Listy wyborcze.

     Już za chwileczkę, już za momencik miasta, miasteczka i wsie staną się jednym wielkim plakatem wyborczym. Jak uczy historia wszyscy, którzy zdecydują się kandydować do parlamentu będą obiecywać nam inny lepszy świat prezentując przy tym swoje uzębienie. Ale nie o tym. Jak wybory na horyzoncie to tyle się pisze i mówi, że frekwencja niska. Tęgie głowy: socjolodzy i politolodzy szukają lekarstwa jak wyrwać nasze społeczeństwo z tego wyborczego marazmu. Demokracja daje każdemu takie samo prawo do głosowania, ten fakt nie podlega dyskusji. Krótka lektura list wyborczych ze szczególnym uwzględnieniem ostatnich miejsc dowodzi, że każdy może również kandydować. Wyborca po przeczytaniu tych list może doznać szoku. Wiadomo, pierwsze miejsca, które są gwarancją awansu do elitarnego klubu 460 okupują starzy wyjadacze. Sorry, taki mamy system. Przepraszam - zapomniałem o parytecie, więc stare wyjadaczki i starzy wyjadacze. Na ostatnich miejscach partie wpisują na swoje listy, delikatnie rzecz ujmując różnych kandydatów. Może tutaj leży praźródło niskiej frekwencji?
     Siła przyciągania, lub jak kto woli parcia na Wiejską jest tak silna, że możemy tam znaleźć osoby, które pomyliły na pewno wybory z wszechobecnymi programami typu talent show, gdzie naprawdę trzeba coś zaprezentować, a nie tylko podać imię, nazwisko, wiek i zawód. Po wyborach, jeśli się uda, gwarantowana rola choćby trzecioplanowa, ale na cztery lata w operze mydlanej pod tytułem „Pracuję na Wiejskiej”.
A może mechanizm jest inny? Jak silną trzeba mieć wiarę, aby startując z ostatniego miejsca liczyć na sukces? Może to w najczystszej formie silna potrzeba realizowania misji społecznikowskiej, a ja nie mam tej prospołecznej wrażliwości i dlatego nie rozumiem tego skomplikowanego mechanizmu?
     Temat jest poważny i nie wiadomo jak go ugryźć. Czy listy przyciągają dziwnych kandydatów i odpychają nas wyborców od niedzielnego spaceru do lokalu wyborczego? Czy nasze zniechęcenie do wyborów albo lenistwo przyciąga, zwłaszcza na ostatnie miejsca, dziwnych kandydatów?