Reklama

2025-04-20 17:00:00

Reklama

Rozmowa TP

Radio z miłości do Oli

Reklama

Piotr Sambor, aktor Teatru Witkacego, dziennikarz - jeden z nielicznych pionierów lokalnej radiofonii w Polsce. Przez ponad trzy dekady tworzył i prowadził Radio Alex w Zakopanem. O pionierskich początkach, chwilach triumfu, latach transformacji i osobistych wzlotach i upadkach rozmawia z Jurkiem Jureckim. W tle rozmowy Zakopane, Teatr Witkacego, Papież i kobieta, którą kochał.

- Piotrze, kiedy pojawił się pomysł, żeby stworzyć radio?

- Przy praniu pieluch tetrowych. Pieluchy tetrowe i pralka - Frania. Potem rodzice zasponsorowali wirówkę - do dziś działa, tylko nie ma czego wirować. Gotowanie było na kuchence jednopalnikowej, gar z 30 pieluchami. A prasowanie po powrocie z teatru - na Siwarne, w Kościelisku.

- Byłeś zmotoryzowany?

- Tak, miałem Jawę (350). Przydawała się. Zimą też jeździłem, jak trzeba było. Raz, w niedzielę, w maju, miałem dyżur w kasie teatru. Rano wstaję - zasypane. Na Siwarnem nie było asfaltowej drogi. Zgubiłem gumiaka, ale musiałem dojechać. Nie zatrzymałem się. Jak wracałem - już go nie było.

- Wróćmy do tego pomysłu - przy tych pieluchach - pomysł: radio. I co dalej?

- To nie jest tak, że to był pomysł - to było marzenie. W teatrze robiliśmy sobie prezenty na ważne wydarzenia, np. na urodziny - fragmenty spektakli, sprowadzony film. Andrzej Jesionek kiedyś sprowadził "Rejs". I wtedy, gdy moja świętej pamięci Małżonka obdarowała nas synem, zastanawiałem się, jak jej się odwdzięczyć za ten cud - za życie. Kwiaty, auto, prezent? Nie. I przypomniał mi się film "Znikający Punkt".

- Przy praniu we Frani.

- Tak. Pamiętasz Kowalskiego, co jechał przez Amerykę? Tam była sekwencja z niewidomym czarnoskórym, który prowadził stację radiową z technikiem. Pomagali temu Kowalskiemu. Ale przyszli jacyś z bejsbolami i zniszczyli im studio. I powiedziałem: „Radio, radio…”. Wrzuciłem pieluchy, poleciałem szybko, żeby nie zapomnieć do Maćka Bielawskiego. Mówię: „Maciek, radio, zrobimy radio!” A Maciek wtedy zajmował się oświetleniem w teatrze. Odnalazł go Piotrek Dąbrowski. Maciek pracował w Wałbrzychu, w kopalni, na poziomie 600, ale znali się ze stada ogierów w Książnie, bo ojciec Maćka Bielawskiego pracował właśnie tam, w tej stadninie. Ojciec Piotrka Dąbrowskiego był z kolei dyrektorem tego stada. Stadnina, a właściwie stado, bo jak są klacze, to mówimy o stadninie, a to było stado - chyba zresztą dalej funkcjonuje, choć nie jestem pewien. No i jakoś tak się złożyło, że nie mieliśmy u siebie nikogo, kto by się dobrze znał na sprawach technicznych, na prądzie, kablach, mikserach. A Maciek był sprytny w tych sprawach - jacki, miksery, okablowanie - to wszystko było dla niego oczywiste. Na początku to nam w zupełności wystarczało. Przyjechał więc do nas i został.

- To już był rok 1990?

- Tak. Pojechałem do dyrektora Proskurnickiego. Była wtedy taka instytucja - Zakład Radiokomunikacji i Teletransmisji - wydzielona firma z dawnej Poczty Polskiej Telegraf i Telefon, która zarządzała wszystkimi stacjami nadawczymi w kraju: Chorągwica, Prehyba, Święty Krzyż pod Kielcami, Gubałówka. No i właśnie - to się jakoś połączyło, że syn kierownika ośrodka nadawczego wypożyczał motocykl do spektaklu w teatrze. To był spektakl, w którym śpiewała Marta Szmigielska do muzyki Jurka Chruścińskiego (If I). On miał wtedy niesamowity zestaw staroci - między innymi samochód, którym jeździł po Zakopanem jakiś gauleiter (gałlajter) w czasie wojny. Nie wnikałem, skąd on to miał, ale motocyklem wspomagaliśmy spektakl - chociaż z tym motocyklem były problemy, bo czasem nie chciał odpalić i trzeba było go pchać. Był ciężki, chyba jakiś przedwojenny AWO.

- I na tej Gubałówce?

- Wtedy okazało się, że jego ojcem był kierownik ośrodka na Gubałówce - pan Cyrwus. Radiowo-telewizyjny Ośrodek Nadawczy. Pokazał mi, jak to wygląda: „Tu wystarczy przełączyć, tu mikser, tu mikrofon - i gramy”. Proste.

- I już to ogarniałeś?

- Pojechałem do Krakowa, czekałem w sekretariacie na przyjęcie przez dyrektora Zakładu Radiokomunikacji i Teletransmisji przy ul. Królewskiej. Teraz to już nie istnieje - wszystko zostało przekształcone w EmiTel, a potem sprzedane. Część trafiła do France Telecom, część do jakiegoś funduszu inwestycyjnego. Wszystko, co było strategiczne, poszło w prywatne ręce. Niewiarygodne. W sekretariacie, gdy powiedziałem, że jestem z Zakopanego, z teatru Witkacego, akurat dyrektor wychodził do toalety. „Witkacy? Proszę wejść”. Okazało się, że to był pierwszy wywiad, jaki zrobiłem. Dyrektor Proskurnicki był synem leśniczego z Jezior na Polesiu, gdzie Stanisław Ignacy Witkiewicz zakończył swoje życie. W leśniczówce, w sadzie. Myślisz, że to przypadek? Dla mnie to był znak: „To się musi udać.”

- Ależ to historia.

- Rozmawialiśmy - mówi, że zgoda z jego strony jest możliwa, ale potrzebna jest jeszcze zgoda z Radia Kraków, które kończyło program o północy. Nadajnik był wolny - można było nadawać nocą. Poszedłem więc do rozgłośni regionalnej Radia Kraków.

- I co ci powiedzieli w Radiu Kraków? Przyjęli cię z otwartymi rękami?

