Stolica Tatr bez górki

Zakopane, jako zimowa stolica kraju, nie ma niczego do zaoferowania saneczkarzom. Dużo mówi się o poważnych planach uruchamiania torów dla zawodowców, ale przez lata całe miasto nie zdobyło się na usypanie zwykłej górki, na której zimą dzieciaki mogłyby poszaleć na sankach. Idealna dla jej usytuowania wydaje się Równia Krupowa.

– Do nas często przyjeżdżają rodziny z małymi dziećmi. Nie każdy maluch jeździ na nartach, żeby iść na wyciąg. A z sankami nie mają się gdzie podziać. Z wyciągów, nawet z oślich łączek, ich przeganiają. Wysyłamy ich pod Regle, albo na Lipki. Ale od nas to dla wielu za daleko. Poza tym Lipki pocięli ogrodzeniami. Czemu władze nie zrobią jakiejś górki w Parku Miejskim, albo na działce po drugiej stronie ul. Grunwaldzkiej? Tam przecież jest dobre miejsce – pytają wielokrotnie nasi Czytelnicy.

A turyści radzą sobie jak potrafią. – Przyjechaliśmy na ferie z Piastowa. Chodzimy z dzieckiem na sanki obok wyciągu na Olimpie. Póki co, nikt nas stamtąd nie przegonił – cieszą się goście z Mazowieckiego. Jednak na większości oślich łączek saneczkarze nie są mile widziani. I nic dziwnego, stwarzają bowiem zagrożenie dla początkujących narciarzy.

– Miasto nie planuje żadnego usypywania sztucznych górek, bo mamy dość naturalnych. Trzeba tylko dobrze poszukać: na Wierszykach, kiedyś na Kozińcu był wydzielony teren. Odnośnie Lipek, to ogrodzenia są tam postawione bezprawnie – wyjaśnia burmistrz Janusz Majcher. Jego zastępca Jan Gąsienica Walczak uważa pomysł na zorganizowanie osobnej górki dla saneczkarzy jako dobry, ale jego zdaniem, powinni się tym zająć prywatni inwestorzy. – Myślę tu o Harendzie, Szymaszkowej czy Nosalu, tam gdzie pracują armatki i jest szansa na dłuższe utrzymanie śniegu. Jan Gąsienica Walczak dodaje, że w tym roku miasto postawiło na lodowiska: jedno powstało przy Hotelarzu, a drugie na Równi Krupowej.

Rafał Gratkowski