2023-12-24 20:40:16
Jabłonka
W imieniu tych, co nie mówią
Ponoć zwierzęta mówią ludzkim głosem jedynie w noc wigilijną, przez cały rok w ich imieniu mówi Maria Kuczkowicz, lekarz weterynarii, miłośniczka dzikich zwierząt.
Mówi w ich imieniu na Facebooku, YouTube, Instagramie, blogu, w szkołach podczas wykładów. A w Jabłonce, w swojej rodzinnej miejscowości, udziela poszkodowanym dzikim zwierzętom pomocy. - Teraz w wolierach się trochę przerzedziło, część zwierząt wyjechała do ośrodków rehabilitacji dzikich zwierząt, część wróciła na wolność - opowiada Maria Kuczkowicz, która od lat zajmuje się dzikimi zwierzętami w Polsce i za granicą.
Marzenie o własnym ośrodku rehabilitacji
Marzeniem Marii jest stworzenie ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt na Orawie, gdzie udziela pierwszej pomocy poszkodowanym dzikim zwierzętom. Gdyby miała ośrodek, mogłaby przyjmować je na większą skalę. - Sama budowa ośrodka i zakup niezbędnego sprzętu to ogromny koszt, większym jednak problemem jest utrzymanie zwierząt - podkreśla. Już dziś co miesiąc Maria wydaje na swoich dzikich podopiecznych praktycznie wszystkie zaoszczędzone pieniądze. Część wydatków pokrywają patroni (PATRONITE).
Maria zarabia też na opiekę nad dzikimi zwierzętami, organizując edukacyjne wykłady. Z prelekcjami, połączonymi z prezentacją filmów i różnych rekwizytów, odwiedza szkoły w całej Polsce. Prowadzi też wykłady dla dorosłych.
Jest w trakcie pracy nad założeniem fundacji, która - jak liczy - pomoże jej w spełnieniu największego marzenia - otwarcia ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt.
Z miłością do zwierząt się urodziła
- Ponoć, gdy miałam cztery lata, powiedziałam weterynarzowi, który do nas przyjeżdżał, że jak będzie stary, to go zastąpię - śmieje się Maria. Tę historię zna z opowieści mamy. W tym dziecięcym postanowieniu była jednak konsekwentna. Najpierw skończyła technikum weterynaryjne w Nowym Targu, potem kontynuowała studia o tym samym kierunku w Lublinie. Po trzecim roku studiów wyjechała na miesięczny wolontariat do ośrodka rehabilitacji żółwi morskich w Grecji. Tam ostatecznie zdecydowała, że w przyszłości chce pomagać dzikim zwierzętom.
Reklamówka w brzuchu żółwia
- Żółwie zmieniły mój sposób postrzegania rzeczywistości. Po tym doświadczeniu zapragnęłam zmienić swoje życie oraz podzielić się tym z innymi. Byłam świadkiem tego, jakie konsekwencje dla przyrody niesie nieprzemyślana działalność człowieka - podkreśla. - W Grecji wyciągałam reklamówki z brzuchów żółwi, które myliły plastik z meduzami. Ratowałam żółwie, którym sieci rybackie, pozostawione w wodzie, odcinały płetwy. Opiekowałam się żółwiami, których skorupy zostały uszkodzone przez śruby łodzi turystycznych, podpływających zbyt blisko, po to tylko, by turyści mogli zrobić lepsze zdjęcia. Zrozumiałam jak ważne są nasze codzienne decyzje, jaki wpływ mają na dzikie zwierzęta, mieszkające nawet w odległych krańcach Ziemi. Po powrocie już nigdy nie wyniosłam ze sklepu reklamówki. Plastik dla mnie nie istnieje - podkreśla.
Także u nas reklamówki i inne śmieci są zjadane przez jelenie czy sarny, zaplątują się w nie jeże i inne zwierzęta, które mogą się w nich udusić, bądź umrzeć z głodu z powodu uwięzionej w nich głowy. - Śmieci pozostawione na plażach zabiera woda, zabijając morskie stworzenia, ale nawet te, pozostawione w lesie, wyrzucone do potoku na Orawie czy Podhalu, mogą dopłynąć do morza - twierdzi.