- Akurat częstym gościem w teatrze była pani redaktor (Elżbieta Konieczna), szefowa „Solidarności” w radiu. Ona wprowadziła mnie w temat. Rozmawiałem z redaktorem Guzowskim, chyba z redaktorem Nartowskim - on był zastępcą redaktora naczelnego, którego imienia nie pamiętam. Oni do mnie tak: „Dobrze, proszę przygotować audycję godzinną. Zrobimy kolaudację”. I wtedy usłyszałem: „Jeśli ktoś chce mówić do mikrofonu, musi mieć kartę mikrofonową”. Dla mnie to był szok.

- Wyobrażam sobie ciebie w tej sytuacji.

-  Bo ja nie chciałem robić programu według sztywnych zasad. Chciałem radio - siadasz do mikrofonu i mówisz: „Proszę bardzo”. A tu, żeby nagrać audycję, potrzebny był stół montażowy, czyli nagrać coś na jednej taśmie i montować na drugą. My niczego takiego nie mieliśmy. Żadnego studia. Najbliższe było w Krakowie. W międzyczasie przyjeżdżał do Zakopanego Andrzej Drawicz, pierwszy prezes Komitetu ds. Radia i Telewizji (Radiokomitet) po przemianach ustrojowych. I jakoś tak się poskładało, że miałem wszystkie podpisy, wszystkie zgody: od naczelnika miasta, wtedy jeszcze Maciej Krokowski był naczelnikiem, bo samorządy powstały dopiero na wiosnę - podpisy, zgody - od policji, straży pożarnej. Wszyscy byli „za”. Ale wszyscy mówili: „Zrób to sam. Pomożemy, ale zrób to sam”.

- Adam Słodowy style.

- Pojechałem znów do Krakowa, do redakcji. I tam dowiedziałem się, że nie chcą, żebym był częścią Radia Kraków. Oni nie mieli koncepcji co ze mną zrobić. Nie chcieli robić lokalnego oddziału, nie było nawet pomysłu, żeby wykorzystać mnie jako korespondenta. Ryszard Sikora, świętej pamięci - on był wtedy korespondentem z Zakopanego. Przyszedłem do sekretariatu - atmosfera była gorączkowa. Chciałem uzyskać zgodę od prezesa, żeby z nią pójść do Proskurnickiego i formalnie załatwić wszystko. I nagle - telefon dzwoni. Sekretarka mówi: „Prezes Drawicz dzwoni”. Prezes podpisuje, odbiera telefon - i ja wychodzę z podpisanym dokumentem.

- I tak się to wszystko zaczęło.

- Płaciłem duże pieniądze - dziś nie pamiętam dokładnie, musiałbym zajrzeć do rachunków z 1990 roku - ale wszystko szło przez ZRiT (Zakład Radiokomunikacji i Teletransmisji), za dostęp do nadajnika.

- Pierwsze studio było na górze. Pamiętasz ten pierwszy program? Wszyscy na niego czekali.

- Rozchodziło się to pocztą pantoflową. Emisja była od północy do pierwszej w nocy. A audycję zaczynał hymn.

- Hymn? Jak w radiu państwowym?

- Tak, bo program Polskiego Radia kończył się hymnem. Zaraz po hymnie następowało coś, co dziś trudno sobie wyobrazić - technicy wyjmowali kabelek z retransmisji, bo program "szedł" z Krakowa. Nie było wtedy radiolinii czy łączy internetowych. Była retransmisja, którą po prostu fizycznie rozłączano. Wyjmowano kabel z nadajnika retransmisyjnego i przełączano się - dosłownie. Nadajemy - ale skąd? Ze „studia”, które w rzeczywistości było pomieszczeniem socjalnym. Mówiliśmy, że nadawaliśmy z kuchni, bo rzeczywiście to było miejsce, gdzie wcześniej jedzono posiłki. Tam mieliśmy metalową szafkę z naszym sprzętem. Z Maćkiem wyjeżdżaliśmy ostatnią kolejką na Gubałówkę - bodaj o 21:15. Przygotowania trwały chwilę, bo zanim doszliśmy do stacji, robiła się prawie dziesiąta.

- No i trzeba było zebrać trochę informacji?

-  Zaczynało się od obdzwonienia różnych miejsc, m.in. szpitali - pytaliśmy, ile dzieci się urodziło. Komórek wtedy nie było, wszystko odbywało się analogowo.

- Pamiętasz swój pierwszy program?

- Pierwszy program poszedł na antenę 10 marca 1990 roku, tuż po północy. Wyjechaliśmy 9 marca, ale emisja była już 10. Na początku programy były nadzorowane - z Krakowa przyjechało dwóch panów: Antoni Krupa, redaktor muzyczny z Radia Kraków, i Marian Kukuła od spraw technicznych. Marian potem trafił do telewizji. Nie byli tam jako nadzorcy, raczej jako pomoc. Przywiozłem ich, żeby zobaczyli, jak to wygląda. Po drugim programie z Gubałówki schodziliśmy na tyłkach - nie było jak zjechać. Trasa nie była jeszcze zagrodzona, więc czasem dało się zjechać po prostu wzdłuż stoku. Bywało jak w filmie „Nie lubię poniedziałku” - kilka razy zdarzyło się, że na dole czekał na nas radiowóz. Milicyjny jeszcze, bo to były początki przemian. Zgarniali nas i podwozili.

- Poważnie? Tak was polubili? Czy chcieli mieć dobrą prasę u was?

- Może też.

- Jak wyglądał wtedy program?

- Mówiliśmy o tym, co lokalne. Co wieczór, ile dzieci urodziło się w nowotarskim szpitalu, składaliśmy gratulacje, pozdrowienia. Nie podawaliśmy nazwisk - mówiliśmy np.: „Pani Kasi i panu Rafałowi z Bustryku urodziła się córeczka". Wtedy ludzie się z tego cieszyli. Naród nie umiera!

- Zdarzały się jakieś trudniejsze sytuacje? Techniczne, organizacyjne?

- Bywały też śmieszne sytuacje. Wtedy jeszcze na Gubałówce stał stary maszt - był jednocześnie anteną średniofalową. Wiosną nas stamtąd pogonili, bo chodziło o promieniowanie. Nie byliśmy pracownikami, tylko przyjezdnymi. Maszt to była antena do dwukilowatowego nadajnika średniofalowego, cały maszt był anteną półfalową - i to mocno biło. Pracownicy dostawali podobno litr mleka dziennie, bo taka była norma ochronna. Zjeżdżając w dół - śmialiśmy się, że świecimy.

- Z Gubałówki zjechaliście na dobre, bo znaleźliście nowe miejsce na studio?

- Prezesem oddziału tatrzańskiego został wtedy Andrzej Gąsienica-Makowski i udało się się przenieść się do Białej Izby Związku Podhalan.

- Nadal jest 1990 rok, niedługo po rozpoczęciu nadawania.

