Reklama

2021-08-22 10:00:00

Reklama

Latamy

Skrzydlaty góral

Reklama

Pilotowanie boeinga 767 to nie latanie. To raczej zajęcie operatora dźwigu przenoszącego 200 ludzi przez Atlantyk. Startujesz. Na wysokości 60 metrów włączasz guzik autopilota, a "dźwig" leci sam. Prawdziwy lotnik to taki, co potrafi wylądować na łące w Skawie.

Słoneczne przedpołudnie. Ośmioletni Józek Wójtowicz bawi się z kumplami koło swojego domu w Rabce, przy Zakopiańskiej. W oddali słychać silnik nadlatującego od strony Lubonia samolotu. Chłopiec odruchowo zadziera głowę do góry. Mruży oczy i szuka na horyzoncie charakterystycznej sylwetki dwupłatowca. Gdy samolot przelatuje nad głową malca, ten rzuca się w pogoń. Gna co sił w nogach aż do momentu, gdy maszyna zniknie za najbliższym wzniesieniem. Józek nie ma wątpliwości: kiedyś go dogonię. Dogonił…

Ośla łączka w centrum Skawy, położona na tyłach dawnych zabudowań gospodarczych posesji Mateusza Papieża, lidera słynnego w świecie góralskiego kabaretu „Truteń”. Na skraju łączki blaszany hangar z drzwiami odsuwanymi „na rolce”. Na dachu powiewa charakterystyczne „sitko” lotniskowego wiatromierza. Mimo tego rekwizytu tablica informacyjna w języku angielskim, przytwierdzona do ściany frontowej blaszanego baraku, wygląda jak żart, jak kolejna prowokacja kabareciarzy: „Airfield Truteń”. Lotnisko w Skawie? Między domami? Na górce opadającej dość stromo w kierunku leniwego potoczka? A jednak. Przez szparę w blaszanym baraku widać… samolot. No, może samolot to zbyt wielkie słowo. Powiedzmy… samolocik. Biały, czyściutki górnopłat. Dwa miejsca, pod maską silnik o mocy 80 koni. Choć trudno w to uwierzyć, „mikrus” może zabrać na pokład dwie osoby, i mknąć z prędkością 160 kilometrów na godzinę. – Gemini II S, ultralekki samolot. Ma składane skrzydła. Można podjechać pod stację benzynową i zatankować. Sam jeszcze nie próbowałem, ale widziałem filmik w Internecie – Józef Wójtowicz, kapitan LOT-u (od paru miesięcy na emeryturze) z dumą prezentuje, swe „cudo”. Lotnik regularnie kursuje na pokładzie „mikrusa” pomiędzy dwoma swoimi obecnymi miejscami zamieszkania: Rabką i Warszawą.

Runway skawiańskiego lotniska – nie więcej niż 300 metrów długości – położony na dość stromym stoku. – Przecież tu nie wylądowałaby nawet czarownica na miotle – na takie uwagi Józef Wójtowicz, który wprowadził Skawę w grono miejscowości mogących się poszczycić posiadaniem lotniczego portu, uśmiecha się łobuzersko. Czarownica może nie da rady – Wójtowicz wyląduje. – Znajomi, którym tłumaczę, gdzie to moje lotnisko, przylatują, krążą, kombinują. W końcu tylko niektórzy decydują się na lądowanie. Reszta, klnąc pod nosem, leci do Nowego Targu. Twierdzą uparcie, że w Skawie „to nie ma szans” – zaznacza lotnik. – Faktycznie, gdyby próbować usiąść na wprost – można zahaczyć o przeciwległe zbocze. Ja wlatuję do dolinki, a później w ostatniej chwili skręcam i od razu przyziemiam.

To jest właśnie miara pilota. Lotnikiem jest ten, kto trzyma za drążek. Lotnikiem jest ten, co wyląduje na łące w Skawie. Naprawdę latać to można w samolocie, który nie ma autopilota, w którym oprócz głowy, rąk pilotującego i kilku podstawowych instrumentów – nie ma nic. Pilot ogromnego liniowca, wożącego ludzi przez ocean, zwykle na łące wylądować nie potrafi. Latanie nowoczesnym samolotem pasażerskim nie różni się od grania na komputerze. Młodzi piloci, kończący rzeszowski Wydział Pilotażu i trafiający od razu do linii lotniczych, są bardziej operatorami ogromnego dźwigu, niż lotnikami.

