Zakopane: Uwędzeni dymem

Sprawcą ma być mleczarnia „Mlekovity”, w której każdego dnia odbywa się proces wędzenia serów. – Byłam w tej sprawie u dyrektora, stwierdził, że technologia wędzenia dobrana jest odpowiednio do serków, ale w Zakopanem wędzone są sery „Mlekowity” dla całej Polski – tłumaczy Irena Gąsienica Roj, mieszkająca na Skibówkach. Sprawę porusza na prośbę wielu mieszkańców, którzy przez cały rok nie mogą otworzyć okien w swoich domach.

– Nie jesteśmy wrażliwi na przeróżne zapachy. Przez wiele lat mleczarnia nas do nich przyzwyczaiła. Ale tego żrącego, ostrego dymu nie wytrzymamy – tłumaczy Irena Gąsienica Roj. W mleczarni tłumaczą, że palą w wędzarni drewnem bukowym. Tych wyjaśnień nie przyjmują na Skibówkach. – Dobrze wiemy, jaki dym daje drewno bukowe. Te wyziewy w niczym nie przypominają dymu bukowego – stwierdza jedna z mieszkających na Skibówkach osób, która prosi o anonimowość.

Sprawą zajęli się też radni podczas obrad komisji gospodarki komunalnej. – Możliwe, że mleczarnia nie ma stosownych zezwoleń na działanie wędzarni – snuje domysły przewodniczący komisji Władysław Łukaszczyk. – To faktycznie śmierdzący, gryzący dym, który snuje się po całych Skibówkach i dalej. Dlatego sprawę skierujemy do naszego wydziału ochrony środowiska.

Zarzutami zaskoczony jest dyrektor mleczarni Adam Nita. – Jestem tu od 8 lat, a wędzarnia pracuje od 6 – dziwi się dyrektor mleczarni. Zapewnia, że po raz pierwszy słyszy, by dym z wędzarni komukolwiek przeszkadzał. Przypomina, że faktycznie mleczarnia wędzi popularne gołki (dawniej scypki) i roladę ustrzycką. – Przy wędzeniu stosujemy drewno liściaste, zrębki, atestowane. Chyba żaden zakład nie był tak kontrolowany, jak nasza mleczarnia przez ostatnie 2 lata. Zapraszam każdego, żeby zapoznał się z technologią wędzenia na miejscu – podsumowuje Adam Nita. Zapewnia, że nie stosuje w produkcji żadnych sztucznych czy chemicznych środków. Przyznaje jednak, że są okresy, gdy mleczarnia produkuje większe ilości wędzonych serów.

rav