Słoń po traumie
W tym roku jej projekt obchodzi dziesięć lat swojego istnienia. - Gdy 10 lat temu wracałam z Grecji do domu, wiedziałam już, że będzie nosił nazwę ,,W imieniu tych, co nie mówią”. Wszystko zaczęło się od bloga o tej samej nazwie. Dzień po powrocie z Grecji napisałam pierwszy artykuł "Pułapki czyhające na żółwie morskie" - wspomina ze wzruszeniem Maria. Do tej pory wypowiadała się w imieniu jeży, saren, płazów, jaskółek, susłów, słoni, niedźwiedzi i wielu innych gatunków zwierząt.
Jeszcze przed ukończeniem studiów wyjechała na kolejny miesięczny wolontariat do Tajlandii. W organizacji "Save the Elephant Foundation" zajmowała się resocjalizacją słoni po traumatycznych przejściach - tresurze do wykorzystywania ich w trekkingach, pokazach cyrkowych, czy ciężkiej fizycznej pracy, np. przy wyciąganiu pni drzew w lesie.
- Wróciłam z mocnym przekonaniem, że trzeba opowiedzieć o tym światu, że nie należy wspierać rozrywki z udziałem zwierząt. Zaczęłam też propagować oszczędzanie papieru - podkreśla.
Słoń azjatycki jest tylko jednym z wielu przykładów zwierząt, które giną lub nie mają szansy powrotu na wolność, z powodu dewastacji ich środowiska naturalnego, którym dla nich jest las. Są masowo utrzymywane w niewoli.
W samej Tajlandii wykarczowano już około 70% powierzchni leśnej. Słonie traktowane są jak tania siła robocza. - Są zmuszane do dewastacji swojego lasu, przez co problem ich ,,bezdomności” się pogłębia. Słoń azjatycki błędnie uznawany jest za zwierzę udomowione i robocze. Wiele ginie podczas ciężkiej pracy w lesie, przechodzi też drastyczną tresurę, zwaną łamaniem duszy. Te zwierzęta w niewoli przechodzą piekło, co wiąże się z ich wysoką inteligencją i poziomem wrażliwości. Słoń azjatycki jest dzikim zwierzęciem, na wolności zagrożonym wyginięciem - podkreśla.
Pomysł wykładów edukacyjnych, z którymi do dziś jeździ po szkołach, zrodził się właśnie po jej doświadczeniu w Tajlandii. - Dzięki szkołom, które brały udział w moich edukacyjnych wykładach, mogłam zrobić porządne ogrodzenie dla mojej sarny i postawić dwie woliery, które cały czas mają jakichś lokatorów.
Niedźwiedź sierota
Przez pół roku Maria była wolontariuszką w Rosji, gdzie pracowała w sierocińcu dla niedźwiedzi brunatnych. - Opiekowałam się niedźwiadkami, które straciły matki przez kłusowników i osoby nieodpowiedzialnie, głośno zachowujące się w lesie - tłumaczy.
Efektem tego pobytu jest jej film "Niedźwiedzia rodzina", poruszający kilka ważnych tematów związanych z tymi drapieżnikami, m.in. nielegalny handel dzikimi zwierzętami, częściami ich ciał, zakłócanie spokoju w lesie, czy problem śmiecenia.
- Ludziom trudno zrozumieć, że wyrzucenie nawet skórki od banana czy ogryzka jabłka powoduje, że dzikie zwierzęta szukają z nami kontaktu. Niedźwiedź zapamiętuje zapach ludzki na resztkach żywności, czy śmieci i potem szuka łatwo dostępnego pożywienia wśród ludzi - wyjaśnia Maria, namawiając, by do domu zabierać ze sobą wszystko. Oswojone dzikie zwierzę skazane jest na śmierć.
Inteligentne i pożyteczne
Jeszcze podczas studiów w Lublinie zaangażowała się w pracę w działającym przy uczelni ośrodku rehabilitacji dzikich ptaków.