- Z Białej Izby przeciągnęliśmy kabel do budynku Poczty po drugiej stronie Krupówek - żeby mieć sygnał nośny z miksera. To była prowizorka, ale działała. I działało radio. Na Gubałówkę było już wtedy łącze radiowe - ziemne - także infrastruktura była całkiem porządna, jak na tamte czasy. Bywały problemy techniczne. Siało niesamowicie. A wtedy CB radio było bardzo popularne. Taksówkarze, którzy mieli tam swój postój, włączali dopalacze - po 50 watów - i było ich słychać nawet u nas, w radiu. Nasze „studio” mieściło się wtedy nad wejściem do banku - tam mieliśmy balkon, a na nim stół z mikserem i mikrofonami. Czasami trzeba było na ten balkon wybiec i krzyknąć do taksówkarzy: „Panowie! Nadajemy właśnie program radiowy!” No i jakoś to działało.

- A jak wyglądało to rozszerzanie czasu nadawania?

- Kiedy byliśmy już w Białej Izbie, dalej prowadziliśmy programy nocne, ale powiększyliśmy też zakres nadawania. Zorientowałem się, że Radio Kraków emituje swoje audycje jednocześnie na dwóch pasmach - na 73.85 MHz i jako tzw. program czwarty Polskiego Radia. Zadzwoniłem do Nartowskiego - bo Guzowski już nie był prezesem - i pytam: - Wie pan, wy nadajecie podwójnie… czy moglibyśmy wykorzystać ten czas na własne audycje w ciągu dnia? Wtedy miałem trochę wolnego - o 10 zaczynały się próby w teatrze, o 18 trzeba było być gotowym na spektakl, więc między 8 a 10  i 16 a 18 miałem okno czasowe. I okazało się, że nikt specjalnie nie miał nic przeciwko. Dali nam ten czas.

- Ale chyba nie na długo?

- Potem wydarzyła się ta słynna historia z powrotem z emigracji Bronisława Wildsteina, który został prezesem Radia Kraków. Jedną z pierwszych jego decyzji było odebranie nam tej częstotliwości. Kiedy się o tym dowiedzieliśmy, zaczęliśmy szukać alternatywy. Jedynym realnym rozwiązaniem było zdobycie własnej częstotliwości - jakiejś wolnej. I tak się jakoś ułożyło, że udało nam się uzyskać zgodę - początkowo tylko kilkudniową. Pretekstem był przyjazd ówczesnego prezydenta (Lecha Wałęsy) do Zakopanego. No jak to, lokalne radio nie przywita prezydenta? Prezydent ostatecznie nie przyjechał, ale my na tej czasowej zgodzie zostaliśmy - i nikt się tego nie czepiał.

- Słyszę, że chcesz nam lekko przywalić?

- Nikt się nie czepiał, oczywiście poza moimi kolegami dziennikarzami z zaprzyjaźnionych redakcji, którzy zaczęli trochę szukać dziury w całym.

- Nie narzekaj, bo niedługo po tym robiliśmy dla ciebie „Radiowy Tygodnik Podhalański”. To był moment, kiedy pojawiła się konkurencja - radio, gazeta - zaczęło się coś dziać, czego wcześniej nie było.

- W Białej Izbie zapraszaliśmy gości, prowadziliśmy rozmowy, ale też zaczynaliśmy rozbudowywać zespół. Na początku byłem tylko ja i Maciek Bielawski. Później dołączył Maciek Stasiński - pojawił się po 11 audycjach. Znałem go już wcześniej. Jego rodzice prowadzili słynny w całym regionie Zajazd Tatrzański. Jako aktorzy też tam bywaliśmy - było blisko z Siwarnego do Kościeliska. Maciek był jeszcze wtedy licealistą. A miał coś bardzo cennego - płyty kompaktowe. W tamtych czasach to był luksus. Kto miał dziesięć płyt w domu, ten rządził. Większość ludzi korzystała wtedy jeszcze ze szpulowych magnetofonów - kasety dopiero wchodziły jako standard. Kompakty - to był inny świat.

- Skąd brałeś muzykę do programu?

- Kombinowało się jak się dało. Maciek Stasiński czasem przychodził z płytami - miał coś na godzinę programu, ale ogólnie tej muzyki nie było za dużo. Bo też i goście przychodzili, wiadomości było sporo, rozmów, tematów - więcej było wtedy mówienia niż samego grania. Zresztą pamiętam, że w budynku Granitu, była przegrywalnia kaset - nie pamiętam, które to było piętro. Do Marka Giełdy, świętej pamięci, można było przyjść. Stała tam cała wieża Technicsów, kilka zestawów, i za dziesięć złotych można było sobie zamówić kopię: Jacksona, The Police - co kto chciał.

- ZAiKS już czekał za rogiem?

- Oczywiście, już wtedy trzeba było płacić za prawa autorskie. Byliśmy trzecią - nie, przepraszam - czwartą stacją radiową w Polsce, która zawarła umowę z ZAiKS-em. Po RMF-ie, ZET-ce i warszawskiej ESCE, mieliśmy umowę z numerem 4. Taka historia. Płaciło się sporo - 3,5% od przychodu. To były bardzo wysokie stawki.

- Lubiliście wtedy też czytać słuchaczom.

- Jedną z największych barier były właśnie opłaty za prawa autorskie do literatury pięknej. Wtedy ochrona trwała 50 lat, potem zrobili 70. To oznaczało, że praktycznie odpadała cała Młoda Polska. Zostawały tylko klasyki: Mickiewicz, Słowacki, Prus, Orzeszkowa, Reymont, Krasicki, Makuszyński - proszę bardzo. Ale młodsi? Tam już pilnowali ostro. Mieliśmy problemy - pamiętam jedną sprawę z 1993 albo 1994 roku. Na Krupówkach mieliśmy wtedy studio i ktoś z ZAiKS-u usłyszał, że emitujemy "Ptasie radio" Tuwima. Czytała to Marta Szmigielska - pięknie, naprawdę pięknie. Ale problem był. Dla mnie to była nowość, bo ja wtedy nawet nie wiedziałem, że za czytanie tekstu trzeba płacić półtora dolara za minutę. Dziś jest jeszcze drożej. Więc de facto ucięto możliwość popularyzacji współczesnej literatury pięknej. A przecież my na tym nie zarabialiśmy - nie mieliśmy sponsorów.

- "Potop" czytaliście bardzo długo.

- Tak. Pamiętam jak z Piotrkiem Dąbrowskim zrobiliśmy cały "Potop" - szedł w odcinkach. Albo "Pożegnanie jesieni" (Witkacego), które czytał Andrzej Jesionek. Ja to wszystko finansowałem z własnej kieszeni, płacąc kolegom za produkcję. Wtedy już mieliśmy sprzęt - pojawiły się cyfrowe magnetofony DAT, na których można było robić porządną obróbkę materiału.

