2021-11-11 10:00:00

Historia

Opowieści Ujka Uznańskiego

Reklama

Już dawno odszedł od nas na niebieską grań Józef Uznański, jeden z najwybitniejszych ratowników starszego pokolenia, utalentowany narciarz, niezwykła osobowość o bogatym życiorysie. Warto więc przypomnieć kilka jego opowiadań.

Józef Uznański, mimo wielu swoich dokonań, był człowiekiem niezwykle skromnym, nieskorym do zwierzeń i opowieści. 
Był wybitnym talentem narciarskim
Mieszkając od dziecka tuż pod Nosalem, musiał od najmłodszych lat, kiedy tylko zaczął chodzić, jeździć również na nartach. Miał wrodzony talent, więc jak tylko zaczął startować, jeszcze jako dziecko, w zawodach na Lipkach, to już zaczął wygrywać. Zimą prawie codziennie z kolegami jeździli, gdzie się dało, na coraz trudniejszych trasach. Już w 1937 roku został powołany do kadry. Był w niej najmłodszy, tylko Jasiek Kula był o rok starszy i 2 cm wyższy - żartował „Ujek”. Suchą zaprawę prowadził z nimi Bronek Czech, a zajęcia odbywały się w sali „Sokoła”. W następnym roku, w wieku 14 lat, wystartował w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski w gronie seniorów. Józek wyjął z szuflady kilka pożółkłych kartek papieru i powiedział: - Zobacz, to są wyniki biegu zjazdowego i slalomu Międzynarodowych Mistrzostw Polski w 1938 roku, do których zgłoszono 176 zawodników. W pierwszym dniu był bieg zjazdowy z Kasprowego na trasie FIS 1, przez Myślenickie Turnie. Ja wystartowałem z numerem 76. Była to długa trasa, jechało się ponad 4 minuty, ja potrzebowałem 4 min. 55 sek. Najpierw był długi zjazd trawersem po zachodnim stoku Kasprowego, potem przejeżdżało się przez Żleb Bryi, a następnie przez las do Myślenickich Turni. Na tym odcinku trzeba było mieć dobrze posmarowane narty. Od Myślenickich Turni jechało się w dół stromą przecinką, potem były jeszcze 2 skręty, a na samym dole „padak”. Tam prawie wszyscy koziołkowali. Mnie udało się przejechać, ale na „padaku” też mnie przyprasowało, że tyłkiem odbiłem się od nart, co mnie znowu postawiło na nogi, i dojechałem do mety. Bieg zjazdowy wygrał Niemiec Rehl, a następne miejsca zajęli Polacy - Zając, Bajer i Lipowski. 16. miejsce zajął Jurek Hajdukiewicz, a ja byłem 18., na ponad 100 zawodników, którzy ukończyli tę konkurencję.

Na następny dzień był slalom w Suchym Żlebie nad Kalatówkami. Startowało się w takiej kolejności, jaka ustaliła się po zjeździe, i na tych samych nartach, więc na starcie byłem 18. Wszyscy wtedy jeździli na nartach 215-220 cm, ja byłem mały, miałem narty 160 cm. Na biegu zjazdowym jechało mi się na nich gorzej, ale za to w slalomie od drugiego kamienia mieściłem się we wszystkich wąskich miejscach, a inni się męczyli. Po pierwszym przejeździe byłem 4. Zanosiło się na sensację. Wszyscy się dziwili, skąd taki „knot” tak jeździ na nartach. W drugim przejeździe może dałem się ponieść emocji, pojechałem trochę gorzej, ale w sumie w slalomie zająłem 8. miejsce. Jeszcze w tym samym roku rozegrany został pierwszy slalom gigant z Łopaty nad Kondratową - wspominał Józek. - Były to zawody o puchar ministra Aleksandra Bobkowskiego. Chorągiewki były przytroczone do bambusów, które wyznaczały bramki kierunkowe. Wygrał wtedy Marian Zając, 2. był Karol