Od najmłodszych lat Józek wiedział dokładnie, co chce robić w życiu. I były to ewidentnie oderwane od ziemi marzenia. Zanim skończył podstawówkę, wiedział już sporo o lataniu i samolotach. Szkołę średnią wybierał według położenia geograficznego… jak najbliżej pasa startowego. Kryteria spełniało Technikum Skórzane w Nowym Targu. Dawało maturę i było blisko lotniska. Pierwsze loty? Marzec 1963. Józek usiadł za sterami szybowca. Razem z nim było na kursie 12 innych asów przestworzy. Większość szybko się zniechęciła do bujania w obłokach. Do pierwszego samodzielnego lotu dotrwał tylko Józek. Latać uczył go Stanisław Józefczak, wybitny lotnik. Przez kilkadziesiąt lat do niego należał rekord świata wysokości lotu szybowcem – 11.650 metrów. Gdy Józek zaczął latać samodzielnie, Józefczak zaproponował szkolenie samolotowe. Aeroklub nowotarski nie miał jednak pieniędzy. – Józefczak poradził, żebym wstąpił do szkoły oficerskiej w Dęblinie. Dostałem się. Ukończyłem podstawowe szkolenie samolotowe i rozpocząłem naukę w szkole oficerskiej. Zaczęliśmy latać na iskrach. To był pierwszy rocznik, który latał na tym nowym polskim samolocie odrzutowym. Szybko jednak kurs został zawieszony – wspomina kapitan Wójtowicz. Silnik, który napędzał pierwsze szkolne odrzutowce, okazał się zawodny. Po dwóch groźnych wypadkach iskry zostały uziemione. Podchorążowie przesiedli się do prawdziwych myśliwskich migów piętnastych. – Latanie migiem to była frajda. Niech pan sobie wyobrazi 19-letniego chłopaka, który ćwiczy przechwycenie celu na wysokości 12 tys. metrów. Albo leci na wysokości 50 metrów i kręci akrobację. Samolot latał 600 kilometrów na godzinę. To było coś.

Oficerskie szlify Józkowi nie były jednak pisane. – Od razu wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Latanie mi się bardzo podobało, ale wojsko już mniej. Po porannych lotach chodziliśmy na śniadanie. Przed posiłkiem przejmował nas oficer polityczny i tłumaczył, że nie jesteśmy lotnikami, tylko żołnierzami. A latanie to nasz obowiązek służbowy. Taka hierarchia wartości zupełnie do mnie nie przemawiała. Poza tym politruk się na nas wyżywał. Sam nie był pilotem i szlag go trafiał, że my latamy, a on chodzi po ziemi – opowiada pan Józef. Po drugim roku szkoły oficerskiej Józef Wójtowicz urwał się z wojska. Uzupełnił „cywilne” wykształcenie lotnicze i zaczął pracować jako instruktor najpierw w aeroklubie w Nowym Sączu, a później bliżej rodzinnych stron – w Nowym Targu. Został szefem wyszkolenia. Być może zagrzałby dłużej miejsce na Podhalu, gdyby nie lotniczy zbieg okoliczności. Na Turbaczu doszło do wypadku. Śmigłowiec sanitarny, który przyleciał po poturbowaną narciarkę, podczas startu wywrócił się na bok i rozbił dokumentnie. – Gdy przyjechałem na lotnisko, zawiadowca powiedział o wypadku. Wsiadłem do „gawrona” (samolot sportowy – przyp. red.) i poleciałem na Turbacz. „Gawron” miał płozy zamiast normalnego podwozia. Zgrabnie wylądowałem obok schroniska. Myślałem, że poszkodowaną zwiozę na dół. Okazało się jednak, że zajęli się nią już goprowcy. Wystartowałem i poleciałem z powrotem do miasta. Traf chciał, że w schronisku odpoczywał w tym czasie jakiś dziennikarz. Zdjęcie: moje i „gawrona”, ukazało się w serwisie PAP-u, a później przedrukowały je wszystkie gazety. Bo to lądowanie to był wyczyn. Nikt przede mną nie próbował lądować samolotem na Turbaczu. Zresztą po mnie chyba też nikomu nie przyszło to do głowy.