- W 1994 roku dostaliście koncesję.

- Tak, staliśmy się legalnym radiem z własną częstotliwością. Na początku nadawaliśmy na 72,26 MHz - przez najpiękniejsze cztery lata, aż do września 1994, kiedy jeszcze nie było Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To były złote czasy. Wszystko wtedy działało - setki firm na Podhalu funkcjonowało, każdy się reklamował: hurtownie, alkohole, papierosy. Skoro coś jest dopuszczone do sprzedaży, można o tym mówić.

- Wtedy przeszliście na 105,20 MHz?

- To już była częstotliwość koncesjonowana, rok 1994. Od tej pory zaczęliśmy nadawać całą dobę. Zanim jednak doszliśmy do tego, przeszliśmy przez kilka miejsc - po Białej Izbie były: Urząd Miasta, Krzeptówki. Tak, tak - byliśmy nawet w pokoju Obrony Cywilnej Urzędu Miasta. Pracowała tam wtedy Helena Gąsienica, późniejsza sekretarka burmistrza. Pracownicy urzędu kończyli o 15, a my przychodziliśmy na nocki i robiliśmy radio - od północy do pierwszej. Z Białej Izby wynieśliśmy się, bo zaczęliśmy przeszkadzać. Bywały takie sytuacje, że prowadzimy audycję, a wchodzi Franciszek Bachleda-Księdzularz - wtedy prezes Związku Podhalan - siada za biurkiem i… urzęduje. A my - goście. No ale dogadaliśmy się z burmistrzem Krokowskim i dostaliśmy pokój w urzędzie. Tam też mieliśmy dostęp do telefonu. Ale znów - było to tylko tymczasowe. Zaczęły się też napięcia. W audycjach pojawiał się m.in. Darek Galica. On był bardzo zaangażowany społecznie - walczył np. o elektryfikację Łosiówek. Wszedł w konflikt z władzami miasta, a w konsekwencji trafił do wojska. Były to takie czasy.

- To, co zrobili z Darkiem, było paskudne i niewybaczalne.

- Ja też dostałem wezwanie - na dywanik do burmistrza. Maciej Krokowski wtedy mówi: - Panie redaktorze, jak pan się będzie krytycznie wypowiadał o władzy, to pana wyślemy na kilkumiesięczne szkolenie wojskowe. Niestety, nie nagrałem tego. Ale do wojska nie poszedłem. Zamiast tego - przenieśliśmy się na Krzeptówki. Nie poszliśmy z urzędem miasta na współpracę - zwialiśmy. Wtedy rektorem Domu Rekolekcyjnego był śp. ksiądz Franciszek Mąkinia. Proboszczem był ksiądz Mirosław Drozdek, ale sprawami operacyjnymi zajmował się ksiądz Franciszek. To właśnie on udostępnił nam miejsce na studio radiowe. Wcześniej mieściło się ono w jednym z budynków, których dziś już nie ma - zostały zburzone, a na ich miejscu jest teraz parking. Mieszkała tam rodzina państwa Mrówców. Były dwa pokoje z kuchnią i zwykłym paleniskiem. Dopiero po roku udało się załatwić z właścicielami dostęp do toalety. Po kilku miesiącach zorganizowaliśmy się na tyle, że mogliśmy się tam na stałe zadomowić. Budynek (w którym zamieszkaliśmy) był przedwojenną restauracją - również już nieistniejącą.

- Ile miałeś wtedy ludzi?

- Zespół wtedy już się rozrósł. Mamy historyczne zdjęcia - było nas około dziesięciu. Między innymi Marek Jackowski - tak, ten Marek. Był też Maciej Pinkwart, którego zatrudniłem na umowie menedżerskiej, nie pracowniczej. To był rok 1993. Wtedy byliśmy już na Krupówkach, w budynku PKL-u (Krupówki 48) - to była nasza piąta siedziba. Trzecie piętro, aż do 2000 roku. W zespole byli też inni - na przykład pan Butkiewicz, tłumacz języka francuskiego, który przygotowywał dla nas serwisy agencji France Presse.

- Czym radio było wtedy dla ciebie?

- Czymś więcej niż tylko projektem medialnym. W 1992 roku, publicznie, podczas nabożeństwa ofiarowałem je Matce Bożej, prosząc o opiekę. Wtedy nie było jeszcze koncesji, ustawy o radiofonii - to było moje wewnętrzne przekonanie, że to miejsce i ten projekt mają sens. Gdy nadeszły lata 90., o lokalizację i częstotliwość na Kasprowym Wierchu ubiegało się RMF i ZET. A jednak to my dostaliśmy ją. Choć technicznie był to jeszcze trudny czas - górne pasmo UKF odbierali tylko taksówkarze w samochodach sprowadzanych z USA. Dopiero w połowie dekady pojawiły się radia domowe z nowymi zakresami. Dramatem dla lokalnych stacji było to, co stało się w 2000 roku - wyłączenie dolnego UKF-u. Byliśmy na to kompletnie nieprzygotowani. To było jak szantaż. W 2001 roku kończyły się koncesje i zaczynał się proces rekoncesji. „Nie przejdziecie na górny UKF - nie dostaniecie rekoncesji”. Trzymaliśmy się do końca. Nawet ścigaliśmy się z RMF-em, kto ostatni wyłączy sygnał. Jednocześnie prosiliśmy słuchaczy: „Kupcie nowe odbiorniki, bo za chwilę nie będzie nas słychać”. Po wymuszonym wyłączeniu straciliśmy 90% słuchaczy. A z nimi - reklamodawców. Koszty zostały. Musiałem wypłacać pensje, opłacać podatki. Pamiętam rok 1996 - na etatach było 16 osób. Nie licząc współpracowników, wolontariuszy, miłośników radia, ludzi ze Związku Podhalan, którzy prowadzili swoje programy.

- Program kończył się wtedy jakąś konkretną piosenką, prawda?

- Tak. Pamiętasz? Program kończył się piosenką: Kiedy góral umiera…

- Zdecydowałeś się sprzedać radio Walterowi Kotabie z Chicago. Milionerowi, właścicielowi słynnej starej polonijnej firmy wysyłkowej Polamer?

- W pewnym momencie zdecydowałem się zaprosić inwestora - nie Kotabę, jak niektórzy mówią, ale Polamer. To ważne. Polamer to była firma z Chicago, znana z innych działań, ale dla mnie liczyły się fakty (prezesem i właścicielem Polameru była Krystyna Rowińska). Od 1996 roku szukaliśmy inwestora, bo wiedzieliśmy, że dalszy rozwój bez kapitału nie będzie możliwy. Zaczynaliśmy przecież od zera - żadnych dotacji, żadnych sponsorów.

