2023-03-12 12:00:10

Waksmund, Ostrowsko, Lublin

Andrzej Waksmundzki - "Hrabia" i "Pitagoras"

Reklama

Na przesłuchaniach znęcano się nad nim przez bicie, przykładanie rewolweru do głowy i wieszanie za skrępowane ręce na drzwiach. - To było nie do wytrzymania... - pisał po latach prof. Andrzej Waksmundzki. - Ale on, twardy góral z Waksmunda, wytrzymał...

- Mój ojciec nie był wylewny. Na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy mnie za coś pochwalił - wspomina w zaciszu starego domu w Ostrowsku prof. Monika Waksmundzka-Hajnos, córka wybitnego specjalisty w zakresie chemii fizycznej prof. Andrzeja Waksmundzkiego. - Cechowała go stanowczość, nie roztrząsał, czy coś trzeba zrobić, czy nie trzeba, po prostu działał, podejmując kolejne decyzje - tłumaczy.

Sonderaktion Krakau

 I pewnie ta stanowczość właśnie, góralski hart ducha i umiejętność szybkiej oceny sytuacji uratowały przyszłego specjalistę w zakresie fizykochemii zjawisk powierzchniowych i technologii światłowodowych od niechybnej śmierci. A okazji ku niej było co najmniej kilka. Pierwsza wówczas, gdy niezwykłym zrządzeniem losu 6 listopada 1939 r. uniknął aresztowania w ramach „akcji przeciwko profesorom uniwersyteckim” - Sonderaktion Krakau. - Mój ojciec, kierując się wrodzonym poczuciem obowiązku, wybrał dyżur w oczekiwaniu na mogących się pojawić studentów, zamiast - jak reszta wykładowców - pójść do auli Colegium Novum - tłumaczy ten fakt jego córka. Hitlerowcy aresztowali wtedy 183 profesorów i asystentów oraz kilku studentów i zesłali do obozów koncentracyjnych. Jako że na posadę w okupowanym Krakowie świeżo upieczony doktor nie miał już co liczyć, w marcu 1940 r. wrócił wraz z żoną Antoniną do domu jej ojca w Ostrowsku, zrobił niezbędny remont, nakupił krzaków porzeczek, uzupełnił domowy inwentarz i tak, jak chcieli kiedyś rodzice - zaczął gazdować.

- Tata niewiele mówił o tym, co przeżył podczas II wojny. Jeśli już coś wspominał, to robił to wyłącznie 5 maja, w kolejno przypadające rocznice wyzwolenia obozu. Ale zawsze były to bardzo oszczędne informacje - zaznacza kego córka Monika. Jak przyznaje, dopiero po jego śmierci dowiedziała się, że zostawił po sobie zapiski. Największym jednak zaskoczeniem okazała się dla niej mowa pogrzebowa, którą nad grobem ojca wygłosił Mieczysław Mołdawa, współwięzień Andrzeja Waksmundzkiego z obozu Gross-Rosen. - Usłyszałam, jak nazwał mojego ojca bohaterem, "hrabią Andrzejem", jak wymieniał go w jednej linii z arystokratami... Puzzle zaczęły się wtedy układać, a ja chciałam się dowiedzieć jeszcze więcej!