Trzy dni po publikacji materiału do Józefa zadzwonił dyrektor Centralnego Zespołu Lotnictwa Sanitarnego. Zaprosił na rozmowę do Warszawy. Józek pojechał. Usłyszał propozycję nie do odrzucenia: praca w zespole, przeprowadzka do Warszawy, mieszkanie, szkolenie na śmigłowce i samoloty wielosilnikowe. – Łamałem się z miesiąc. Szkoda mi było opuszczać gór. Ale wreszcie uległem. Był jednym z najmłodszych pilotów sanitarnych. Starszym kolegom nie bardzo chciało się latać. Józek mógł więc całe dnie „dyndać” w powietrzu – nikt nie protestował. Siadał za stery o ósmej rano a lądował o siódmej wieczorem. Bywało, że w ciągu jednego dnia na dwusilnikowej czeskiej Moravie oblatywał Polskę wzdłuż i wszerz. – W lotnictwie sanitarnym była jedna żelazna zasada. Jeśli warunki były dobre – musiałeś lecieć. Jeśli były bardzo złe – mogłeś lecieć – tłumaczy kapitan. Wójtowicz „mógł lecieć” prawie zawsze. – Kiedyś zadzwonił lekarz z Ostrołęki. Powiedział, że ma na oddziale ośmiolatka z guzem mózgu. Dziecko umrze, jeśli w ciągu dwóch godzin nie trafi na operację do Warszawy. Pełniłem wtedy dyżur w bazie – nie miałem latać. O nagłym przypadku zawiadomiłem pilota, który – razem z lekarzem – wsiadł w śmigłowiec i wystartował. Po 10 minutach usłyszałem, że maszyna wraca na lotnisko. Okazało się, że warunki są tak złe, że załoga „nie widziała możliwości kontynuowania lotu”. Przekazałem „naziemne” obowiązki pilotowi, który „nie dał rady”, i sam wsiadłem w maszynę. Lekarz bał się lecieć. Zabrałem mechanika. Nie był potrzebny do obsługi, miał tylko siedzieć na prawym fotelu i wypatrywać, żebyśmy nie przelecieli Bugu. Gdy już zobaczył rzekę, trzymaliśmy się jej aż do Ostrołęki. Wylądowałem koło szpitala. Nie gasiłem silnika, tylko uchyliłem drzwi. Wtedy poczułem, że ktoś dotyka moich nóg. Zobaczyłem, że matka chłopca całuje moje buty…

Dolecieliśmy o Warszawy bez przygód. Chłopiec trafił do szpitala. Chirurdzy otworzyli czaszkę – dziecko przeżyło. Właśnie takie chwile zatrzymały mnie na dłużej w lotnictwie sanitarnym. Oprócz pracy etatowej, w zespole były jeszcze „fuchy” świadczone dla ówczesnych VIP-ów. Każde ministerstwo miało w dyspozycji własny niewielki samolocik. Pilotowali je lotnicy sanitarni. Podczas jednego z takich lotów Józef przeżył bodaj najbardziej dramatyczne chwile. Miał wylecieć z Nowego Targu. Na pokładzie Moravy minister Kazimierz Olszewski i jego świta. Od początku wszystko szło nie tak. Nad Nowym Targiem kłębiła się mgła. Zawiadowca lotniska nie chciał dać zgody na start. Do zmiany nieprzejednanego stanowiska skłoniła go dopiero reprymenda szefa resortu. W pierwszych minutach lotu zaczął się kolejny poważny problem: spadające ciśnienie oleju w jednym z silników. W Krakowie samolot nie mógł lądować – tam też panowała mgła. Kielce okazały się nieosiągalne dla maszyny lecącej o jednym sprawnym motorze. – Trzeba było lądować na łące pod Kielcami. Usiedliśmy na brzuchu, bez podwozia. Mieliśmy szczęście – nic się nikomu nie stało. Także samolot prawie nie ucierpiał. Później od komisji wyjaśniającej okoliczności wypadku dowiedziałem się, że w 18 podobnych wypadkach Morav tylko z trzech ktoś uszedł z życiem.

