Brat dziadka poetki ze strony matki, Maurycy Rottermund, był tu bowiem proboszczem przez 30 lat (1901-1931). Był on jednym z najwybitniejszych kapłanów i działaczy społecznych w Szaflarach. Był wielkim patriotą. Przewodniczył zawiązanemu 27.10.1918 r. Komitetowi Parafialnemu Organizacji Narodowej, obejmującej 9 wsi, który uchwalił rezolucję do rządu Rzeczypospolitej, domagającą się wycofania z Polski żołnierzy obcych armii oraz rozpoczęcia starań o przyłączenie do Polski Spisza, Orawy i Czadeckiego. Pochodzący z Krakowa proboszcz zorganizował też komitet opieki nad inwalidami z I wojny światowej. Wspierał aktywnie działalność Kasy Stefczyka, był prezesem Kółka Rolniczego, angażował się w wiele akcji. Był jednym z inicjatorów budowy w 1910 r. krzyża na Ranisbergu, upamiętniającego 500-lecie Bitwy pod Grunwaldem. Był też dobrym gazdą. Poszerzył istniejącą świątynię - wzniósł 2 kaplice i zakupił nowe dzwony. Postawił też kaplicę na cmentarzu. Rozbudował plebanię. Plebania w Szaflarach była dla Rottermundów miejscem spotkań rodzinnych, tu odbywały się śluby, chrzty. W Szaflarach rodzice Wisławy Szymborskiej wzięli 17 lutego 1917 r. ślub - sakramentu oczywiście udzielił im stryj matki. A potem mała Wisława wraz ze swoją siostrą Marią Nawojką przyjeżdżały do ks. Rottermunda na sielskie wakacje, które spędzały z licznym kuzynostwem. „Wisława Szymborska z radością przyjeżdżała do Szaflar, by w gronie rówieśników i w miłej atmosferze spędzić wakacje. Dobrze czuła się w gościnie u księdza proboszcza, którego nazywała „dziadziem”. Widziała, jak bardzo lubiany jest we wsi, jak chętnie rozmawia ze swoimi parafianami, zawsze otwarty jest na ich problemy” - można przeczytać w książce monograficznej „Ocalić od zapomnienia, Szaflary i ich mieszkańcy w latach 1918-1945”. Ciocia przyszłej noblistki (siostra matki) podczas wizyt na Podhalu poznała swojego przyszłego męża - prof. Bułę z nowotarskiego gimnazjum im. S. Goszczyńskiego. Ich syn Julian Buła przyjął potem nazwisko matki - Rottermund, ponieważ był jedynym męskim potomkiem. Syn Juliana - Andrzej Rottermund to dziś dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie.
Beata Zalot
Po prostu była
Przed niespełna godziną, o 21.00 w radio, w Trójce, usłyszałem wiadomość, że zmarła Wisława Szymborska.
Żal, poczucie wielkiej straty. Dlatego zacząłem spontanicznie pisać ten tekst. I powracają wspomnienia. Kiedy uświadomiłem sobie jej istnienie? Chyba w 1976 roku, w pierwszej klasie liceum, moja koleżanka startowała w konkursie recytatorskim i wybrała na tę okazję wiersz Szymborskiej „Z nieodbytej wyprawy w Himalaje” z tomu „Wołanie do Yeti”. Może to jej pierwszy wiersz, który przeczytałem. A potem kolejne. W młodości człowiek jest zazwyczaj mało wrażliwy na poezję. Szczególnie na taką poezję. Ona wymaga czasu, wymaga pewnej dojrzałości. Potem od tomiku „Ludzie na moście” z 1986 roku czekałem już na każdy kolejny. 