Z Podhala do Krakowa

Bo droga z Waksmunda do Krakowa była dla przyszłego uczonego długa i kręta. Urodził się w 1910 r. jako najstarszy syn Józefa Waksmundzkiego i Pauliny z domu Sral. I tylko ślepe zrządzenie losu oraz protekcja finansowa stryja uchroniły Andrzeja przed pozostaniem w Waksmundzie na zawsze. Bo choć nauka od małego trzymała się jego  głowy, to rodzice widzieli przyszłość syna na gospodarstwie. "Stryj Jakub, przyjechawszy w 1922 r. na urlop do Waksmunda, zabrał mnie do Nowego Targu i podstępem wprowadził do gimnazjum, wepchnął do klasy pełnej chłopców zdających egzamin wstępny" - pisał po latach w swoich wspomnieniach. Koniec końców w ten oto przebiegły sposób przyszły profesor stał się uczniem Gimnazjum im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu. O tym, jak dobrze sobie radził, najlepiej świadczą słowa, które jego ojciec usłyszał na pierwszej swojej wywiadówce. - Ilu jeszcze takich synów macie, to ich tu przysyłajcie... - przekonywał wychowawca Andrzeja. Krótkim epizodem po zdaniu matury była dla młodego Waksmundzkiego Szkoła Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim - jednak wyjątkowo mu nie spasowała. "Najprzykrzejsze były musztry w nocy w zimie. Wojsko mi się nie zwidziało przez te ogłupiające działania i dryl pruski. Nie zostałem więc na zawodowego oficera..." - wspominał potem po latach. Ostatecznie, znów dzięki wsparciu finansowemu stryja i wreszcie przy aprobacie rodziny, 29 września 1931 r. zapisał się na Wydział Filozoficzny Uniwersytetu Jagiellońskiego na kierunek chemia. Okres studiów okazał się jednak dla niego bardzo ciężki, bo pieniądze, które otrzymywał od stryja, nie wystarczały mu do końca miesiąca. "Waletował" więc w akademiku, jadł darmowe posiłki u sióstr felicjanek i gdy tylko miał taką okazję, udzielał kolegom korepetycji. Pomimo tych wszystkich trudności w 1936 r. obronił pod okiem promotora prof. Bogdana Kamieńskiego pracę magisterską pt. Otrzymywanie czystego wodoru elektrolitycznego. Katalityczna redukcja bezwodnika węglowego do metanu, otrzymując tym samym tytuł magistra filozofii w zakresie chemii, a 10 czerwca 1939 r. został promowany na doktora filozofii w zakresie chemii na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Już wcześniej, bo od 1937 r., pracował też jako młodszy asystent w Katedrze Chemii Fizycznej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Kryptonim "Karczma"

- Kiedy po aresztowaniu krakowskich profesorów rodzice zmuszeni byli wrócić z Krakowa na Podhale, wielkim problemem okazało się to, że tata nie miał żadnego zatrudnienia - snuje swoją opowieść prof. Waksmundzka-Hajnos. Jak się jednak okazało, niespodziewanie w sukurs mężowi swojej koleżanki z klasy przyszła pewna Niemka, która wystarała się młodemu doktorowi o posadę nauczyciela chemii, fizyki i materiałoznawstwa w Szkole Handlowej i Melioracyjnej w Nowym Targu. Pracę tę rozpoczął we wrześniu 1940 r., ale czas tej względnej stabilizacji nie trwał długo, bo upomniała się o niego Polska Podziemna. Stało się to za sprawą niejakiego inż. Pawła Cudzicha, który wciągnął Andrzeja Waksmundzkiego w struktury Związku Walki Zbrojnej, późniejszej Armii Krajowej. Waksmundzki objął także funkcję komendanta powiatowego Ruchu Oporu Chłopów. Jak pisał potem we wspomnieniach, sam zaprzysiągł swoich dobrych kolegów z Waksmunda - Józefa i Jana Ligęzów, Józefa Basistę oraz żonę Józka "Cukra" Ligęzy, Michalinę. - To tu, w domu, w którym teraz jesteśmy, znajdował się punkt kontaktowy pododcinka o kryptonimie "Karczma", stanowiącego fragment "Zagrody" na trasie Warszawa - Budapeszt, za którego organizację odpowiedzialny był mój ojciec - tłumaczy z przejęciem pani Monika. - Tu kurierzy zostawiali swoje kenkarty, pobierali narty, białe ochronne skafandry, dokumenty słowackie i przedzierali się dalej na południe. Miejscowi gadali nawet, że w tym domu straszy. Ojciec celowo tę pogłoskę podtrzymywał... I to tu 2 lutego1942 r. Niemcy przyszli tatę aresztować.