Za namową kolegów Józek trafił do Polskich Linii Lotniczych LOT. Wzięli go z otwartymi ramionami. Polski przewoźnik dostał właśnie nowe samoloty transatlantyckie: iły 62. W firmie trwało przegrupowanie. Część załóg szkoliła się na nowych maszynach, inne etaty pozostawały nieobsadzone. Wójtowicz miał imponujący nalot około 4,7 tys. godzin, do tego wszelkie uprawnienia. Po 2 miesiącach został szefem pilotów i instruktorem na Antonowach (rosyjski śmigłowy, dwusilnikowy samolot pasażerski – przyp. red.). Kolejnym stopniem kariery rabczanina było latanie na odrzutowych Tupolewach. Szczytem marzeń i prestiżu było na przełomie lat 70. i 80. latanie na Iliuszynach. W elitarnym gronie znalazł się także kapitan Wójtowicz. – To były wspaniałe samoloty. Spędziłem w nich 8 tys. godzin. Nie pamiętam żadnej poważniejszej awarii na pokładzie – zaznacza. Mimo pochlebnych ocen pilotów, faktem jest jednak, że dwa najtragiczniejsze wypadki w dziejach polskiego lotnictwa to właśnie katastrofy iłów 62. – Wypadek w Warszawie zdarzył się dosłownie na moich oczach. Widziałem samolot, który tuż przed lotniskiem zaczął nurkować. Uderzył w ziemię w rejonie starych fortów. W parę minut dotarłem na miejsce katastrofy. Widziałem ten straszny widok ludzkich szczątków, zwisających na drzewach. Gdy parę lat później doszło do wypadku maszyny tego samego typu w lesie Kabackim, prosili, żeby tam pojechać. Odmówiłem…

Jak się czuje pilot, który słyszy o katastrofie? Czy nie boi się wsiąść za stery? – Nigdy nie odczuwałem takiej obawy. Człowiek o tym nie myśli. Wypadki się przecież wszędzie zdarzają. Każdy z nas myśli: mnie to nie spotka. Przesiadka z ruskiego Iliuszyna na boeinga 767 była dla pilota starszej daty prawdziwym przeskokiem cywilizacyjnym. Nowoczesny, przejrzysty kokpit, dwuosobowa załoga (kabina iła mieściła 5 osób). – Mimo że było nas tylko dwóch, na pokładzie boeinga było znacznie mniej roboty. Na 60 metrach nad ziemią włączało się autopilota, wprowadzało plan lotu do komputera i samolot leciał jak po sznurku – tłumaczy kapitan Wójtowicz. Wrażenie robił zasięg nowej maszyny. Bez lądowania 767 mógł przelecieć nawet 14 tys. kilometrów. Wystarczyło, by zawieźć Adama Małysza z Warszawy na zimową olimpiadę do Salt Lake City. Małysz to nie jedyna telewizyjna osobistość, która leciała na pokładzie maszyny pilotowanej przez kapitana Wójtowicza. – Mam taki zeszyt. Prosiłem znane osoby, żeby się do niego wpisywały. Jest już prawie pełny. Jan Nowak Jeziorański ze 4 godziny przesiedział ze mną w kokpicie. Wiozłem olimpijczyków do Sydney. Woziłem arcybiskupa Leszka Sławoja Głódzia, prezydenta Wałęsę, Kwaśniewskiego, premiera Waldemara Pawlaka – wspomina pilot. – Kiedyś wziąłem na pokład w Toronto Jana Kobuszewskiego z jego trupą. Wracali z występów. Przez nich musiałem pierwszy raz w życiu zawrócić na lotnisko. Do bagażników boeinga trafiły rekwizyty teatralne, zapakowane w metalowych skrzyniach. Ładunek nie został należycie umocowany. Przy starcie kufry się przesunęły i przeważyły samolot „na ogon”. Można było z tym lecieć, gdyby nie dodatkowe komplikacje. Podwozie nie chciało się schować. Samolot zawrócił, jednak przed lądowaniem latał w kółko przez 2 godziny, żeby wypalić paliwo. Kolejny start przebiegł już bez problemów.