- Szukaliście inwestora w Ameryce?

- Szukając inwestora strategicznego, nie zamieściliśmy ogłoszenia w Tygodniku Podhalańskim z hasłem „szukam inwestora”. Ale wszyscy, którzy mogli być potencjalnie zainteresowani i mieli możliwości inwestycyjne, zostali o tym poinformowani. Wynajęliśmy nawet firmę specjalizującą się w poszukiwaniu inwestorów. Działała profesjonalnie, prowadząc rozmowy z różnymi podmiotami - nie ma dziś znaczenia z kim konkretnie, ale każdy, kto chciał, mógł się dowiedzieć. Polamer był wtedy atrakcyjnym partnerem, bo miał swoje radio w Ameryce. Pojawiła się koncepcja współpracy transatlantyckiej. Zresztą negocjacje prowadziliśmy też z innymi inwestorami ogólnopolskimi. Trudna sytuacja finansowa związana z rekoncesją i przede wszystkim z wyłączeniem dolnego UKF-u oraz przejściem na 105,2 FM - gdzie na początku nie było słuchaczy ani reklamodawców - wymusiła na nas szybkie działanie. Odzyskanie rynku zajęło nam prawie trzy lata.

- Wtedy odezwało się do ciebie Radio 90?

- Tak. Wtedy właśnie pojawiło się Radio 90 z Rybnika, kierowane przez Andrzeja Mielimonkę. Projekt zakładał stworzenie konsorcjum stacji „ziem górskich”, obejmującego południową Polskę. Mieli kapitał, poważne plany. Rozmawialiśmy nawet o sprzedaży 100% udziałów. Ale wtedy dowiedziałem się - jeszcze nie było tak powszechnego dostępu do internetu - z Krajowej Rady o sieci powiązań między Radiem 90 a RMF FM. To mocno utrudniło rozszerzenie współpracy. Wiedziałem już, że formalnie Radio 90 może mieć innego właściciela, ale faktycznie należy do grupy RMF, choć oficjalnie jej częścią nie było.

- W 2021 roku wszystkie udziały twojego radia trafiły do inwestorów zewnętrznych? (UWAGA: w 2021 roku struktura właścicielska Alex Media Sp. z o.o. właściciela koncesji na Radio Alex: Polamer 90%, Radio 90 10%. W tym właśnie roku Radio 90 kupiło wszystkie udziały w spółce od Polameru). PS - Formalnie nowym właścicielem zostało Radio 90, ale jeśli wejdzie się na stronę ich oferty reklamowej - widnieją jako część grupy RMF. 

- Jakie są rozliczenia finansowe w tej grupie nie wiem. Domyślam się, że kampanie ogólnopolskie mają swoje „resztówki” - budżety rzędu kilku tysięcy, które trafiają do stacji lokalnych. Mając kilkanaście stacji w portfelu, można sprzedawać zasięg reklamowy bardziej kompleksowo. Jako redaktor naczelny i prezes zarządu Radio Alex prowadziłem aż do 2021 roku. Zarządzałem finansami, programem, całą strukturą.

- Wróćmy do historii Radia Alex. Jakbyś miał wskazać jedno, najważniejsze wydarzenie z tych 35 lat?

- Jest jedno wydarzenie, które zawsze stawiam na pierwszym miejscu. Wizyta Jana Pawła II na Podhalu w 1997 roku. To było nasze największe wydarzenie - nie tylko duchowe, ale też organizacyjne i techniczne. Nasze radio uczestniczyło w tym w sposób bezpośredni. Choć w Polsce jeszcze nie nadawaliśmy w internecie, Radio Alex było obecne - jego nazwa znajdowała się na wszystkich biletach i zaproszeniach. Ja byłem odpowiedzialny za transmisję z każdego miejsca. Siedziałem z lornetką i komentowałem na żywo, kto podchodzi do Ojca Świętego. Znałem ich wszystkich. Reszta radiowych komentatorów siedziała po cichu - to była moja siła. I choć działo się przez lata wiele, nic nie przebiło tego wydarzenia.

- Co robisz dzisiaj? Ciągle żyjesz radiem?

- Dziś działam tylko w sieci. I to jest wspaniałe. Nie obchodzą mnie już nadajniki, koncesje, ustawy. Opłacam prawa autorskie jako osoba prywatna - mam umowę z ZAiKS-em i tyle. Wszystko inne mnie nie dotyczy. I nadal jestem - w eterze. Choć już zupełnie innym niż 35 lat temu.

- Czy jest coś, czego żałujesz po tych 35 latach?

- Gdy pytasz, czego żałuję z tych 35 lat, nie mam wątpliwości. Tak, namówiłbym moją świętej pamięci Olę, by zrobiła kolonoskopię. To było jedyne badanie, którego nie zrobiła w szpitalu - miała przejść wszystko, ale na to się nie zgodziła. Uznała, że nie trzeba. A okazało się, że to był początek najgorszego.

- Bardzo lubiliśmy się z twoją Olą. Opowiedz coś o niej.

- Ola była moją najbliższą osobą. Współtworzyliśmy to radio przez 30 lat. Ola… zostawiła po sobie coś więcej niż tylko pamięć. Na przykład trzy obrazy - ołtarze, które stworzyła dla Sanktuarium na Olczy. Święty Wincenty à Paulo, Święty Józef z Dzieciątkiem i Jan Paweł II - wszystko jej autorstwa. Malowała je sama. Obrazy, całe, monumentalne kompozycje. Jeden z jej obrazów znajduje się także w Sanktuarium Matki Bożej w Brzesku koło Pyrzyc. Pojechaliśmy tam przypadkiem, wracając od teścia. Mała wieś, cudownie zachowana figurka Maryi. Proboszcz opowiedział historię - jak podczas bombardowania Armii Czerwonej pocisk uderzył w ołtarz, ale nie wybuchł. Ksiądz powiedział: - Brakuje nam tylko obrazu Matki Bożej Fatimskiej. A Ola - w podzięce za uratowanie życia, bo wtedy leczyła zakrzepicę - namalowała dwumetrowy obraz. Zawieźliśmy go tam Fordem C-MAX-em, jechaliśmy 9 godzin. Został poświęcony przez biskupa diecezji kamieńsko-szczecińskiej podczas wielkiej uroczystości. Ola namalowała też kopię ołtarza Miłosierdzia Bożego - jako prezent dla długoletniego proboszcza z Chramcówek, który został potem rezydentem w Czarnym Dunajcu. To były dzieła z duszą. Z serca. Z ofiary. Po nas może nic nie zostanie. Po radiu - kto wie. Ale po Oli zostały obrazy. I to jest najpiękniejsze.

