2008-06-20 15:00:00
Trzy lata bez niej
Jadwiga Lewińska-Mazur, znana nowosądecka adwokat, pomaga w ucieczce 15-letniej Agaty – uważa mama dziewczyny. Agata jest świadkiem oskarżenia o pedofilię klienta pani mecenas. Przez trzy lata państwowe instytucje zrobiły niewiele, aby pomóc matce w w odzyskaniu zaginionej córki.
Legenda o okrutnej matce
Jadwiga Mazur-Lewińska, znana w Nowym Sączu jako adwokat od spraw wyjątkowo trudnych, chętnie przyjęła obronę Krzysztofa K. To ona, zdaniem Borowskiej, wpadła na pomysł, aby nie dopuścić, by Agata wróciła do domu przed uzyskaniem pełnoletności. – To miał być sposób na pełną kontrolę nad świadkiem oskarżenia – przekonuje matka dziewczyny. Resztę miała załatwić wymyślona legenda. – Chodziło o stworzenie obrazu złej matki i zakochanej, gnębionej przez nią córki – twierdzi kobieta. Udało się. Agata miała zniknąć i zniknęła. Gdy rodzice zgłaszali zaginięcie córki, w środowisku małego miasta ktoś rozpuszczał plotkę, że ta uciekła przed zwyrodniałą matką. Borowscy rwali włosy z głowy, ale ich rozpaczy nikt specjalnie nie dostrzegał. Policja przyjęła zgłoszenie o zaginięciu, podobnie instytucje, zajmujące się poszukiwaniem zaginionych. Na stronach internetowych ITAKI pojawiło się zdjęcie młodziutkiej blondynki i apel matki o powrót do domu.
Państwowa litość
Matka wiedziała, gdzie trzeba szukać jej córki, policja działała w silnym przekonaniu, że dziewczynie nic się nie dzieje, skryła się przed złą mamą. Legenda działała. – Wylewałam łzy, gdy dowiedziałam się, że sama Agata opowiada o mnie niestworzone rzeczy. Dostałam list. Ktoś jej to musiał dyktować.. List miał uwiarygodniać tę wersję z okrutną matką – opowiada zrozpaczona matka. Maria Borowska pojawiła się w sklepie rodziców Krzysztofa K. – Uwięzili mnie, zamknęli drzwi, abym nie mogła wyjść, przez kilka godzin trwała awantura o Agatę. To jasne, oni bronili swojego trzydziestoparoletniego dziecka przed zeznaniami Agaty, a ja walczyłam o swoją 15-letnią wówczas córkę – mówi.
Im więcej słała pism na policję, do prokuratury, do rzeczników, skarg na opieszałość, na lekceważenie sprawy, tym łatwiej przyjmowana była przez urzędników i funkcjonariuszy legenda stworzona na potrzeby obrony Krzysztofa K. Po wizycie w sklepie rodziny K. zrozpaczona matka dostała wezwanie do Sądu Grodzkiego w Nowym Targu. – Tam nie było litości dla mnie, dla osoby, której przecież pedofil odebrał dziecko – wspomina. Sąd Grodzki skazał Marię Borowską na grzywnę za rzekome obelgi pod adresem rodziny K. – Kwota nie była wysoka – 50 zł. Ale powoli zaczynałam odchodzić od zmysłów – dodaje.
Syndrom Agaty Kern
Borowska nie dawała jednak za wygraną. Pęczniały kolejne teczki skarg, pism. – Interwencje działały w instytucjach w Warszawie, bo pisałam, co czuję i jak jestem traktowana – uważa kobieta. Mijały tygodnie bez kontaktu z Agatą, bez żadnej wieści. Rosła desperacja. W pismach zaczęła stawiać coraz poważniejsze zarzuty. Powoli zaczęła wierzyć, że za wszystkim stoją pieniądze K. Prowadziła własne śledztwo. – Nie miałam wsparcia, adwokaci, gdy dowiadywali się, że K. broni Mazurowa, odmawiali mi. Oskarżała o korupcję na lewo i prawo. To działało. Instytucje centralne w Warszawie domagały się weryfikacji postępowań. Sprawdzali umorzenia, ale w konsekwencji sami sprawy umarzali. Dlaczego? Według Borowskiej w małym środowisku sprawy trafiały do weryfikacji do tej samej, wąskiej grupy ludzi, przekonanej od długiego czasu do wersji okrutnej matki i zniewolonej przez nią córki. Trudno dziwić się urzędnikom, skoro i dziennikarze śledczy telewizji i gazet odstępowali od sprawy, uznając, że to typowa historia rodzinna, w której racje są raczej po stronie córki. Taki syndrom Agaty Kern w pierwszym stadium rozwoju. Wszyscy jakby zapomnieli, że idzie o nieletnią i o osobę podejrzaną o pedofilię.
W Rabce już wcześniej chyba nie przywiązywali do tego większej wagi. Tuż przed zaginięciem Agaty Borowska zgłosiła na policję, że K. podjeżdża samochodem pod gimnazjum i zabiera jej nieletnią córkę. W odpowiedzi usłyszała, że każdy może wsiadać i wysiadać. Tymczasem rabczańska policja wiedziała, z kim ma do czynienia. Świadczy o tym telefonogram do komisariatów na terenie całej Małopolski, do którego udało nam się dotrzeć. \"Z zebranych dotychczas materiałów wynika, iż Krzysztof K. od kilku lat dopuszczał się czynów przestępczych o charakterze seksualnym z udziałem małoletnich. (...) Najczęściej pojawiał się w okolicach szkół podstawowych i gimnazjum. Proszę o potraktowanie sprawy jako b. pilnej\" – pisał nadkomisarz Henryk Chudy, prosząc policjantów o zbadanie, czy taki człowiek nie pojawiał się na ich terenie. Dzięki temu policja w trakcie śledztwa odnalazła na terenie Polski jeszcze dwie nieletnie, niewykluczone, że były pokrzywdzone przez Krzysztofa K. Jedna, 11-letnia dziewczynka z okolic Siedlec, druga – 13-letnia z Sokółki pod Białymstokiem. Informacji tej nie udało nam się jednak potwierdzić w prokuraturze.