- Wtedy zakochałam się w tych skrzydlatych istotach totalnie. Ludzie bardzo słabo znają ptaki. Nie zdają sobie sprawy z tego, ile w tych małych istotach drzemie woli życia, uczuciowości i ile dobrego dla nas robią. Są inteligentne i pożyteczne. Każdy jest wyjątkowy - przekonuje.
Maria jest przeciwniczką wypuszczania domowych zwierząt (psów i kotów) samopas oraz rozmnażania ich bez kontroli. Polują wtedy niepotrzebnie na wiele gatunków ginących i chronionych prawem.
W pracy lwy i strusie, po pracy nietoperze i wiewiórki
Po studiach trafiła do przychodni weterynaryjnej "Salamandra" w Krakowie. - Trafiało tam dużo chorych jeży, które nauczyłam się leczyć. Pobierałam im krew, rozwiązywałam problemy stomatologiczne, operowałam - wymienia.
Przez kolejne trzy lata pracowała jako lekarz weterynarii w ogrodzie zoologicznym w Poznaniu. Tam nabrała kolejnych doświadczeń w leczeniu dzikich zwierząt. - Musiałam strzelać z palmera, by zaaplikować leki niebezpiecznym dzikim zwierzętom. Brałam udział w operacji słonia, któremu usuwaliśmy cios. Trzeba było też usunąć z przewodu pokarmowego lwa ciało obce - opowiada.
Pracując w zoo, Maria jednocześnie współpracowała z ośrodkiem rehabilitacyjnym dla jeży i wiewiórek oraz szpitalem dla nietoperzy. Nagrywała kolejne filmy i przygotowywała wykłady edukacyjne.
Ponad rok temu podjęła decyzję o powrocie do rodzinnej Jabłonki. Razem z nią przyjechała sarna Śliwka, zaczęli pojawiać się inni podopieczni.
Śliwka - ambasadorka dzikich
"Śliwka" jest stałą rezydentką. To sarna, którą trzy lata temu potrącił samochód, gdy wbiegła na drogę za swoją matką. Jej przeżycie zdawało się graniczyć z cudem. Miała pęknięte kości czaszki. Dziś "Śliwka" nie ma jednego oka, to jedyna pozostałość po tamtym traumatycznym dla niej wydarzeniu. Żyje w specjalnie stworzonym dla niej wybiegu i nie wróci już na wolność.
- Sarna, która nie widzi tego, co dzieje się po jednej stronie, szybko pada łupem drapieżników, myśliwych czy aut - tłumaczy Maria. Do dzisiaj wchodzi w przeszkody, których nie zauważa. - Jest oswojoną sarną, którą utrzymuję w pełni legalnie - zaznacza Maria. "Śliwka" pełni rolę ambasadorki zwierząt poszkodowanych na drogach. Całą jej historię (tytuł ,,Śliwka”) można obejrzeć na kanale YouTube - ,,W imieniu tych, co nie mówią”.
Wiewiórka czeka aż odrosną jej zęby
Pini przyjechał do Jabłonki z Krakowa. Utknął za nieszczelną siatką na balkonie. Gdy właściciel mieszkania próbował go złapać, spadł tak niefortunnie, że połamał górne siekacze. - Teraz musi zjadać miękki pokarm. Pini słabo przybiera na wadze, dlatego na czas leczenia zostaje u mnie. Gdy dojdzie do siebie, wyjedzie do zaprzyjaźnionego ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt, gdzie będzie miał towarzystwo, zdziczeje wśród innych wiewiórek i miejmy nadzieję szczęśliwie wróci na wolność.
Maria przyzwyczaiła się, że zwierzęta trafiają do niej nie tylko z Orawy, ale też z Podhala i innych, często odległych zakątków Polski. - W naszym regionie jestem chyba jedynym lekarzem weterynarii zajmującym się dzikimi zwierzętami. Jest to droga, rzadko wybierana przez lekarzy. Na studiach niewiele uczą nas o dzikich zwierzętach, pacjenci są trudni i często nie współpracują, dodatkowo nie posiadają właścicieli, więc pomaga się im zwykle z własnej kieszeni - przyznaje Maria.