Chramiec, a ja byłem 3. W nagrodę dostałem od ministra zegarek kieszonkowy firmy Omega z wygrawerowanym nazwiskiem i miejscem. Narciarską karierę Józka przerwała wojna, ale jak tylko się skończyła, spróbował ponownie swych sił, tym razem w konkurencjach klasycznych. Wystartował w biegu na 18 km, a w następnym dniu w konkursie skoków, ale zajął dalsze miejsce. Ponieważ odwagę i ryzyko miał wpisane w życiorys od urodzenia, zatem próbował swych sił również w skokach narciarskich. Najpierw skakał na zwykłych nartach. Józek tak wspominał po latach: - Faden, który miał wytwórnię nart, powiedział do mnie: „Przyjdź, ja mam świetne skokówki od Staszka Marusarza, na których skakał w czasie Mistrzostw Świata”. Rzeczywiście, narty były świetne. Na treningach na dużej skoczni miałem skoki o 15 do 20 m dłuższe od pozostałych kolegów, a skakali wtedy ze mną Jasiek Bochenek, Mietek Samek, Tadek Kozak i inni. Ostatni konkurs, już na koniec sezonu zimowego, odbył się w drugim dniu Wielkanocy. Nieoficjalny rekord skoczni należał wtedy do Jaśka Kuli i wynosił 85 m. Po konkursie ogłoszono bicie rekordu skoczni. Konkurenci jechali z całego rozbiegu, a kilku innych i ja podeszliśmy jeszcze wyżej, w las, i stamtąd, między smreczkami, rozpocząłem najazd na próg skoczni. Było to jeszcze przed jej przebudową, z progu wylatywało się wysoko nad zeskok. Kiedy odbiłem się na progu i rozpocząłem lot, to zobaczyłem kątem oka, że lecę na wysokości dachu drewnianych trybun bocznych i przestraszyłem się. Zacząłem się wychylać, to znowu prostować i tak mną szarpało w locie. Wreszcie wylądowałem na dole na przejściu w wybieg i prawie przylepiłem się do śniegu. Miałem upadek i tak mnie sponiewierało, że skończyłem ze skokami.

Dwa razy w lawinie śnieżnej
Wśród licznych górskich przeżyć i przygód te 2 utkwiły mu mocno w pamięci. Tak o nich opowiadał: - Miałem z Jaśkiem Borowym dyżur ratowniczy na Kasprowym. Jaś też jeździł poza trasami narciarskimi i żlebami. Powiedział do mnie: „Pasowałoby dziś zjechać Żlebem pod Palcem”, a ja na to: „czemu nie”. Co prawda w nocy spadło ok. 20 cm śniegu, ale wydawało się nam, że ta świeża warstwa jest związana ze starym śniegiem. Jasiek stanął u góry, a ja pojechałem pierwszy prosto od skał, w linii spadku żlebu od obserwatorium. Najpierw na tym szerokim jeszcze polu śnieżnym zrobiłem 2 skręty w prawo, a potem w lewo, i cieszyłem się, że śnieg świetnie trzyma. Kiedy przykładałem się do następnego skrętu przed zwężeniem żlebu, nagle podcięło mi nogi i poczułem, że zsuwam się ze śniegiem żlebem w dół. Nie było gdzie uciekać, położyło mnie i wlokło. Spadłem z kilkumetrowego progu, który jest w tym żlebie, i zostałem, a nade mną przewalały się masy śniegu. Wydawało mi się, że trwa to bardzo długo. Cały śnieg wyjechał z górnej części żlebu - to była duża lawina. Gdyby mnie wtedy dalej porwało, to nie wiem, czy bym przeżył. Jasiek, widząc, co się stało, wszczął alarm i zorganizował ekipę ratunkową. Jak się wszystko uspokoiło, to wydostałem się spod progu. Nic mi nie było, gdyż lawina spadała nade mną jak wodospad. Zaschło mi tylko w gardle, chyba ze strachu. Jasiek Borowy, widząc, że żyję, doszedł do mnie i powoli zjechaliśmy do Doliny Suchej Kasprowej.

