Rabka: Magistrat reżimowy

Deklaracja, to odpowiedź rabczańskich władz na nasz tekst sprzed tygodnia. Opisaliśmy w nim, jak burmistrz Rabki utajniła posiedzenie połączonych komisji rady, bo na sali obrad był obecny dziennikarz TP. Utajniania posiedzeń komisji bronią zapisy ustawy samorządowej. Żeby znaleźć sposób na wyłączenie jawności Ewa Przybyło skonsultowała się z Wydziałem Prawnym urzędu wojewódzkiego. Szef wydziału Mirosław Chrapusta zasugerował, że można utajnić robocze spotkanie radnych z burmistrzem. Na wniosek Ewy Przybyło posiedzenie komisji zostało zamknięte. Burmistrz nakazała opuścić salę „osobom postronnym” (w tym dziennikarzowi TP) i otwarła „spotkanie robocze”.

W ubiegły czwartek, tuż po tym, jak tekst o białoruskich zapędach rabczańskich władz ukazał się w naszej gazecie, dziennikarz TP usłyszał, że polityka utajniania posiedzeń będzie kontynuowana. Ewa Przybyło nie ukrywała, że represja jest wymierzona w Tygodnik. Uzasadniając absurdalną zapowiedź, Ewa Przybyło zarzuciła, że w naszej relacji znalazła się nieprawdziwa informacja mówiąca o tym, że za pięciominutowe posiedzenie komisji radni pobrali diety.

Do protestów i żądań sprostowania przyłączyła się także przewodnicząca rady Maria Górnicka Orzeł. Niestety panie nie ustaliły wcześniej wspólnej wersji wydarzeń. Ewa Przybyło tłumaczyła, że radni nie dostali wynagrodzenia, bo posiedzenie zostało unieważnione. Z kolei przewodnicząca rady upierała się, że posiedzenie się formalnie odbyło, ale radni zrzekli się diet dobrowolnie.

Panie nie dały się przekonać, że informacji, którą tak energicznie prostowały, w ogóle w tekście nie było. Kwestionowany ustęp mówił, że podczas pięciominutowego posiedzenia radni „zapracowali na dietę”. Takie stwierdzenie jest zgodne z prawdą, gdyż dieta za pracę w komisji nie jest w żaden sposób uzależniona od długości obrad. Kwestii – czy radni wzięli pieniądze – w naszym tekście nie rozstrzygaliśmy.

Marek Kalinowski