Zakopane - miasto utraconych szans. Tymoteusz Mróz w czasie debaty Tygodnika (WIDEO)

Nie wiem, czy jestem najmłodszym radnym, no jestem radnym na pewno pierwszej kadencji oprócz tego mam też przyjemność pełnić funkcję prezesa lokalnej organizacji turystycznej Made ing Zakopane. Jestem też przedsiębiorcą. Prowadzę agencję marketingową i wydaję od wielu lat magazyn, który kiedyś nazywał się Infogram.  Teraz nazywa się Zakoplan, w którym prowadzimy taką misję przybliżania turystom naszego regionu, które nie tylko składa się z Krupówek i oscypka ale jest tutaj rzeczywiście dużo więcej. Ja mam takie pewne może samobójcze czasami wrażenie, że Zakopane stać na więcej i też staram się angażować w takie projekty, które właśnie pokazują te najbardziej wartościowe elementy naszego miasta i naszego regionu, a które są przykryte przez rzeczy, które są głośne, niekoniecznie niosące za sobą wartość.

Czy nie mamy wpływu? Rozmawiamy o Sylwestrze. Ja jako radny mogę powiedzieć, że nikt się żadnego radnego nie zapytał przynajmniej mnie, co na ten temat sądzi. Jestem członkiem komisji ekonomiki w trakcie której podejmujemy uchwałę na przykład na temat dzierżawy metra kwadratowego powierzchni Równi Krupowej pod dzierżawę na postawienie tam lunety do oglądania gór, a nie mamy nic do powiedzenia w temacie Sylwestra, a przynajmniej ja. Może są radni tacy, którzy mają coś do powiedzenia, ale na pewno nie ma takiej rozmowy w gronie wszystkich radnych. Niestety ja czasami też mam wątpliwości co do tej roli radnego. No bo skoro nie możemy wypowiadać się w żaden sposób w temacie, który z mojego punktu widzenia jest wydarzeniem kluczowym dla naszego wizerunku i nie uważam, że jest to lokomotywa naszej promocji, a wręcz przeciwnie, no to coś jest chyba nie tak. Można by się zastanowić gdzie się pogubiło jakieś demokratyczne wartości,  jakąś dyskusję  i wspólne wyciąganie wniosków. Mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, że jest to jednoosobowa decyzja pana Burmistrza, że taki Sylwester się odbywa. Ja przynajmniej jako radny nie miałem na to żadnego wpływu. 

Proszę państwa tak sobie pomyślałem, ze mówimy w takim tonie, że Zakopane to nie będzie Zakopane tylko "pogrzebane" jak skończymy tę dyskusję, bo w zasadzie ciężko wyciągnąć jakieś pozytywy, co wydaje mi się słuszne, ponieważ często odnosząc się do mojej funkcji w radzie miasta mam takie wrażenie, że jest takie nastawienie żeby chwalić, żebyśmy szukali tutaj pozytywów w całości, natomiast  wszyscy jesteśmy już osobami dorosłymi, które nie potrzebują poklepywania po plecach, tylko diagnozy, potem planu i działania. Bo tych problemów mamy rzeczywiście dużo.

Chciałem się odnieść do tego co pan Krzysztof powiedział, żeby chociaż taką nutę optymizmu wnieść. Nie powiedziałbym, że Zakopane daje takie jednoznaczne negatywne odczucia u turystów. Mi się wydaje, że Zakopane polaryzuje przede wszystkim. Są ludzie, którzy  Zakopanego nienawidzą i będą poświęcać czas w internecie i godzinami komentować posty jak w tym Zakopanem jest źle, mimo, że od lat w Zakopanem tak naprawdę nie byli, a są też tacy, którzy Zakopane kochają ze wszystkimi jego przywarami, wadami i mankamentami. Może zabrzmi to tak trochę nonszalancko, nabywając trochę szczątkowej wiedzy na temat jak Zakopane wyglądało kiedyś, to mi się wydaje, że kurczę trochę tak zawsze było, że  Zakopane  było zawsze miastem, które rozwijało się niekoniecznie w takim kierunku jakby wszyscy sobie tego życzyli. Ono zawsze polaryzowało. Przypominam sobie chociażby felietony Kornela Makuszyńskiego, w których już wtedy pisał o utarczkach pomiędzy gospodynią a letnikami, którzy przyjeżdżali i mieli nie wiadomo jakie żądania, żądając czystej pościeli, czy, żeby ogrzewanie im włączyć. Więc myślę, że to trochę tak trwa, a my patrzymy z taką nostalgią w przeszłość. Nie jestem do końca przekonany, czy to tak  fantastycznie rzeczywiście kiedyś było.