A oto druga opowieść:
- Kiedy miałem już Cygana - psa lawinowego, wezwano mnie na akcję poszukiwawczą. W rejonie Cubryny zaginęło 2 taterników. W sumie w wyprawie ratunkowej uczestniczyło wtedy kilkunastu ratowników. Wyszedłem z Cyganem najwyżej, prawie pod samą ścianę Cubryny. W pewnym momencie coś tąpnęło i zrobiło się biało, a za moment podcięło mi nogi. Odwróciłem się twarzą w dół, bo zacząłem się zsuwać ze śniegiem. Przez moment pomyślałem, że to nawet dobrze, bo nie będę musiał schodzić. Ale śniegu przybywało na plecach. Odrzuciłem czekan, żeby się nim nie pokaleczyć, i rękami broniłem się, żeby nie przekoziołkować. Po chwili zasypało mnie całego, ale na szczęście lawina zatrzymała się. Jedną rękę miałem zablokowaną, ale drugą mogłem poruszać. Miałem też niewielką przestrzeń wokół twarzy. Widziałem, że nade mną jest jaśniej, dlatego próbowałem tą jedną ręką dłubać w śniegu, ale z marnym skutkiem. Na szczęście mogłem oddychać, ale masy śniegu coraz bardziej mnie ściskały. Słyszałem kolegów na lawinisku. Kazek Byrcyn mówił: „Pies jest, ale „Ujka” nie ma, trzeba go szukać”. Cygana też porwało, ale wydostał się i zaraz zaczął szukać. Jak mi potem koledzy powiedzieli, podchodził do każdego, obwąchał, stwierdził, że wszyscy są, tylko mnie nie ma, więc poszedł w górę lawiniska. Po chwili znowu słyszałem Kazka Byrcyna, który mówił: „Jak „Ujek” nie wyjdzie sam, to go przecież Cygan znajdzie. Cygan rzeczywiście przeszedł ze 3 razy nade mną. Dopiero za 4. razem, jak wskoczył w to miejsce, skąd dochodziła jasność, to śnieg się załamał i wtedy dopiero zacząłem się dusić. Cygan ściągnął mi z głowy kominiarkę, ale nie mógł się wycofać. Po chwili doszli, koledzy, wyciągnęli psa, a potem zaczęli mnie odkopywać. Była to ostatnia chwila, bo lawinisko dalej pracowało, a mnie śnieg ściskał coraz bardziej.

Cygan - wierny przyjaciel Józka
Na początku lat 70. ub. wieku nie było jeszcze w ratownictwie tatrzańskim przeszkolonych psów do poszukiwania ludzi zasypanych w lawinach śnieżnych. W czasie wyjazdu szkoleniowego ratowników do austriackiego Kaprun Józek Uznański poznał jugosłowiańskiego ratownika górskiego, który miał z sobą owczarka niemieckiego przeszkolonego do poszukiwania w lawinach. Opowiedział Józkowi, jak należy takie psy szkolić, i dał mu książeczkę na ten temat. Po powrocie do Zakopanego Eugeniusz Strzeboński, entuzjasta wprowadzania psów lawinowych do ratownictwa górskiego w Polsce, zakupił dla GOPR od Marty Gutowskiej owczarka niemieckiego Cygana, po wstępnym przeszkoleniu. - W naszej grupie nikt początkowo się nie kwapił, by wziąć psa i dalej go szkolić. Miałem w domu swojego psa, więc zdecydowałem się na jeszcze jednego. Cygan miał wtedy niecały rok - przypomina sobie Józek. - Pierwsze szkolenie psów lawinowych, jeszcze pod kierownictwem Marty Gutowskiej, odbyło się w grudniu 1974 roku, a następne razem ze Słowakami prowadził štefan Zavádzky, ratownik HS. Cygan miał dużą intuicję w poszukiwaniach lawinowych. Miałem z nim różne przygody, czasem nawet śmieszne. Pewnego razu zeszła lawina śnieżna z Pośredniego Goryczkowego do kotła, na trasę narciarską. Mówiono, że zasypała kilku narciarzy. Pojechałem natychmiast z Cyganem na poszukiwania. Cygan poszedł, przeszukał lawinisko i nic. Odpoczął, trzymałem go chwilę, bo chciał iść szukać drugi raz. Dopiero po kilkunastu minutach puściłem go jeszcze