- Dziękuję za rozmowę.

jj

Zostań Patronem Tygodnika Podhalańskiego.

Reklama
Komentarze Facebook
Dodaj komentarz
Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania na łamach 24tp.pl
cyklista 2025-04-21 12:18:20
Brat bliźniak nawet w Święta nie odpoczywa tylko za wszelką cenę stara się coś zamącić.
cyklista 2025-04-21 10:26:28
@abeto, nie pomyliłeś tego z dyżurami w MO?
Teodorslysz 2025-04-21 09:40:11
Siwarne czy Sywarne . Ja od dziecka wie że Sywarne . Ale może Jurecki wie lepiej?
dziadeek 2025-04-20 20:49:34
@24tuba. Jest to dowód namacalny na to, że Wielki Tydzień i Wielka Niedziela swoją moc mają.
24tuba propagandowa 2025-04-20 18:48:05
Sambor rozmawia z Jureckim? Teraz czekam na rozmowę Michnika z Rydzykiem.
Abeto 2025-04-20 17:43:43
Pamiętam te pierwsze audycje, słuchałem je w nocy jak jechałem z baciarki maluchem.

Reklama
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    DZIAŁKI W SZAFLARACH przy zakopiance 6198/2 i 6200/7 o łącznej pow. 823 m2. Kwota 70.000 zł. DZIAŁKA W SZAFLARACH 6264 - 20 arów - kwota 80.000 zł. 517 625 354.
  • PRACA | dam
    POTRZEBNA OPIEKUNKA DO 7-MIESIĘCZNEGO DZIECKA, 4-5 godzin dziennie. Zakopane. 692 278 855.
  • RÓŻNE
    PRZYJMĘ ZIEMIĘ oraz GRUZ - 608 729 122
  • NIERUCHOMOŚCI | wynajem
    WYDZIERŻAWIĘ DZIAŁKĘ 21 arów, na trasie z Nowego Targu do Czarnego Dunajca oraz PRZYJMĘ REKLAMĘ - 608 729 122
  • USŁUGI | budowlane
    BUDOWY DOMÓW OD PODSTAW, DACHY, ELEWACJE, 608 729 122.
  • PRACA | dam
    Zatrudnię OSOBĘ DO FAKTUROWANIA - SKLEPY SPOŻYWCZE. 570 644 318
  • PRACA | dam
    Zatrudnię SPRZEDAWCZYNIĘ DO SKLEPU SPOŻYWCZEGO W ZAKOPANEM. Mile widziane doświadczenie na stanowisku mięsnym. 602 759 709
  • USŁUGI | inne
    WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098.
  • PRACA | dam
    Firma Skóral poszukuje krawcowej do szycia odzieży skórzanej. Doświadczenie mile widziane. Praca od zaraz w Skomielnej Białej. Proponuję stabilne zatrudnienie na podstawie umowy, atrakcyjne wynagrodzenie adekwatne do umiejętności.. 601432035 firma@skoral.com
    Tel.: 601432035
  • NIERUCHOMOŚCI | kupno
    Kupię działkę na Podhalu GOTÓWKA!!! 600 404 554
    Tel.: 600
  • PRACA | dam
    DORYWCZO NAWIĄŻĘ WSPÓŁPRACĘ Z OPERATOREM KOPARKI - KOŚCIELISKO - 608 806 408
  • PRACA | dam
    ZATRUDNIĘ DO PRAC REMONTOWO-PORZĄDKOWYCH PRZY PENSJONACIE. 608 806 408
  • PRACA | dam
    NAWIĄŻĘ WSPÓŁPRACĘ Z BRYGADĄ BUDOWLANĄ - WYKOŃCZENIE TRZECH DOMÓW. 608 806 408
  • NIERUCHOMOŚCI | wynajem
    DO WYNAJĘCIA LOKAL HANDLOWO-USŁUGOWY 110m2 W CENTRUM NOWEGO TARGU, UL. KRZYWA. 608 806 408
  • PRACA | dam
    RESTAURACJA W KOŚCIELISKU ZATRUDNI: KUCHARZY, POMOCE KUCHENNE, KELNERÓW. 608 806 408
  • PRACA | dam
    DORYWCZO - SPRZĄTANIE W KOŚCIELISKU. 608 806 408
  • PRACA | dam
    KOŚCIELISKO - OSOBĘ DO OBSŁUGI IMPREZ: WESELA, KOMUNIE, CHRZCINY. 608 806 408
  • PRACA | dam
    DO PRACY W PENSJONACIE W KOŚCIELISKU z możliwością zamieszkania. 608 806 408
  • PRACA | dam
    Zatrudnię tynkarza z doświadczeniem lub brygadę. 535290865
    Tel.: 535290865
  • KUPNO
    OBWOŹNY SKUP ZŁOMU - dojazd do klienta. SKUP STARYCH SPAWAREK. 536 269 912.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    Sprzedam BACÓWKĘ, nowo wybudowaną na Sralówkach. 515 503 494, 18 265 39 77.
  • PRACA | szukam
    Zlecę sprzątanie pokoji, więcej informacji pod tel.513336088. 513336088 helena.nedza.chotarska@gmail.com
    Tel.: 513336088
  • SPRZEDAŻ | różne
    OPAŁ BUK. 660 079 941.
  • USŁUGI | budowlane
    OCIEPLANIE PODDASZY WEŁNĄ MINERALNĄ, ADAPTACJA PODDASZY, ZABUDOWA GK. 660 079 941.
  • USŁUGI | budowlane
    KOMPLEKSOWE WYKOŃCZENIA WNĘTRZ, MALOWANIE, PANELE, MONTAŻ DRZWI, ŁAZIENKI, ZABUDOWY GK. 660 079 941.
  • SPRZEDAŻ | budowlane
    SPRZEDAŻ KRUSZYWA RZECZNEGO - ŻWIR, PIASEK, CEMENT, GRYZ (SPÓŁA). TRANSPORT. 503 532 680.
  • PRACA | dam
    OPIEKA NAD SENIOREM 1-2h dziennie do południa. Krupówki. 604 171 837.
  • PRACA | dam
    Zatrudnię pracowników budowlanych, ekipy, podwykonawców. 601 508736.
  • PRACA | dam
    Restauracja Górska do uzupełnienia zespołu poszukuje osoby na stanowisko: KUCHARZ. Oferta pracy tylko dla kucharza z doświadczeniem zawodowym. Praca na pełen etat , bardzo dobre warunki pracy. Więcej informacji pod numerem :. 518 259 536 www.restauracjagorska.pl rest.gorska@gmail.com
    Tel.: 518
  • PRACA | dam
    Wspólnota Mieszkaniowa INFINIUM - Aleje 3 Maja 5 w Zakopanem - POSZUKUJE FIRMY ŚWIADCZĄCEJ USŁUGI SPRZĄTANIA BUDYNKU (klatki schodowe, korytarze, itp.) ORAZ TERENU ZEWNĘTRZNEGO. Kontakt w sprawie zakresu do złożenia oferty tel. 889 18 91 54 - zarządca nieruchomości.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    Białka Tatrzańska -sprzedam działke z pozwoleniem na budowę , bardzo dobra lokalizacja 660797241 b12.pl.
