Reklama

2021-08-22 10:00:00

Reklama

Latamy

Skrzydlaty góral

Reklama

Pilotowanie boeinga 767 to nie latanie. To raczej zajęcie operatora dźwigu przenoszącego 200 ludzi przez Atlantyk. Startujesz. Na wysokości 60 metrów włączasz guzik autopilota, a "dźwig" leci sam. Prawdziwy lotnik to taki, co potrafi wylądować na łące w Skawie.

Słoneczne przedpołudnie. Ośmioletni Józek Wójtowicz bawi się z kumplami koło swojego domu w Rabce, przy Zakopiańskiej. W oddali słychać silnik nadlatującego od strony Lubonia samolotu. Chłopiec odruchowo zadziera głowę do góry. Mruży oczy i szuka na horyzoncie charakterystycznej sylwetki dwupłatowca. Gdy samolot przelatuje nad głową malca, ten rzuca się w pogoń. Gna co sił w nogach aż do momentu, gdy maszyna zniknie za najbliższym wzniesieniem. Józek nie ma wątpliwości: kiedyś go dogonię. Dogonił…

Ośla łączka w centrum Skawy, położona na tyłach dawnych zabudowań gospodarczych posesji Mateusza Papieża, lidera słynnego w świecie góralskiego kabaretu „Truteń”. Na skraju łączki blaszany hangar z drzwiami odsuwanymi „na rolce”. Na dachu powiewa charakterystyczne „sitko” lotniskowego wiatromierza. Mimo tego rekwizytu tablica informacyjna w języku angielskim, przytwierdzona do ściany frontowej blaszanego baraku, wygląda jak żart, jak kolejna prowokacja kabareciarzy: „Airfield Truteń”. Lotnisko w Skawie? Między domami? Na górce opadającej dość stromo w kierunku leniwego potoczka? A jednak. Przez szparę w blaszanym baraku widać… samolot. No, może samolot to zbyt wielkie słowo. Powiedzmy… samolocik. Biały, czyściutki górnopłat. Dwa miejsca, pod maską silnik o mocy 80 koni. Choć trudno w to uwierzyć, „mikrus” może zabrać na pokład dwie osoby, i mknąć z prędkością 160 kilometrów na godzinę. – Gemini II S, ultralekki samolot. Ma składane skrzydła. Można podjechać pod stację benzynową i zatankować. Sam jeszcze nie próbowałem, ale widziałem filmik w Internecie – Józef Wójtowicz, kapitan LOT-u (od paru miesięcy na emeryturze) z dumą prezentuje, swe „cudo”. Lotnik regularnie kursuje na pokładzie „mikrusa” pomiędzy dwoma swoimi obecnymi miejscami zamieszkania: Rabką i Warszawą.

Runway skawiańskiego lotniska – nie więcej niż 300 metrów długości – położony na dość stromym stoku. – Przecież tu nie wylądowałaby nawet czarownica na miotle – na takie uwagi Józef Wójtowicz, który wprowadził Skawę w grono miejscowości mogących się poszczycić posiadaniem lotniczego portu, uśmiecha się łobuzersko. Czarownica może nie da rady – Wójtowicz wyląduje. – Znajomi, którym tłumaczę, gdzie to moje lotnisko, przylatują, krążą, kombinują. W końcu tylko niektórzy decydują się na lądowanie. Reszta, klnąc pod nosem, leci do Nowego Targu. Twierdzą uparcie, że w Skawie „to nie ma szans” – zaznacza lotnik. – Faktycznie, gdyby próbować usiąść na wprost – można zahaczyć o przeciwległe zbocze. Ja wlatuję do dolinki, a później w ostatniej chwili skręcam i od razu przyziemiam.

To jest właśnie miara pilota. Lotnikiem jest ten, kto trzyma za drążek. Lotnikiem jest ten, co wyląduje na łące w Skawie. Naprawdę latać to można w samolocie, który nie ma autopilota, w którym oprócz głowy, rąk pilotującego i kilku podstawowych instrumentów – nie ma nic. Pilot ogromnego liniowca, wożącego ludzi przez ocean, zwykle na łące wylądować nie potrafi. Latanie nowoczesnym samolotem pasażerskim nie różni się od grania na komputerze. Młodzi piloci, kończący rzeszowski Wydział Pilotażu i trafiający od razu do linii lotniczych, są bardziej operatorami ogromnego dźwigu, niż lotnikami.