raz na lawinisko. Znalazł rękawiczkę, w innym miejscu czapkę, wskazał też, gdzie pod śniegiem jest kijek, i wrócił. Potem chciałem go posłać jeszcze po raz trzeci, ale on wtedy usiadł, popatrzył na mnie i gdyby umiał mówić, to by powiedział: „dej se spokój, tam już nikogo nie ma”. Rzeczywiście, później okazało się, że nikogo w tej lawinie nie było. Innym razem lawina, która zeszła Żlebem Żandarmerii, porwała turystkę wracającą z Morskiego Oka. Wtedy już kilku ratowników miało psy lawinowe. Franek Spytek miał Bućka, świetnie wyszkolonego. Pojechałem na lawinisko z Cyganem w pierwszej turze. Na miejscu okazało się, że lawina przeszła przez drogę, ale zwały śniegu zatrzymały się przed potokiem. Cygan obszukał lawinisko poniżej drogi i doszedł do potoku, wchodził do wody i zaglądał w zagłębienia. Ponieważ był silny mróz, to obmarzł i w zasadzie nie był zdolny do dalszej pracy. Na drugą stronę potoku nie dało się przejść. Dopiero koledzy przynieśli drabinę, położyli na niej gałęzie, żeby można się było przedostać na drugi brzeg. W tym czasie dojechał Franek z Bućkiem. Powiedział do niego: „Idź po tej drabinie na drugą stronę potoku i szukaj”. Bućko po chwili odnalazł ciało turystki, którą podmuch lawiny przerzucił przez potok na przeciwstok, a pył śnieżny sprzed czoła lawiny zamaskował ślady. Cygan też wyczuł, że ona tam będzie, ale nie mógł wtedy przejść przez potok z lodowatą wodą. Cygan dożył 18 lat, przez 10 lat był bardzo sprawny. Bardzo się z nim zaprzyjaźniłem, to był świetny pies.

A jak to było z tym skokiem z kolejki
- To była moja jedna z licznych ucieczek. Był luty 1944 roku, dużo było wtedy świeżego śniegu, a ja miałem pójść do leśniczego na Podbańską, gdyż miałem mu coś dostarczyć. Kiedy wieczorem wróciłem do domu, matka powiedziała: „Prześpij się, odpocznij”, ale jak zasnąłem, to zbudziłem się rano. Trzy domy niżej był patrol niemieckiej straży granicznej. Pomyślałem: jak wejdę gdzieś na trasę, to po świeżych śladach patrol zaraz może mnie dopaść. Jedną z dróg, by dostać się na słowacką stronę, była kolejka. Mogli nią wyjeżdżać wszyscy, ale byli kontrolowani przez Grenschutz - trzeba było pokazać dowód, kartę pracy, pozwolenie na narty, ale tylko o długości do 170 cm, i buty do numeru 40. Ja miałem takie zezwolenie, bo na początku okupacji pracowałem w schronisku na Hali Gąsienicowej, dowoziłem tam w plecaku prowiant po 20-30 kg. Wyjeżdżałem na Kasprowy, a potem szedłem na Halę. Gdyby w tym dniu była taka zwyczajna kontrola jak zawsze, to bez problemu by mnie przepuścili. Ale raz lub dwa razy w miesiącu była dokładna kontrola wszystkich wyjeżdżających kolejką. W tym dniu, jak wszedłem do hallu w budynku stacyjnym w Kuźnicach, to od razu się zorientowałem, że jest ścisła kontrola, a kiedy zobaczyłem Józka Dumaradzkiego, który był na usługach hitlerowców, to wiedziałem, że jest źle. Znaliśmy się wcześniej, bo on też był w kadrze narciarskiej, teraz tylko popatrzył na mnie i nic nie powiedział. Instynktownie wyczułem, że jak zacznę się wycofywać, to zaraz mnie złapią. Nie wiedziałem też, ilu jest Niemców na peronie. Postanowiłem wysiąść na Myślenickich Turniach, ale nie było mowy, bo drzwi były zamknięte, a obok stał żandarm. Musiałem jechać na Kasprowy. Dobrze, że wyjeżdżaliśmy prawym wagonikiem w górę. Było w nim kilkanaście osób, w większości Niemcy, którzy byli w Zakopanem na