Ogryzek i inne jeże
Pod swoją pieczą Maria ma obecnie siedem jeży. Stałym rezydentem jest "Ogryzek", który zaklinował się w ogrodzeniu i trzeba było amputować mu łapę. Pozostała szóstka to jeże, które są w trakcie leczenia - z zapaleniem płuc albo jelit. - To przypadłość jesiennych sierot, które przyszły na świat za późno. Z powodu niedoboru naturalnego pożywienia (głównie owadów i innych bezkręgowców) oraz zimna, cierpią z głodu i wychłodzenia. U mnie mają urozmaiconą dietę, a ich przysmakiem są drewnojady, które zamawiam w specjalnej hodowli - tłumaczy Maria Kuczkowicz.
Dlatego jeże (jak i inne dzikie zwierzęta) nie powinny być zimowane i przetrzymywane przez osoby prywatne. Po pierwsze są chronione prawem, po drugie trzeba mieć ogromną wiedzę na temat diety, sposobu utrzymywania oraz zdrowia poszczególnych gatunków, żeby nie zrobić im krzywdy.
Bystra i Bryzka - historia dwóch jaskółek
Najpierw trafiła tu "Bystra". Młoda jaskółka tuż po wykluciu zaplątała się w sznurek do snopowiązałki, który rolnik zostawił w polach. Jej matka przyniosła i użyła go do budowy gniazda. - Taki jest efekt bezmyślnego pozostawiania przez ludzi śmieci, nawet tych najmniejszych gabarytowo - podkreśla Maria.
Sznurek doprowadził do samoamputacji kończyny ptaka. Bystra została znaleziona przez bawiące się na podwórku dzieci. Bez nóżki nie potrafiła odfrunąć. Maria wykonała dla niej maleńką protezę, z którą ptak żył ponad osiem miesięcy. - Radziła sobie dobrze. Gdy zauważyłam, że "Bystra" traci komfort życia i cierpi, podjęłam decyzję o jej eutanazji. To było dla mnie bardzo trudne - mówi.
Wcześniej, by zapewnić "Bystrej" towarzystwo, została do niej przywieziona druga kaleka jaskółka, która uderzyła w szybę i doznała urazu oka - ,,Bryzka”. - Szyby nie są widoczne dla ptaków, zwłaszcza gdy w ich odbiciu widoczne jest niebo lub drzewa. Ptaki próbują je wtedy przefrunąć. Co roku przez to giną tysiące - podkreśla Maria, namawiając, by na szklane powierzchnie naklejać specjalne kropki, które uchronią ptaki od takich wypadków. W Polsce ich dystrybucją zajmuje się ,,Fundacja Szklane Pułapki”, którą poleca.
Orawskie centrum pomocy dzikim
Marii przybywa dzikich pacjentów. Marzy, żeby kiedyś zajmować się tylko nimi. Poza projektem ma jeszcze pracę, bo sama musi z czegoś żyć. - Pracuję praktycznie non stop, mam dwa etaty - podkreśla. Wstaje o piątej rano. Sprząta, karmi, aplikuje lekarstwa. Z pracy wraca o godz. 16, znowu zajmuje się swoimi pacjentami. Następnie siada do komputera, żeby stworzyć treści na swoje strony, szukać osób, które chciałyby wesprzeć jej inicjatywę. W międzyczasie ludzie przywożą zwierzęta, dzwonią po poradę.
Nie ma wolnych weekendów. Nie pamięta już kiedy miała normalne wakacje. Cały urlop przeznacza na wykłady, z którymi jeździ po całej Polsce. Zapraszana jest do Krakowa, Poznania, Wrocławia. Na Orawie nie ma już praktycznie szkoły, w której by nie była. - Na Podhalu jakoś nie mogę się przebić - mówi.
Jest coraz więcej dzikich zwierząt wymagających pomocy. Maria przekonuje, że ośrodek rehabilitacyjny dla nich w naszym regionie jest bardzo potrzebny.