Obosieczny miecz
Skoro policja nie potrafiła przyprowadzić Agaty do domu, za poradą nowotarskiego pedagoga szkolnego Bożeny Rode, Borowscy postanowili w inny sposób ratować córkę. – Powiedziała nam, że jeśli zwrócimy się do sądu rodzinnego o ograniczenie naszych do córki praw, to sąd wyda nakaz jej zatrzymania i umieszczenia w ośrodku dla dzieci. Tam będzie bezpieczna. Przystaliśmy na ten pomysł – opowiada matka. Sąd Rodzinny ograniczył prawa rodzicielskie Borowskich na ich prośbę i wydał nakaz zatrzymania. Dla matki pojawiła się nadzieja, że Agata zostanie wyrwana z jakichś złych rąk. Dla innych jednak był to kolejny argument, świadczący o braku miłości ze strony rodziców do córki. – Proszę pana, przecież oni nawet sami pozbawili się praw do niej. Co to za matka? – pytał retorycznie szef nowotarskiego wydziału kryminalnego.
Po miesiącach uporczywego chodzenia po komisariatach, prokuraturach, Borowska była coraz częściej traktowana jak natręt i intruz. Z niedowierzaniem przyjmowano kolejne jej wnioski. Gdy mówiła, że obawia się o siebie i swoją rodzinę, bo ma głuche telefony, nikt tego nie traktował zbyt poważnie. Ku swojemu zdziwieniou, wśród dziesiątków pism, zgromadzonych w tej sprawie, natrafiłem na list z 30.08.2007 roku, kierowany do niej przez Ewę Przybyło, burmistrza Rabki. \"Informuję, że państwo K. zwrócili się do tutejszego urzędu o informację o pismach kierowanych do burmistrza przez Panią, jednak na podstawie art. 5 ust. 2 Ustawy o dostępie do informacji publicznej, decyzją administracyjną odmówiłam udostępnienia powyższej informacji\" – pisała burmistrz.
Pierwsze przesłuchanie
Gdy Borowscy poszukiwali córki, równolegle przed nowotarskim sądem powoli rozpoczynał się proces przeciwko Krzysztofowi K., podejrzanemu o pedofilię. Policja zabezpieczyła u niego komputery, dyski, dyskietki. Zebrano dane nieletnich, które mogły być jego ofiarami. Sprawa była głośna, bo K. na początku czerwca 2005 roku wyrwał się policjantom i wyskoczył z pierwszego piętra rabczańskiego komisariatu. Przeżył. Marii Borowskiej przyznano status oskarżyciela posiłkowego i adwokata z urzędu. Świadkiem oskarżenia miała być także, rzecz jasna, Agata.
W lipcu 2005 roku Maria Borowska pojawiła się w sądzie w towarzystwie swojego dorosłego syna Szymona. Nawet nie liczyła na obecność córki. Sąd wysłał Agacie wezwanie na jej normalny, domowy adres, skąd zatem mogłaby dowiedzieć się o tym, że ma się także stawić. Była przecież zaginiona. Co także ciekawe, nowotarski Sąd wysłał dwa zawiadomienia – w pierwszym uznawał ją za pokrzywdzoną, w drugim wzywał ją w charakterze świadka. -–Osłupiałam, gdy zobaczyłam wchodzącą do sądu córkę z jakąś kobietą. Szybko okazało się, że to adwokatka oskarżonego – Jadwiga Lewińska-Mazur. Chyba puściły mi nerwy. Płakałam albo wrzeszczałam, tak na zmianę – wspomina. Agata nie zostawiła na matce suchej nitki. Deklamowała oskarżenia pod jej adresem. Mówiła o przyjaźni z Krzysztofem i jego dobroci. Mówiła, że nie utrzymywała z nim kontaktów seksualnych, a od kiedy go poznała, rodzice znęcali się nad nią – zamykali w domu, nie dawali jeść ani pić. Dla obrony jej zeznanie było zwycięstwem.
Porwanie?
Przesłuchanie Agaty odbywało się już po tym, jak Sąd Rodzinny wydał wyrok nakazujący jej zatrzymanie. Sędzia Bożena Mikołajska-Dąbek nie mogła o tym wiedzieć. W aktach sprawy nie było jeszcze żadnej wzmianki na ten temat. (Sędzia odmówiła rozmowy z Tygodnikiem na ten temat.)