rehabilitacji. Tylko dwóch z nas miało narty, dlatego pozwolono nam wziąć je do wagonika, a nie wkładać do kosza. Oprócz mnie starszy pan miał kandahary. Zauważyłem też, że jeden z Niemców, w czarnej dyplomatce, przygląda mi się uważnie. Znajomy konduktor Staszek, który już nie żyje, poddał mi taką myśl, że jak będziemy dojeżdżać do górnego peronu, to uchyli mi trochę drzwi wagonika, żebym mógł wyskoczyć. W czasie jazdy położyłem swoje krótkie narty na podłodze wagonika i udawałem, że coś mi przy tych wiązaniach nie pasuje, poprawiałem je, i jak wagonik dojeżdżał do peronu, narty miałem przypięte. Staszek uchylił trochę drzwi, zeskoczyłem z wagonika na śnieg jakieś 2 do 3 metrów. Warunki śniegowe były bardzo dobre, skręciłem raz i przed zwężeniem chciałem przypługować, ale złożyło mi nogi i trzeba było jechać szusem w dół. Udało się, żleb ten znałem już wcześniej, bo przed wojną z Bronkiem Czechem zjeżdżaliśmy nim. Kiedy znalazłem się w Dolinie Suchej Kasprowej, to dopiero dało mi w kość, bo w głębokim śniegu musiałem przedostać się na Halę Gąsienicową, a stamtąd, po odpoczynku, poszedłem przez Liliowe na Słowację. Konduktora potem „przesłuchiwali” przez 2 tygodnie, ale w końcu jakoś się wytłumaczył i go zwolnili. Jak Niemcy na Kasprowym zorientowali się, że mnie nie ma, to ja już byłem w Suchej Kasprowej. Wszystko dobrze i szczęśliwie się skończyło. Taka jest prawda o tym skoku - zakończył relację Józek, ale legenda o nim opowiadana jest w różnych wersjach do dziś.
Apoloniusz Rajwa
Tygodnik Podhalański 14-15/2012

Zostań Patronem Tygodnika Podhalańskiego.

Reklama
Komentarze Facebook
Dodaj komentarz
Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania na łamach 24tp.pl
Abc 2021-11-11 11:30:28
Jakiego Ujka????????

Reklama
  • PRACA | dam
    POSZUKUJEMY OSÓB DO PRACY W KARCZMIE PRZY KRUPÓWKACH na stanowisko: KUCHARZ, POMOC KUCHENNA. 600 035 355.
  • NIERUCHOMOŚCI | wynajem
    Do wynajecia pod działalność (biura, gabinet kosmetyczny, itp.) 3 LOKALE W ZAKOPANEM. 602 617 177.
  • SPRZEDAŻ | różne
    OPAŁ BUK. 660 079 941.
  • USŁUGI | budowlane
    KOMPLEKSOWE WYKOŃCZENIA WNĘTRZ, MALOWANIE, PANELE, MONTAŻ DRZWI, ŁAZIENKI, ZABUDOWY GK. 660 079 941.
  • USŁUGI | budowlane
    OCIEPLANIE PODDASZY WEŁNĄ MINERALNĄ, ADAPTACJA PODDASZY, ZABUDOWA GK. 660 079 941.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    Na sprzedaż atrakcyjny sklep odzieżowy w centrum Zakopanego,zatowarowany na sezon ,niski czynsz oraz możliwość natychmiastowego przejęcia ,sprzedaż z prywatnych powodów .Zainteresowanych zapraszam do kontaktu. 669252344
    Tel.: 669252344
  • PRACA | dam
    Poszukujemy POKOJOWYCH do aparthotelu Białce Tatrzańskiej. Możliwość pracy stałej z umową o pracę lub inną w zależności od potrzeb pracownika oraz pracy sezonowej/dorywczej. Tel +48696112266, goralski.edyta@gmail.com.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    Sprzedam BACÓWKĘ, nowo wybudowaną na Sralówkach. 515 503 494, 18 265 39 77.
  • SPRZEDAŻ | budowlane
    Sprzedam KANTÓWKĘ, KROKWIE, DESKI, GONTY, ŁATY - 788 344 233.
  • PRACA | dam
    Kąpielisko Geotermalne Szymoszkowa przyjmie do pracy na sezon letni: PIZZERA, BARMANKI, OSOBY DO OBSŁUGI PUNKTÓW GASTRONOMICZNYCH. Więcej informacji pod nr tel.: 693 319 707
  • MOTORYZACJA | sprzedaż
    SKUTER SNIEŻNY POLARIS. SILNIK ŻUKOWSKI prawie nowy. 515 503 494.
