Wakacyjna podróż starszych harcerek

W tym roku postanowiłyśmy wszystkie, że pojedziemy gdzieś w bliskie, ale piękne góry. Padło na Słowacki Raj w Niżnych Tatrach. Tę letnią przygodę chciałyśmy dzielić z innym i wędrownikami. Metodą szybkiego wyboru zdecydowałyśmy, że będą to harcerze z 2 Gdyńskiej Drużyny Wędrowników „Tajfun”. Obóz trwał 10 dni, ale jakie to były dni…?-bardzo intensywne i ciekawe.

Zwiedziłyśmy m.in. Spiskie Podegrodzie, poznaliśmy tradycje i zwyczaje Słowacji. Wieczorem usiedliśmy przy ognisku, do którego dołączyli się skauci słowaccy, którzy nauczyli nas kilku ludowych piosenek oraz przyśpiewek. O poranku wstaliśmy, aby zwiedzić Spiski zamek.Piękne widoki, strome i wąskie schody, ruiny, sale tortur- to wszystko co można było zobaczyć.

W sobotę dotarliśmy do Podlesoka,skąd zaczynały się nasze liczne wędrówki, m.in. Wąwozem Sucha Bela, gdzie było mnóstwo stromych i długich drabin oraz przepięknych wodospadów, Przełomem rwącego i zimnego Hornadu, a następnie do Klasztoryska i na Tomasowski Vyhlad –tam właśnie kilku śmiałków musiało wykazać się niesamowitą odwagą, aby położyć się nad przepaścią (można to zobaczyć w słowackiej telewizji).  Podczas tych wędrówek każda dwuosobowa grupa  miała coś przygotować o trasie lub miejscu, do którego zmierzaliśmy. Dzięki temu dowiedzieliśmy się bardzo dużo m.in.  o Klasztorysku i o rzece Hornad.

Po kilku dniach wspólnych wycieczek stwierdziliśmy, że trzeba od siebie odrobinę odpocząć i zrobić coś tylko w towarzystwie samych dziewcząt. Najpierw poznałyśmy kilka jadalnych roślin, ich zastosowanie w medycynie oraz ich właściwości, a potem postanowiłyśmy coś z nich ugotować. W efekcie ulepiłyśmy 120 pierogów prawie zmiętą, zrobiłyśmy zupę z pokrzywy oraz usmażyłyśmy chipsy pokrzywowe. Po ciężkiej pracy w kuchni ubrałyśmy się w mundury, aby usiąść przy ognisku i zaplanować pracę na przyszły rok.

Po dwóch dniach dołączyłyśmy do wędrowników nad jeziorem Dedinky, gdzie kąpaliśmy się, pływaliśmy po jeziorze kajakami, ale i też znaleźliśmy czas na to, by zapalić ognisko i porozmawiać o Prawie Harcerskim, o Bogu, o życiu i o ciężkich decyzjach. Rozmowa ciągnęła się bardzo długo, lecz po pewnym czasie postanowiliśmy zakończyć swoje rozważania,gdyż czekał nas kolejny dzień pełen wrażeń.

Wczesnym rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie Dobsińskiej Jaskini Lodowej.  Po południu zaś dotarliśmy do obozu skautów słowackich, a w zasadzie do zuchów. Pomogliśmy im postawić bramę i przygotować obóz na otwarcie.

Ostatni dzień na Słowacji wykorzystaliśmy na wycieczkę w Tatry Wysokie. Chcąc wyjść na niewielki szczyt przez przypadek dotarliśmy aż na Sławkowski Szczyt (2452m.n.p.m.)! Oczywiście nie żałujemy tej pomyłki, ponieważ widoki były przepiękne.

Każdy z nas wrócił do domu zmęczony, niewyspany, ale uśmiechnięty i przede wszystkim dumny z siebie,ponieważ wiele udało nam się osiągnąć, zwiedzić i poznać. Z niecierpliwością czekamy na kolejny obóz!

Czuwaj!

 Drużynowa sam. Karolina Sabała Stoch