Czarny Dunajec: Gimbusem po milion

Startujący w przetargach na przewóz dzieci do szkół i gimnazjów na terenie gminy Czarny Dunajec twierdzą, że rodzinne powiązania i układy w urzędzie gminy zabiły zdrową konkurencję. Na terenie gminy gimbusy wożą uczniów na trzynastu trasach. Gmina zorganizowała przetarg, w którym zebrano je w dziesięciu zadaniach. Pięć miał obsługiwać Stanisław Słodyczka, po dwie firma \"Jankara\" i Edward Chowaniec, jedną Józef Niedospał. Przetarg na dwie trasy unieważniono. Oficjalnie z powodu zbyt wysokiej ceny, jaką zaproponowali oferenci.

– Chcą płacić za trasę 290 złotych dziennie, a ja dałem cenę 440 złotych. To ma być stawka na cały rok szkolny 2008/2009. Do czerwca przyszłego roku. A przecież paliwo podrożało o 30 proc. i wciąż idzie w górę. Poza tym dniówka kierowcy to jest minimum sto złotych. Obojętne, czy przejeździ dwie, czy osiem godzin. Akumulatory podrożały o sto procent – tłumaczy Piotr Kwak. I podaje całkowicie inny powód częściowego unieważnienia przetargu.

– Żona i córka Józefa Niedospała pracują w Urzędzie Gminy, a Stanisław Słodyczka opanował najwięcej tras, bo jego żona jest szefową Gminnego Zespołu Oświatowego. Z nią się podpisuje umowy i jej się przynosi faktury do realizacji. Przez te wszystkie układy mogą stosować dumpingowe ceny. Zwyciężają w przetargach. A potem dodatkowo obsługują wszystkie szkolne imprezy i wycieczki – twierdzi Piotr Kwak. Od trzech lat brał udział w przetargach, a widząc, że nie ma szans na rozbicie układu, postanowił o wszystkim poinformować naszą redakcję. O pracę się nie martwi, bo obsługuje szereg kursów w Nowym Targu, Krempachach, Ludźmierzu. – Ale trzeba z tym w końcu zrobić porządek. Bo wychodzi na to, że ja płacę gminie podatek od piętnastu autobusów, ale zarabiać muszę z dala od domu. Bo są równi i równiejsi wobec prawa – podsumowuje niezdrową sytuację Piotr Kwak.

W związku z nieprawidłowościami przy przeprowadzonym przetargu Edward Chowaniec w czerwcu złożył pisemny protest w gminie. Wyliczył w nim, że cena startujących do dwóch zadań przewoźników nie wzrosła w sposób drastyczny. Wykazał za to, że najbardziej wzrosły ceny na innych trasach. Wójt uznał protest za bezzasadny. \"Każda trasa różni się długością, lokalizacją, specyfiką terenu, wymaganiami co do pojazdu, harmonogramem jazdy oraz liczbą przewożonych pasażerów. Nie jest zatem możliwe porównywanie cen poszczególnych tras\" – tłumaczy w piśmie do protestującego wójt Józef Babicz. W piśmie, które jest kserokopią. Bo cała korespondencja z urzędu, jaką otrzymują zainteresowani to nie oryginały, ale kserokopie.

– Przecież normalnie, gdy otrzymuje się oficjalne pisma, to są opatrzone pieczątką i podpisem. A tu, proszę: na temat przetargów dostajemy jedynie kserokopie. Oryginałów – ani śladu – prezentuje \"urzędowe\" pisma dotyczące przetargów Piotr Kwak. Mówi też o fałszowaniu dokumentów przetargowych, których dopuszczała się konkurencja: o przerabianiu dowodów rejestracyjnych, by z 40-osobowego zrobić 50-osobowy autobus, lub o wciąganiu na listę pracowników kierowców z zupełnie innych firm. Donosy do Inspekcji Transportu Drogowego, by zatrzymywała i kontrolowała przewoźnika, to chleb powszedni.

Stawiane przez niego zarzuty rozsierdziły władze gminy. Wójt broni swoich pracowników, podkreślając, że żadne przepisy nie zabraniają uczestnictwa w przetargu członkom rodzin zatrudnionych urzędników. Wyjaśnia, że oferty każdej firmy ocenia komisja przetargowa, w której nie ma dyrektorki Gminnego Zespołu Oświatowego.

– To wszystko jedno wielkie cygaństwo. Jakby tak było, jak mówią, to byśmy nie organizowali nowego przetargu. A teraz właśnie robimy nowy przetarg. Przecież w dwóch unieważnionych trasach była unieważniona właśnie oferta Słodyczki! Zamiast robić donosy do prasy, niech nie dają takich wysokich cen. Bo gminy nie stać na takie drogie przewozy. Podwyższyli oferty w stosunku do ubiegłego roku prawie o sto procent! To jest dopiero nieuczciwe. Przecież paliwo nie podrożało o sto procent – denerwuje się Józef Babicz. Zmową nazywa działania protestujących przewoźników. Załamuje ręce nad finansami, jakie gmina dostaje z subwencji budżetowej. Przypomina, że już w minionym roku szkolnym zabrakło prawie 50 tys. zł za przewozy dzieci do szkół. Łącznie każdego roku gmina wydaje na dowóz uczniów prawie milion złotych. Spory grosz do podziału. Wyniki nowego przetargu mają być ogłoszone w połowie lipca.

Rafał Gratkowski