  • NIERUCHOMOŚCI | wynajem
    Do wynajęcia MIESZKANIE, I piętro, Waksmund. 515 503 494.
  • PRACA | dam
    PIELĘGNIARKA ANESTEZJOLOGICZNA z doświadczeniem potrzebna na 24-godzinne dyżury do starszej kobiety od wielu lat na respiratorze. Warunki do uzgodnienia. Wiadomość: 882 940 447.
  • USŁUGI | budowlane
    OCIEPLANIE DOMÓW na materiałach wysokiej jakości. 787 479 002.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    Sprzedam 2 HEKTARY POLA i DZIAŁKĘ 20 AR. 505 429 375.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    SPRZEDAM UDZIAŁ - 1/3 CZĘŚCI - W DZIAŁCE ROLNEJ POŁOŻONEJ W BIAŁYM DUNAJCU o numerze 6455/2, pow. 850 m2. 602 339 889.
  • KUPNO
    OBWOŹNY SKUP ZŁOMU - dojazd do klienta. SKUP STARYCH SPAWAREK. 536 269 912.
  • USŁUGI | budowlane
    FLIZOWANIE, REMONTY, WYKOŃCZENIA. 882080371.
  • USŁUGI | budowlane
    KAMIENIARSTWO. 882080371.
  • PRACA | dam
    Zatrudnię pracowników budowlanych, fachowców i pomocników, również do przyuczenia. Ubezpieczenie, dobra płaca, darmowy dojazd i wyżywienie. 502590932
    Tel.: 502590932
  • PRACA | dam
    NIEMCY - MURARZ, CIEŚLA, MALARZ, OCIEPLENIA, SPAWACZ, ELEKTRYK. 601-218-955
  • SPRZEDAŻ | różne
    DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105.
  • USŁUGI | budowlane
    PRACE WYSOKOŚCIOWE, MALOWANE DACHÓW, MALOWANIE ELEWACJI METODĄ NATRYSKOWĄ ORAZ KLASYCZNĄ. 537 160 398.
  • USŁUGI | inne
    WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098.
  • NIERUCHOMOŚCI | kupno
    Kupię działkę na Podhalu GOTÓWKA!!! 600 404 554
    Tel.: 600
  • USŁUGI | budowlane
    CIEŚLA BLACHARZ, BUDOWA OD PODSTAW. 516 563 400.
  • MOTORYZACJA | kupno
    KUPIĘ KAŻDEGO MERCEDESA SPRINTERA. 531 666 333.
  • MOTORYZACJA | kupno
    KUPIĘ KAŻDĄ TOYOTĘ. OSOBOWE, TERENOWE. CAŁE LUB USZKODZONE. 531 666 333.
  • USŁUGI | budowlane
    MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325.
  • USŁUGI | budowlane
    KAMIENIARSTWO, ELEWACJE, OGRODZENIA - WSZYSTKO Z KAMIENIA. 509 169 590.
  • NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
    DZIAŁKA BUDOWLANA W MURZASICHLU 19 arów, kameralna. 517 018 380
  • SPRZEDAŻ | różne
    NOWE KILIMY RĘCZNIE TKANE (z owczej wełny). Wzór: jarzębina (60/80). Tel. 793 887 893
  • SPRZEDAŻ | różne
    Sprzedam GOBELIN - pejzaż zimowy - (145/80). TORBY JUHASKIE. Tel. 793 887 893
  • USŁUGI | budowlane
    OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284.