Agata opuszczała salę sądową, gdy Borowska przez łzy wykrzyczała do sądu informację, że jest wyrok w sprawie jej zatrzymania. – To był początek, nie miałam pojęcia, jak się w sądzie zachowywać. Nie wiedziałam, kiedy mogę mówić, a kiedy milczeć. Sędzia powiedziała, żebym biegła do sądu rodzinnego po odpis tego wyroku. Było już dobrze po godz. 15. Na nic by się to zdało – opowiada matka. Na korytarzu siedział i czekał na matkę brat Agaty – Szymon. Szymon pamięta, jak mama wyszła z sali. Płakała, potem wróciła do środka. – Nie wiem, jak to się stało, że pod koniec drzwi do sali rozpraw były otwarte. Pamiętam, że wyszła Agata i chwilę za nią wybiegła ta adwokatka Mazurowa. Dopadła ją przy schodach, mówiła jej, żeby szybko uciekała, bo może zostać zatrzymana – Szymon nie ma wątpliwości, że Jadwiga Mazur-Lewińska doprowadziła potem Agatę do swojego prywatnego samochodu i razem odjechały. Odjeżdżające kobiety miał widzieć przez okno prokurator Aleksander Jędryka. – Sam osobiście nam o tym mówił. Jeśli się wyprze, będzie to dowód, że boi się Mazurowej. To było normalne porwanie mojej nieletniej córki – mówi Maria Borowska. – Porwała ją, żeby nie dopuścić do zatrzymania. To jak trzeba nazwać takie zachowanie? – pyta i pisze kolejne pisma, tym razem do Rady Adwokackiej w Krakowie. O tę sprawę pytam prokuratora Aleksandra Jędrykę. Uważa, że Borowska przeinterpretowała jego wypowiedź, bo jego wiedza na ten temat opiera się wyłącznie na informacji od niej oraz kasety z monitoringu, którą oglądał. – Z budynku sądu kobiety wychodziły osobno. Czy potem Mazurowa odwoziła Agatę na przystanek, nie wiadomo – kamera na zewnątrz budynku nie widzi tej części, gdzie stał jej samochód. Wiadomo tylko, że pani adwokat wróciła kilka minut potem do budynku sądu. Zdaniem Szymona Borowskiego miała dość czasu, żeby podrzucić Agatę na przystanek, w ten sposób gwarantując jej bezpieczne zniknięcie.
Adwokat niewinna
12 stycznia 2006 roku Jan Kuklewicz, sekretarz Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie, udziela Marii Borowskiej odpowiedzi na jej skargę: \"W swoich wyjaśnieniach pani mecenas J. Lewińska-Mazur zaprzeczyła wszystkim stawianym jej zarzutom, a w szczególności by miała ukartować przesłuchanie Agaty Borowskiej, przywieźć ją do sądu, manipulować jej przesłuchaniem, czy też zataić istnienie jakichkolwiek orzeczeń sądowych. (...) Zdaniem Okręgowej Rady Adwokackiej wszystkie postawione zarzuty wywodzą się z tego, że Pani nie rozumie istoty wykonywania obowiązków obrońcy, zwłaszcza gdy między Panią a reprezentowaną przez p. mecenas osobą istnieje silny konflikt\".
Jadwiga Mazur-Lewińska odmówiła rozmowy na ten temat z Tygodnikiem. Stwierdziła tylko, że ze strony Marii Borowskiej ma wiele kłopotów i nie chce mieć już ich więcej. – Byłam zmuszona nawet bronić się, przekazując Rzecznikowi Praw Obywatelskich opinie biegłych psychiatrów na jej temat. To wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia – oświadczyła.
– Odchodziłam powoli od zmysłów – wyznaje Borowska. – Miałam coraz więcej dowodów, że sprawę ktoś chce zatuszować. Maria Borowska przekonuje, że nie zależało jej na skazaniu Krzysztofa K., ale odzyskaniu z jego rąk dziecka. – Czułam, że nawet sąd mi nie sprzyja. Zażądałam zmiany sędziego, jak usłyszałam, że pani sędzia zwraca się do pani adwokat po imieniu – wspomina. Wniosek odrzucono.
Poszukiwana
Pod koniec 2006 roku nazwisko Agaty pojawia się w wykazie osób zaginionych Fundacji Przeciwko Handlowi Ludźmi \"La Strada\". Jest też jej wizerunek na liście osób zaginionych Komendy Głównej Policji i fundacji ITAKA. Informacje te bagatelizują wszystkie miejscowe państwowe służby, których urzędnicy, funkcjonariusze doskonale wiedzą, jak Agatę można znaleźć. Dowodem są np. wezwania sądu, które trafiają do zainteresowanej najprawdopodobniej za pośrednictwem pełnomocnika Krzysztofa K. – Czy to nie jest chora sytuacja? – pyta Borowska. W sądzie pojawiają się też pisma od Agaty, w których informuje o swojej skrzynce pocztowej, a na policji o tym, że nie życzy sobie kontaktów z matką. Nikomu nie przychodzi do głowy, że warto powiadomić fundacje poszukujące ludzi, a przede wszystkim rodzinę, że Agata jest i żyje. W tym kontekście jak żart brzmią słowa Doroty Krzysztoń, Głównego Koordynatora Programu ds. Pomocy Ofiarom Przestępstw, która w lipcu 2007 roku pisze do Marii Borowskiej: \"Rzecznik otrzymał zapewnienie komendanta wojewódzkiego policji w Krakowie, że w sprawie poszukiwania Pani córki są nadal prowadzone czynności z wykorzystaniem wszystkich dostępnych policji metod i środków. Sprawa ta jest monitorowana i pozostaje pod ścisłym nadzorem.\"
List mecenasa
Gdy Warszawa śle rodzinie Borowskich zapewnienia o poszukiwaniach zaginionej córki i o trosce o nią, w sądzie pojawia się nowa postać – pełnomocnik prawny Agaty, Maciej Boryczko, adwokat z Myślenic. – Nie będę z panem rozmawiał. Proszę się do mnie nie zbliżać – odpowiada, gdy przed jedną z rozpraw próbujemy dowiedzieć się, dlaczego nie powiadomił nikogo, że Agata żyje. – Kto mu płaci za usługi? Przecież moja córka nie pracuje, jest poszukiwana, zaginiona. To rodzina oskarżonego wynajęła adwokata oskarżycielowi? – zastanawia się matka. My też nie potrafimy znaleźć odpowiedzi na te pytania, Odnajdujemy tylko w skrzynce pocztowej list od mecenasa Boryczko. Adwokat dopytuje się, jakim prawem Tygodnik publikuje wizerunek Agaty? Informuje równocześnie gazetę, że w imieniu Agaty Borowskiej oddaje nas za to do sądu. (Tygodnik Podhalański dwukrotnie opublikował wizerunek zaginionej Agaty. Mieliśmy nadzieję na kontakt z nią. W tym czasie pojawiły się także informacje od rodziny, że zaginiona dziewczyna nie żyje).