Czy trudne jest latanie? Da się ogarnąć całą tę wiedzę teoretyczną, wykuć na pamięć dziesiątki procedur? Zrozumieć, co znaczą te wszystkie: odczyty, lampki i przełączniki? Kapitan Wójtowicz zastanawia się dłuższą chwilę. – Gdy zdawałem egzamin po 3-miesięcznym szkoleniu na Antonowa, miałem zaliczyć ponad 40 przedmiotów. Nie dostałem ani jednej czwórki, tylko z góry na dół same piątki. Nie chodzi o to, żeby się chwalić. Po prostu człowiek, który żyje lotnictwem, musi wiedzieć wszystko. Bo jak nie wie, to go ta niewiedza męczy. Będzie szukał, szperał w literaturze, w internecie. Ktoś inny, kto przyszedł do lotnictwa z przypadku, wyszkoli się po łebkach. Jeśli wie – to dobrze. Nie wie – też nienajgorzej. Kiedyś jednak tej wiedzy może zabraknąć…
Marek Kalinowski
Tygodnik Podhalanski 51-52/2010 

Zostań Patronem Tygodnika Podhalańskiego.

Reklama
Komentarze Facebook
Dodaj komentarz
Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania na łamach 24tp.pl
Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.

Reklama
  • ANTYKI
    Do sprzedania PIĘKNY ANTYK - KREDENS ORZECHOWY W OKRESU MIĘDZYWOJENNEGO. Rozmiar 200 × 160 x 67. Cena do negocjacji. Odbiór: Zakopane. Kontakt: podhale2025@onet.pl
  • PRACA | dam
    PRODUCENT ŻYWNOŚCI w Zakopanem zatrudni PRZEDSTAWICIELA. Praca stała, dobre warunki. 604 102 804, 602 285 793.
  • SPRZEDAŻ | różne
    Sprzedam piękny STóŁ KONFERENCYJNO-BILARDOWY (10 osób) z krzesłami. Wymiary stołu: 280 x 150 x 82. Cena do negocjacji. Odbiór: Zakopane. Kontakt: podhale2025@onet.pl
  • BIZNES
    POSIADAM LOKAL HANDLOWO-USŁUGOWY 110 m2 w Nowym Targu, ul. Krzywa - NAWIĄŻĘ WSPÓŁPRACĘ. 608 806 408
  • PRACA | dam
    ZLECĘ REMONT DUŻEGO DACHU Z WYMIANĄ POKRYCIA. 608 806 408
  • PRACA | dam
    ZLECĘ WYKONANIE POKRYCIA BLACHĄ TRZECH DOMÓW w ZAKOPANEM. 608 806 408
  • PRACA | dam
    NAWIĄŻĘ WSPÓŁPRACĘ Z BRYGADĄ BUDOWLANĄ - WYKOŃCZENIE TRZECH DOMÓW w ZAKOPANEM. 608 806 408
  • PRACA | dam
    ZATRUDNIĘ DO PRAC REMONTOWO-PORZĄDKOWYCH PRZY PENSJONACIE. 608 806 408
  • NIERUCHOMOŚCI | wynajem
    DO WYNAJĘCIA LOKAL HANDLOWO-USŁUGOWY 110m2 W CENTRUM NOWEGO TARGU, UL. KRZYWA. 608 806 408
  • NIERUCHOMOŚCI | wynajem
    ZAKOPANE - KOŚCIELISKO DO WYNAJĘCIA MIESZKANIA 35-38m2. 608 806 408
  • NIERUCHOMOŚCI | wynajem
    Do wynajęcia MIESZKANIE 2-pokojowe, blok, Zakopane ul. Orkana - NA DŁUŻEJ - 731 959 074.
  • USŁUGI | budowlane
    TYNKI I WYLEWKI MASZYNOWE tanio i solidnie, zacieranie mechaniczne, technika silosowa. Realizujemy małe i duże obiekty 18 26 550 39, 503 532 680.
  • PRACA | dam
    Zatrudnię pracownika budowlanego ZBROJARZ DEKARZ. 601 508736.
  • PRACA | dam
    Przyjmę CIEŚLI DACHOWYCH, DEKARZY, POMOCNIKA DEKARZA. 608729122.
  • PRACA | dam
    Przyjmę MURARZY. Praca Polska, Niemcy. 608729122.
  • USŁUGI | inne
    WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098.