Jako lekarz weterynarii może leczyć dzikie zwierzęta, ale bez ośrodka rehabilitacji nie może ich długo przetrzymywać. Dlatego każdorazowo dla swojego rezydenta stara się o specjalne pozwolenie z ministerstwa ochrony środowiska lub Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. -Kiedy powstanie tu ośrodek, takie zgody każdorazowo nie będą już potrzebne. Będę mogła w komforcie rehabilitować zwierzęta i przywracać je naturze w miejscach, w których zostały znalezione - tłumaczy.
Jak pomóc?
Fundacja projektu ,,W imieniu tych, co nie mówią”, która jest w trakcie tworzenia, ma prowadzić nie tylko ośrodek rehabilitacji dzikich zwierząt, ale rozwijać dalej działalność edukacyjną. Maria chce też pomagać zwierzętom za granicą. Liczy także, że będzie mogła zatrudnić osoby, które pomogą jej w codziennych obowiązkach.
Jak już teraz można wspomóc działalność Marii? Poprzez platformę Patronite, która pośredniczy w pomocy osobom z pasją w realizacji ich działań. Wesprzeć można poprzez regularne wpłaty, nawet symbolicznych pięciu złotych miesięcznie. Teraz Marii pomaga w ten sposób ponad 60 osób. To częściowo pomaga jej utrzymać dzikich podopiecznych. W zamian Maria dla swoich patronów prowadzi prywatną grupę, gdzie przesyła informacje o swoich pacjentach, specjalne materiały, kulisy dalszych losów podopiecznych, rzeczy, których nie udostępnia publicznie.
Wspomóc jej działalność można, zapraszając Marię do poprowadzenia wykładów, z których dochód przeznaczany jest np. na inwestycje dla jej podopiecznych - woliery, ogrodzenia.
Kontakt z Marią można nawiązać poprzez mail (maria.kuczkowicz@gmail.com). Informacje o jej działalności, jej posty czy filmiki można znaleźć na YouTube (,,W imieniu tych, co nie mówią), na blogu (,,W imieniu tych, co nie mówią”). Warto odwiedzić i polubić jej stronę na Facebooku ("W imieniu tych, co nie mówią") i Instagramie (w.imieniu.tych.co.nie.mówią).
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam Tartak Gogolin ( województwo opolskie ) 1,870 ha Hala , Trak Bydgoski dolnonapędowy Wielopiła Trak taśmowy 2 wanny do impregnacji Ładowarka Furukawa i Komatsu Stacja benzynowa Kontenery mieszkalne Garaże Cena 5 200 000 zł tel.600832298. -
PRACA | dam
Nowo otwarta restauracja na Krupówkach zatrudni na stałe OSOBĘ Z DOŚWIADCZENIEM W PRZYGOTOWYWANIU BURGERÓW I KEBABÓW. Proszę o wysłanie kontaktu na mail: niemcowna@o2.pl -
MOTORYZACJA | sprzedaż
SKUTER INWALIDZKI ELEKTRYCZNY. 784 950 106. -
PRACA | dam
Recepcjonista do obsługi apartamentów w Białce Tatrzańskiej. Oferujemy stabilne zatrudnienie i atrakcyjne wynagrodzenie. Zainteresowanych prosimy o kontakt pod numerem 692 477 200 i przesłanie CV na adres m.koszarek@gorskagrupa.pl. -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam BACÓWKĘ, nowo wybudowaną na Sralówkach. 515 503 494, 18 265 39 77. -
SPRZEDAŻ | zwierzęta
Dwa KONIE POCIĄGOWE 9.500 zł/szt. 790 759 407. -
SPRZEDAŻ | budowlane
STEMPLE BUDOWLANE 6 zł/szt. DESKI SZALUNKOWE 600 zł/kubik. WIĘŹBA 950 zł/kubik. 790 759 407. -