Od najmłodszych lat Józek wiedział dokładnie, co chce robić w życiu. I były to ewidentnie oderwane od ziemi marzenia. Zanim skończył podstawówkę, wiedział już sporo o lataniu i samolotach. Szkołę średnią wybierał według położenia geograficznego… jak najbliżej pasa startowego. Kryteria spełniało Technikum Skórzane w Nowym Targu. Dawało maturę i było blisko lotniska. Pierwsze loty? Marzec 1963. Józek usiadł za sterami szybowca. Razem z nim było na kursie 12 innych asów przestworzy. Większość szybko się zniechęciła do bujania w obłokach. Do pierwszego samodzielnego lotu dotrwał tylko Józek. Latać uczył go Stanisław Józefczak, wybitny lotnik. Przez kilkadziesiąt lat do niego należał rekord świata wysokości lotu szybowcem – 11.650 metrów. Gdy Józek zaczął latać samodzielnie, Józefczak zaproponował szkolenie samolotowe. Aeroklub nowotarski nie miał jednak pieniędzy. – Józefczak poradził, żebym wstąpił do szkoły oficerskiej w Dęblinie. Dostałem się. Ukończyłem podstawowe szkolenie samolotowe i rozpocząłem naukę w szkole oficerskiej. Zaczęliśmy latać na iskrach. To był pierwszy rocznik, który latał na tym nowym polskim samolocie odrzutowym. Szybko jednak kurs został zawieszony – wspomina kapitan Wójtowicz. Silnik, który napędzał pierwsze szkolne odrzutowce, okazał się zawodny. Po dwóch groźnych wypadkach iskry zostały uziemione. Podchorążowie przesiedli się do prawdziwych myśliwskich migów piętnastych. – Latanie migiem to była frajda. Niech pan sobie wyobrazi 19-letniego chłopaka, który ćwiczy przechwycenie celu na wysokości 12 tys. metrów. Albo leci na wysokości 50 metrów i kręci akrobację. Samolot latał 600 kilometrów na godzinę. To było coś.

Oficerskie szlify Józkowi nie były jednak pisane. – Od razu wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Latanie mi się bardzo podobało, ale wojsko już mniej. Po porannych lotach chodziliśmy na śniadanie. Przed posiłkiem przejmował nas oficer polityczny i tłumaczył, że nie jesteśmy lotnikami, tylko żołnierzami. A latanie to nasz obowiązek służbowy. Taka hierarchia wartości zupełnie do mnie nie przemawiała. Poza tym politruk się na nas wyżywał. Sam nie był pilotem i szlag go trafiał, że my latamy, a on chodzi po ziemi – opowiada pan Józef. Po drugim roku szkoły oficerskiej Józef Wójtowicz urwał się z wojska. Uzupełnił „cywilne” wykształcenie lotnicze i zaczął pracować jako instruktor najpierw w aeroklubie w Nowym Sączu, a później bliżej rodzinnych stron – w Nowym Targu. Został szefem wyszkolenia. Być może zagrzałby dłużej miejsce na Podhalu, gdyby nie lotniczy zbieg okoliczności. Na Turbaczu doszło do wypadku. Śmigłowiec sanitarny, który przyleciał po poturbowaną narciarkę, podczas startu wywrócił się na bok i rozbił dokumentnie. – Gdy przyjechałem na lotnisko, zawiadowca powiedział o wypadku. Wsiadłem do „gawrona” (samolot sportowy – przyp. red.) i poleciałem na Turbacz. „Gawron” miał płozy zamiast normalnego podwozia. Zgrabnie wylądowałem obok schroniska. Myślałem, że poszkodowaną zwiozę na dół. Okazało się jednak, że zajęli się nią już goprowcy. Wystartowałem i poleciałem z powrotem do miasta. Traf chciał, że w schronisku odpoczywał w tym czasie jakiś dziennikarz. Zdjęcie: moje i „gawrona”, ukazało się w serwisie PAP-u, a później przedrukowały je wszystkie gazety. Bo to lądowanie to był wyczyn. Nikt przede mną nie próbował lądować samolotem na Turbaczu. Zresztą po mnie chyba też nikomu nie przyszło to do głowy.