  • USŁUGI | budowlane
    BRUKARSTWO, ODWODNIENIA - tanio, solidnie. 512 345 109.
  • KUPNO
    OBWOŹNY SKUP ZŁOMU - dojazd do klienta. SKUP STARYCH SPAWAREK. 536 269 912.
  • PRACA | dam
    POTRZEBNA OPIEKA NAD SENIORKĄ 93 lata. W dobrej kondycji fizycznej, chodząca. Ze względu na otępienie wymaga towarzystwa i nadzoru. Oferujemy zamieszkanie okresowo (co 6-8 tygodni) w Zakopanem i w Zielonce pod Warszawą. Warunki pracy i płacy do uzgodnienia. Zgłoszenia na adres mailowy: opieka@intermedix.pl lub telefonicznie: Elżbieta, 692-306-329 (tylko wieczorem po 18:30).
  • PRACA | dam
    Zatrudnimy POKOJOWĄ do sprzątania apartamentów w Białce Tatrzańskiej. Oferujemy stabilne zatrudnienie i atrakcyjne wynagrodzenie. Osoby zainteresowane prosimy o kontakt pod numerem +48 504428461.
  • SPRZEDAŻ | zwierzęta
    SZCZENIAKI SHIH TZU. 730 519 594.
  • USŁUGI | budowlane
    FLIZOWANIE, REMONTY, WYKOŃCZENIA. 882080371.
  • USŁUGI | budowlane
    KAMIENIARSTWO. 882080371.
  • USŁUGI | budowlane
    USŁUGI BLACHARSKO-DEKARSKIE, KRYCIE I PRZEKRYCIA DACHÓW, KOMINY, BALKONY, RYNNY, GZYMSY, FASADY. 889 388 484.
  • PRACA | dam
    NIEMCY: murarz, cieśla, malarz, ocieplenia, elekryk, spawacz, operator koparki, dźwigowy. Umowy na warunkach Niemieckich 0048 601 218 955
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    DZIAŁKA BUDOWLANA 8 arów - Gołkowice k/N. Sącza. 531 402 576.
  • SPRZEDAŻ | różne
    WYPRZEDAŻ INSTRUMENTÓW MUZYCZNYCH. 531 402 576.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    PORONIN MAJERCZYKÓWKA - DZIAŁKA 4000 m - w połowie budowlana, dojazd bezpośredni z drogi, uzbrojona - 607 506 428.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    DZIAŁKA NIEBUDOWLANA, Zakopane, ul. Broniewskiego, 1900 m, dojazd prosto z ulicy, widok na Tatry - 607 506 428.
  • NAUKA
    KOREPETYCJE - MATEMATYKA I FIZYKA (od SP po studia) - ZAKOPANE, KOŚCIELISKO I PORONIN - ROBERT RÓŻAK - 600 38 47 98.
  • PRACA | dam
    Regipsy Austria 2500 Euro netto bez zakwaterowania Wiedeń szukamy parami Monterów zatrudnienie na warunkach austryjackich + kasa urlopowa. +436606388124 office@mpabau.at
    Tel.: +436606388124
    E-mail: office@mpabau.at
  • PRACA | dam
    Przyjmę PIEKARZA. 607 44 55 66.
  • KUPNO
    Kupię STARY SOSRĄB Z GÓRALSKIEJ IZBY. 605 306 244
  • MOTORYZACJA | kupno
    KUPIĘ MERCEDESA SPRINTERA (roczniki 1995-2010). 531 666 333.
  • KUPNO
    Kupię STARĄ GÓRALSKĄ SZAFĘ. 605 306 244
  • MOTORYZACJA | kupno
    KUPIĘ KAŻDĄ TOYOTĘ. OSOBOWE, TERENOWE. CAŁE LUB USZKODZONE. 531 666 333.
  • USŁUGI | budowlane
    MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325.
  • SPRZEDAŻ | różne
    DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105.
  • USŁUGI | budowlane
    OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284.