Rzecznik, poseł i ksiądz
W czasie, gdy Maria Borowska pisze skargi na urzędy, do instytucji odwoławczych trafiają także pisma sygnowane przez Agatę. Dochodzi do sytuacji kuriozalnych. Na przestrzeni czterech miesięcy z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich wychodzą np. dwa pisma: w jednym rzecznik informuje Marię Borowską, zam. w Rabce przy ul Krętej, o tym, że wyczerpane zostały możliwości w kwestii ustalenia miejsca pobytu córki Agaty i w drugim pisze do Agaty Borowskiej, zamieszkałej w Rabce przy ul Krętej, że \"(...) z wyjaśnień prokuratury wynika, że nigdy w przeszłości nie było prowadzone postępowanie w sprawie znęcania się nad panią przez pani matkę, gdyż nie wpłynęło zawiadomienie o takim czynie\". Ta odpowiedź na pismo Agaty to zdaniem Marii Borowskiej kolejny dowód na podtrzymywanie legendy. Rzecznik nie zorientował się, że pisze do osoby zaginionej. – Chodziło o poinformowanie rzecznika, że ta sprawa to efekt przemocy domowej, a nic innego. Takie antidotum na moje pisma, w których domagam się interwencji – wyjaśnia Borowska. Rzecznik Praw Obywatelskich to jeden z wielu adresów, gdzie trafiła Borowska. Tak wspomina wizytę u posła PiS Edwarda Siarki. – Uśmiechał się i pouczył mnie, że nigdy w sądach nie doczekam się sprawiedliwości i że tam zawsze z winnego można zrobić niewinnego. Na tym skończyła się jego pomoc – irytuje się pani Maria. Borowscy to katolicy. Matka Agaty postanowiła szukać pomocy w swojej parafii. – Niestety, i tu jej nie znalazłam – znowu płacze.
Już wam nie wybaczę
Zamiast jakiegokolwiek wsparcia dla matki, w listopadzie ubiegłego roku zachowanie świadka Marii Borowskiej podczas rozprawy sądowej poddano ocenie psychiatry Izabeli Niewiadomskiej-Marko i psychologa Zofii Bulas. Oto jeden z ich wniosków: \"Maria Borowska ma tendencje do zniekształcania informacji tak, aby potwierdzały one jej przekonanie, że otoczenie jest do niej wrogo nastawione i działa na szkodę jej i jej córki. Prezentuje silne \"walczące\" poczucie racji, niedostosowane do sytuacji: zamiast koncentrować się na przywróceniu kontaktu z córką, koncentruje się na walce opartej na niepotwierdzonych, \"spiskowych\" wyjaśnieniach wydarzeń dotyczących córki i całego sytemu prawnego\".
Mijają trzy lata od chwili zniknięcia z domu Agaty Borowskiej. Mijają także trzy lata procesu sądowego przeciwko Krzysztofowi K. Wśród pokrzywdzonych są cztery dziewczynki. Niedawno Agata uzyskała pełnoletność. – Im wszystkim o to chodziło. Trzy lata ukrywali ją przede mną. Wygrali – nie kryje rozpaczy matka. W marcu odbyła się kolejna rozprawa. Agata przyjechała w towarzystwie Krzysztofa K., jego rodziny i swojego pełnomocnika z Myślenic. Na rozmowę z nami nie zgodziła się ani ona, ani nikt z jej otoczenia. Po raz pierwszy od trzech lat Agatę zobaczyła jej mama. – Ładnie wyglądała, ma długie, czarne włosy. Jest już pełnoletnia. Chciałam zagadnąć, zapytać, czy jest jej dobrze – płacze. W lutym tego roku Maria Borowska napisała odręcznie list do sądu i do wszystkich, którzy – jak uważa – ją i jej rodzinę skrzywdzili, nie pomogli jej odzyskać dziecka. Większości zdań nie sposób zacytować. \"Walczyłam o Agatę i przegrałam tę walkę (...) Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie wam wybaczyć, za dużą mam ranę w sercu. Jeśli umrę, zanim będzie mi dane zobaczyć się z Agatą, to przyjdę do was po śmierci i odbiorę swoje krzywdy, to wam zaręczam. Wam, którzy jesteście po stronie przestępców, po stronie zła, które was toczy jak rak.\"
Jurek Jurecki
bo jakze matka ktora szuka od kilku lat malolaty i chce ja odizolowac od pedofila moze równoczesnie nienawidzic swojej agatki? Ta Agatka o ile wogole to ona pisala ten list to ma chyba nierowno pod sufitem szkalujac mame
zarówno tresc i pseudonim na moje imię i nazwisko.
Takie zachowanie jest niedopuszczalne!!!!!!!!!!!!!
A wracajac do artykulu.. To tragedia napewno jest, i to z dwoch stron;( Ale tak sie zastanawiam, jesli Agata wybrala zycie przy Krzysztofie to czy (nawet matce) nie jest latwiej zaakceptowac tego niz walczyc przeciw wlasnej corce??