  • PRACA | dam
    Stacja Narciarska Suche zatrudni Kierownika z doswiadczeniem i zamiłowaniem do Narciastwa praca całoroczna. 606835437 apartamenty@dw-jedrol.pl
    Tel.: 606835437
  • PRACA | dam
    WIZY USA, WYJAZDY, ZIELONA KARTA. 501 809 644
  • PRACA | dam
    Pracownik budowlany. Firma budowlana poszukuje pracownika budowlanego na terenie: Zakopane, Nowy Targ, Białka Tatrzańska, Bukowina. 602493811
    Tel.: 602493811
  • PRACA | dam
    SPRZĄTANIE APARTAMENTÓW W KOŚCIELISKU, PRACA STAŁA UMOWA O PRACĘ/ZLECENIE. 698954671 www.osadawidokowa.pl d.zacharko@gorskagrupa.pl
    Tel.: 698954671
  • SPRZEDAŻ | różne
    AD BLUE - Z DYSTRYBUTORA - STACJA PALIW PAPI SERVICE, ZAKOPANE - SPYRKÓWKA 4. WYGODNE TANKOWANIE, NAJLEPSZE CENY! Tel. 18 20 17 467. www.papiservice.pl
  • NAUKA
    Niepubliczne Przedszkole Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny w Zakopanem przy ul. Krzeptówki Potok 12 zaprasza dzieci w wieku 2,5 - 3 lata. Zapewniamy: świetną bazę lokalową, własną kuchnię, doświadczoną kadrę, przystępne ceny. Zapraszamy do kontaktu mailowego: przedszkolemisjonarki@gmail.com lub telefonicznego 690 124 554
  • USŁUGI | budowlane
    FLIZOWANIE, ŁAZIENKI, MALOWANIE. 798 476 308.
  • USŁUGI | budowlane
    USŁUGI BLACHARSKO-DEKARSKIE, KRYCIE I PRZEKRYCIA DACHÓW, KOMINY, BALKONY, RYNNY, GZYMSY, FASADY. 889 388 484.
  • USŁUGI | budowlane
    FLIZOWANIE, REMONTY, WYKOŃCZENIA. 882080371.
  • USŁUGI | budowlane
    KAMIENIARSTWO. 882080371.
  • KUPNO
    Kupię LIMBĘ na pniu. 605 306 244
  • USŁUGI | budowlane
    CIEŚLA BLACHARZ, BUDOWA OD PODSTAW. 516 563 400.
  • PRACA | dam
    Piekarnia w Zakopanem zatrudni PIEKARZA. Praca stała, dobre warunki. 604 102 804, 602 285 793.
  • MOTORYZACJA | kupno
    KUPIĘ KAŻDEGO MERCEDESA SPRINTERA. 531 666 333.
  • MOTORYZACJA | kupno
    KUPIĘ KAŻDĄ TOYOTĘ. OSOBOWE, TERENOWE. CAŁE LUB USZKODZONE. 531 666 333.
  • USŁUGI | budowlane
    MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325.
  • USŁUGI | budowlane
    KAMIENIARSTWO, ELEWACJE, OGRODZENIA - WSZYSTKO Z KAMIENIA. 509 169 590.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    DZIAŁKA BUDOWLANA W MURZASICHLU 19 arów, kameralna. 517 018 380
  • SPRZEDAŻ | różne
    NOWE KILIMY RĘCZNIE TKANE (z owczej wełny). Wzór: jarzębina (60/80). Tel. 793 887 893
  • SPRZEDAŻ | różne
    Sprzedam GOBELIN - pejzaż zimowy - (145/80). TORBY JUHASKIE. Tel. 793 887 893
  • USŁUGI | budowlane
    OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284.
  • SPRZEDAŻ | różne
    DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105.
2025-05-22 18:00 Taki znak na ul. Chałubińskiego w Zakopanem. Może wprowadzić kierowców w błąd 2025-05-22 17:30 Policja zaprasza na debaty o bezpieczeństwie 2025-05-22 17:11 Przechowywanie grilla gazowego poza sezonem - praktyczne wskazówki 2025-05-22 17:08 Samochód potrącił dziecko 2025-05-22 17:01 Zmiany w ruchu na Palenicy Białczańskiej 2025-05-22 16:30 Finisaż wystawy "Kobieta zdziczała" w willi Oksza 2025-05-22 16:00 Dofinansowanie na modernizację kolejnych dróg 2025-05-22 15:32 Krościenko odnawia partnerstwo ze słowacką Leśnicą 2025-05-22 15:27 Rakiety do padla Babolat: Porównanie najlepszych modeli 2025-05-22 15:09 Aplikacja ze wszystkimi gazetkami. Twój sposób na oszczędzanie na zakupach 2025-05-22 15:00 Zamontowali parkomat i nikt już tu nie parkuje 2 2025-05-22 14:30 Spotkanie z poezją Wisławy Szymborskiej 1 2025-05-22 14:15 Nadmierna prędkość, alkohol i poszukiwana nastolatka 2025-05-22 14:04 Smart ringi - co potrafią? Ranking smart ringów 2025 2025-05-22 13:41 Trwa nielegalna wycinka drzew w centrum Zakopanego 10 2025-05-22 13:30 Festiwal Modelarski w Mieście 2025-05-22 13:02 Jak szybko uzyskać kartę EKUZ przez Internetowe Konto Pacjenta? 2025-05-22 13:00 Robotowa lekcja życia 1 2025-05-22 12:40 Najczęstsze błędy w doborze biżuterii i jak ich unikać 2025-05-22 12:30 Nowi operatorzy drabiny mechanicznej w Szczawnicy 2025-05-22 12:00 Pociąg zabierze nas z Katowic do Chorwacji 2025-05-22 11:31 Spowodował kolizję i uciekł, był pijany 2025-05-22 11:00 Blok na nowotarskim osiedlu sterroryzowany przez parę dzikich lokatorów, którzy wprowadzili się do piwnicy 7 2025-05-22 10:30 Słowiki rozśpiewają się w Jurgowie 2025-05-22 10:00 Odkryj smak jagnięciny (WIDEO) 2025-05-22 09:30 Rodzina Moniki Wójcik składa podziękowania 2025-05-22 09:00 Szkolenie bacowskie na bacówce w Nowym Targu 2025-05-22 08:30 24 lata Akademii Nauk Stosowanych w Nowym Targu - wspólnota, rozwój, odpowiedzialność 2025-05-22 08:05 Zdarzenie drogowe w Ostrowsku 2025-05-22 08:00 Tak