2025-06-14 20:00 Stypendyści - sportowcy (ZDJĘCIA, LISTA) 2025-06-14 19:00 Policja nauczy cię parkować bezpiecznie 1 2025-06-14 18:00 Eleusis znaczy tajemnica 2025-06-14 17:00 Co oni dobrego wyprawiali na tej scenie? (ZDJĘCIA) 2025-06-14 16:00 Trzy razy inaczej (WIDEO) 2025-06-14 15:20 Puchar Europy we wspinaczce na czas (WIDEO) 2025-06-14 15:00 Góry i muzyka 2025-06-14 14:07 Poranne zderzenie samochodu z motycklem 2025-06-14 13:46 Tomasz Skupień zwycięzcą Tatra Fest Biegu. Wśród pań najlepsza Klaudia Petters (WIDEO) 2025-06-14 13:00 Czysta Piątka wystartowała na Równi Krupowej (WIDEO) 2025-06-14 12:01 Największą atrakcją okazała się... żywa owieczka 2025-06-14 11:00 Bieg pasterski 2025-06-14 10:30 Gorczańskie Babki na Festiwalu Serów i Wina 2025-06-14 10:26 Coraz więcej turystów na szlakach. Kolejka przed wejściem na Gąsienicową 2025-06-14 10:00 Zieleń dla ludzi, kwiaty dla pszczół, czyli nowe łąki kwietne pod Giewontem 2 2025-06-14 09:00 Uwaga! Zmiana terminu odbioru odpadów 2025-06-14 08:00 Koniec utrudnień na krajowej 28 w Zarytem 2025-06-14 07:23 Pożar samochodu w Białce Tatrzańskiej 2025-06-14 05:02 Tatra Fest. Biegacze wyruszyli na morderczą trasę (WIDEO) 3 2025-06-13 23:15 Uwaga na fałszywe zbiórki, rodzina poszkodowane prosi by nie wpłacać pieniędzy 2025-06-13 22:30 Program Czyste Powietrze w nowej odsłonie. Nareszcie ciepły, zdrowy dom na lata 2025-06-13 22:08 Potrącenie pieszego przy rondzie Andrzeja Chramca 2 2025-06-13 21:37 Oświadczenie FCC Podhale Sp. z o.o. 2025-06-13 21:30 Trójkę dilerów narkotykowych zatrzymali nowotarscy policjanci 2025-06-13 21:00 Truskawkowy Księżyc nad Tatrami 2025-06-13 20:30 Ludowa Biesiada Rodzina w Sieniawie 2025-06-13 20:01 Pociągi retro wracają na tory 2025-06-13 19:30 VIII Memoriał Marii Kaczyńskiej w Rabce-Zdroju 2025-06-13 19:15 Kierowca znacznie przekroczył prędkość. Okazało się, że jest poszukiwany 2025-06-13 19:00 Zielone, czyste i bezpieczne - słowa Saada Almehainiego, ambasadora Kuwejtu w Polsce o Zakopanem 6 2025-06-13 18:51 Kasprowy Wierch i Gubałówka w Zakopiańskiej Karcie Mieszkańca! 2 2025-06-13 18:30 Zakopiańczycy wyjadą taniej na Kasprowy i Gubałówkę 6 2025-06-13 18:00 Nowotarskie lody są podobno najlepsze na świecie (WIDEO) 5 2025-06-13 17:30 Wszedł w konflikt z prawem. Czeka go przymusowa deportacja 2 2025-06-13 17:26 Gminna Rada Seniorów zaprasza, tym razem nie do urzędu 2 2025-06-13 17:00 Ile zapłacimy za wynajęcie 5-osobowego pokoju w schronisku na Kondratowej? 4 2025-06-13 16:25 Cały budynek w ogniu. Duży pożar w Dzianiszu (ZDJĘCIA, WIDEO) 2025-06-13 16:00 II Gala Zakończenia Sezonu Beat of Street Studio - taneczne święto w Miejskim Centrum Kultury 2025-06-13 16:00 Wielkie emocje na Placu Niepodległości. Najlepsi wspinacze i biegacze górscy 1 2025-06-13 15:55 Czym kierować się w wyborze ubezpieczenia na życie? 2025-06-13 15:40 Na Gubałówce masa ludzi i spory ruch, niestety także samochodowy 5 2025-06-13 15:15 Czy zabytkowe mozaiki na Wierchach znikną pod dociepleniem? 2025-06-13 15:00 Giewont na wyciągnięcie ręki (WIDEO) 2025-06-13 14:30 Rockowa Voda w Karczmie pod Gontem 1 2025-06-13 14:02 Miasteczko Czystych Tatr na Równi Krupowej wystartowało (WIDEO) 2025-06-13 12:55 Motocyklistka potrąciła seniorkę na rowerze, ofiara wymagała pomocy lekarskiej 2025-06-13 12:45 Uwaga kierowcy, utrudnienia na zakoipance 2025-06-13 12:00 Co robić w weekend w Zakopanem? 1 2025-06-13 11:00 Opłata miejscowa wraca do mieszkańców i turystów 8 2025-06-13 10:00 Dzielnicowy w podstawówce 1