Aresztowanie

Wiele złego się wtedy podziało. W styczniu 1942 r. gestapo zaczęło rozpracowywać struktury Konfederacji Tatrzańskiej Augustyna Suskiego. Miejscowi konfidenci rzucili podejrzenie, że i Andrzej Waksmundzki do tej organizacji należał. - Tata, jak ja teraz, siedział przy tym stole i układał pasjansa, a moja mama i jego brat Stanisław ponaglali go, bo wszyscy mieli zaraz pójść z wizytą do ks. proboszcza. Wtedy wtargnęło gestapo - opowiada córka profesora. Według jej relacji dom został przeszukany, ale niczego w nim nie znaleziono, choć na strychu ukrywano radiostację, narty, fałszywe dokumenty i inne niedozwolone przedmioty. Jedynym "dowodem", który podczas tej rewizji obciążył Andrzeja, była ulotka zrzucona przez rosyjski samolot w okolicy Zarębka w Łopusznej, którą on sam podniósł i nieopatrznie zabrał do domu. W kieszeni spodni miał jednak dużo bardziej niebezpieczny dowód - agitatorską gazetkę Polski Podziemnej. - Zimy były wtedy bardzo mroźne. Ojciec nosił więc dwie pary spodni. I gazetka była w tych, które miał pod spodem, dlatego jej nie znaleźli - tłumaczy ten fakt jego córka. Na szczęście gdzieś na Rynku w Nowym Targu udało się mu tę gazetkę wyrzucić.

To, co działo się potem z Andrzejem Waksmundzkim, przypomina kołowrót złych zdarzeń. Z Nowego Targu odesłano go do cieszącej się złą sławą wilii "Palace" w Zakopanem, gdzie pomimo tego, że został poddany bestialskim torturom, nie zdradził nazwisk towarzyszy broni. W tym czasie jego żona Antonina robiła, co mogła, żeby złapać kontakt ze swoim mężem. Dowiedziała się, że jakaś kobieta z Waksmunda służy u siostry kochanki szefa gestapo i tym sposobem starała się znaleźć choć marny punkt zaczepienia. A że z Ostrowska nie było żadnej komunikacji, chodziła dzień w dzień po 7 km na stację do Nowego Targu i stamtąd  pociągiem jeździła  do Zakopanego. Chcąc wyciągnąć Andrzeja z więzienia, pozbyła się też wszystkich kosztowności. Niestety, nic nie wskórała, poza odbieraniem i praniem jego zakrwawionej bielizny.

Obozy

Z willi "Palace", już jako więźnia politycznego, przewieziono Andrzeja Waksmundzkiego do Krakowa, potem do więzienia w Tarnowie, a końcem maja 1942 r. zamknęły się za nim bramy Auschwitz. "Zostałem skierowany na blok 13 - Zugang, przyszyłem numer i wyprowadzono nas na morderczą gimnastykę na dziedziniec, na którym stała płyta, a przed nią piaskownica. To było miejsce rozstrzeliwań. Przed paru godzinami odbyła się egzekucja - widzieliśmy, idąc Lagerstrasse, wozy z plandeką, z których ociekała krew. Sądziłem, że to do kuchni wiozą mięso z uboju. Dopiero na dziedzińcu znaleźliśmy ślady krwi - wszystko posypane podchlorynem wapnia. Na płycie - kulochwytnej - zobaczyłem obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej wpięty szpilką" - opisywał te traumatyczne doświadczenia. W obozie tym długo nie zabawił. Któregoś dnia podczas apelu jego i kilku innych rosłych więźniów wybrano do pracy w kamieniołomach Gross-Rosen. - Ojciec ogólnie niewiele o sobie napisał. Ale o konspiracji, aresztowaniu, torturach w willi "Palace" i pobycie w Auschwitz wspomniał. Słowem natomiast nie opisał swojego pobytu w "kamiennym piekle". Jakby nie miał na to siły? Albo uważał, że jeszcze zdąży? - zastanawia się jego córka. 

Jak na ironię losu przez pomyłkę związaną z nazwiskiem i miejscem urodzenia (w papierach zapisano Waksmundzki von Waksmund) obozowy wydział polityczny, wyszukujący z teczek personalnych wrogich Hitlerowi arystokratów, wyznaczył do karnego komanda również jego. I tak znalazł się góral z Waksmunda w jednym komandzie z takimi osobistościami jak: "Czerwony Książę" Krzysztof Radziwiłł, kurier londyński - Jan Maria Rostworowski, hrabiowie: Potocki i Michorowski i dwudziestu innych wysoko urodzonych. Górna granica przeżywalności w takim komandzie wynosiła 3-5 tygodni. Andrzej Waksmundzki w tych nieludzkich warunkach przeżył trzy lata - do momentu wyzwolenia przez Amerykanów obozu Mauthausen, do którego przewieziono więźniów pod koniec wojny. Wcześniej znów cudem uniknął śmierci w komorze do testowania szczelności broni gazowej, gdy tylko dzięki swojej wiedzy, przy użyciu termometru i na podstawie temperatury wrzenia, odróżniał metanol od etanolu.

