Jedna branża to dla niej mało

Wyjechała z Polski, a dokładnie z Czarnego Dunajca, tuż przed stanem wojennym. Była już po zakopiańskim hotelarzu. Miała wtedy 22 lata. Jacek, jej mąż, czekał na nią od trzech lat w Chicago. To jemu zawdzięcza swoje nazwisko. To zakopiańczyk, którego poznała w księgarni na Krupówkach, gdy przyszedł zamówić encyklopedię. - Jak zobaczyłam, jakie mam tu, w Ameryce, perspektywy, poszłam do szkoły. Wiedziałam, że muszę zacząć od nauki - wyznaje. Szybko nauczyła się angielskiego. Dostała się na wyższe studia. Studiowała informatykę. Jeszcze, gdy studiowała, znana firma Arthur Andersen zagwarantowała jej pracę. Po dyplomie pracowała tam jako analityk i programista przez dziewięć lat. To jeszcze były czasy, kiedy nie było internetu.

Miała już dwóch synów, gdy nadarzyła się okazja kupna budynku nieopodal lotniska Midway w Chicago. Nabyli go z mężem jako inwestycję. - Już wtedy bardzo chciałam mieć własny biznes. Otworzyłam Biuro Podróży. Nazwałam je Globus Travel - wspomina.  Zatrudniła kogoś, ale sama jeszcze nadal pracowała jako informatyk. Niedługo, bo szybko praca na własny rachunek całkiem ją wciągnęła. - Wtedy to były inne czasy. Załatwiało się nie tylko bilety lotnicze, wycieczki, ale i paszporty, i wizy, więc naprawdę można było zarobić - dodaje. Na chicagowskim rynku były wówczas tylko trzy firmy, które miały kontrakt z Polskimi Liniami Lotniczymi. Kupowały bilety od LOT-u po atrakcyjnych, niższych cenach, by potem je sprzedawać drożej. Głównie małym agencjom podróży.

-  Żeby takie małe biuro mogło zarobić, trzeba było doliczyć marżę. W finale cena biletu była więc dość wysoka. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby zacząć organizować własne loty charterowe do Polski - opowiada. Mimo że wiedziała, że takie pomysły niektórym agencjom wcześniej nie wyszły, zaryzykowała. Zwróciła się do amerykańskiej linii lotniczej ATA ze swoim biznesplanem. Zgodzili się. - Każdy lot z Chicago do Krakowa to było spore ryzyko finansowe. Oprócz sprzedaży biletów trzeba był przed każdym lotem wyłożyć depozyt - 50 tys. dolarów. - Tak oto góralka, Anna Góral przeszła do historii jako pierwsza osoba, która zorganizowała bezpośrednie loty z Chicago do Krakowa. Dopiero potem LOT poszedł w jej ślady. Globus Travel stawał się już poważną marką. Wówczas nagle odezwała się do niej zarejestrowana w Wielkiej Brytanii ogromna kompania Globus Tours. Poszło o nazwę. Zagrozili sądem. Musiała zmienić nazwę firmy. Tak powstała Info Travel - opowiada pani Anna. Powoli wyrastał wtedy internet.

- Działałam jeszcze sądząc, że górale będą nadal korzystać z moich usług przy kupnie biletów lotniczych. Do czasu, gdy zadzwoniła jakaś dziewczyna i poprosiła, żeby zamienić jej mamie bilet, bo ona nie wie, jak to zrobić. Sądziłam, że kupiła bilet u mnie. Pytam o nazwisko, mówię, że nie mam takiej rezerwacji. No tak, bo mama kupiła bilet w internecie. Wtedy sobie uświadomiłam, że internet wygra i czas na nową branżę. Na szczęście miałam już wtedy licencję uprawniającą do działalności w branży nieruchomości - opowiada.

Założyła biuro sprzedaży nieruchomości, zatrudniła brokerów. Zaczynała od zera. - Pamiętam, jak się spociłam, gdy przyszedł pierwszy klient. Jak ja mu tę działkę sprawdzę. Ale powoli, powoli przebrnęłam i nauczyłam się, jak działać - opowiada. Rynek handlu nieruchomościami w Ameryce miał swoje kryzysy, mimo to Góral Real Estate działa do dziś, ale już nie na taką skalę, jak przez ostatnie kilkanaście lat. Anna Góral to niespokojna dusza i wyraźnie jedna branża to było dla niej za mało. - Miałam hobby, które przekształciło się w naprawdę dobry biznes. Internetowa sprzedaż nowych i używanych rzeczy. - Zaczęła od kobiecych ubrań, potem doszły męskie, dziecięce. Dziś strona modaville.com świetnie prosperuje. Ile osób pracuje przy tym projekcie? Jedna,  Ania Góral. Sama przyjmuje zamówienia, sama pakuje i sama wysyła. Każde zamówienie sygnalizuje specjalny dźwięk w jej telefonie.