Podhale wybierało prezydenta 7 2025-05-21 21:00 Adrian Kaleta i Oskar Głuc o krok od medalu 2025-05-21 19:59 Radny PiS odwołany z komisji wyborczej 15 2025-05-21 19:30 Kompletnie pijany wsiadł na motorower 1 2025-05-21 19:30 Zaskakujące arcydzieło Muriel Spark trafia w ręce polskich czytelników. Mamy dla Was książki 2025-05-21 19:00 Służby skarbowe w powiecie tatrzańskim. Co robiły? Tajemnica 1 2025-05-21 18:00 Ogólnopolski Zjazd Dużych Rodzin w Zakopanem 5 2025-05-21 17:57 Konsultacje społeczne - Plan Zrównoważonej Mobilności Podhalańskiego Obszaru Funkcjonalnego 1 2025-05-21 17:03 Zderzenie osobówki z ciężarówką w Czerwiennem 2025-05-21 16:00 Czterolatek spadł z kolejki krzesełkowej. To były tylko ćwiczenia 1 2025-05-21 15:42 Stłuczka dwóch samochodów osobowych w Nowym Targu 2025-05-21 15:30 O Piotrze Malinowskim w Muzeum Palace 2025-05-21 15:00 Zakończył się XXII Ogólnopolski Tydzień Bibliotek w Zakopanem pod hasłem Biblioteka. Lubię tu być 2025-05-21 14:32 Słodkie chwile z watą cukrową 2025-05-21 14:19 Biathlon dla Każdego - sportowa przygoda w centrum Zakopanego już 31 maja! 2025-05-21 14:00 Gdy w Tatrach nie ma turystów i można się wsłuchać w śpiew ptaków (WIDEO) 2 2025-05-21 13:30 Turniej Otwarcia Sezonu Tenisa Ziemnego w Parku Miejskim 2 2025-05-21 12:59 KH Podhale Nowy Targ wciąż w zawieszeniu 3 2025-05-21 12:30 Druhowie zapraszają na strażacką zabawę 2025-05-21 12:00 Siedmiomiesięczne maleństwo śmigłowcem przetransportowane do Krakowa 2025-05-21 11:30 Festiwal Myśli Tischnerowskiej 1
NAJPOPULARNIEJSZE ARTYKUŁY
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE
OSTATNIE KOMENTARZE
2025-05-22 17:49 1. Racja Teofil ! 2025-05-22 17:46 2. Brawo GT . W pełni popieram każe słowo ! 2025-05-22 17:33 3. My naprawdę żyjemy w kartonowym państewku bezprwia... żal pisać ale taka prawda. 2025-05-22 17:32 4. Co to znaczy, że "się włamali i sobie mieszkają w piwnicy" i "urządzają regularne bitwy" a "policja jest bezradna"? Przypomnę, że kiedy jakiś smarkacz w warsiawce w ubiegłym zabrudził elewację synagogi, od razu został aresztowany przy jazgocie ambasad USA i Israela. Widać w Polsce są równi i równiejsi... 2025-05-22 16:36 5. Śmieszy mnie, drodzy zakopiańczycy, to wasze mafijne miasteczko, gdzie policja i straż miejska nie działają wobec poważnych przestępstw, wykroczeń i patologii odstawianej przez mafie deweloperskie a zajmują się bzdetami typu babcie z oscypkami. Dzisiaj parę drzew a jutro jakiś cwaniak wytnie dajmy na to hektar w parku narodowym, sprzeda drewno a po kilku latach "prowadzenia spraw przez stosowne organy" zapłaci symboliczny mandat. 2025-05-22 16:30 6. Paula - ty nie strasz emigrantami, jak wygra Nawrocki, to mieszkam nie bedziecie mieli. 2025-05-22 16:21 7. Przymocowane do butelki korki zrekompensują uszczerbek w powietrzu. Już widać efekty tego działania - koniec maja, a zimno! 2025-05-22 16:16 8. To po co nam takie "miasto" co nie ma narzędzi , aby skutecznie wstrzymać łamanie prawa, które to prawo ma zresztą egzekwować i stać na jego straży. 2025-05-22 16:15 9. Biznes życia - miejsc parkingowych ubyło, pieniędzy nie przybyło! 2025-05-22 16:12 10. To samo jest przy ul . Do Samków
2025-05-19 17:33 1. Jan mnie tam tyz zabrakło bo kosula w krate mi nie wyschła... miałem portki na posek zapinane ... rekonesans taki a sztuka "Ulice Jerozolimy " , Ulice pise się z duzej litery pamiytej .se tło .. i suchej co powiado doktor ... sztuk pięknych... 2025-04-24 10:37 2. Tylko na zdjęciach i w realu pusto przez fatalny dojazd do Szczawnicy. Stać w korku I niszczyć zawieszenie, to średnia przyjemność. 2025-04-02 12:01 3. A co na to czorne misie? Te brązowe tyż złe mogą być. 2025-03-28 12:31 4. Co Palace ma wspólnego z Wyklętymi. Ktoś chyba pomylił wątki i miejsca. Czyżby nowy starosta bał się OGNIA ? 2025-03-18 00:29 5. No i teraz wreszcie będzie prawo i sprawiedliwość. 2025-03-12 11:25 6. Na spotkaniu zabrakło schorowanego już pana dra Ryszarda Dąbrowieckiego, który jest pasjonatem twórczości mistrza Hasiora. Wydał nawet o nim książkę pt. "Upadły Anioł- Rzecz o Władysławie Hasiorze" 2025-03-04 09:43 7. Ach ten nieszczęsny młotek. Rośnie w siłę nasza ideologiczna brać 2025-01-07 08:11 8. dla czego ludziku zwsze musz podciaga swja dziłalnosc pod dominujaca ideologoiie - pani Rzasa zamiast zajamowac sie sztuka zaczyna bawic sie w klimatystke? 2025-01-03 16:45 9. Nie masz pomysłu na biznes? Załóż fundacje $$$. Stara prawda. 2024-12-30 21:50 10. Gdzie ta ekologia, bo oprócz propagowania pewnej ideologii przez osobiszcze sportujące ( chodzi o toto coś w bluzie sześciokolorowej, nie licząc czarnego) nie znajduję
WARUNKI W GÓRACH
POGODA W WYBRANYCH MIASTACH REGIONU
Reklama