Profesor

- Nawet po okropieństwach, które przeszedł, mój ojciec nie stracił dawnego zapału - podkreśla z dumą pani Monika. Po wojnie wrócił do Krakowa, w czerwcu 1945 r. zatrudniono go jako asystenta w Zakładzie Chemii Fizycznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, a krótko potem rekomendowano do zorganizowania od podstaw Katedry Chemii Fizycznej Wydziału Przyrodniczego w nowo tworzonym Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W 1949 r. uzyskał stopień doktora habilitowanego na podstawie rozprawy pt. Właściwości filmów adsorpcyjnych chinoliny i jej metylopochodnych na powierzchni ich wodnych roztworów, rok później tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 1960 r. tytuł profesora zwyczajnego. Główną dziedziną jego zainteresowań była przede wszystkim chemia fizyczna, chromatografia, fizykochemia zjawisk powierzchniowych i technologii światłowodowych. - To dzięki pracy zespołu mojego ojca w krajach Demoludu położono pierwszy kabel światłowodowy - podkreśla prof. Monika Waksmundzka-Hajnos. Ona sama zapamiętała go natomiast jako tytana pracy, człowieka, który nie wspominał, nie roztrząsał, ale i nie pomstował. - Był dość nerwowy i dość surowy, ale nie mógł być niczym baranek, kiedy życie miał takie ciężkie.

16 czerwca 2017 r. nastąpił symboliczny powrót prof. Andrzeja Waksmundzkiego z Lublina do Ostrowska. A to za sprawą nadania tamtejszej szkole podstawowej jego imienia. Wcześniej stosunek Andrzeja Waksmundzkiego do świata i do drugiego człowieka docenił ks. Józef Tischner, umieszczając go jako Pitagorasa w swojej "Filozofii po góralsku". - Wszystkie te fakty dotarły do mnie dopiero po śmierci taty. Wcześniej były to rozsypane obrazki, które nagle zaczęły do siebie pasować. Z nich udało się utworzyć obraz czasów i człowieka, który nigdy, nawet w ekstremalnych warunkach, nie przestał nim być - podkreśla prof. Monika Waksmundzka-Hajnos.

Krystyna Waniczek


Zostań Patronem Tygodnika Podhalańskiego.

1
2
3
Komentarze Facebook
Dodaj komentarz
Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania na łamach 24tp.pl
Doria 2023-03-13 11:30:53
Dlaczego nie stawiamy pomników takim ludziom? Tylko ogniom i innym kontrowersyjnym postaciom.
Brawo dla Pani Krystyny!
Gośka 2023-03-12 22:32:48
Przepiękna historia życia niezwykłego człowieka . Jak dobrze, że ktoś postanowił się tym podzielić z nami. Jestem wzruszona i podbudowana , dobrze wiedzieć, że wśród nas żyli prawdziwi ''mocarze'', mam nadzieje, że są wzorem dla młodych w tym trudnym świecie.
Ukłony dla wszystkich, którzy dbają o zachowanie tych wydarzeń i ludzi w naszej pamięci.

