Nie znamy dokładnej daty otwarcia, ale pod koniec marca, inwestor napisał, że już za 3 tygodnie zapraszamy. Wszystko więc wskazuje, że to będzie długi majowy weekend.
Hotel Pieniny Grand powstał po remoncie starego 13-piętrowego sanatorium Hutnik. Kilka tygodni temu Mikołaj Mańkowski, jeden ze spadkobierców hr Stadnickiego oprowadził nas po hotelu.
Hutnika wykuli Pieniny Grand
To będzie połączenie nowoczesności i góralskiej tradycji - mówi z dumą o swoim hotelu Mikołaj Mańkowski, jeden ze spadkobierców majątku hrabiego Stadnickiego, który zgodził się oprowadzić nas po luksusowym Pieniny Grand.
- Tu, w hotelu, chcemy promować góralską tradycję, przecież to hotel w Pieninach, w górach, w Szczawnicy. Powiedziałem do siostry Heleny - promujmy tu faunę i florę Pienin. Wszystkim się ta idea spodobała - przekonuje Mikołaj Mańkowski, a pierwsze tego dowody znajdujemy już na parterze Pieniny Grand. Wykładzina w ogromnej sali barowej wygląda na malowaną przez miejscowych artystów. Dominują tu kolorowe kwiaty, motyle i ptaki. Nie ma wątpliwości, że to miejsce będzie robiło spore wrażenie. - Dywan w barze został wykonany przez naszą kuzynkę Elżbietę Radziwiłł, ale pozostałe prezentowane prace są wykonane przez lokalnych mieszkańców. Będziemy prezentować tradycję górali w sposób galerii sztuki, na szyldach, drzwiach, podłogach ścianach itd.. - dodaje nasz przewodnik po hotelu.
W Pieniny Grand nie brakuje nowatorskich rozwiązań. Wydawałoby się, że to drobiazgi, ale np. w recepcji można wysunąć specjalny, dodatkowy blat, który umożliwi wypełnianie hotelowych formalności osobom niepełnosprawnym, na wózku. Nasz przewodnik twierdzi, że każda osoba niepełnosprawna będzie tu traktowana jak VIP. Zresztą cały obiekt jest doskonale przemyślany także pod tym kątem.
Niesamowite wrażenie robi basen, na ścianie którego symetryczne świetlne linie odbijają się w wodzie. Tu też gra kolorów, światła, wibrująca woda - wszystko jest starannie przemyślane. Pomieszczenie wygląda dość monumentalnie. Mikołaj Mańkowski przekonuje, że można tu odnaleźć odniesienia do architektury Hutnika z lat 60. Pieniny Grand powstaje przecież w jego starych murach. To solidny remont byłego sanatorium. W restauracji inwestor zachował np. stary słup z tą samą charakterystyczną mozaiką. Obok basenu sauny. W przeciwieństwie do tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni, są duże, zajmują spore przestrzenie. Mają pozwalać na korzystanie z niej np. całej grupy osób. Hotel chce przyjmować nie tylko gości indywidualnych. Jest też nastawiony na uczestników konferencji. Na grupy z firm, które pojawią się w Pieninach w ramach spotkań integracyjnych.
Trzy piętra, na których znajduje się basen, SPA i Wellness (gabinety masażu, fitness, strefy relaksu) będą otwarte nie tylko dla gości hotelowych zapewnia Mańkowski. Wyjątkiem będą momenty, kiedy cały hotel będzie zajęty. Jego obłożeniem zajmować się będzie biuro promocji prowadzone przez Pieniny Grand.
Ten 13-piętrowy czterogwiazdkowy hotel ma zapewnić luksusowy pobyt w 119 pokojach. Goście będą mieć do dyspozycji także bar, restaurację i SkyBar ze zjawiskowym, panoramicznym widokiem na Pieniny i Beskidy. A dbać będzie o nich ponad 80 zatrudnionych tu osób. W większości są to ludzie miejscowi i - jak twierdzi pan Mikołaj - to też jest bardzo przemyślana decyzja rodziny Mańkowskich.
Hotelowe okna są ogromne. Nie tylko zapewniają gościom znakomity widok, ale absorbują też ciepło słoneczne. Co ciekawe, od zewnątrz, dzięki efektowi lustrzanemu mają maskować hotel tak, aby nie rzucał się w oczy np. ze stoków Palenicy. Ogrzewanie całego budynku opiera się na pompach ciepła, ale wykorzystywane jest też ciepło uzyskiwane w kuchni. Zastosowane są okapy, które będą segregować zapach i temperaturę. Ta temperatura także będzie wykorzystywana do ogrzewania obiektu.
Pokoje są jasne, ich wyposażenie także ma nawiązywać do góralszczyzny. Ktoś starannie dobierał każdy szczegół, aby nie było wątpliwości, że to budynek i pokój w Pieninach. Nawet poduszki mają mieć odpowiedni haft. Ale wylegiwanie się w wannie z widokiem na Palenicę to będzie nie lada frajda.
Sposób, w jaki Mikołaj Mańkowski opowiada nam o hotelu, ale i jego otoczeniu, Szczawnicy, ludziach, którzy tu mieszkają, o pienińskich góralach i ich tradycjach pokazuje, jak bardzo zżyty jest z tym regionem i jak wiele radości i satysfakcji daje mu praca w tym miejscu. O tym, że dał temu projektowi swoje serce, mówi się w Szczawnicy od dawna. Jest tu lubiany i ceniony za pracowitość - słychać o tym nad Grajcarkiem. - Jestem bardzo zadowolony, bo widać, że Szczawnica się rozwija - mówi nam płynnie po polsku, ale ze swoim francuskim akcentem.
W Pieniny Grand trwają ostatnie prace wykończeniowe. Cały personel jest już skompletowany. Otwarcie tak dużego, luksusowego hotelu to spory bonus dla Szczawnicy. To goście, którzy pojawią się w szczawnickich parkach, alejkach. Będą wpadać na kawę do miejscowych kawiarenek. Trzymajmy więc kciuki, by hotel jak najszybciej otworzył swoje podwoje.
Jurek Jurecki