3 października 1996 byłem w Londynie, miałem dyżur redaktora newsroomu Sekcji Polskiej BBC. W zapowiedziach już od pewnego czasu pojawiało się nazwisko Szymborskiej, jako kandydatki do Nobla. Chyba o 13.00 przedstawiciel Komitetu Noblowskiego miał ogłosić werdykt Akademii. Przygotowałem więc krótką wiadomość, że Szymborska dostała Literacką Nagrodę Nobla, prezenter poszedł do studia czytać dziennik, a ja miałem podgląd w komputerze na wszystkie najważniejsze agencje. Tuż po pierwszej pojawiły się pierwsze depesze agencyjne. Złapałem wydrukowanego newsa i pobiegłem do studia, wtargnąłem do środka i podałem serwisantowi, pokazując na migi, że musi to przeczytać, wyrzucając coś innego. Nie pamiętam już, kto wtedy czytał ten serwis. W mediach dość szybko pojawiły się relacje z kraju, z których dowiedziałem się, że Szymborska jest w Zakopanem i tam właśnie dowiedziała się o Noblu. Zacząłem dzwonić do znajomych dziennikarzy, ale bez swojego człowieka na miejscu, bez sprzętu do nagrywania nie było szans na żaden dźwięk, a radio bez dźwięku nie istnieje. Ale pamiętam, jak miło mi było, że to w Zakopanem, w „Astorii” przy Drodze do Białego, dowiedziała się o nagrodzie. A potem medialne szaleństwo, które stopniowo się uspokajało, po latach nowe tomiki, nowe wiersze, jakieś programy w radio, telewizji, film Katarzyny Kolendy „Chwilami życie bywa znośne - przewrotny portret Wisławy Szymborskiej”. Nie narzucała się, nie lansowała, wyżej od popularności ceniła prywatność. Ot, po prostu - była. Kiedy na wiosnę 2010 roku wraz z Piotrem Mazikiem zajęliśmy się sprawą Madonny Pronaszki na budynku Bazaru Polskiego w Zakopanem, Piotrek znalazł zdjęcie tego fresku w książce „Formiści” pod redakcją Ireny Jakimowicz i informację, że oryginał tego zdjęcia pochodzi ze zbiorów Wisławy Szymborskiej. Napisałem natychmiast do sekretarza noblistki Michała Rusinka, prosząc o - o ile to możliwe - odszukanie oryginału tego zdjęcia. Odpisał, informując, że: „Pani Szymborska obiecała, że poszuka zdjęcia, o którym Pan pisze. Obawia się jednak, że jest ono dość kiepskiej jakości. Tak czy owak, jak tylko znajdzie, dam Panu znać”. Po kilku dniach, w maju 2010, Michał Rusinek napisał: „Niestety, nie mam dla Pana dobrych wiadomości. Pani Wisława szukała wiadomego zdjęcia, ale go nie znalazła. Być może zapodziało się gdzieś w czasie przeprowadzki. Zresztą, było ponoć fatalne techniczne. Przykro mi ogromnie”. Mimo braku dobrego zdjęcia walczyliśmy dalej, sprawa toczyła się niespiesznie. I nagle niespodziewanie, po ponad roku, w czerwcu 2011 nadszedł mail o treści: „Szanowny Panie, znalazło się zdjęcie, o którym Pan pisał. Znienacka wychynęło. Nie wiem, czy nie jest za późno, ale załączam skan (zdjęcie jest w kiepskim stanie)”, a wiadomości towarzyszyła dobrej jakości cyfrowa kopia zdjęcia Madonny Pronaszki. Jak wiadomo, chociażby z tych łamów (TP nr 39 z 29 września 2011, s. 27), podjęto próbę odsłonięcia malowidła, ale ostatecznie okazało się, że fresk uległ zniszczeniu. W pięknym katalogu wydanym na stulecie Bazaru Polskiego udało się zamieścić tylko to zdjęcie sprzed 95 lat. Skąd zdjęcie wzięło się w szufladzie Wisławy Szymborskiej?
