Elektryczny licznik pod sądową lupą

W budynku należącym do TBS mieszka od 1982 roku. – Do połowy 2005 roku nie było żadnych problemów. Gdy za lato dostaliśmy wyższe rachunki niż za zimę, zgłosiliśmy, że licznik jest wadliwy. Został pobrany do ekspertyzy, zainstalowano nowy.

No i zaczęło się. Najpierw przysłano faktury za nielegalny pobór energii. Grożono odcięciem prądu. Na wszelkie pytania lokator TBS dowiadywał się, że złe wskazania licznika to wynik przyłożenia silnego magnesu neodymowego: najpierw powodował zatrzymywanie licznika, a po usunięciu magnesu – przyspieszenie wskazań.

Sprawa licznika z \"Rialto\" trafiła do sądu. – To w 100 proc. efekt działania magnesów neodymowych. Licznik wykazuje 60 proc. błędu – stwierdził przed sądem Czesław Skucha. – W zakładzie energetycznym pracuję od 1987 roku. Do 2004 nie były mi znane przypadki powstawania tak dużych błędów.

Zdaniem energetyków bezawaryjna praca licznika trwała pięć lat. – Dopiero w 2005, wtedy, gdy pojawiły się na bazarach magnesy neodymowe, mieliśmy kilkadziesiąt podobnych przypadków – wyjaśnia Antoni Błachowski dyrektor Rejonu Dystrybucji Zakopane.

Licznik zbadano dwukrotnie. Protokół nr 148 wykonanyprzez Pafal Grupa Apator: \"Stwierdzono uchyb licznika na poziomie około 60 proc. – powód zastosowanie magnesu neodymowego. Ale już kolejna ekspertyza. \"Energetyczne Systemy Pomiarowe\" Białystok, protokół nr 143 – podkreśla, że z uwagi na brak plomb legalizacyjnych istniała możliwość ingerencji w wewnętrzne mechanizmy licznika.

– Dlaczego z góry zakłada się udział magnesu? Czemu nie badano wad mechanicznych licznika? Skoro naruszono plomby legalizacyjne, można było manipulować w mechanizmie – denerwuje się właściciel feralnego licznika.

Jan Grudnicki, biegły sądowy z Nowego Sącza, w listopadzie 2007 roku wydał opinię w tej sprawie. Jego zdaniem rozrzut wyników pomiarów, wykonanych przez ESP Białystok, wskazywać może na niestabilność działania układu mechanicznego licznika, a więc uszkodzenie mechaniczne.

Mieszkaniec \"Rialto\" podkreśla, że prokuratura umorzyła jego sprawę. Jednak w sądach powoływani są kolejni biegli. – Skoro raz się wypowiedział biegły, wskazując na moją korzyść, dlaczego sąd dopuszcza kolejną opinię biegłego? – pyta retorycznie. Bo rzeczywiście, na zlecenie sądu wykonano drugą ekspertyzę. W marcu 2008 częstochowski biegły sądowy Marek Rabenda rozwiał wszelkie wątpliwości: \"Przyczyną uszkodzenia licznika było świadome oddziaływanie magnesem neodymowym\".

– Ja się nie poddam. Od trzech lat jestem straszony i gnębiony, w końcu oddam sprawę do Trybunału Europejskiego, niech rozstrzygnie, bo czuję się szantażowany – twierdzi lokator z \"Rialto\".

Powiatowy rzecznik praw konsumenta przywołuje przychylny dla oskarżonego wyrok sądu w Koninie. – Tam licznik wykazał błędy 100 i więcej procent. Jeżeli jednak opinia biegłego jest kompletna i przekonująca, sąd nie ma obowiązku dopuszczania dowodu z dalszej opinii – wyjaśnia rzecznik Stanisław Fecko. Jego zdaniem w sprawie lokatora z \"Rialto\" pierwszy biegły w sposób jednoznaczny wykazał, że nie można stawiać tezy o namagnesowaniu licznika. Błąd mógł być spowodowany wadą mechaniczną, czego jednak nie badano.

Rafał Gratkowski