Próbują mnie wrobić – twierdzi Marek K.

Do incydentu z udziałem policjanta Marka K. i nastolatki ze Szczawnicy miało dojść pod koniec ubiegłego tygodnia. Policja obłożyła sprawę całkowitym embargiem informacyjnym. – Nic nie powiem, przekazaliśmy sprawę prokuraturze. Proszę pytać o szczegóły w komendzie wojewódzkiej – zaznacza Mariusz Wacław, nowy komendant nowotarskiej policji, który jeszcze tydzień temu pełnił obowiązki szefa komisariatu w Krościenku, a tym samym był bezpośrednim przełożonym podejrzanego policjanta. Ścieżka wskazana przez komendanta okazuje się jednak ślepa. – Nic nie wiemy. A nawet gdybyśmy wiedzieli – nie powiemy, bo chodzi o naszego policjanta. Zresztą, to już nie nasza sprawa. Zajmuje się nią prokuratura – ucina Dariusz Nowak, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego.

Niezwykle powściągliwa w komentarzach jest także nowotarska prokuratura. – Potwierdzam, że w ubiegły poniedziałek policjant usłyszał zarzuty molestowania – oświadcza Zbigniew Gabryś, zastępca prokuratora rejonowego. Dodaje, że funkcjonariusz został zawieszony w czynnościach służbowych, a sprawa jest objęta informacyjnym embargiem. – Ze względu na dobro poszkodowanej – zaznacza.

Beata Stępień-Warzecha, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu, potwierdza, że Marek K. usłyszał zarzut molestowania małoletniej. – Śledztwo jest w początkowym etapie. Prokuratura nowotarska poprosiła o wyłączenie ze sprawy, a my ten wniosek uwzględniliśmy. Dosłownie w ostatnich godzinach zapadła decyzja, że sprawę poprowadzi Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu – przekonuje. – Powiem jeszcze, że poszkodowana jest małoletnia i mieszka na terenie działania komisariatu w Krościenku.

Nieoficjalnie policjanci nowotarskiej komendy tłumaczą, że seks-skandal w krościeńskim komisariacie może być naciągany. Do incydentu miało dojść w ubiegły weekend w Szczawnicy. Policjant pojechał do domu poszkodowanej w związku ze śledztwem w sprawie narkotykowej. Do molestowania miało dojść, gdy dziewczyna i policjant zostali sami w samochodzie. Skargę na funkcjonariusza złożyli rodzice nastolatki. – Sprawa śmierdzi. Nie chcę niczego przesądzać, ale ci ludzie mieli powód, żeby wrobić policjanta – mówi nieoficjalnie wysoki rangą funkcjonariusz komendy powiatowej. Tłumaczy w ten sposób przyczyny informacyjnego embarga. – Pochopne publikacje mogą komuś złamać życie – zaznacza.

Marek K. zdecydowanie odrzuca wszelkie podejrzenia. – Jestem niewinny. Na pierwszy rzut oka widać, że próbują mnie wrobić – podkreśla. Jednak na tym się kończą jego wypowiedzi dla prasy. – Naradzałem się w tej sprawie z adwokatem. Poradził, żebym w mojej sytuacji raczej powstrzymał się przed udzielaniem wywiadów – podkreśla.

Seks-skandal to już druga głośna afera w tym roku, w której pojawiają się nazwiska policjantów pienińskiego komisariatu. Pod koniec lutego doszło w Krościenku do wypadku nieoznakowanego policyjnego opla. Auto koziołkowało i wpadło do potoku. Sprawcą wypadku okazał się policjant miejscowego komisariatu. Stróż prawa trafił do oddziału ratunkowego nowotarskiego szpitala, skąd później uciekł. Dochodzenie wykazało, że funkcjonariusz był pijany. Przed wypadkiem przez kilka godzin biesiadował z kilkoma innymi policjantami w krościeńskim komisariacie. Samochód służbowy „pożyczył” bez wiedzy przełożonych. Okoliczności bulwersującego zdarzenia wyjaśnia prokuratura. Żaden z zamieszanych w skandal policjantów nie pracuje już w policji.

Marek Kalinowski