Wykonano je na polecenie ojca poetki Wincentego Szymborskiego, który jako administrator dóbr hrabiego Zamoyskiego kazał sfotografować, a następnie zamalować fresk Pronaszki, o czym donosił w liście projektantowi Bazaru Polskiego Franciszkowi Mączyńskiemu. Warto dodać, że dzieło Pronaszki nie przypadło Szymborskiemu do gustu. Wincenty Szymborski w latach 1904-1922 był zarządcą dóbr zakopiańskich, a następnie dóbr kórnickich hrabiego Władysława Zamoyskiego. Był ponadto działaczem społecznym, jednym z dobrodziejów Muzeum Tatrzańskiego i jednym z współzałożycieli TOPR-u. Z jego inicjatywy powstał po 1910 roku tor bobslejowy z Kuźnic do Zakopanego. Jesienią 1918 roku został z ramienia endecji jednym z trzech wiceprzewodniczących zakopiańskiej Rady Narodowej i Rzeczpospolitej Zakopiańskiej, zastępcą Stefana Żeromskiego. W styczniu 1921 roku ożenił się z Anną Marią Rottermundt, w 1923 - roku urodzin Wisławy - przeniósł się z rodziną do Kórnika. Poetka wspominała, że poczęta została jeszcze w Zakopanem, w Kuźnicach, a jej mama, już będąc w ciąży, przeniosła się wraz ze starszą córką i mężem do Kórnika. Dwa lata później Szymborski przeszedł na emeryturę i zamieszkał z rodziną w Toruniu, a następnie w Krakowie, gdzie zmarł w 1936 roku. Wisława Szymborska wspominała, że Zakopane było ulubionym miastem jej ojca. Sama też chętnie tu przyjeżdżała - zazwyczaj jesienią - i spacerowała, myślała, tworzyła, mieszkając bądź w „Astorii” Związku Literatów Polskich przy Drodze do Białego, bądź w „Halamie” ZAIKS-u przy ulicy Piłsudskiego. Podobno dobrze się jej tu pisało. Ostatnio była w Zakopanem jesienią ubiegłego roku. Kiedy pod koniec września lub na początku października byłem zaproszony na ognisko w ogrodzie „Halamy”, gospodynie tego wieczoru Ewa Marcinkówna i Beata Lucow wspomniały, że wśród gości domu jest Wisława Szymborska. Żartowaliśmy, żeby może zaprosić ją na ognisko, wychyliliśmy toast za jej zdrowie, wiedzieliśmy, że choruje. Wiem, że odwiedzili ją wówczas w Zakopanem Michał Rusinek, jej szwedzki tłumacz Anders Bodegård oraz jej wydawcy Krystyna i Ryszard Kryniccy. A kiedy niedawno, kilkanaście dni temu, jeden z kanałów telewizyjnych przypominał film Kolendy o Szymborskiej, pomyślałem, że warto by zapytać ją o Zakopane, czym dla niej, jej rodziny i jej twórczości było to miejsce. Nie wiem, czy ktoś to zrobił, chyba nie, nie przypominam sobie, pojawiały się tylko drobne wzmianki na ten temat. Już nie zapytamy. Już nie.
Maciej Krupa
Tego nie robi się kotu
Trzeba albo przyznania Nagrody Nobla, albo śmierci Noblistki, żeby w wiadomościach radiowych i telewizyjnych pojawiły się jej wiersze. I, dziwnym przypadkiem, z wielką łatwością wyszukiwarki internetowe podpowiadały redaktorom rozmaite cytaty, w których przewija się motyw śmierci. To, że całe życie przygotowujemy się do tego jednego, co w życiu jest nieuniknione, na co dzień uchodzi naszej uwadze. Chyba że powiedzą nam o tym z epigramatyczną dokładnością najwięksi poeci. Tylko kto dziś czyta poetów? Ją, zdaje się, czytano często i chętnie. Pierwszego lutego 2012 r., po długiej chorobie, zmarła w Krakowie Wisława Szymborska. Dama i zarazem bystra obserwatorka realiów codzienności, wielki autorytet moralny i miłośniczka sztubackich psikusów, popularna, lubiona i szanowana przez jednych, znienawidzona i dezawuowana przez innych, ważna komentatorka rzeczy najważniejszych i frywolna autorka limeryków. Otoczona wielkim gronem przyjaciół, w ostatnich kilkudziesięciu latach samotna z wyboru. Ostatnia wielka i niepodważalna polska gwiazda literacka, znana i rozpoznawana na całym świecie - skromna, zażenowana swoją rozpoznawalnością, autoironiczna aż do przesady. Mistrzyni syntezy poetyckiej, której ulubioną figurą był paradoks. Dramatyczną cezurę w jej życiu stworzyło przyznanie jej w 1996 r. Literackiej Nagrody Nobla. Nazywała to potem - od miejsca, gdzie wręczono jej tę nagrodę - tragedią sztokholmską. Ale ów „dramat” rozpoczął się w Zakopanem, w tutejszym ośrodku Związku Literatów „Astoria”, gdzie 3 października 1996 r. dowiedziała się o decyzji Akademii Szwedzkiej. Przecieki na ten temat docierały do dziennikarzy już kilka dni wcześniej, choć nie wszyscy traktowali to serio: Szymborska od dłuższego czasu była w gronie kandydatów do nagrody, ale zawsze dostawał ją ktoś inny. Trzeba było jednak poetkę w Zakopanem zlokalizować i być przy tym, gdy informacja dotrze do niej oficjalnie.
