Zakopane ubogich

Willa przy Ogrodowej, z tyłu zakopiańskiej poczty przy Krupówkach. Sam środek miasta. Już przy wejściu na korytarz uderza nieprzyjemny zapach. To grzyb, który widać na każdej ze ścian. – Dach jest dziurawy, więc leje się po ścianach – tłumaczy pani Katarzyna, która z rodziną zajmuje pokój z kuchnią. Mieszka tu z mężem, trójką dzieci i teściową. W szóstkę zajmują pokój z kuchnią.  Zagrzybiałe pomieszczenie jest jednocześnie sypialnią, jadalnią, pokojem dziecinnym a zimą także tutaj wszyscy się myją.  Drugie 2-pokojowe mieszkanie zajmuje szwagierka z trójką dzieci. Łazienka wspólna dla dwu rodzin jest na nieogrzewanym korytarzu. Na górze zameldowana jest jeszcze jedna z lokatorek.

Odkąd SEWiK odłączył dopływ wody, pozostał pobliski potok. – Do ubikacji ciągniemy za pomocą pompy prosto z potoku – pokazuje gumowy wąż, który biegnie wzdłuż korytarza, do łazienki. – A do picia i mycia nosimy od sąsiadów w wiadrach – opowiada kobieta.

Wszystko w domu jest wilgotne – dokumenty, szkolne podręczniki, zeszyty. Zdarza się, że ubrania pleśnieją. Dzieci cały czas chorują. Najmłodsza z córek ciągle jest przeziębiona, ma wysypki. – My tego zapachu nie czujemy, ale jak ktoś tu wchodzi, nie może wytrzymać. I w szkole czuć od moich dzieci – śmierdzą ubrania, zeszyty, książki – dodaje.

Kiedyś było to mieszkanie komunalne. Przydział dostała teściowa pani Katarzyny. Dwa lata temu pojawił się nowy właściciel, warszawianin, który kupił budynek z lokatorami. Na wyprowadzkę swoim lokatorom dał czas do wakacji 2009. Lokatorzy płacą mu za czynsz.

Pod koniec sierpnia w kranie przestała płynąć woda. Okazało się, że właściciel przez kilka ostatnich miesięcy nie odprowadzał opłat za wodę do SEWiKU. – Z właścicielem nie mamy kontaktu, adwokat przez którego się kontaktujemy jest na urlopie. Nie wiemy, co robić – martwi się pani Katarzyna.
Nie ukrywa żalu do władz miasta. – Od ośmiu lat jesteśmy na liście oczekujących na mieszkania komunalne. W zeszłym roku była tu wizja lokalna, byliśmy u wiceburmistzra Solika, który zapewniał nas, że dostaniemy w pierwszej kolejności, tymczasem do dzisiaj nic – mówi. Pani Maria, szwagierka, nie jest nawet na takiej liście. Ma się znaleźć w najbliższym czasie.

Po naszej interwencji wiceburmistrz Wojciech Solik błyskawicznie zareagował. Po rozmowach z szefostwem SEWiKU obiecał, że we wtorek 16 września w kranie przy Ogrodowej pojawi się woda, ale tylko przez 10 dni. Do tego czasu sprawa powinna się wyjaśnić. Jednocześnie burmistrz wystosował pismo do właściciela budynku z prośbą o ludzkie potraktowanie swoich lokatorów i zapewnienie im należytych warunków do czasu, kiedy zwolni się dla nich mieszkanie komunalne. Wiceburmistrz podkreśla, że już dwukrotnie jego prośby do właścicieli poskutkowały.

Kiedy mieszkanie komunalne rodzina Ś. otrzyma, nie wiadomo. Na liście oczekujących jest ok. 200. – Mieszkania są tylko z odzysku, kiedy któryś z lokatorów umrze, wtedy komisja społeczna proponuje 3 lub 4 rodziny i ja wybieram tych, którzy znajdują się w najtrudniejszej sytuacji. Dziś mi trudno powiedzieć, czy to będzie rodzina Ś. – mówi wiceburmistrz. – Zapewniam, że rodzin w tak trudnej sytuacji w Zakopanem jest więcej – dodaje.

Na pewno szansa na mieszkanie dla nich pojawi się, kiedy miasto będzie miało gotowe lokale w budynku, z którego wyprowadziła się właśnie skarbówka. Po adaptacji i remoncie będzie tam kilkanaście mieszkań komunalnych. Lokatorzy dostaną do nich klucze w przyszłym roku.

Skontaktowaliśmy się z adwokatem właściciela budynku przy ul. Ogrodowej: – Mój klient przejął budynek w tragicznym stanie, przez lata nie było tam żadnych remontów  –  wyjaśnia Michał Kołodziejski. – Lokatorzy płacą czynsz w wysokości ok. 100 zł, kiedy daliśmy im wypowiedzenie dotychczasowej wysokości czynszu, nie zgodzili się na podwyżkę. Jedna z lokatorek, pani B. wniosła w związku z tym sprawę do sądu. Trudno w tej kwocie zmieścić opłaty czy  remontować budynek – przekonuje. – Sugerowałem im, żeby starali się o mieszkania socjalne. Działania mojego klienta nie są ani na pograniczu prawa ani złośliwe. Nikt lokatorów nie gnębi. Pan P. idzie im na rękę, dał im  dużo czasu. Nawet zaproponował im 30 tys. zł, żeby przez jakiś czas po wyprowadzeniu mieli na wynajęcie innego lokum, ale nie chcieli. Trudno jednak, żeby jeszcze płacił za zużytą przez nich wodę – dodaje.

Adwokat dodaje, że właściciel zlecił wykonanie inwentaryzacji budynku i zbadanie stanu technicznego. – Ten budynek jest w bardzo złym stanie, być może zagraża bezpieczeństwu lokatorów. Powiadomiliśmy o tym powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego, z powodu braku reakcji skończyło się na skardze na ich bezczynność – mówi Michał Kołodziejski. Interwencji w tej sprawie  wicewójta Solika nie chce komentować. – Do mojego klienta nie przyszło jeszcze żadne pismo z magistratu, nie wiem jaka będzie jego decyzja. Każdy ma swoje kompetencje i w ramach ich działa. Obowiązkiem gminy jest zapewnienie mieszkań dla osób w takiej sytuacji. Miasto przez lata nie remontowało tego budynku, mimo że mieszkali tam ludzie z kwaterunku. Nie wiem, co mój klient mógłby jeszcze zrobić. On naprawdę ma dużo cierpliwości. Mógł przecież nękać lokatorów tak jak robią to inni. Budynek ma rewelacyjną lokalizację, gdyby wynajął to np.  jakiemuś bankowi – czerpałby krocie, a on czeka cierpliwie – argumentuje adwokat.

Beata Zalot


Komentarz

Dobry burmistrz poprosi bezlitosnego właściciela, żeby był bardziej ludzki dla swoich lokatorów. To może miłe, nawet humanitarne ze strony naszych władz, ale czy do końca poważne? Czy do końca załatwia problem? Kolejny raz piszemy o rodzinach w dramatycznej sytuacji, którym Zakopane nie ma nic do zaproponowania. W bogatym mieście nie ma ani jednego mieszkania socjalnego. Nie ma miejsca, gdzie mogłyby się schronić osoby, które np. nagle straciły dach nad głową. A może warto bardziej przyłożyć się do zapowiadanej kontroli dotyczącej reguł przyznawania mieszkań komunalnych? Może takich pań będących prawnikami w magistracie, którym miastom podarowało mieszkania przeznaczone dla najuboższych mieszkańców, jest więcej?

Beata Zalot