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO OPAŁOWE 160zł/ m3. 790 759 407. -
SPRZEDAŻ | budowlane
DOM Z PŁAZÓW CIOSANYCH 10x8m - do przeniesienia. 790 759 407. -
SPRZEDAŻ | budowlane
DESKI Z OFLISEM na szałasy. 790 759 407. -
NIERUCHOMOŚCI | wynajem
DO WYNAJĘCIA LOKAL HANDLOWO-USŁUGOWY 110m2 W CENTRUM NOWEGO TARGU, UL. KRZYWA. 608 806 408 -
PRACA | dam
RESTAURACJA W KOŚCIELISKU ZATRUDNI: KUCHARZY, POMOCE KUCHENNE, KELNERÓW. 608 806 408 -
PRACA | dam
DORYWCZO - SPRZĄTANIE W KOŚCIELISKU. 608 806 408 -
PRACA | dam
KOŚCIELISKO - OSOBĘ DO OBSŁUGI IMPREZ: WESELA, KOMUNIE, CHRZCINY. 608 806 408 -
PRACA | dam
DO PRACY W PENSJONACIE W KOŚCIELISKU z możliwością zamieszkania. 608 806 408 -
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ KAŻDEGO MERCEDESA SPRINTERA. 531 666 333. -
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ KAŻDĄ TOYOTĘ. OSOBOWE, TERENOWE. CAŁE LUB USZKODZONE. 531 666 333. -
PRACA | dam
RESTAURACJA W ZAKOPANEM ZATRUDNI KELNERA-KELNERKĘ W SYSTEMIE ZMIANOWYM (8 GODZINNYM). 512351742 ZAMOYSKIEGO 2 watra@zakopane-restauracje.pl
Tel.: 512351742 -
PRACA | dam
Piekarnia w Zakopanem zatrudni EKSPEDIENTKĘ. Bardzo dobre warunki pracy. 604 102 804, 602 285 793. -
PRACA | dam
Piekarnia w Zakopanem zatrudni KIEROWCĘ. Dobre warunki pracy. 604 102 804, 602 285 793. -
USŁUGI | budowlane
OCIEPLANIE PODDASZY WEŁNĄ MINERALNĄ, ADAPTACJA PODDASZY, ZABUDOWA GK. 660 079 941. -
USŁUGI | budowlane
KOMPLEKSOWE WYKOŃCZENIA WNĘTRZ, MALOWANIE, PANELE, MONTAŻ DRZWI, ŁAZIENKI, ZABUDOWY GK. 660 079 941. -
NIERUCHOMOŚCI | kupno
Kupię DOM do 100.000 zł. 500 221 028. -
USŁUGI | inne
WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098. -
SPRZEDAŻ | zwierzęta
Owczarek podhalański. 501816189
Tel.: 501816189 -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam LAS w Łopusznej. 18 28 560 60. -
PRACA | dam
Wspólnota Mieszkaniowa INFINIUM - Aleje 3 Maja 5 w Zakopanem - POSZUKUJE FIRMY ŚWIADCZĄCEJ USŁUGI SPRZĄTANIA BUDYNKU (klatki schodowe, korytarze, itp.) ORAZ TERENU ZEWNĘTRZNEGO. Kontakt w sprawie zakresu do złożenia oferty tel. 889 18 91 54 - zarządca nieruchomości. -
PRACA | dam
Pensjonat w Zakopanem zatrudni POKOJOWĄ - 666 37 83 57. -
PRACA | szukam
KUCHARKA, POMOC KUCHENNA, POSPRZĄTAM. 796 358 958. -
PRACA | dam
Zatrudnię pracowników budowlanych, ekipy, podwykonawców. 601 508736. -
USŁUGI | budowlane
MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325. -
USŁUGI | budowlane
USŁUGI BLACHARSKO-DEKARSKIE, KRYCIE I PRZEKRYCIA DACHÓW, KOMINY, BALKONY, RYNNY, GZYMSY, FASADY. 889 388 484. -
USŁUGI | budowlane
KAMIENIARSTWO, ELEWACJE, OGRODZENIA - WSZYSTKO Z KAMIENIA. 509 169 590. -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
DZIAŁKA BUDOWLANA W MURZASICHLU 19 arów, kameralna. 517 018 380 -
SPRZEDAŻ | różne
NOWE KILIMY RĘCZNIE TKANE (z owczej wełny). Wzór: jarzębina (60/80). Tel. 793 887 893 -
SPRZEDAŻ | różne
Sprzedam GOBELIN - pejzaż zimowy - (145/80). TORBY JUHASKIE. Tel. 793 887 893 -
USŁUGI | budowlane
OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284. -
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105.