Reklama
2025-07-19 09:00 Od kilku dni rośnie liczba porzuconych przy drodze hulajnóg, nikt nic z tym nie robi 2025-07-19 08:30 Strażacy usuwali plamę która ciągnęła się przez pięć ulic, aż na Zakopiankę 2025-07-19 08:18 Nocny wypadek, osobówka zderzyła się z nieoświetlonym ciągnikiem 2025-07-19 08:00 Przed nami słoneczny weekend 2025-07-18 21:00 Dziecko porwane przez nurt Dunajca 1 2025-07-18 20:00 Nie żałuje, że została wójtem 3 2025-07-18 19:00 Policyjne święto na lotnisku 2025-07-18 19:00 Czarne chmury nad Giewontem, pogoda poprawi się w sobotę 1 2025-07-18 18:00 Grupa "Speed" w akcji, za szybką jazdę młody bardzo szybko stracił prawo jazdy 2 2025-07-18 17:04 Rodzinny duet na dobry początek Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej (WIDEO) 2025-07-18 16:45 Kolejny groźny wypadek w Rabce-Zarytem 2 2025-07-18 16:00 Nie żyje 8-latek poszkodowany we wczorajszym wypadku w Spytkowicach 2025-07-18 15:00 Oświata priorytetem dla miasta 3 2025-07-18 14:00 Kasa, która nie śmierdzi 2025-07-18 13:00 Co robić w weekend w Zakopanem? 1 2025-07-18 12:30 Warsztaty taneczne dla gości i konkurs na Najpiękniejszy Warkocz 2025-07-18 12:00 Uszkodzony gazociąg na ulicy Smrekowej 1 2025-07-18 10:37 Śmiertelny wypadek na drodze krajowej 28 w Rabce -Zarytem 2025-07-18 10:00 Dziś otwarcie mostu na drodze powiatowej w Zakopanem 14 2025-07-18 09:30 Hasło - bezpieczny wypoczynek dzieci i młodzieży 2025-07-18 09:00 Dzień Rodzicielstwa Zastępczego 2025 - Święto Miłości i Wdzięczności 2025-07-18 08:00 Nowe przystanki autobusowe 2025-07-18 07:44 Wypadek quada w Chochołowie 1 2025-07-17 21:30 Strażacy w kościele na Harendzie 9 2025-07-17 21:00 Mały brylancik, piętnaście miesięcy pracy, ponad sto przyjętych uchwał (WIDEO) 12 2025-07-17 20:30 Święto Stroju Spiskiego w Zagrodzie Sołtysów 2025-07-17 20:00 Ukradł samochód, a był pijany i miał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów 1 2025-07-17 19:32 W Gorcach trwają wakacyjne remonty na szlakach 2025-07-17 19:00 Ludzie i niedźwiedzie. Jak unikać konfliktów (WIDEO) 2 2025-07-17 18:29 Słuczki na podhalańskich drogach 1 2025-07-17 18:00 Nie ma możliwości odsunąć obwodnicę Spytkowic na południe od miejscowości 1 2025-07-17 16:48 Ciężarówka wepchnęła auto osobowe pod drugą ciężarówkę (WIDEO) 3 2025-07-17 15:18 Zderzenie osobówki z ciężarówką. Trwa reanimacja 2025-07-17 15:00 Rodzinne świętowanie w Piekielniku 2025-07-17 14:28 Zmiana godziny rozpoczęcia Turnieju Piłkarskiego o Puchar Poroniańskiego Lata 1 2025-07-17 14:00 Zakopiańscy policjanci zatrzymali osoby poszukiwane 3 2025-07-17 13:30 "Cudowne życie". Oda do wszystkich matek. Mamy dla Was bilety 2025-07-17 12:26 Kolizja dwóch aut na Ustupie w Zakopanem. Droga częściowo zablokowana 6 2025-07-17 12:00 Dziewięć godzin trwała nocna akcja TOPR. W góry poszło 23 ratowników 2025-07-17 11:30 Ogród osobliwości Pauli Solańskiej 2025-07-17 11:00 Fatum stadionowe 5 2025-07-17 10:30 Druhowie ze Szczawnicy powitali nowy wóz 2025-07-17 10:00 Latanie (nie)polityczne 1 2025-07-17 09:30 Kolumna informacyjna Muzeum Tatrzańskiego 2025-07-17 09:00 Pada, pada i będzie padać. W górach może padać śnieg 2025-07-17 08:00 Góral, garncarz, akrobata 2025-07-16 21:00 Zero tolerancji dla podrzucania śmieci, kolejny sprawca ukarany mandatem 11 2025-07-16 20:30 Początek sezonu artystycznego w Teatrze Witkacego 3 2025-07-16 20:15 Otwarty szlak w Dolinie Kościeliskiej 2025-07-16 20:00 Wakacyjna plaga pod Giewontem, nie ma dnia bez kradzieży sklepowych 9