Trzy dni po publikacji materiału do Józefa zadzwonił dyrektor Centralnego Zespołu Lotnictwa Sanitarnego. Zaprosił na rozmowę do Warszawy. Józek pojechał. Usłyszał propozycję nie do odrzucenia: praca w zespole, przeprowadzka do Warszawy, mieszkanie, szkolenie na śmigłowce i samoloty wielosilnikowe. – Łamałem się z miesiąc. Szkoda mi było opuszczać gór. Ale wreszcie uległem. Był jednym z najmłodszych pilotów sanitarnych. Starszym kolegom nie bardzo chciało się latać. Józek mógł więc całe dnie „dyndać” w powietrzu – nikt nie protestował. Siadał za stery o ósmej rano a lądował o siódmej wieczorem. Bywało, że w ciągu jednego dnia na dwusilnikowej czeskiej Moravie oblatywał Polskę wzdłuż i wszerz. – W lotnictwie sanitarnym była jedna żelazna zasada. Jeśli warunki były dobre – musiałeś lecieć. Jeśli były bardzo złe – mogłeś lecieć – tłumaczy kapitan. Wójtowicz „mógł lecieć” prawie zawsze. – Kiedyś zadzwonił lekarz z Ostrołęki. Powiedział, że ma na oddziale ośmiolatka z guzem mózgu. Dziecko umrze, jeśli w ciągu dwóch godzin nie trafi na operację do Warszawy. Pełniłem wtedy dyżur w bazie – nie miałem latać. O nagłym przypadku zawiadomiłem pilota, który – razem z lekarzem – wsiadł w śmigłowiec i wystartował. Po 10 minutach usłyszałem, że maszyna wraca na lotnisko. Okazało się, że warunki są tak złe, że załoga „nie widziała możliwości kontynuowania lotu”. Przekazałem „naziemne” obowiązki pilotowi, który „nie dał rady”, i sam wsiadłem w maszynę. Lekarz bał się lecieć. Zabrałem mechanika. Nie był potrzebny do obsługi, miał tylko siedzieć na prawym fotelu i wypatrywać, żebyśmy nie przelecieli Bugu. Gdy już zobaczył rzekę, trzymaliśmy się jej aż do Ostrołęki. Wylądowałem koło szpitala. Nie gasiłem silnika, tylko uchyliłem drzwi. Wtedy poczułem, że ktoś dotyka moich nóg. Zobaczyłem, że matka chłopca całuje moje buty…

Dolecieliśmy o Warszawy bez przygód. Chłopiec trafił do szpitala. Chirurdzy otworzyli czaszkę – dziecko przeżyło. Właśnie takie chwile zatrzymały mnie na dłużej w lotnictwie sanitarnym. Oprócz pracy etatowej, w zespole były jeszcze „fuchy” świadczone dla ówczesnych VIP-ów. Każde ministerstwo miało w dyspozycji własny niewielki samolocik. Pilotowali je lotnicy sanitarni. Podczas jednego z takich lotów Józef przeżył bodaj najbardziej dramatyczne chwile. Miał wylecieć z Nowego Targu. Na pokładzie Moravy minister Kazimierz Olszewski i jego świta. Od początku wszystko szło nie tak. Nad Nowym Targiem kłębiła się mgła. Zawiadowca lotniska nie chciał dać zgody na start. Do zmiany nieprzejednanego stanowiska skłoniła go dopiero reprymenda szefa resortu. W pierwszych minutach lotu zaczął się kolejny poważny problem: spadające ciśnienie oleju w jednym z silników. W Krakowie samolot nie mógł lądować – tam też panowała mgła. Kielce okazały się nieosiągalne dla maszyny lecącej o jednym sprawnym motorze. – Trzeba było lądować na łące pod Kielcami. Usiedliśmy na brzuchu, bez podwozia. Mieliśmy szczęście – nic się nikomu nie stało. Także samolot prawie nie ucierpiał. Później od komisji wyjaśniającej okoliczności wypadku dowiedziałem się, że w 18 podobnych wypadkach Morav tylko z trzech ktoś uszedł z życiem.