NAJPOPULARNIEJSZE ARTYKUŁY
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE
OSTATNIE KOMENTARZE
2025-06-14 19:54 1. Starsza babcie we Francji parkuje tyłem "od szczału", u nas młodzian parkuje przodem najeżdżając na wysoki w Polsce krawężnik. Inna sprawa, że parkowanie u nich to świętość. inna sprawa, że żaden bus (*bo mu się spieszy na cmentarz) nie siedzi ci na zderzaku żebyś wykonał ten madewr spokojnie. Inna świętość, to linia ciągła, która występuje tam rzadko (w Polsce muszą być dwie żeby firma wyszła na swoje i nie ma to nic z bezpieczeństwem, raczej spełnia rolę hamulcowego za traktorkiem przez 20km)), nie ma zlituj się, żebyś ją przekroczył i inny kierowca cię wpuścił, jedziesz na czołówkę pod ciężarówkę. 2025-06-14 19:34 2. może niech napiszą prawdę o wizycie ambasadora. Bo jak wiemy to już dawno Araby miały sprawdzone to miejsce a teraz Pan przyjechał bo turyści z tej części świata skarżyli się na strażników miejskich na zbyt wysokie mandaty.. To jest powód przyjazdu gość chce wiedzieć o co chodzi a nie, że zielono i takie tam pierdoły. Uśmiechy do zdjęcia ale reprymenda dla tych naszych z przyjaznego Zakopanego poszła, Bryjak i ten wypięty po lewej dalej będą ładować kary bo dziura jest jak nie wiecie a samochód dla Straży trzeba odrobić ... nie ma nic za darmo. Ech ta promocja zakopanego idzie pełną parą z przyjaznymi Panami 2025-06-14 19:31 3. Czuję się zaszczycony Panie Burmistrzu, wsadz sobie to w ...... 2025-06-14 16:41 4. A dlaczego wzorem innych miast UM nie daje darmo mieszkańcom nasion łąk kwietnych celem posiania we własnym otoczeniu ? , dlaczego oprócz Krupówek i kilku miejsc na zadupiu nigdzie nie uświadczy ławek do odpoczynku , np. na całej długości Chałubińskiego i Sienkiewicza , Zamojskiego i Jagiellońskiej oraz innych ruchliwych ulicach ławek brak !!! , była jedyna ławka przy przystanku Palace , ale i ją zlikwidowali przy remoncie drogi i chodników - no ale po co ktoś z zakupami albo niepotrzebny senior ma siadać , niech zapier...a do domu na bezdechu , albo wogóle niech nie wychodzi z domu !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 2025-06-14 16:36 5. super sprawa dla zakopiańczyków nikt nie był to bedom jezdzic. 2025-06-14 16:15 6. a ten w mundurze to peknie niedługo. 2025-06-14 14:22 7. O godz.4 rano zaczął się duży rumor, śmiechy, krzyki i nawoływania , my mieszkańcy Zakopanego śpimy o tej porze by w dzień moc pracować !!! Organizatorzy powinni umiejscowić tego rodzaju start w takim miejscu ,by nam nie przeszkadzać żyć 2025-06-14 13:37 8. #Gvqv - 10/10. Już zacząłem 3 raz czytać czy ta szaleńcza liczba dni jednak jest jaka jest. BTW od czasu bajek o referendum widzę nieprzerwane pasmo sukcesów :) 2025-06-14 13:37 9. To kpina z ludzi taki czas promocji , jeśli Pan Burmistrz uważa to za sukces negocjacyjny to winszuje. Szkoda było robić zdjęcie i oszukiwać mieszkańców że się vos załatwiło 2025-06-14 13:29 10. Widzę, że jednak gazetka UMZ była potrzebna.
WARUNKI W GÓRACH
POGODA W WYBRANYCH MIASTACH REGIONU
Reklama