Ktoś podszywał się pod Staśków, Zośki, Franie, Kaśki, Marysie i to była jedna osoba i ta sama?
Ojojo jak widać nie trudno to sprawdzić, wprowadza sie mętlik na forum ...
E kruca :O
Droga Agato Borowska, ponieważ jest to już trzeci TEN SAM tekst wklejany przez Ciebie, usunąłem go. Czy uważasz, że usunięcie kolejny raz powtórzonego tekstu to działanie przeciwko Tobie? Przecież pierwszy tekst został opublikowany i każdy może się z nim zapoznać. Zasada usuwania wielkokrotnie powtórzonych tekstów dotyczy nie tylko Ciebie, ale wszystkich udzielających się na Forum Tygodnika Podhalańskiego. Pozdrawiam, Adrian Gładecki.
ps. inną kwestią jest wklejanie wypowiedzi pod różnymi pseudonimami, jako potwierdzenie własnych słów. Wszystkie poniższe wypowiedzi pisane z Twojego adresu IP w tym momencie zmieniają nick nadawcy na Twój.
No to kaj się teraz podziewasz, jaką szkołę ukończyłaś, że tak pięknie piszesz, no naprawdę! Podziwiam, bo niektórzy po studiach poprawnego zdania nie sklecą, z przecinkami...
Po drugie, nic nie wspomniałaś o byciu z Krzysztofem w czasie tych 3 lat.. Tak jakby Go nie było wtedy w Twoim życiu, On po prostu Cię wyciągnął z domu i tu jego praca się zakończyła?? wynika w w/w Twojego artykułu, wypowiedzi.
I naprawdę, widać iż to nie są słowa pisane, przez 18latkę, tym bardziej... iż Twoja edukacja dość wcześnie się zakończyła.
No trudno, taka Twoja wola, ale kiedyś gdy będziesz starsza, zapragniesz spojrzeć na mamę a będzie już za późno..
Gdzie mieszkasz ?
Z czego teraz zyjesz?
Gdzie pracujesz ?
Czy jestes zadowolona z pracy?
Ile zarabiasz ?
Czy jestes szczesliwa, jesli tak to z kim?
Napisz bo teraz nie tylko mama sie o ciebie niepokoi ale wielu z nas! czytelnikow! zwyklych rodzicow itd!
Zagwarantuj nam, ze nie jestes zagrożona ?
Musimy wiedziec czy to Twoje zdania czy kogos kto Cie np. potrzebuje do swojej sprawy? Wtedy Panstwo moze byc o Ciebie spokojne! PISZ
zwykly ojciec
W tescie pisza ze nie zgodzilas sie na rozmowe z dziennikarzem to skad mieli znac Twoj punkt widzenia?
jak to ona bardzo martwi się o mój los co się ze mną dzieje. Niestety ale prawda jest całkiem inna niż przedstawia ją moja Matka która podaje w gazecie nieprawdę wygodną dla niej.
Chce oświadczyć że nie jestem osobą poszukiwaną ani zaginioną jak podaje to matka .
Jak matka która kocha swoją córkę kłamiąc opisując w gazecie że od 3 lat bezskutecznie poszukuje mnie i chce bym wróciła do domu a daje wniosek do urzędu o wymeldowanie mnie z domu !!! Sami oceńcie
WIĘCEJ INFORMACJI ZNAJDZIECIE NA MOJEJ STRONIE INTERNETOWEJ
www.agataborowska.republika.pl
Oto prawdziwa historia z drugiej strony mój dramat rozpoczął się gdy moja Matka Maria B popadła w obłęd wmawiała sobie i innym, różne nieprawdziwe zdarzenia i historie jedną z nich była że Krzysztof K mnie molestował co jest jedną wielką nieprawdą i fałszywym pomówieniem ze strony mojej matki. Nigdy Krzysztof K w żaden sposób mnie nie molestował czy napastował o czym wielokrotnie mówiłam i tłumaczyłam matce a także w tej sprawie dwukrotnie składałam zeznania przed Sądem , lecz bez skutku matka mówiła do mnie i innych że wyglądam i jestem jak kur.. , i dziw.. brnęła coraz głębiej w swoim obłędzie przekonaniu przelewając całą nienawiść mściwość na mnie . Zaczęła w okrutny i perfidny sposób znęcać się nade mną psychicznie i fizycznie ze szczególnym okrucieństwem, doprowadzając mnie do skrajnego wyczerpania fizycznego i psychicznego gdzie byłam bita, gnębiona, maltretowana, poniżana, wyśmiewana, straszona, więziona wbrew własnej woli pod zamknięciem, głodzona, przywiązywana do krzesła prześcieradłem ,stosowała różne wstrętne metody dręczenia mnie wyrzucała mnie z domu bez butów zamykając mi drzwi bym nie mogła się dostać do domu. Oczerniała mnie przed moimi rówieśnikami koleżankami wmawiając im niestworzone i nieprawdziwe rzeczy dotyczące mnie .
Mój dramat trwał i narastał z dnia na dzień przemoc i terror stosowany przez moją matkę stawał się nie do zniesienia .
1.05.2005 r moja matka pobiła mnie do tego stopnia że musiałam skorzystać z pomocy
szpitala izby przyjęć w Myślenicach w celu udzielenia mi pomocy medycznej czego dowodem jest otrzymanie karty informacyjnej (obdukcji) z pobicia mnie przez moją matkę.
Jedną z wielu razy było wyrzucenie mnie z domu w nocy i zamknięciu mi drzwi bym nie mogła dostać się do domu nie miałam gdzie nocować miałam tylko pantofle nie miałam kurtki zrozpaczona i wychłodzona poprosiłam o pomoc moją ciotkę udałam się do niej opowiedziałam jej o mojej sytuacji .
