Jordanów: Hajdówka pełna niepokojów

Na malowniczym osiedlu mieszka blisko 30 rodzin. Widoki mają fantastyczne, jednak na co dzień już nie jest tak różowo. Część jedynej drogi osunęła się w minionym roku. Niebezpieczne zwężenie zabezpieczają od strony stoku jedynie biało-czerwone taśmy. Wszyscy boją się, że kolejny ulewny okres może odciąć ich od świata.

Burmistrz Zbigniew Kolecki deklaruje, że w przyszłym roku droga będzie naprawiona.

- Trzeba zachować wszystkie procedury, by dostać pieniądze. W czwartek będą prowadzone badania geologiczne. Jeśli okaże się, że osuwisko nie jest czynne, dostaniemy pieniądze na wykup gruntu powyżej, by poprowadzić ten odcinek w bezpiecznym miejscu. Cała inwestycja zostanie w całości zrefundowana przez wojewodę. To będą pieniądze z programu osuwiskowego, umożliwiającego budowę nowych dróg.

Kolecki przekonuje, że jeśli prace rozpocząłby już teraz z pieniędzy miejskich, to straciłby możliwość ubiegania się o środki z programu osuwiskowego. Jak przekonuje, warto poczekać, tym bardziej że miejska kasa i tak świeci pustkami.

A co będzie jeśli okaże się, że osuwisko jest wciąż czynne?

Jest jeszcze droga alternatywna. Prace przy budowie dojazdu na Hajdówkę z przeciwka, od strony zakładów Valvex, jeszcze się nie zakończyły. Mimo to mieszkańcy nie wierzą, by dało się nią bezpiecznie dojechać. - Toż to droga śmierci będzie, proszę popatrzeć, jak tu stromo - irytuje się Jan Bednarz, mieszkaniec Hajdówki.

Droga ta została zbudowana ze środków powodziowych - miasto otrzymało na ten cel 290 tys. zł. Dzięki niej połączenie zyskały domy i działki leżące poniżej. Choć mieszkańcy Hajdówki nie kwestionują jej przydatności dla sąsiadów, to boją się, że końcowy odcinek jest zbyt stromy, by zimą wyjechał tu wóz strażacki czy karetka. - Jako strażak, który od lat jeździ do pożarów, gwarantuję, że tą drogą zawsze dojedziemy - deklarował podczas ubiegłotygodniowej sesji radny Tadeusz Gacek.

Pozostaje jeszcze jedna możliwość, z której wielu mieszkańców dotychczas korzystało - zjazd nowym asfaltem do kładki. Tam jednak nawierzchnia się kończy i dalsze kilkaset metrów do sali gimnastycznej trzeba pokonać często po błocie. Postulowane od lat położenie choćby chodnika dla pieszych wciąż jest jedynie marzeniem. Trwa zamiana działek, by można było uregulować sprawy własnościowe i sporządzić dokumentację. - Nie da się tak po prostu położyć płytek - przekonuje burmistrz.

Jednak mieszkańcy Hajdówki załamują ręce, prowadząc na drogę, którą - jak przekonują - obiecywano im już 50 lat temu. Polny trakt wiedzie niemal równym grzbietem do samej ul. Zakopiańskiej - jednej z głównych dróg wlotowych do Jordanowa. Wydaje się najbardziej logicznym i wygodnym dojazdem do osiedla. - Chociaż by ją utwardzili, żeby w razie czego dało się tu dojechać - mówi Teresa Biel.

- To droga zajeżdżona w wielu miejscach po prywatnych działkach. Najpierw trzeba by uregulować tu sprawy własnościowe. Ale nie mamy pieniędzy. Nie mogę robić na Hajdówkę drogi z każdej strony. Inne osiedla też są mają swoje potrzeby - ucina dyskusję Zbigniew Kolecki.

fig