2025-09-18 21:29 Był kompletnie pijany i spowodował kolizję 2025-09-18 19:00 Władze Zakopanego ostrzegają. Rozpoczęło się rykowisko jeleni 2 2025-09-18 17:55 Regina Tokarz ponownie wybrana na dyrektora szpitala w Zakopanem 12 2025-09-18 17:47 XXVIII Międzynarodowy Turniej Judo oraz VII Memoriał Józefa Chowańca 2025-09-18 17:39 Od piątku utrudnienia na drodze krajowej 28 w Rabce 2025-09-18 17:16 Zimowa Akademia Sportu - w drodze na Zimowe Igrzyska przez Małopolskę 1 2025-09-18 17:15 Szczawnica Lamb Festival - Pienińskie Smaki Natury nominowany do nagrody 2025-09-18 17:00 Już pływam - lekcje na basenie 1 2025-09-18 17:00 Dzień Sybiraka w Zakopanem 1 2025-09-18 17:00 Już za tydzień otwarcie odbudowanej siedziby rabczańskiego szpitala 2025-09-18 16:42 Wypadek i korki w Poroninie 4 2025-09-18 16:42 Małopolska Noc Naukowców 2025: rejestracja już ruszyła! 2025-09-18 16:00 Miłośnicy jazzu ponownie spotkają się na Kalatówkach 1 2025-09-18 14:59 Policjanci na terenie Podhala wytropili 43-latkę poszukiwaną listem gończym 1 2025-09-18 14:44 Wkłady kominkowe powietrzne w roli inteligentnego źródła ciepła - jak wykorzystać je w systemach Smart Home? 2025-09-18 14:30 Spotkaj się z ratownikami GOPR na Babiej Górze 2025-09-18 14:26 Samochód uderzył w ogrodzenie 2025-09-18 13:59 Zaginął 57-letni Bogusław Oleksa 2025-09-18 13:00 Kiedy i gdzie odbędą się redyki? Znamy terminy 1 2025-09-18 12:30 Od Hendrixa do Okudżawy 2 2025-09-18 11:59 Tłumy turystów przyjadą w Tatry. Parkingi TPN przed Morskim Okiem wyprzedane 1 2025-09-18 11:00 Narodowe Czytanie w ogrodach plebańskich (ZDJĘCIA, WIDEO) 2025-09-18 10:30 Tischner w Ratuszu 2025-09-18 10:00 Był kompletnie pijany i pojechał na zakupy do sklepu 4 2025-09-18 09:35 Do sprzedania STÓŁ BILARDOWY 2025-09-18 09:30 "Obecność" po raz czwarty na ekranach kin. Mamy dla Was bilety 2025-09-18 08:59 Cudowny poranek w Zakopanem. Wysoko w Tatrach padał śnieg (WIDEO) 1 2025-09-18 08:30 Remont szlaku na Lodową Przełęcz 2025-09-18 08:00 Zjedli i zniknęli 1 2025-09-17 21:00 Kradł butle z gazem (WIDEO) 1 2025-09-17 20:00 Nocna akcja słowackich ratowników w Tatrach Wysokich 2 2025-09-17 19:30 Promocja książki "Genealogia Rodów Witowa" 2025-09-17 19:00 Pendolino dojedzie do Zakopanego 4 2025-09-17 18:00 W niedzielę w Kościelisku wybory 2025-09-17 17:00 Posłanka zaprasza mieszkańców na dyżur poselski 23 2025-09-17 16:00 Pozował do zdjęć na tle uszkodzonego przez siebie radiowozu 1 2025-09-17 15:00 W środku nocy nastolatek uciekł do lasu. Szukali go policjanci 7 2025-09-17 14:00 Wysoko w Tatrach chwycił mróz, ale w weekend wróci lato (WIDEO) 2025-09-17 13:30 Miechowiacy i Górale w Krościenku nad Dunajcem 2025-09-17 12:59 Stadion jest piękny, ładnie wykonany. Tylko boisko za małe (WIDEO) 18 2025-09-17 12:41 W Zębie zaginął pies 2025-09-17 11:59 Para ze Słowacji okradała drogerie w Zakopanem 3 2025-09-17 11:30 Finał Mini Podhale Tour 2025 2025-09-17 11:00 Są nowi flisacy i mistrzowie