Pogróżki na Gubałówce

Na razie tylko przepędza gapiów z pola widzenia. Naciągacze robią to jednak na tyle skutecznie, że turyści odwiedzający Zakopane poczuli się zagrożeni.

- W Zakopanem bywam często i wiem, że w tej grze wygrywa zawsze jedna strona - tłumaczy pani Maja. - W miniony weekend byłam z narzeczonym oraz znajomym małżeństwem, które na Podhalu spędzało podróż poślubną. Czteroosobowa grupa wyjechała na Gubałówkę. Przystanęli przy stoliku, wokół którego było gęsto od ludzi. Toczyła się bowiem gra w trzy kubki. Jak się potem okazało, cały ten tłum, tj. paru rosłych mężczyzn, jeden gość z "żoną" oraz mniej więcej 70-letnia babcia - to ekipa zawodowców. - Poza przegrywającą właśnie ze łzami w oczach kobietą, byli to podstawieni oszuści - tłumaczy jedna z turystek. Rozmawiając  między sobą, gapie skomentowali naiwność grających turystów. Wtedy "kulkowy krupier" zapytał, czy turystka zamierza grać. Gdy odmówiła, już agresywniej zaproponował rozgrywkę. Bo "nie szuka staczy, tylko graczy". - Na moją ponowną odmowę usłyszałam coś tak wulgarnego, że chyba pierwszy raz w życiu nie wiedziałam, co odpowiedzieć - zaznacza interweniująca w naszej redakcji. W obronie stanął jej narzeczony, ale po wymianie kilku zdań cała grupa postanowiła się oddalić. Ku ich zdziwieniu poszło za nimi dwóch rosłych cwaniaków. Jednemu z nich "babcia od stolika" podała ostentacyjnie rozpylacz gazu, który wyciągnęła z torebki.

- Widząc to, byliśmy w szoku, poczuliśmy się bardzo niepewnie. Rosły pan z telefonem komórkowym przy uchu i gazem w kieszeni chodził za nami, więc postanowiliśmy pójść na przełaj polaną, omijając alejkę, na której kręcili się podejrzani członkowie bandy - zaznacza nasza czytelniczka.

Dodaje, że po chwili zobaczyli kolejnego podejrzanego mężczyznę z telefonem przy uchu, który obserwował schodzących turystów. Na chwilę usiedli na trawie. Minęło blisko pół godziny, a obserwujący ich człowiek minął grupę i zatrzymał się 50 metrów niżej.

Przerażeni turyści salwowali się ucieczką w las. Zamiast na targowisko pod Gubałówką, dotarli pod Polanę Szymoszkową. Po powrocie do pensjonatu dowiedzieli się od recepcjonisty, że wielokrotnie dochodziło już do pobić osób, które starały się odzyskać przegrane w 3 kubki pieniądze. Albo przestrzegały przed oszukańczą grą. - Radził nam, by na przyszłość pod żadnym pozorem nie komentować całego procederu - podsumowuje niefortunną przygodę turystka. Prosi jednak o interwencję, zastanawia się, gdzie w tym wszystkim jest zakopiańska policja?

Aspirant sztabowy Roman Wieczorek, rzecznik prasowy komendy powiatowej policji, podkreśla, że w opisanej sytuacji turyści powinni bez zastanowienia zadzwonić pod alarmowy numer 997. - Od razu wysłalibyśmy tam patrol - tłumaczy rzecznik. - Wszystkie sytuacje zagrożenia należy zgłaszać.

Przypomina, że tylko przez ostatni tydzień policja dwukrotnie odebrała pieniądze oszustom nabierającym ludzi na grę w 3 kubki. A przez okres wakacji kilkakrotnie dochodziło do udanych zatrzymań przez patrole w cywilu.

Rafał Gratkowski