Natomiast jeśli mogę sobie pozwolić na takie podzielenie się z państwem z swojej perspektywy, do dla mnie Zakopane to jest przede wszystkim miasto utraconych szans. Kiedyś wydaje mi się chociaż teraz możemy już mówić w czasie przeszłym o tej koncepcji, mogliśmy stworzyć kurort tatrzański. Zakopane mogło być trochę dla Polski tym czym Szwajcaria jest dla Europy, taką trochę oazą, niekoniecznie w tym obszarze  finansów ale może w obszarze kulturowym, w obszarze sportowym. Natomiast tak mi się wydaje, że to co zawiniło, to jest brak nici porozumienia. Żeby zbudować cos takiego jak kurort tatrzański , to trzeba było trochę dumę schować do kieszeni, usiąść do wspólnego stołu i rozmawiać jak równy z równym i może wtedy udało by się, żeby był ten wóz do Białki, który jest kością niezgody i który na obradach rady miasta wywołuje rozsierdzenie co poniektórych, którzy twierdzą, że to wcale nie jest prawda. Wóz do Białki powinien być symbolem porozumienia. Uważam, że trzeba realnie spojrzeć na otoczenie, spojrzeć jak wygląda stan naszego narciarstwa, które jest w stanie opłakanym. Powiedzmy sobie szczerze. Narciarstwo w Zakopanem to jest wstyd. I to jest najlepszy symbol do czego może doprowadzić brak porozumienia, zacietrzewienie i nieumiejętność pójścia na jakieś ugody. Myślę, że takie realistyczne spojrzenie, powinno nam pokazać, że Zakopane ma swoje walory, które zawsze tymi walorami będą. To będą góry, to będą te Krupówki, które budzą skrajne emocje ale są tacy, którzy te Krupówki kochają. Natomiast stoki narciarskie poza Kasprowym Wierchem i Polaną Szymoszkową, to są de facto dwa ostatnie stoki. Tutaj Kasprowy ratuje nasz honor. To jedyny stok narciarski, który spełnia te kryteria wymagań prawnych narciarzy. Ja mam do Kasprowego ogromny sentyment. Powiem szczerze jak tam dzieciństwo na Kasprowym spędziłem, to od wielu lat wychodzę na Kasprowy na skiturach, ponieważ ileż narciarstwa można tak na dobrą sprawę. Natomiast to czego brakuje mi osobiście najbardziej zarówno jako mieszkańcowi i przedsiębiorcy i radnemu to jest absolutny brak planowania. Mamy coś takiego chociaż niewielu mieszkańców może  wie.  

Zakopane ma swoją strategię rozwoju, która jest strategią przyjętą uchwałą rady miasta i obowiązującą do roku 2026. Ta strategia powstała we współpracy wielu organizacji pozarządowych, mieszkańców i  ona nie jest realizowana. Padło wielokrotnie, że ta strategia miała posłużyć do tego, żeby sfinansować różne inwestycje unijne. Ja uważam, że jeżeli takiej strategii nie ma to tutaj trudno tak naprawdę mówić cokolwiek o rozwoju miasta i czy idziemy w dobrym kierunku czy złym, bo my tego kierunku w ogóle nie wyznaczyliśmy. To znaczy inaczej, on jest  teoretycznie wyznaczony, bo wyznacza go właśnie ta strategia rozwoju, natomiast nie jest realizowany.  I to jest to, czego absolutnie mi brakuje. Puentując moją wypowiedź chciałbym jeszcze wrócić do tematu Sylwestra w kontekście swojego zboczenia zawodowego. Ponieważ od wielu lat zajmuję się marketingiem głównie dla firm pracujących w branży turystycznej i dyskusje na temat wysokości tych walorów estetyczno-kulturowych to jest oczywiście jedna dyskusja, można to zawsze skwitować, że o gustach się nie dyskutuje. Jest taki współczynnik, ponieważ marketing to wbrew pozorom nie jest dziedzina sztuki tylko biznesu, którą przelicza się na współczynnik i pieniądze koniec końcem. I daje taki współczynnik, który nazywa się współczynnikiem dopasowania, który określa w skali punktowej jak bardzo na drodze do budowania marki, czy firmy, czy marki terytorialnej jaką jest Zakopane, jak bardzo wpasowuje się dana inwestycja, a taki Sylwester jest taką inwestycją. Ponieważ my nie mamy strategii promocji, nie badamy tego rodzaju rzeczy, co moim zdaniem nie jest realizowaniem promocji tylko raczej działalnością impresaryjną, która jest oparta o bardzo indywidualne sugestie. Tak więc naprawdę trudno to ocenić. Ja mam swoje zdanie i uważam, że bez planowania, ustalenia wspólnie takiego horyzontu, to cały czas jest tylko taka dyskusja.