Moja ciotka zareagowała i udała się zemną do domu i po czym ciotka spytała się matki co ona wyprawia matka jej odpowiedziała że jestem jej dzieckiem i może robić zemną co chce ja w nocy przeżyłam piekło .
Kolejnym razem matka ponownie wyrzuciła mnie z domu zamykając mi drzwi na klucz postanowiłam poprosić o pomoc i wezwałam Policję w Rabce.
gdzie funkcjonariusze Jacek P. i inny mi nieznany po przyjeździe weszli zemną do mojego domu po czym nie zrobili absolutnie nic by sprawę wyjaśnić czy podjąć jakieś kroki nawet nie wysłuchali mnie nie interesowało ich co jest powodem mojego wezwania i mojej tragedii tylko rozmawiali z matką która wszystkiego się wyparła po czym towarzysko zakończyli interwencję pijąc kawę .
Policja z Rabki nie zrobiła absolutnie nic by przerwać mój dramat kiedy zwracałam się o pomoc nie otrzymałam jej zostałam zlekceważona!!! zignorowana!!! w momencie kiedy tej pomocy najbardziej potrzebowałam zagrażało mi niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia ze strony mojej Matki a takie zachowanie się w tej sytuacji Policji w Rabce jest karygodne !!! niedopuszczalne !!! i niewybaczalne!!! a funkcjonariusze którzy przyczynili się do tego stanu rzeczy i nie udzielili mi pomocy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej za niedopełnienie czynności służbowych i co najdziwniejsze że Policja w Rabce chroni moją matkę i w stosunku do niej nic nie robi a Matka dalej czuje się bezkarna za krzywdy wyrządzone mi .
Złożyłam kolejne zawiadomienie o przestępstwie o znęcaniu się nade mną przez moją matkę.
Zrozpaczona swą bezradnością i braku jakiejkolwiek pomocy ze strony Policji szukałam pomocy wszędzie opowiedziałam również o mojej trudnej sytuacji Krzysztofowi K którego również prosiłam o pomoc
Kilka dni później gdy zbierałam się do szkoły matka wraz z rodzeństwem napadli na mnie bijąc mnie i wykręcając mi ręce zamkli mnie w pokoju gdzie byłam przetrzymywana kilka dni stosowali wobec mnie przemoc psychiczną i fizyczną .Wcześniej wykręcili wszystkie klamki od drzwi i okien bym nie mogła wyjść z pokoju.
Jednak udało mi się skontaktować telefonicznie z Krzysztofom K którego prosiłam o pomoc by wezwał Policję i powiadomił ją o zaistniałej sytuacji .
Krzysztof zareagował i najpierw skontaktował się z moją kuzynką Magdą G i poprosił ją by udała się do mnie do domu i zainterweniowała w tej sprawie co uczyniła lecz bez skutków gdyż matka ją wyrzuciła z domu by się nie wtrącała w nie swoje sprawy.
Następnie Krzysztof udał się do mojej szkoły i poinformował o zaistniałej sytuacji Panią Dyrektor a następnie udał się na Policję i zgłosił ten fakt na Policji i prosił o interwencję i tym kolejnym razem Policja przyjechała znany mi funkcjonariusz Jacek P i inny mi nieznany i kolejnym razem funkcjonariusze nie wysłuchali mnie nie zrobili nic by przerwać moją tragedię a Krzysztofowi K Policja wytoczyła sprawę o nieuzasadnione wezwanie Policji co skutkowało wyrokiem uniewinniającym Krzysztofa K przez Sąd Rejonowy w Nowym Targu.
Na moje dalsze prośby o pomoc Krzysztof K udał się osobiście w moim imieniu do Prokuratury w Nowym Targu zwracając się do Pana Prokuratora Aleksandra J .o pomoc i interwencję w mojej sprawie zapoznając go z aktami bezprawnej przemocy i znęcania się psychicznego i fizycznego przez moją Matkę .
Zwracałam się o pomoc również na piśmie, pisząc listy i pisma do Prokuratury i Sądu w Nowym Targu informując o mojej tragicznej sytuacji lecz nie odniosło to żadnego efektu.
Również w tej sytuacji Prokuratura nie poczyniła żadnych kroków by sprawę sprawdzić wyjaśnić lub wszcząć dochodzenie, narażając mnie na dalszą przemoc bicie ze strony mojej matki. Moja matka wielokrotnie mi groziła że mnie ZAJEB... oraz wielokrotnie mnie pobiła .
Matka zmuszaniu mnie do złożenia fałszywych zeznań obciążających Krzysztofa K pod groźbą zamknięcia i umieszczenia mnie w placówce opiekuńczej jak tego nie zrobię, co w późniejszym czasie uczyniła.
.Moja sytuacja stawała się już nie do zniesienia byłam do tego stopnia maltretowana że musiałam sama przeciwstawić się tej przemocy i przerwać ten terror i uciekłam z domu
dnia 25.05.2005r
Moja matka gdy uciekłam z domu w akcie zemsty i nienawiści do mnie na jej wniosek umieściła mnie w placówce opiekuńczej .
W stosunku do Krzysztofa K za to że wtrącił się w sprawy rodzinne złożyła na niego fałszywe i nieprawdziwe doniesienie o przestępstwie że mnie molestował co było jedną wielką zmyśloną nieprawdą .