W „Astorii” było już kilka „dobrze poinformowanych” osób, w tym 2 studentki ze Szwecji, podekscytowane panie z obsługi pensjonatu, dziennikarze pojawiali się sukcesywnie. Telefon Szymborska odebrała w biurze dyrektorki „Astorii”, po czym zamknęła się w pokoju, jakby chcąc odseparować się od tego pandemonium, jakie wkrótce ogarnęło niewielki dom przy Drodze do Białego. Z trudem udało się ją namówić na kilka słów nagrania - jego istotą była obawa, jak Wisława Szymborska będzie teraz mogła żyć i pisać dalej, kiedy wszyscy będą patrzeć jej na ręce i oceniać ją nie pod kątem realnej wartości tego, co robi, tylko w proporcji do najwyższego wyróżnienia literackiego. Jednak z widoczną przyjemnością przyjęła pierwsze kwiaty, ofiarowane jej wczesnym popołudniem przez dzieci z zakopiańskiej Szkoły Artystycznej, przyprowadzone przez dyrektorkę, Lidię Długołęcką. Wieczorem, na konferencji prasowej, choć wciąż zdenerwowana i nieswoja, była już zdystansowana, autoironiczna, całą sprawę usiłowała obrócić w żart. Spotkanie zresztą prowadziła jej przyjaciółka, literaturoznawca, prof. Teresa Walas, skutecznie zniechęcając wszystkich dziennikarzy do jakichkolwiek bardziej osobistych pytań. To nauczyło nas, że w odniesieniu do Szymborskiej trzeba przyzwyczaić się do oszczędnego gospodarowania słowami.
Trzy słowa najdziwniejsze
Kiedy wymawiam słowo Przyszłość
Pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości
Kiedy wymawiam słowo Cisza
Niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic
Stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.
Ale przecież związki Szymborskiej z Zakopanem były o wiele wcześniejsze i bardziej wszechstronne. Co prawda, jak mówiła Teresa Walas, poetka co roku obawiała się tego Nobla i w obawie przed nagłym atakiem popularności wyjeżdżała do Zakopanego złudnie sądząc, że zaszywszy się w zaciszu pensjonatu, uniknie tego całego harmideru, ale tak naprawdę to jeździła tu z rodzinnego sentymentu. Urodziła się (2 lipca 1923) co prawda w wielkopolskim Kórniku, ale w jego obszarze dworskim (Prowencie), czyli w majątku hrabiego Władysława Zamoyskiego. Bowiem jej ojciec, Wincenty Szymborski (1870-1936), był od 1904 r. dyrektorem dóbr zakopiańskich Zamoyskiego i większość swego zawodowego życia związał właśnie z Zakopanem.
Najwięcej, rzecz jasna, zasłużył się pod Giewontem w latach kawalerskich. To przez jego ręce - i najczęściej z jego inicjatywy - przechodziły wszystkie społecznikowskie działania „dobroczyńcy Zakopanego”, jak mówiono o Władysławie Zamoyskim. Za czasów Szymborskiego na gruncie dworskim pobudowano siedzibę zakopiańskiego „Sokoła”, przyszły ojciec przyszłej Noblistki był głównym realizatorem budowy Domu Sztuki w Bazarze Polskim (awanturę, jaką wywołał Szymborski w związku z modernistycznym wizerunkiem Matki Boskiej autorstwa Zbigniewa Pronaszki opisywał niedawno Tygodnik Podhalański), zaś w latach I wojny odegrał w Zakopanem ważną rolę polityczną. Był bowiem znanym działaczem Narodowej Demokracji i w znacznym stopniu przyczynił się do reorientacji politycznej mieszkańców i bywalców stolicy Tatr, którzy w początkach wojny, wraz z ówczesnymi władzami, popierali procentralne koncepcje Naczelnego Komitetu Narodowego. W październiku 1918 r. pod przewodem Stefana Żeromskiego powstała Organizacja Narodowa. W początkach listopada 1918 przekształciła się ona w zakopiańską Radę Narodową, która wypowiedziała posłuszeństwo Austrii i przejęła władzę nad Zakopanem. Okres ten nazywa się potocznie Rzeczpospolitą Zakopiańską. Jej przewodniczącym był Żeromski, zaś prawe skrzydło reprezentował jako wiceprzewodniczący właśnie Wincenty Szymborski. Przedstawicielem PPS-owskiej lewicy w Radzie Narodowej był drugi wiceprzewodniczący - Mariusz Zaruski. I choć Rzeczpospolita Zakopiańska trwała ledwo 2 tygodnie - to jej konsekwencje były znaczące: właśnie endecka prawica (w praktyce kierowana przez pierwszego powojennego naczelnika gminy Medarda Kozłowskiego) sprawowała rządy w Zakopanem aż do zamachu majowego.
