Uczniowie kontra dyrektor. Pikieta przed liceum w Rabce

Pikieta zorganizowana dziś, pół godziny przed zajęciami to pokłosie całego ciągu zdarzeń. Zapoczątkowało je satyryczne przedstawienie wystawione przez młodzież klasy 3d podczas studniówki. Bal odbył się w połowie stycznia. Kluczowy punkt przedstawienia: quiz dla nauczycieli.

– Wszystko było utrzymane w żartobliwej konwencji. Kolega, konferansjer, z powodu zdenerwowania trochę niefortunnie zapowiedział, że pytania będą łatwe, że odpowiedź znaliby nawet „idioci” – relacjonuje Szymon Czyszczoń, szef klasy 3d a zarazem lider protestu. Jednak wbrew zapowiedziom profesorskiemu gronu „sprawdzian” wcale nie poszedł, jak z płatka.

– Pytania było podchwytliwe. Na przykład polonistkę zapytaliśmy: „trzy razy trzy jest sześć, czy są sześć?” Po chwili namysłu doszła do wniosku, że „jest sześć”. Tymczasem każdy wie, że trzy razy trzy jest dziewięć – relacjonuje Szymon. Oliwy do ognia dodała dekoracja uczestników quizu. Nagrodami były warzywa. Dyrektor dostał… buraka.

- Występ nie przekraczał granic dobrego smaku. Wszyscy dobrze się bawili. Także profesorowie. Przecież, gdyby poczuli się dotknięci – mogli demonstracyjnie opuścić imprezę. Tymczasem zostali i bawili się z młodzieżą do białego rana – relacjonuje jeden rodziców, uczestnik balu.

Dopiero dwa tygodnie po studniówce maturzyści wrócili do szkoły. Szybko dowiedzieli się, że w czasie ferii zebrała się rada pedagogiczna. Szacowne grono uznało, że dwójka trzecioklasistów: konferansjer, i dziewczyna, która w trakcie występu trzymała mikrofon zasłużyli na naganę. Karę nałożył dyrektor, jego decyzja została ogłoszona społeczności Romera w specjalnej kurendzie. W uzasadnieniu dyrektor nazwał studniówkowy występ „robieniem bydła i wiochą”.

– To jakaś absurdalna decyzja, nie mogliśmy się pogodzić z naganami dla naszych kolegów – podkreśla Szymon. Przewodniczący klasy napisał odwołanie. Dyrektor uznał, że pismo „nie spełnia wymogów formalnych”. Klasa przygotowała skargę do kuratorium. Zarzuciła dyrektorowi niekompetencję, i próby zastraszania. Chodziło o incydent, gdy jedna na nauczycielek (a zarazem żona dyrektora) wieszczyła 3d kłopoty podczas matury. Petycja do kuratorium zawierała prośbę o udział w egzaminie bezstronnych obserwatorów.

– Ten nasz apel o obserwatorów nie wszystkim kolegom się spodobał. W efekcie ja i mój kolega dostaliśmy anonimy o tym, że ktoś nas „załatwi”. Sprawę wyjaśnia policja – zaznacza Szymon Czyszczoń

Na transparentach, pod którymi pikietowała młodzież znalazły się także hasła w obronie nauczycielki matematyki. Zdaniem protestujących, matematyczka wpadła w kłopoty, gdy podczas lekcji zdeklarowała poparcie dla zganionych uczniów. – Z naszych informacji wynika, że dyrektor przygotowuje wystąpienie do kuratorium przeciwko pani profesor. A wszystko to, żeby odsunąć od nauczania wybitnego matematyka. Pani profesor skończyła studia z nagrodą premiera – komentują maturzyści.

*

Pikieta trwała około pół godziny, punktualnie o ósmej uczniowie wrócili do szkoły. Przy wejściu do gmachu na dziennikarzy czekało kilku maturzystów z „konkurencyjnej” 3a. Odczytali oświadczenie, z którego wynikało, że nie wszyscy uczniowie I LO popierają manifestację. „Zastrzeżenia i insynuacje” publikowane przez protestujących są bezpodstawne, prymitywne, stawiają szkołę w złym świetle a szkolny konflikt „wziął się z kosmosu”.

*

Dyrektor I LO protest swych wychowanków mógł obserwować przez okno gabinetu. Nie wydaje się poruszony pikietą. Atmosfery relaksu dopełnia widok rybek pławiących się w wielkim akwarium.– Ten cały protest to jedno wielkie kłamstwo – zaznacza Marek Świder, punktując kolejne „manipulacje” swych podopiecznych. – Ktoś ich podpuścił. Proszę wziąć pod uwagę, że w szkole uczy się ponad trzystu uczniów a protestowała zaledwie garstka.

Zdaniem dyrektora – wydarzenia z studniówki godziły w dobre imię nauczycieli. Eskalacji konfliktu można było uniknąć, gdyby uczniowie – zgodnie z sugestiami dyrekcji – przeprosili „pedagogiczne grono”. Skruchy nie było – musiała być kara. Co do tego, że występ był bydłem i robieniem wiochy dyrektor też zdania nie zmienił. – Jeszcze przed studniówką przebierali się za wieśniaków i chodzili po szkole z widłami, w gumowcach – relacjonuje nieco pogardliwie Marek Świder. Sugeruje też, że protest mógł być inspirowany przez nauczycielkę matematyki.

– Jeden z rodziców dziewczyny z klasy pierwszej przyszedł do mnie niedawno. Chciał zabrać papiery córki. Skarżył się, że pani od matematyki nie szanuje godności uczennic. Zorganizowaliśmy zebranie z rodzicami okazało się, że problem jest szerszy i że zabranie papierów planuje pół klasy o profilu humanistycznym. Nie mogłem sobie pozwolić na utratę tylu uczniów, więc odsunąłem panią od nauczania w tej klasie. Zasugerowałem, że sprawa może trafić do kuratorium. Wtedy zaczęły się kłopoty z 3d - klasa o profilu matematycznym wystąpiła w obronie swej nauczycielki. 

Uważam, że wciąganie młodzieży do takich rozgrywek jest ciężkim przewinieniem. Ale zarazem podkreślam, że jak dotąd żadna interwencja w sprawie matematyczki nie poszła do kuratorium. Ta pani nie została w żaden sposób ukarana. A sugestie o tym, że chcę ją wyrzucić z pracy są po prostu nieprawdziwe – podkreśla dyrektor.

*

Czy są jakieś szanse na zażegnanie konfliktu? Dyrektor uważa, że w szkole nie dzieje się nic złego. – Sprawę badało kuratorium, nie stwierdziło żadnych nieprawidłowości. Szkoła ma doskonałe wyniki. Przed dwoma laty zajęliśmy ósme miejsce w województwie pod względem zdawalności matur – przypomina.

- Dyrektor z nami nie rozmawia. Lekceważy. Nie będziemy tego tolerowali. Co będzie dalej – to będzie zależało od postawy dyrekcji – podkreślają maturzyści z 3d. – My się nie damy zastraszyć – dodają.

Marek Kalinowski