Podhale w ogniu. Odrowąż, dwa pożary w Kościelisku. Płoną domy

Odrowąż

Pierwsza informacja, która dotarła do nowotarskiej Komendy Państwowej Straży Pożarnej już 30 minut przed ósmą, mówiła o domu mieszkalnym w ogniu i płomieniach sięgających sąsiednich zabudowań.

– Mieliśmy kłopoty z łącznością, tych informacji nie udało się zweryfikować. Biorąc pod uwagę, że na zewnątrz trzaska mróz i czerpanie wody w takich warunkach jest bardzo utrudnione, skierowaliśmy na miejsce zdarzenia jedenaście wozów - relacjonuje dyżurny nowotarskiej Komendy Powiatowej PSP w Nowym Targu.

Na miejscu – szczęśliwie – okazało się, że pierwsze informacje są przesadzone. - W budynku zapaliło się poddasze. Pożar udało się dość szybko zlokalizować. Teraz trwa dogaszanie – relacjonuje dyżurny.

Kościelisko

Kiedy strażacy w Odrowążu kończyli działania, do zakopiańskich druhów dotarła informacja o dużym pożarze przy drodze na Gubałówkę i Dzianisz.

W ogniu stanęła drewniana, góralska chałupa. Strażacy z OSP Kościelisko, którzy pierwsi zajechali na miejsce, błyskawicznie przystąpili do działań. Otwarty ogień buchający z każdej strony domu uniemożliwiał podejście bliżej. Wkrótce do druhów z Kościeliska dojechali koledzy ochotnicy z Witowa, Zębu, Poronina, Dzianisza Górnego, Suchego, Nowego Bystrego, Białego Dunajca, Olczy oraz strażacy z JRG z Zakopanego. W sumie na miejscu akcji pracowało 18 jednostek (około 80 strażaków).

Przez dłuższy czas strażacy podejrzewali, że w środku może znajdować się właściciel płonącego domu, ale okazało się, że szczęśliwie w tym dniu przebywał u znajomych na weselu.

Po kilkudziesięciu minutach udało opanować się ogień. Dogaszanie potrwa do późnych godzin nocnych. Przyczyna pojawienia się ognia nie jest znana.

Droga Kościelisko - Dzianisz przez ponad półtorej godziny była nieprzejezdna. Zamarzająca woda lejąca się z samochodów strażackich utworzyła na drodze istne lodowisko. Na miejsce pojechały piaskarki, które zabezpieczyły teren.

Kilka godzin później, około 3 w nocy wybuchł kolejny pożar w Kościelisku - w domu położonym zaledwie 50 metrów w linii prostej od poprzedniej pożogi. Temperatura spadła do -19 stopni. Rozbryzgujące się strugi wody szybko zamieniały się w kryształki lodu. Dojazd do miejsca akcji - fatalny. Ogrodzenia nowo budowanych domów nie pozwoliły na przejazd ciężkich wozów strażackich. Trzeba było podać wodę, donieść ciężkie agregaty prądotwórcze i drabiny na odległość ponad stu metrów.

Po trwającej ponad dwie godziny akcji udało się ujarzmić ogień. Pozostało dogaszanie zgliszczy, które potrwa zapewne do świtu.

Na miejsce przyjechały dwa patrole policji. Biegli będą musieli znaleźć przyczynę pożaru.

mk, ag, p