Za namową kolegów Józek trafił do Polskich Linii Lotniczych LOT. Wzięli go z otwartymi ramionami. Polski przewoźnik dostał właśnie nowe samoloty transatlantyckie: iły 62. W firmie trwało przegrupowanie. Część załóg szkoliła się na nowych maszynach, inne etaty pozostawały nieobsadzone. Wójtowicz miał imponujący nalot około 4,7 tys. godzin, do tego wszelkie uprawnienia. Po 2 miesiącach został szefem pilotów i instruktorem na Antonowach (rosyjski śmigłowy, dwusilnikowy samolot pasażerski – przyp. red.). Kolejnym stopniem kariery rabczanina było latanie na odrzutowych Tupolewach. Szczytem marzeń i prestiżu było na przełomie lat 70. i 80. latanie na Iliuszynach. W elitarnym gronie znalazł się także kapitan Wójtowicz. – To były wspaniałe samoloty. Spędziłem w nich 8 tys. godzin. Nie pamiętam żadnej poważniejszej awarii na pokładzie – zaznacza. Mimo pochlebnych ocen pilotów, faktem jest jednak, że dwa najtragiczniejsze wypadki w dziejach polskiego lotnictwa to właśnie katastrofy iłów 62. – Wypadek w Warszawie zdarzył się dosłownie na moich oczach. Widziałem samolot, który tuż przed lotniskiem zaczął nurkować. Uderzył w ziemię w rejonie starych fortów. W parę minut dotarłem na miejsce katastrofy. Widziałem ten straszny widok ludzkich szczątków, zwisających na drzewach. Gdy parę lat później doszło do wypadku maszyny tego samego typu w lesie Kabackim, prosili, żeby tam pojechać. Odmówiłem…

Jak się czuje pilot, który słyszy o katastrofie? Czy nie boi się wsiąść za stery? – Nigdy nie odczuwałem takiej obawy. Człowiek o tym nie myśli. Wypadki się przecież wszędzie zdarzają. Każdy z nas myśli: mnie to nie spotka. Przesiadka z ruskiego Iliuszyna na boeinga 767 była dla pilota starszej daty prawdziwym przeskokiem cywilizacyjnym. Nowoczesny, przejrzysty kokpit, dwuosobowa załoga (kabina iła mieściła 5 osób). – Mimo że było nas tylko dwóch, na pokładzie boeinga było znacznie mniej roboty. Na 60 metrach nad ziemią włączało się autopilota, wprowadzało plan lotu do komputera i samolot leciał jak po sznurku – tłumaczy kapitan Wójtowicz. Wrażenie robił zasięg nowej maszyny. Bez lądowania 767 mógł przelecieć nawet 14 tys. kilometrów. Wystarczyło, by zawieźć Adama Małysza z Warszawy na zimową olimpiadę do Salt Lake City. Małysz to nie jedyna telewizyjna osobistość, która leciała na pokładzie maszyny pilotowanej przez kapitana Wójtowicza. – Mam taki zeszyt. Prosiłem znane osoby, żeby się do niego wpisywały. Jest już prawie pełny. Jan Nowak Jeziorański ze 4 godziny przesiedział ze mną w kokpicie. Wiozłem olimpijczyków do Sydney. Woziłem arcybiskupa Leszka Sławoja Głódzia, prezydenta Wałęsę, Kwaśniewskiego, premiera Waldemara Pawlaka – wspomina pilot. – Kiedyś wziąłem na pokład w Toronto Jana Kobuszewskiego z jego trupą. Wracali z występów. Przez nich musiałem pierwszy raz w życiu zawrócić na lotnisko. Do bagażników boeinga trafiły rekwizyty teatralne, zapakowane w metalowych skrzyniach. Ładunek nie został należycie umocowany. Przy starcie kufry się przesunęły i przeważyły samolot „na ogon”. Można było z tym lecieć, gdyby nie dodatkowe komplikacje. Podwozie nie chciało się schować. Samolot zawrócił, jednak przed lądowaniem latał w kółko przez 2 godziny, żeby wypalić paliwo. Kolejny start przebiegł już bez problemów.

Czy trudne jest latanie? Da się ogarnąć całą tę wiedzę teoretyczną, wykuć na pamięć dziesiątki procedur? Zrozumieć, co znaczą te wszystkie: odczyty, lampki i przełączniki? Kapitan Wójtowicz zastanawia się dłuższą chwilę. – Gdy zdawałem egzamin po 3-miesięcznym szkoleniu na Antonowa, miałem zaliczyć ponad 40 przedmiotów. Nie dostałem ani jednej czwórki, tylko z góry na dół same piątki. Nie chodzi o to, żeby się chwalić. Po prostu człowiek, który żyje lotnictwem, musi wiedzieć wszystko. Bo jak nie wie, to go ta niewiedza męczy. Będzie szukał, szperał w literaturze, w internecie. Ktoś inny, kto przyszedł do lotnictwa z przypadku, wyszkoli się po łebkach. Jeśli wie – to dobrze. Nie wie – też nienajgorzej. Kiedyś jednak tej wiedzy może zabraknąć…
Marek Kalinowski
Tygodnik Podhalanski 51-52/2010 

Zostań Patronem Tygodnika Podhalańskiego.

