Polscy wspinacze wczoraj około godz. 16 prosili ratowników o telefoniczną pomoc w ustaleniu ich pozycji. Znajdowali się w rejonie grani między Lawinowym Szczytem a Zadnim Gerlachem. Polacy nie radzili sobie jednak w wysokogórskim terenie. Przed zapadnięciem zmroku ponownie poprosili o pomoc.
Prognozy pogody wskazywały na to, że ich ewakuacja w godzinach porannych nie będzie możliwa, ze względu na zapowiadane załamanie pogody. Jeszcze przed zapadnięciem zmroku w okolice miejsca, gdzie znajdowali się wspinacze, śmigłowiec przetransportował ratownika Horskiej Zachrannej Służby. Gdy dotarł do wzywających pomocy, byli oni powiązani krótką liną.
Zapadł zmrok i już na piechotę na pomoc wyruszyła kolejna grupa ratowników ze Śląskiego Domu. Dotarli oni do naszych wspinaczy i sprowadzili bezpiecznie na dół. Akcja ratunkowa zakończyła się o godz. 2 w nocy.
Jak podsumowują słowaccy ratownicy, polscy wspinacze nie mieli wystarczającego doświadczenia i umiejętności do pokonania trasy, na którą się wybrali.
p
Marzący za normalnością
2019-08-14 11:11:43
Do "xxx". Ja czytałem na portalu "rp.pl" z dnia 22.07.2017, że na Słowacji, tu cytat: [. . . ] Akcja ratunkowa z użyciem śmigłowca w górach może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych [. . .]. Koniec cytatu. Tę informację podała w artykule pani Jana Krajćirova z Horskiej Zachrannej Sluzby. Tyle z mojej strony. Leszek Kumor
Mic
2019-08-14 07:50:43
W powyższym tekście napisano: "Gdy dotarł do wzywających pomocy, byli oni powiązani krótką liną." Zacytowany tekst słowacki również wskazuje, że w momencie, kiedy dotarł do nich ratownik, już byli powiązani na krótko. Zresztą sądząc z opisów trudno podejrzewać, żeby ci goście mieli jakiekolwiek pojęcie o wspinaniu i asekuracji - jaki sprawny zespół będzie szedł 13 godz. z Polskiego Grzebienia na Lawinowy Szczyt...?
@MIC
2019-08-13 23:10:14
Po dosiahnutí horolezcov horským záchranárom boli všetci naviazaní na krátke lano.
To chyba znaczy, że zostali związani przez ratownika, a nie ze zastał ich związanymi. Co oczywiście nie zmienia faktu, że drużyna morświnów powiązana w tramwaj to kandydaci na bambus
xxx
2019-08-13 22:06:19
Dla wszysystkich mądrych komentujących - śmigłowiec na Słowacji jest za darmo. Płaci się za uczestnictwo ratowników. Z autopsji...
Do claudia hotel Versal
2019-08-13 12:17:43
Przeliczyli swoje możliwości i tyle. Jak mieli polisę to ubezpieczyciel pokryje koszty akcji ratunkowej.
Dwa nie ma prawnego obowiązku wynajmowania przewodnika na drogach II a taką się poruszali.
Nie jednokrotnie przewodnik się zgubił. Znam 2 z elitarnego grona co szukali drogi zejściowej ze szczytu z WKT ;)
Marzący za normalnością
2019-08-13 11:56:25
Trzeba było wynająć przewodnika. Teraz taternicy jak otrzymają fakturę za lot słowackiego śmigłowca ratunkowego, to będą na przyszłość mądrzejsi. No chyba, że się ubezpieczyli. W Polsce przydałaby się opłata za akcję ratunkową z udziałem śmigłowca. Dlaczego polski podatnik ma płacić, czyli być "dobrym wujkiem" ? Bierzmy przykład ze Słowaków !!
Łysy
2019-08-13 11:00:31
"DUPA A NIE TATERNIK" - BRAK UMIEJĘTNOŚCI, A POTEM PŁACZ - NIE WIEMY GDZIE JESTEŚMY - POMOCY !!!
claudia hotel Versal
2019-08-13 10:57:49
Tak sie konczy chodzenie bez przewodnika wysokogórskiego
Mic
2019-08-13 10:33:24
Warto zwrócić uwagę na jeden szczegół opisu: "byli oni powiązani krótką liną". Jest to chyba najczęściej spotykany błąd wśród polskich (szczególnie) turystów - kopiują podpatrzony u przewodników sposób asekuracji na tzw. "krótką linę", co jest absolutnie niedopuszczalne przy równorzędnym zespole wspinaczkowym i nie daje niczego, poza tym, że jak spadnie jeden - to lecą wszyscy. Szczególnie często można to zimą zaobserwować.