Moja Matka Maria B oskarża wszystkich każdego kto okazał mi pomoc do tego stopnia że oskarżyła własną rodzinę w raz z moim ojcem pisząc do Sądu Rodzinnego pismo w którym potwierdza że byłam bita maltretowana przywiązywana do krzesła że dawano mi alkohol papierosy że byłam przez nich molestowana CZY TO NIE CHORE ???
Moja cząstkowa opowieść spowoduje że może ktoś zrozumie dlaczego uciekłam i wstydzę się za nich to nie jest prawda że chodzi im o mnie lecz żebym nic nie mówiła co robili zemną.
Przeszłam piekło ukrywałam się przed moją matką i jej przemocą do 18 roku życia gdzie nie raz biedzie i głodzie i braku środków do życia oraz oraz dachu nad głową musiałam wytrwać te najtrudniejsze moje chwile młodości by jakoś przetrwać i przeżyć kolejny dzień bo nikt mi nie pomógł ani Policja ani Prokuratura wiedząc o tej sytuacji nie zrobiła nic absolutnie nic narażając mnie na utratę zdrowia i życia oraz okrutne okrucieństwa ze strony matki jak i narażając mnie dalej na dalsze niebezpieczeństwa przez okres kiedy przebywałam i ukrywałam się przed terrorem matki do 18 roku życia gdzie doznałam wielu cierpień braku środku do życia i pogorszenia stanu zdrowia oraz braku i niemożliwości dalszej edukacji .
„Tygodnik Podhalański” umieszczając artykuł na mój temat był nieobiektywny stronniczy zamieszczając nieprawdziwe i niepotwierdzone informacje które mają skutkować ochroną matki przed poniesieniem odpowiedzialności karnej za popełnione czyny .
Czytelniku to jest tylko część mojej tragedii którą poruszyłam w tym artykule .
Agata Borowska
Że teraz się robi nagonkę na chłopa, że podrywał mołolatę?
Rozumiem, jakby małolata była zmuszana do obcoawania płciowego, wykorzystywana seksualnie itp
Wtedy nawet cała moja sympatia do pani mecenas nie pomogłaby i byłbym za jaknajbardziej surowym wyrokiem dla tego pana.
Ale ww przypadku nie wynika, że chociaż są jakieś wątpliwości.
A dzisiejsze dziewczyny z wielka przyjemnością uwielbiają rozkładać nogi. oczywiście nie chcę generalizować, zdażają sie wszakże całkiem przyzwoite panny.
No ale co z tego...
Niby wg prawa można dopiero spółkować z osobą powyżej 15 lat, ale rzeczywistość jest wszakże inna i zapewne niewiele panien się tą granicą przejmuje:) Natomiast dorośli powinni, bo to oni mogą być potem pociągani do odpowiedzialności karnej.
Koniec, kropka. Dla mnie jest to tylko rozdmuchiwanie sprawy najzwyklejszej panienki, z której decyzjami nie może pogodzić się matka.
Ma oczywiście do tego prawo i tyle.
Dziewucha lubiła sie puszczać a robi się z tego jakąś tragedie!
Podoba mi się pani mecenas, kocham takie spryciule. Nieźle z tego wybrnęła.
A do Pani Matki mam parę przykrych słów:
To że się córka puszczała to nie jest czasem pani wina?
Wszystko przecież wynosi sie z domu.]Trzeba dorosnąć do wychowywania a nie rwać teraz włosów.
Jak tak można, widać, że w Polsce panuje PIENIĄDZ... za niego wszystko się da zrobić!
NO, ale jako można nie zauważyć, różnicy wieku.. przecież to jasne... żeby aż tak się zakochać z różnicą niemal 15 lat..??
JA nie wiem gdzie Ci sędziowie mają oczy... albo i wiem.. w kieszeni!!
Córka na pewno jest nakłaniana do takich zeznań, listów...
Ktoś musi pomóc tej rodzinie!!!
-
SPRZEDAŻ | zwierzęta
KROWA. 18 26 597 56. -
SPRZEDAŻ | różne
MLEKO. 18 26 597 56. -
USŁUGI | budowlane
MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325. -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
DOMEK LETNISKOWY W GORCACH. 515 503 494. -
MOTORYZACJA | sprzedaż
SKUTER SNIEŻNY POLARIS. SILNIK ŻUKOWSKI prawie nowy. 515 503 494. -
NIERUCHOMOŚCI | wynajem
Do wynajęcia MIESZKANIE, I piętro, Waksmund. 515 503 494. -
USŁUGI | inne
Zapraszamy do ZAKŁADU SZKLARSKIEGO ul.Kasprowicza 30f Zakopane (pl. składu AS). 668356633
Tel.: 668356633 -
PRACA | dam