Reklama
Komentarze Facebook
Dodaj komentarz
Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania na łamach 24tp.pl
Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.

Reklama
  • PRACA | dam
    Willa Zarębek w Łopusznej poszukuje osoby do pracy w kuchni. Zakres obowiązków: przygotowanie obiadów i pieczenie ciast. Tel. 507 549 659, e-mail: willazarebek@outlook.com
  • KOMUNIKATY
    INFORMACJA: Wójt Gminy Poronin informuje o wywieszeniu na tablicy ogłoszeń w siedzibie Urzędu Gminy Poronin oraz na stronie BIP w dniach od 08.12.2025 r. do 30.12.2025 r. Zarządzenia Nr 78/2025 Wójta Gminy Poronin z dnia 08.12.2025 r. w sprawie: wykazu nieruchomości przeznaczonych do dzierżawy dot. części działki ewid. nr 15105/17 obręb 0502 Nowe Bystre.
  • NIERUCHOMOŚCI | wynajem
    DO WYNAJĘCIA LOKAL HANDLOWO - USŁUGOWO - BIUROWY o powierzchni ok. 50 m2. Zakopane centrum, ul. Kościuszki - 691 124 272.
  • PRACA | dam
    Szukamy dziennikarza dziennikarki do publikowania treści na Pieknesny.pl Rozwijamy serwis Pieknesny.pl, poświęcony tematyce zdrowego snu, regeneracji i dobrego samopoczucia. Szukamy osoby, która potrafi pisać rzetelnie, lekko i z myślą o czytelniku. https://pieknesny.pl/ magda@pieknesny.pl
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    Sprzedam bez pośredników ATRAKCYJNĄ NIERUCHOMOŚĆ zabudowaną BUDYNKIEM MIESZKALNYM 135 m2, działka 19 ar, widokowa, pełne uzbrojenie. Dojazd i lokalizacja idealne. Okolice Raby Wyżnej/Skawy na Łysej Górze. 510 386 494 do godz. 18-tej.
  • USŁUGI | budowlane
    ELEKTRYK SZUKA ZLECEŃ - 602 317 519.
  • PRACA | dam
    Górska Grupa Inwestycyjna - Firma wynajmująca apartamenty zatrudni KONSERWATORA/PRACOWNIKA TECHNICZNEGO do obsługi apartamentów w Zakopanem i Kościelisku. Oferujemy stabilne zatrudnienie i atrakcyjne wynagrodzenie. Wymagane prawo jazdy i doświadczenie. Osoby zainteresowane prosimy o przesłanie CV na adres a.rysula@gorskagrupa.pl lub telefon 535391391.
  • PRACA | dam
    Produkcja pączków, piekarz Pączkarnia-ZAKOPANE przyjmie do pracy dziewczynę-kobietę z Zakopanego lub okolic,do produkcji pączków. Praca na stałe, zmianowa, w godzinach od 6.oo-18.00. Informacja tylko telefonicznie. 609097999
    Tel.: 609097999
  • SPRZEDAŻ | różne
    PIERZE I PUCH Z GĘSI. 536 88 77 35.
  • NIERUCHOMOŚCI | pośrednictwo
    Sprzedaż NIERUCHOMOŚCI na Podhalu. Zadzwoń 792 250 793 lub skorzystaj z formularza na www.dobrasprzedaz.pl
  • NIERUCHOMOŚCI | kupno
    Kupię MIESZKANIE w Nowym Targu. Bezpośrednio od właściciela. Może być do remontu. Pomogę załatwić formalności. Tel. 603 607 360.
  • USŁUGI | inne
    WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098.
  • PRACA | dam