Po utworzeniu przez Zamoyskiego Fundacji Kórnickiej, do której włączone zostały m.in. dobra zakopiańskie, Wincenty Szymborski sprawował funkcję jej dyrektora do 1926 r., z tym że jego bezpośrednie związki z Zakopanem były już znacznie mniej ścisłe, bowiem przebywał wówczas głównie w Kórniku, zaś po przejściu na emeryturę osiadł wraz z rodziną w Krakowie. Przez ponad 20 lat (1969-1990) Wisława Szymborska związana była z krakowskim prozaikiem Kornelem Filipowiczem i z nim spędzała wszystkie urlopy (ale na co dzień nigdy razem nie mieszkali). Łączyło ich wszystko - praca i urlopy, słowa i milczenie, papierosy i sympatia do kotów. Konkretnie do jego kotki Mizi. W 1990 r. Filipowicz umarł i wtedy powstał ten wiersz, jeden z najbardziej rozpoznawalnych w jej twórczości (choć nigdy chyba przez nią nie czytany publicznie):
Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
(...)
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
(...)
Zostało po niej ok. 350 opublikowanych wierszy. W przygotowywanym ostatnio tomiku ma być ich jeszcze 13. Nowych już nie będzie, ale i to, co jest, jest wiecznotrwałym skarbem, którym będziemy mogli się cieszyć już zawsze, bo żadne koniunktury polityczne czy artystyczne nam tego nie zabiorą. A że już nie zobaczymy jej na żywo... Cóż, jej dusza, zaklęta w tych starannie dobranych słowach, przecież zostaje z nami. A ona, wraz z Kornelem i innymi bliskimi, będzie czekać na nas w Avalonie lub na Atlantydzie.
Istnieli albo nie istnieli,
Na wyspie albo nie na wyspie
Ocean albo nie ocean
Połknął ich albo nie.
Czy było komu słuchać kogo?
Czy było komu walczyć z kim?
Działo się wszystko albo nic
Tam albo nie tam...
Maciej Pinkwart
Tygodnik Podhalański 6/2012
Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam Tartak Gogolin ( województwo opolskie ) 1,870 ha Hala , Trak Bydgoski dolnonapędowy Wielopiła Trak taśmowy 2 wanny do impregnacji Ładowarka Furukawa i Komatsu Stacja benzynowa Kontenery mieszkalne Garaże Cena 5 200 000 zł tel.600832298.
-
PRACA | dam
Nowo otwarta restauracja na Krupówkach zatrudni na stałe OSOBĘ Z DOŚWIADCZENIEM W PRZYGOTOWYWANIU BURGERÓW I KEBABÓW. Proszę o wysłanie kontaktu na mail: niemcowna@o2.pl
-
MOTORYZACJA | sprzedaż
SKUTER INWALIDZKI ELEKTRYCZNY. 784 950 106.
-
PRACA | dam
Recepcjonista do obsługi apartamentów w Białce Tatrzańskiej. Oferujemy stabilne zatrudnienie i atrakcyjne wynagrodzenie. Zainteresowanych prosimy o kontakt pod numerem 692 477 200 i przesłanie CV na adres m.koszarek@gorskagrupa.pl.
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam BACÓWKĘ, nowo wybudowaną na Sralówkach. 515 503 494, 18 265 39 77.
-
SPRZEDAŻ | zwierzęta
Dwa KONIE POCIĄGOWE 9.500 zł/szt. 790 759 407.
-
SPRZEDAŻ | budowlane
STEMPLE BUDOWLANE 6 zł/szt. DESKI SZALUNKOWE 600 zł/kubik. WIĘŹBA 950 zł/kubik. 790 759 407.
-
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO OPAŁOWE 160zł/ m3. 790 759 407.
-
SPRZEDAŻ | budowlane
DOM Z PŁAZÓW CIOSANYCH 10x8m - do przeniesienia. 790 759 407.
-
SPRZEDAŻ | budowlane
DESKI Z OFLISEM na szałasy. 790 759 407.