PKL Horeca Sp. z o.o. jest Spółką wchodzącą w skład Grupy PKL, która oferuje całoroczny, kompleksowy zakres usług turystyczno-wypoczynkowych oraz posiada własną bazę noclegową i restauracyjną. Obecnie poszukujemy osoby na stanowisko: KOORDYNATOR ZESPOŁU DS. ROZLICZEŃ I ADMINISTRACJI. Miejsce pracy: Zakopane. CO BĘDZIE NALEŻEĆ DO TWOICH OBOWIĄZKÓW? - Koordynacja pracy zespołu rozliczeniowego, - Kontrola poprawności dokumentacji magazynowej i sprzedażowej, - Zarządzanie procesem zamknięcia miesiąca oraz rozliczaniem inwentaryzacji gastronomicznych (niezgodności, wdrażanie usprawnień), - Nadzór nad obsługą administracyjną Spółki, obiegiem i ewidencjonowaniem dokumentów, - Nadzór administracyjny nad umowami kierowanymi do podpisu, kontrola poziomu realizacji zawartych umów, - Nadawanie uprawnień i zarządzanie rolami użytkowników w systemach magazynowo-sprzedażowych, - Administrowanie bazy systemowej w zakresie indeksów, receptur i pozycji sprzedażowych, - Opracowywanie procedur i instrukcji, prowadzenie wewnętrznej księgi standardów, - Ścisła współpraca w obrębie działu, oraz z klientem wewnętrznym i zewnętrznym, - Tworzenie zestawień, porównań i raportów na zlecenie przełożonego. DOŁĄCZ DO NAS! Aplikuj przez: https://www.pkl.pl/post/koordynator-ds-rozliczen-i-administracji.html
WWW: https://www.pkl.pl/post/koordynator-ds-rozliczen-i-administracji.html -
NIERUCHOMOŚCI | pośrednictwo
Siewierski Nieruchomości ul. Br. Czecha 1, Zakopane. +48 18 20 66 129, +48 506 13 14 63 www.siewierski.pl -
NIERUCHOMOŚCI | kupno
Kupie Pilnie -Pensjonat w Zakopanym -tel 660797241 b12.pl. -
PRACA | dam
Zatrudnię KIEROWCĘ C+E na pracę po kraju ( poniedziałek - piątek). Praca na plandece. Kontakt 514 240 136, 691 758 882. -
SPRZEDAŻ | zwierzęta
Sprzedam konia czeskiego zimnokrwistego. Masc karogniady,przyjazny dla dzieci, jezdzil w zaprzęgu i siodle. WAŁACH. Prawie 3 lata. kontakt tylko telefoniczny 791818377. -
PRACA | dam
Skicontrol H.Martinczak.s.k.a. (Białka Tatrzańska) przedstawiciel na Polskę firmy SKIDATA, zatrudni: INFORMATYKA - SERWISANTA. Oferujemy: umowę o pracę, możliwość rozwoju zawodowego. Wymagania: znajomość rozwiązań IT, wykształcenie kierunkowe, doświadczenie na podobnym stanowisku, znajomość j.angielskiego, czynne prawo jazdy kat.B. Główne obowiązki: montaż i serwis systemu kontroli dostępu SKIDATA. CV prosimy przysłać na e-mail: praca@skicontrol.pl -
PRACA | dam
POTRZEBNA OPIEKUNKA DO 8-MIESIĘCZNEGO DZIECKA, 4-5 godzin dziennie. Zakopane. 692 278 855. -
NIERUCHOMOŚCI | wynajem
Oferujemy powierzchnię parkingową dla pojazdów osobowych/dostawczych/ciężarowych z możliwością składowania /przechowywania towaru, na monitorowanym obiekcie z własną stacja paliw. Przemysłowa dzielnica Nowego Targu blisko wjazdu na S7. Zapraszamy. Tel. 602 290 555 -
PRACA | dam
PIEKARNIA W ZAKOPANEM ZATRUDNI PIEKARZA. Na stałe, umowa. 602 759 709 -
PRACA | dam
Zatrudnię SPRZEDAWCZYNIĘ DO SKLEPU SPOŻYWCZEGO W ZAKOPANEM. 602 759 709 -
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam DZIAŁKĘ W ŁAPSZACH WYŻNYCH (nr 2903, 2904, 2905). 572624414. -
USŁUGI | budowlane
USŁUGI BLACHARSKO-DEKARSKIE, KRYCIE I PRZEKRYCIA DACHÓW, KOMINY, BALKONY, RYNNY, GZYMSY, FASADY. 889 388 484. -
USŁUGI | budowlane
FLIZOWANIE, REMONTY, WYKOŃCZENIA. 882080371. -
USŁUGI | budowlane
KAMIENIARSTWO. 882080371. -
PRACA | dam
NIEMCY - murarz cieśla malarz ocieplenia spawacz elektryk kranista. 601-218-955 -
USŁUGI | budowlane
HYDRAULIK - 660 404 104. -
PRACA | szukam
KUCHARKA, POMOC KUCHENNA, POSPRZĄTAM. 796 358 958. -
USŁUGI | budowlane
PRACE WYSOKOŚCIOWE, MALOWANE DACHÓW, MALOWANIE ELEWACJI METODĄ NATRYSKOWĄ ORAZ KLASYCZNĄ. 537 160 398. -
KUPNO
Kupię LIMBĘ na pniu. 605 306 244 -
PRACA | dam
Praca na budowie - docieplenia, budowy od podstaw, wykończenia. Zakopane i okolice. tel. 500160574. 500160574
Tel.: 500160574 -
PRACA | dam
PRACA W SKLEPIE SPOŻYWCZYM - BUKOWINA TATRZAŃSKA - STOISKO MIĘSNO-WĘDLINIARSKIE. 609820250 as.stasik@op.pl
Tel.: 609820250 -
USŁUGI | inne
WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098. -
PRACA | dam
POSZUKUJEMY KANTORA DO UDZIAŁU W TRADYCYJNEJ MSZY ŚWIĘTEJ WSZECHCZASÓW. 697 718 044 -
USŁUGI | budowlane
OCIEPLANIE DOMÓW na materiałach wysokiej jakości. 787 479 002. -
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105. -
NIERUCHOMOŚCI | kupno
Kupię działkę na Podhalu GOTÓWKA!!! 600 404 554
Tel.: 600 -
USŁUGI | budowlane
CIEŚLA BLACHARZ, BUDOWA OD PODSTAW. 516 563 400. -
USŁUGI | budowlane
KAMIENIARSTWO, ELEWACJE, OGRODZENIA - WSZYSTKO Z KAMIENIA. 509 169 590. -
USŁUGI | budowlane
OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284.