2023-02-17 13:00:21
Reportaż
Tak się kręci na Orawie (WIDEO)
Ponieważ dziennikarze rzadko na Orawę docierają, o telewizji można tylko pomarzyć, wzięli sprawy w swoje ręce.
Kamil Kuś z Podwilka i Grzegorz Rzepiszczak z Lipnicy Wielkiej są informatykami. To oni wpadli na pomysł, żeby zrobić Orawa TV. Do pomysłu przekonali Bronisława Kowalczyka i Pawła Pastwę. Mimo że z Panem Bronkiem dzieli najmłodszych członków ekipy różnica prawie dwóch pokoleń, szybko znaleźli wspólny język.
Pan Bronek kręci filmy na weselach od 40 lat. Pierwszą kamerę przywiózł mu kuzyn z Ameryki w 1978 r. - Kosztowała dwie moje wypłaty - wspomina kamerę Sony M10. Pierwszy film nagrał sąsiadowi na weselu. Dwa tygodnie później pojawił się ze sprzętem na kolejnym weselisku. No i zaczęło się kręcić.
Dziś w swoim domu ma imponujące archiwum z nagraniami. Nie tylko z wesel. Był na każdym prawie festynie, ważnym wydarzeniu w gminie, uroczystościach religijnych.
Tu Telewizja Orawa. Nadajemy na żywo
Pierwszym wydarzeniem, z którego postanowili zrobić transmisję na żywo, był jubileuszowy odpust w październiku 2019 r. - Cały tydzień były próby. Na pożyczanym jeszcze wtedy sprzęcie transmitowaliśmy dwudniowe uroczystości. Nie było łatwo, ale udało się - wspomina Kamil. Paradoksalnie pomogła im pandemia. Zaczęli transmitować wtedy na żywo msze, które miały bardzo dużą oglądalność.
Potem był Orszak Wszystkich Świętych, żywa szopka Betlejem, kolejne transmisje. Z czasem zaczęli też robić reportaże, materiały o ludowych twórcach, Gotowanie na Orawie itp. Akcja z biało-czerwonymi ulami wymyślona przez Jana Świdronia, prezesa Podhalańskiego Zrzeszenia Pszczelarzy, z okazji 100-lecia przyłączenia Orawy do Polski spowodowała przekroczenie granic Orawy. Materiały nagrywali w pasiekach w różnych zakątkach Małopolski. Z kamerą dotarli nawet do pasieki prowadzonej przez zakonników w Tyńcu.
Po pracy
Dziś nie ma żadnego ważnego wydarzenia na Orawie bez ich kamer. Już nie pracują na pożyczanym sprzęcie. Każdy z nich inwestuje swoje pieniądze w kamery, komputery, lampy. - Uczymy się metodą prób i błędów - opowiada Paweł. - Na początku nie wiedzieliśmy, jak się to robi. Mieliśmy też słaby sprzęt. Nasze transmisje się urywały - wspomina Kamil. Dziś i sprzęt, i wiedza są zupełnie inne. Powiększył się też zespół. Za kamerą często jest Grzegorz Rzepiszczak, z zawodu grafik komputerowy. Karolina Kowalczyk pisze scenariusze, przeprowadza wywiady, montuje materiał. Jak zgodnie podkreślają, bezlitośnie skraca materiały. Autorem wielu scenariuszy jest też Robert Kowalczyk. Sprawy organizacyjne koordynuje Renata Martyniak.
Są na kanale YouTube, na Facebooku. Robią filmy, nagrywają. Nie zarabiają na tym, są pasjonatami. Bardzo pracowitymi, bo choć zaczęli swoją przygodę z Orawą TV w grudniu 2019 r., mają już 120 tys. godzin do obejrzenia. Mogą pochwalić się milionem wyświetleń na kanale YT. Robią też trudniejsze, dłuższe reportaże, teledyski, scenariusze obrzędowe. Często są gośćmi skansenów w Zubrzycy Górnej i Sidzinie. Swoich fanów mają nie tylko na Orawie, ale daleko poza granicami kraju - jak wynika ze statystyk głównie w USA, Austrii i wszędzie tam, gdzie emigrantami są Orawianie. Jest to tym bardziej imponujące, że robią to po pracy.
Beata Zalot