-
NIERUCHOMOŚCI | wynajem
DO WYNAJĘCIA LOKAL HANDLOWO-USŁUGOWY 110m2 W CENTRUM NOWEGO TARGU, UL. KRZYWA. 608 806 408
-
PRACA | dam
RESTAURACJA W KOŚCIELISKU ZATRUDNI: KUCHARZY, POMOCE KUCHENNE, KELNERÓW. 608 806 408
-
PRACA | dam
DORYWCZO - SPRZĄTANIE W KOŚCIELISKU. 608 806 408
-
PRACA | dam
KOŚCIELISKO - OSOBĘ DO OBSŁUGI IMPREZ: WESELA, KOMUNIE, CHRZCINY. 608 806 408
-
PRACA | dam
DO PRACY W PENSJONACIE W KOŚCIELISKU z możliwością zamieszkania. 608 806 408
-
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ KAŻDEGO MERCEDESA SPRINTERA. 531 666 333.
-
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ KAŻDĄ TOYOTĘ. OSOBOWE, TERENOWE. CAŁE LUB USZKODZONE. 531 666 333.
-
PRACA | dam
RESTAURACJA W ZAKOPANEM ZATRUDNI KELNERA-KELNERKĘ W SYSTEMIE ZMIANOWYM (8 GODZINNYM). 512351742 ZAMOYSKIEGO 2 watra@zakopane-restauracje.pl
Tel.: 512351742
-
PRACA | dam
Piekarnia w Zakopanem zatrudni EKSPEDIENTKĘ. Bardzo dobre warunki pracy. 604 102 804, 602 285 793.
-
PRACA | dam
Piekarnia w Zakopanem zatrudni KIEROWCĘ. Dobre warunki pracy. 604 102 804, 602 285 793.
-
USŁUGI | budowlane
OCIEPLANIE PODDASZY WEŁNĄ MINERALNĄ, ADAPTACJA PODDASZY, ZABUDOWA GK. 660 079 941.
-
USŁUGI | budowlane
KOMPLEKSOWE WYKOŃCZENIA WNĘTRZ, MALOWANIE, PANELE, MONTAŻ DRZWI, ŁAZIENKI, ZABUDOWY GK. 660 079 941.
-
NIERUCHOMOŚCI | kupno
Kupię DOM do 100.000 zł. 500 221 028.
-
USŁUGI | inne
WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098.
-
SPRZEDAŻ | zwierzęta
Owczarek podhalański. 501816189
Tel.: 501816189
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam LAS w Łopusznej. 18 28 560 60.
-
PRACA | dam
Wspólnota Mieszkaniowa INFINIUM - Aleje 3 Maja 5 w Zakopanem - POSZUKUJE FIRMY ŚWIADCZĄCEJ USŁUGI SPRZĄTANIA BUDYNKU (klatki schodowe, korytarze, itp.) ORAZ TERENU ZEWNĘTRZNEGO. Kontakt w sprawie zakresu do złożenia oferty tel. 889 18 91 54 - zarządca nieruchomości.
-
PRACA | dam
Pensjonat w Zakopanem zatrudni POKOJOWĄ - 666 37 83 57.
-
PRACA | szukam
KUCHARKA, POMOC KUCHENNA, POSPRZĄTAM. 796 358 958.
-
PRACA | dam
Zatrudnię pracowników budowlanych, ekipy, podwykonawców. 601 508736.
-
USŁUGI | budowlane
MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325.
-
USŁUGI | budowlane
USŁUGI BLACHARSKO-DEKARSKIE, KRYCIE I PRZEKRYCIA DACHÓW, KOMINY, BALKONY, RYNNY, GZYMSY, FASADY. 889 388 484.
-
USŁUGI | budowlane
KAMIENIARSTWO, ELEWACJE, OGRODZENIA - WSZYSTKO Z KAMIENIA. 509 169 590.
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
DZIAŁKA BUDOWLANA W MURZASICHLU 19 arów, kameralna. 517 018 380
-
SPRZEDAŻ | różne
NOWE KILIMY RĘCZNIE TKANE (z owczej wełny). Wzór: jarzębina (60/80). Tel. 793 887 893
-
SPRZEDAŻ | różne
Sprzedam GOBELIN - pejzaż zimowy - (145/80). TORBY JUHASKIE. Tel. 793 887 893
-
USŁUGI | budowlane
OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284.
-
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105.