flisaccy 2 2025-09-17 10:30 Lehman vs. Lehman - sławni fotografowie rumuńskich Karpat 2025-09-17 10:00 Rykowisko w pełnej krasie (WIDEO) 1 2025-09-17 09:00 Kolorowe - na codzienność. Prace Kaśki Nodzyńskiej w Kmicicu 2025-09-17 08:00 EkoPiknik już w niedzielę w Zakopanem 2025-09-16 21:29 Niepełnosprawni, niewidomi zdobyli Morskie Oko. Łzy szczęścia na ich twarzach (ZDJĘCIA, WIDEO) 1 2025-09-16 21:02 Piękny początek jesieni w Gorcach 2
NAJPOPULARNIEJSZE ARTYKUŁY
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE
OSTATNIE KOMENTARZE
2025-09-18 23:17 1. Te "dentysta". Jak tak będą celnie "szczelać" jak do tego domu, to może lepiej się nie zbroić. Już są memy na ten temat z udziałem Putina. 2025-09-18 22:55 2. @stary kiep powiedział wam jasno skąd płynie zagrożenie dla Polski. Ciule. 2025-09-18 22:46 3. Gabinet okulistyczny, laryngologiczny jak za króla ćwieczka. Stara kadra wraz z wyposażeniem do wymiany.inne poradnie też mają wiele do życzenia. Oto całe Zakopane. 2025-09-18 22:40 4. Na.krkoskej.nowym.targu.gdzjim.autmi.motrami.szflska.rwnia 2025-09-18 22:32 5. Postępowanie konkursowe na stanowisko Kierownika podmiotu leczniczego - Dyrektora Szpitala Powiatowego im. dr. Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem przeprowadza Komisja konkursowa (zwana dalej Komisją) powołana Uchwałą Nr XIII/89/25 Rady Powiatu Tatrzańskiego z dnia 5 czerwca 2025r., w następującym składzie: 1) Janusz Pawlikowski - Przewodniczący - przedstawiciel podmiotu tworzącego 2) Elżbieta Agata Wojtowicz - przedstawiciel podmiotu tworzącego, 3) Zofia Garbulińska - przedstawiciel podmiotu tworzącego 4) Helena Buńda - przedstawiciel podmiotu tworzącego, 5) Stanisław Tomala - przedstawiciel podmiotu tworzącego, 6) Prof. dr hab. n. med. Andrzej Witek - przedstawiciel podmiotu tworzącego, (lekarz), 7) Józef Szwab - przedstawiciel Rady Społecznej działającej przy Szpitalu Powiatowym im. dr. Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. Jak ktoś wie gdzie znaleźć informację o składzie rady społecznej działającej przy szpitalu to niech się podzieli informacją. Bo to lepiej strzeżone niż plany obrony na linii Wisły. 2025-09-18 22:24 6. Co się można spodziewać po Jedności .... 2025-09-18 22:21 7. Wy za to tak jeździcie bezpieczne i przepisowo że szkoda gadać, a motocyklistów nie zauważacie wcale, wszystkich bym was wysłał na dodatkowe szkolenia Królowie szos 2025-09-18 21:50 8. To się towarzysz Andrzej cieszy..... 2025-09-18 21:41 9. Tym "bajzlem" zwanym szpitalem powinien się zajac NIK z Banasiem na czele. Wałów miedzu regina a starostwem ciag dalszy a szpital przypomina umieralnie. Wszystko kosztem pacjentów. Tak to jest jak dyrektorem jest ksiegowa a nie lekarz. 2025-09-18 21:27 10. Tak szczeze czym sie tu chwalic ,przykro patrzec jak polska upada gorzej jak za prl
WARUNKI W GÓRACH
POGODA W WYBRANYCH MIASTACH REGIONU
Reklama