    Poszukujemy OSÓB DO OBSŁUGI KLIENTA w biurze Szkoły Narciarskiej na Polanie Szymoszkowej w Zakopanem! Praca sezonowa: grudzień - marzec. ZAKRES OBOWIĄZKÓW. - Obsługa klientów bieżących w biurze szkoły, - Obsługa e-maila i przyjmowanie rezerwacji telefonicznych, - Sprzedaż usług szkoły narciarskiej, - Rozliczanie lekcji oraz współpraca z instruktorami. WYMAGANIA: - Komunikatywność i cierpliwość, - Dobra organizacja pracy i umiejętność samodzielnego działania, - Umiejętność obsługi komputera, - Łatwość w nawiązywaniu kontaktów, - Zdolność do pracy przy kilku zadaniach jednocześnie, - Komunikatywna znajomość języka angielskiego. OFERUJEMY: - Pracę w przyjaznej, sportowej atmosferze, - Możliwość nauki i rozwoju w branży turystyczno-narciarskiej, - Zimowy sezon pełen dobrej energii i górskiego klimatu! OSOBY ZAINTERESOWANE prosimy o przesyłanie aplikacji na e-mail: szkola@szymoszkowa.pl lub kontakt telefoniczny: 734 011 011. CZEKAMY WŁAŚNIE NA CIEBIE!
  • MOTORYZACJA | sprzedaż
    CITROEN JUMPER, r.p. 2013, cen do uzgodnienia - 604 102 804.
  • MOTORYZACJA | sprzedaż
    VW TRANSPORTER, r.p. 2013, cena do uzgodnienia, 604 102 804.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    SPRZEDAM MIESZKANIE KRAKÓW - KURDWANÓW - ŚWIETNA LOKALIZACJA. Oferujemy na sprzedaż jasne i przestronne mieszkanie położone w zadbanym budynku na osiedlu Kurdwanów. Powierzchnia 28,12 m kw. Budynek wyposażony jest w trzy windy, w tym jedną towarową. UKŁAD MIESZKANIA: - duży pokój z wnęką (nyżą), - jasna kuchnia z oknem, - duża, oszklona loggia, - piwnica przynależna do mieszkania. Mieszkanie jest słoneczne i ustawne, IDEALNE DLA SINGLA, PARY lub JAKO INWESTYCJA POD WYNAJEM. Lokalizacja zapewnia szybki dojazd do centrum oraz dostęp do pełnej infrastruktury - sklepy, przystanki komunikacji miejskiej, szkoły i tereny zielone w zasięgu kilku minut spacerem. SPRZEDAŻ BEZ POŚREDNIKÓW. Cena 450 tys zł - do negocjacji. Kontakt: 604 08 16 43
  • PRACA | dam
    PAPI SERVICE SP. Z O.O. ZATRUDNI KIEROWCÓW. WYMAGANE KAT. C+E ORAZ UPRAWNIENIA ADR. MOŻLIWE PRZESZKOLENIE ADR/TDT Z ZAKRESU PRZEWOZU PALIW PŁYNNYCH . TEL.602290555
  • PRACA | dam
    Stacja Narciarska Polana Szymoszkowa zatrudni na sezon zimowy do pracy w gastronomii: PIZZERÓW, BARMANKI, BUFETOWE, POMOCE KUCHENNE, OSOBY NA ZMYWAK, OSOBY DO SPRZĄTANIA SALI. Kontakt osobisty pod nr tel.: 693 319 707
  • NIERUCHOMOŚCI | kupno
    Skupujemy nieruchomości za GOTÓWKĘ, PODHALE. 600404554
    Tel.: 600404554
  • USŁUGI | budowlane
    MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325.
  • SPRZEDAŻ | różne
    DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105.
  • USŁUGI | budowlane
    OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284.
2025-12-24 21:00 Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Blusa w nowotarskim MCK 2025-12-24 20:00 Polskie tradycje bożonarodzeniowe 2025-12-24 19:00 Podhalański Paganini o świętach, górach i nowej płycie 1 2025-12-24 17:59 Strzegą tradycji jak domowego ognia (WIDEO) 2025-12-24 17:00 Chłopska sztuka sakralna ze zbiorów Muzeum im. Władysława Orkana w Rabce-Zdroju 2025-12-24 16:00 Poradnik bezpieczeństwa trafi do wszystkich domów. Poczta Polska rozpoczęła dystrybucję 2025-12-24 15:00 Świąteczno-noworoczny recital Mateusza Ziółki 2025-12-24 14:23 Wesołych, cudownych Świąt życzy Tygodnik i św. Mikołaj (WIDEO) 2025-12-24 13:45 Trzyletnie dziecko odnalezione na Krupówkach. Szybka akcja strażników miejskich