk, nie będzie tłumów.
Dla sprawnego turysty nie jest żadnym problemem wejście w ciągu dnia na dowolny szczyt w Tatrach startując od bram TPN i wracając tamże. Schronisko mu niepotrzebne, tym bardziej teraz gdy coraz więcej ludzi robi sobie tam imprezy, nieraz całonocne.
Bilety do TPN też spokojnie mogą być droższe, szczególnie te jednodniowe, i zawierać większy odpis na TOPR.
Kolejna sprawa - dużo więcej strażników parkowych, którzy będą interweniować i karać mandatami za łamanie regulaminu. Pierwszy przykład z brzegu - na terenie TPN nie wolno palić papierosów poza wyznaczonymi miejscami, a nigdy nie widziałem żadnej interwencji w tej sprawie. Zresztą w ogóle strażników TPN widuję raz na parę lat, a spędzam w Tatrach 40-50 dni w roku. A mogliby spokojnie ładować setki, jeśli nie tysiące mandatów dziennie, za śmiecenie, hałasowanie, włażenie do stawów, dokarmianie zwierząt chlebem itp. itd.
Można jeszcze wiele pisać, ale przecież Ameryki nie odkrywam, w TPN też to wiedzą.
taka prawda
2021-04-18 16:57:13
Jeszcze zapomniano wspomnieć o skitoruowcach. Dawniej nieliczni jeździli a dziś co drugi to skitourowiec i musi dać focie na facebooku :) Nie wiem czy ludzie jeżdzą, chodzą po górach dla siebie czy tez wyłącznie aby wrzucić coś. Czują sie wtedy dowartościowani, lepsi? Muszą drugiemu pokazać: byłem tam? To tak samo jak z tymi fotami z wakacji pod palmami. Mam takie wrażenie, że w większości chodzi o pokazanie się "w towarzystwie". A z drugiej strony- cóż pozostało ludziom przy tej całej pandemii.. Niech się cieszą chociaż tym :)
Karol Grzmot
2021-04-18 16:52:58
10 lat temu to jeszcze byli w miare turyści, teraz to jest pijąca wszystko niszcząca śmiecąca małpkami hołota, sołtys i namiestnik kurski zrobili swoje
Warszawiak43
2021-04-18 16:38:38
Zgadxam się z autorem i tymi ktorzy sie wypowiadaja, boje sie co bedzie za 5 lat