Protest przy Drodze do Walczaków

Okolice Drogi do Walczaków (boczna od ul. Kościeliskiej) to piękna dzielnica, położona niedaleko granic Parku Tatrzańskiego. W okolicy można spotkać jednorodzinne domy i małe pensjonaty. Na jednej z wolnych działek firma z Warszawy chce postawić apartamentowiec. Spółka stara się o warunki zabudowy. Protestują przeciwko temu mieszkańcy.

– Niedaleko zaczynają się Tatry i to właśnie tutaj chce budować deweloper, a władze się temu nie sprzeciwiają – twierdzi Anna Zawiła. – Poruszaliśmy ten problem na spotkaniu z burmistrzami i urzędnikami. Naczelnik wydziału architektury, pan Stefanik stwierdził, że jak ktoś ma pieniądze i dobrych adwokatów, to nie można mu przeszkodzić.

Mieszkańcy boją się, że gdy zostanie postawiony deweloperski blok w okolicy, zabraknie wody (już teraz są z tym problemy). Pokazują także kuriozalny przebieg parku kulturowego. Przypomnijmy: uchwalenie parku przez radę miasta miało ograniczyć deweloperskie budowy w dużej części Zakopanego. Zablokowało jednak jakiekolwiek inwestycje. Ostatnio radni przegłosowali uchwałę o wyłączeniach z parku.

– Nie wiemy, kto wyznaczał granice tego parku. W naszym sąsiedztwie działka położona od strony Tatr jest poza parkiem kulturowym, a ta od strony ul. Kościeliskiej znajduje się w parku. Gdzie tu logika? Wytyczanie granicy polegało chyba na haśle: kto zrobi więcej załamań linii wyznaczającej granice parku, ten lepszy. I tak granica parku przebiega przez środek działki, na której budować chce deweloper. Postawi blok na połowie, a później sięgnie po drugą część – dodaje pani Zawiła.

Mieszkańcy dodają, że Droga do Walczaków to wąska, miejscami ledwie 3,5 metrowa droga. – Jeszcze niedawno był tu postawiony znak ograniczenia do 3,5 tony – twierdzi inny mieszkaniec Drogi do Walczaków. – Teraz znak zniknął. To chyba przygotowanie do budowy apartamentowców. Przy takiej drodze chce się wybudować bloki. Nie trzeba wojny, żeby nas pozabijać. Zgoda na kolejne apartamentowce to zgoda na zabijanie miasta. Przecież tracą właściciele pensjonatów, miasto nie zarabia na podatkach. Czemu władze nas nie bronią?

Na spotkaniu z mieszkańcami, zorganizowanym przez władze, był również opozycyjny radny z tych okolic – Władysław Łukaszczyk. Jest on oburzony wypowiedziami naczelnika Stefanika. – Nie wiem, jak można godzić się na wielkie budowy przy tak wąskiej drodze – twierdzi radny Łukaszczyk.

Tymczasem naczelnik Stefanik twierdzi, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu i źle zrozumiane.

– Chodziło mi o to, że firmy deweloperskie robią rozeznanie, gdzie i co mogą wybudować, mają zatrudnionych adwokatów. W przypadku działki przy Drodze do Walczaków to mamy na razie tylko wniosek o wydanie warunków zabudowy. Żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Pod uwagę będziemy brać także uwagi mieszkańców, dotyczące szerokości drogi, a także pensjonatowej zabudowy w okolicy – twierdzi naczelnik Stefanik.

Paweł Pełka