i policjantów 2 2025-12-24 13:00 Ten most ma być wyremontowany w przyszłym roku 1 2025-12-24 11:59 Ostatnie roraty, choinki ubrane, śnieg wokoło 3 2025-12-24 11:00 Zakopane. Podróż w przeszłość 1 2025-12-24 09:59 Dolina Białego zasypana śniegiem (WIDEO) 2025-12-24 08:59 Mamy jednak białe Święta! (WIDEO) 4 2025-12-24 08:00 Świąteczna inicjatywa policjantów z Bukowiny Tatrzańskiej 2025-12-23 22:18 Zaginął Krzysztof Pyka z Rdzawki 2025-12-23 21:00 Nowe połączenia Małopolskich Linii Dowozowych na Podhalu od 2026 roku 1 2025-12-23 20:00 Rozbudowa drogi w Zaskalu 1 2025-12-23 19:46 Świąteczna niespodzianka dla Tatrogrodu. Mundurowi przekazali dzieciom choinki 2 2025-12-23 19:00 Świąteczny koncert na nutę rokoko 2025-12-23 18:00 81. rocznica katastrofy Liberatora w Gorcach 16 2025-12-23 17:00 Okołoświąteczne zamknięcie PSZOK-a w Poroninie 2025-12-23 16:38 Przedświąteczne Krupówki toną we mgle. Turystów nie brakuje (WIDEO) 1 2025-12-23 16:00 Przebudowa rabczańskiego Rynku się przedłuży 2025-12-23 15:00 Nowoczesna sala gimnastyczna powstaje przy Szkole Podstawowej nr 11 w Nowym Targu 2025-12-23 14:00 Turyści blokują miejsca parkingowe taksówkarzy 26 2025-12-23 13:30 Pozdrowienia od podziemia. Czarno-biała kartka, która poruszyła Zakopane 5 2025-12-23 13:00 Nie żyje Zdzisław Błachut, społecznik i regionalista z Ochotnicy Górnej 1 2025-12-23 11:59 Nad Zakopanem morze chmur, a wyżej piękne widoki (WIDEO) 2025-12-23 11:33 Jędrek na Krupówkach już gotowy na Święta 2025-12-23 11:30 Życzenia od beskidzkich ratowników GOPR (WIDEO) 2025-12-23 11:00 Dwie sesje jednego dnia, radni uchwalili zmiany w budżecie i podjęli uchwałę o planie zagospodarowania 2025-12-23 10:00 Aplikacja Gdzie się ukryć. W Zakopanem 20 miejsc, w Nowym Targu 5 34 2025-12-23 09:00 Gmina zaleca wymianę tabliczek adresowych na bardziej estetyczne i jednolite 4 2025-12-23 08:00 Godni Kiermas pod Babiom Górom 2025-12-22 21:00 Nowy quad dla druhów z Jaworek 2 2025-12-22 20:29 Babiogórskie Wilczki w dyrekcji babiogórskiego parku 2025-12-22 20:28 Palila się stolarnia w Jabłonce 2025-12-22 20:00 Wygrały wszystkie mecze 2025-12-22 19:23 Z takimi smakołykami do Krakowa pojechały panie z Mizernej 2025-12-22 19:00 Zaległe pensje wypłacone 2025-12-22 18:29 W "Domu Ludowym" rozpoczyna się artystyczny sezon zimowy 2025-12-22 18:00 Strażak z Lipnicy w pełnym umundurowaniu zdobył Rysy. Wszystko dla chorej Darii 2025-12-22 17:38 Odszedł wieloletni druh z OSP Olcza. Był też wiceprezesem 2025-12-22 17:30 Takie dziś były widoki z Litwinki 2025-12-22 16:45 Jadąc po pijaku - uderzył w karetkę pogotowia 1 2025-12-22 16:04 Mandaty za wjazd na Plac Niepodległości. Straż Miejska przypomina o zakazie ruchu 17 2025-12-22 15:31 Oscypek robi furorę na najlepszym Jarmarku Bożonarodzeniowym w Europie 2025-12-22 15:26 Pożar w Bukowinie Osiedlu 3 2025-12-22 15:00 Jeszcze dwa dni do Świąt, a w Zakopanem coraz więcej turystów 2
NAJPOPULARNIEJSZE ARTYKUŁY
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE
OSTATNIE KOMENTARZE
WARUNKI W GÓRACH
POGODA W WYBRANYCH MIASTACH REGIONU
Reklama