2024-02-13 19:30:05
Nowy Targ
Mężczyzna, który tonął na basenie w Nowym Targu jest w śpiączce. Policji nikt nie zawiadomił
Przez ponad dwie minuty żaden z ratowników nie zauważył nieprzytomnego mężczyzny na basenie. Alarm wszczęło dziecko.
Środa po godz. 18. Na miejskiej pływalni w Nowym Targu jest dużo osób, trwa między innymi trening Akademii Aktywności Ruchowej. Leżącego twarzą do wody mężczyznę zauważa 13-letnia dziewczynka, która uczestniczy w zajęciach.
Wyglądał, jakby nurkował
- Najpierw myślała, że ten pan nurkuje, ale gdy po zrobieniu okrążenia zobaczyła, że jest w tej samej pozycji, dała szybko znać swojemu trenerowi - opowiada znajomy rodziny. I to właśnie trenerzy AAR wyciągnęli nieprzytomnego mężczyznę z wody. Na basenie była dwójka lekarzy, którzy natychmiast zaczęli reanimację - "usta usta" i masaż serca. Była też próba użycia defibrylatora, który - jak się okazało - miał zepsutą baterię.
Według nieoficjalnych informacji, po przeglądnięciu nagrania z monitoringu okazało się, że mężczyzna leżał w wodzie nieprzytomny aż przez dwie minuty osiem sekund.
Rokowania niepewne
Mężczyzna trafił do szpitala. Jak dowiadujemy się we wtorek, czyli prawie tydzień od wypadku, mężczyzna jest nadal w śpiączce. - Leży na OIOM-ie. Stan pacjenta jest ciężki, były próby wybudzenia, ale nieudane. Rokowania są niepewne - słyszymy od Marka Wierzby, dyrektora Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu.
Policja nic nie wie o zdarzeniu
Nowotarska policja nic nie wie o wypadku na basenie w środę 7 lutego. - Nie było takiego zgłoszenia - ani z basenu, ani ze szpitala - słyszymy od Sabiny Iskrzyckiej, rzecznik prasowej w nowotarskiej komendzie policji.
Podtopienie
- Mieliśmy podtopienie klienta - potwierdza Krzysztof Łapsa, dyrektor Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji w Nowym Targu. - Mężczyzna został zauważony na niecce sportowej przez dziecko uczestniczące w zajęciach na basenie. Został wydobyty przez dwóch trenerów i ratownika. Natychmiast została przez ratowników pływalni wszczęta reanimacja - relacjonuje. Zostało wezwane pogotowie.
Podkreśla, że na basenie byli także lekarze i strażak, którzy przyłączyli się do akcji reanimacji nieprzytomnego mężczyzny aż do przyjazdu karetki.
Ratownicy na swoich miejscach
Gdzie byli ratownicy w tym czasie? - Przejrzałem monitoring, ratownicy byli na obiekcie, na swoich miejscach - zapewnia dyrektor.
Krzysztof Łapsa potwierdza też informację o defibrylatorze. - Rzeczywiście jeden z instruktorów przyniósł urządzenie AED na halę basenu, które jest w korytarzu kas pływalni. Zaznacza jednocześnie, że jego użycie na mokrej powierzchni, przy mokrym ciele nie jest bezpieczne, mogłoby dojść do porażenia prądem osób prowadzących akcję ratunkową. Obecnie sprawdzamy urządzenie, które jest na gwarancji, jego baterię. Konsultujemy też sprawę możliwości stosowania urządzenia przy użycia specjalnego koca-podkładu na przypadek mokrej posadzki - mówi.
Podkreśla, że osoba poszkodowana w momencie przybycia pogotowia posiadała puls, była pod kontrolą ratowników i lekarzy będących na pływalni.
Monitoring zabezpieczony
Pytamy też, czy to prawda, że - zgodnie z monitoringiem - mężczyzna leżał w wodzie nieprzytomny przez dwie minuty i osiem sekund. - Nie mogę jednoznacznie powiedzieć, że trwało to taki czas. Dzień po zdarzeniu sprawdziliśmy, czy jest zapis monitoringu oraz czy ratownicy byli na swoich stanowiskach - co się potwierdziło. Materiał został zabezpieczony przez kierownika pływalni, w razie potrzeby zostanie poddany analizie lub przekazany policji - słyszy od dyrektora dziennikarz.
- Zawsze myślałem, że kiedy wysyłamy nasze dzieci na basen, to są tam bezpieczne, a tu się okazuje, że nie do końca - podsumowuje nasz informator. Twierdzi, że dzieci, które były na basenie w trakcie wypadku, przeżyły szok. Niektóre z nich nie chcą już chodzić na basen.
Jest bezpiecznie
Krzysztof Łapsa uspokaja i przekonuje, że na miejskim basenie jest bezpiecznie. - Ratownicy pływalni starają się realizować swoje zadania w sposób zapewniający bezpieczeństwo. Zarządzam MCSiR od sześciu lat. Pomimo bardzo dużego zainteresowania naszym basenem, pierwszy raz mamy do czynienia z tak nieszczęśliwym wypadkiem. Oczywiście analizujemy zaistniałą sytuację, aby uniknąć takich wypadków na przyszłość - zwraca uwagę Krzysztof Łapsa.
Z ostatniej chwili
Sabina Iskrzycka, rzecznik prasowy nowotarskiej policji, po rozmowie z dziennikarzem, powiadomiła o zdarzeniu na basenie komendanta, a ten podjął decyzję o wszczęciu czynności w sprawie wypadku na basenie.
Beata Zalot


Wtedy pisaliście tak:
sp 2016-01-02 21:51:11
Dpoiyro go wybrali a juz na urlopie ?, cysorz to mo klawe zycie....
europodatnik 2018-04-03 19:46:11
A umie ten facet robić coś jeszcze? Bawi się towarzystwo z nasze podatki i unika roboty! Żałosny widok.
zbawienny boj 2018-04-03 22:19:17
@rys i euroPOdatnik. jak tusk za nasze jeździł w Dolomity, wtedy wam nie przeszkadzało.
rys 2018-04-03 23:17:09
zbawienny boj - co to ma za znaczenie. Niech jazdza za swoje. Juz nie pamietasz -chwala parti , parti czesc? Akurat to pamietam i wraca czerwona burzuazja. "Nam sie nalezy". Powodzenia!
Gdzie dzisiaj oburzony rys, gdzie sp, europodatnik??
Ja zastosowałem tylko wasze, lewackie pełne nienawiści retorykę i argumenty. Wy za każdą śmierć w szpitalu obwinialiście PiS, (chociaz za PO kobiety też umierały na porodówkach, choćby w zakopiańskim szpitalu pacjentka z Koniówki, w 2011) ja teraz za każdą śmierć będę obwiniał chyżego ruja. Krótka piłka, proste!
Co się działo z topielcem od środy do wtorku? Był w domu,na feriach, u kolegi? W stanie śpiączki?
Czy to jest wszystko normalne, o co w tym wszystkim chodzi?
Duduś jeździł na nartach było wszystko ok. Jak Pan premier pojechał na urlop to już problem. Więc co ma piernik do wiatraka?
Podejrzewam że myślisz jedno. Tylko i wyłącznie wina Pana Tuska, że doszło do zdarzenia na basenie.
@koło ratunkowe, dziad już spieprzył. W Dolomity!