NAJPOPULARNIEJSZE ARTYKUŁY
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE
OSTATNIE KOMENTARZE
2025-07-19 08:30 1. Ile pani zarabiala w poprzedniej pracy ,a ile teraz ,też bym nie żałował 2025-07-19 08:28 2. Po jakim czasie od wezwania pojawila sie straz ,po 15 min .wiec ... 2025-07-19 06:56 3. @ sanacyjny dziadek, twój słowotok mówi jedno NADAL WIERZYSZ W TO CO CI TWÓJ GURU WMÓWIŁ TO, ŻE JESTEŚ NAJ NAJ TAKI PIERWSZY SORT :) :) :) podaj jeden przykład tego co produkował twój ukochany PRL a ten zepsuty zachód na tym sprzęcie ELEKTRONICZNYM malował swoje nazwy :) :) :) 2025-07-19 06:52 4. Gdzie te zapowiadane audyty działań poprzedniej władzy. Mieliśmy poznać wszystkie nieprawidłowości a tu cisza. Wójcina póki będzie sterowana przez byłych pracodawców to będzie jak było. 2025-07-19 00:39 5. Gdyby bezradny Kowalczyk i ta cała rada nieudaczników tak angażowała się w remonty, budowę, inwestowanie w Rabce jak zaangażowali się w walkę z nielegalnymi imigrantami to w Rabce mielibyśmy raj na ziemi, a tak zmanipulowani jakimiś marionetkami wysłanymi przez błaznów Mentzena i Brauna zrobili z Rabki pośmiewisko!!! Po tym widać kto w radzie zasiada i jakie ma pojęcie o otaczającym nas świecie, to kolejny powód by ta rada podała się do dymisji !! 2025-07-18 23:27 6. Może wypadałoby zapytać mieszkańców. To oni chyba powinni mieć najwięcej do powiedzenia w kwestii czy nie żałują na kogo głosowali. Raczej żaden "władca" nie żałuje że dopchał się do żłoba. 2025-07-18 22:56 7. @prawda, czy ty czasem czytasz umowy jakie podpisujesz z bankiem czy chwilówkami? Jeśli bierzesz pożyczkę na 12 miesięcy i spłacasz regularnie według harmonogramu a po 6 miesiącach bank mówi ci że już nie musisz dalej płacić... to coś chyba było nie tak... chyba nie wzięłaś kalkulatora... i nie policzyłaś ile w sumie oddasz banksterom kapitału z odsetkami... chyba że bardzo lubisz pana akwizytora lub dyrektora banku... masz za dużo pieniędzy... i nie interesuje cię ile zapłacisz w ratach... Tak można by opisać postępowanie urzędników którzy DYSPONUJĄ NIESWOIMI PIENIĘDZMI. Płacą z naszych, moich, twoich, sąsiada, koleżanki... Czy ty wynajęłabyś ekipę do malowania mieszkania gdyby ci powiedzieli że będą malować dwa miesiące co zazwyczaj robią w tydzień? I że masz im płacić dniówki dopóki nie skończą bo mają inne roboty poumawiane i muszą najpierw tamte dokończyć a u ciebie będą łepki na sztukę żeby wyglądało że niby malują? Albo jesteś urzędnikiem na pensji starosty albo nigdy nie dysponowałaś budżetem gospodarstwa domowego. Dlatego wszystko ci jedno na ile cię okradną i jeszcze jesteś skłonna za to dziękować. 2025-07-18 22:48 8. Do niedawna właśnie większość w radzie miał bezradny Kowalczyk i spółka, 8 gniewnych :) więc nie zgodzę się z tym że są w mniejszości i muszą tanczyć jak burmistrz im zagra. Po prostu Zaryte od lat nie ma szczęści do radnych, poprzedniczka nic nie zdziałała i obecny jak widać nic nie wskórał. Mogę się tylko domyślać że za parę dni znowu będzie korekta w budżecie i te 600 tys zł zostanie przekazane na szpital tak jak to miało miejsce rok temu, tylko ja się pytam ile można tak manipulować społeczeństwem, obiecywać i nie dotrzymywać słowa, już czas wyciągnąć konsekwencje tego niedbalstwa ze strony urzędników, burmistrza, bezradnego i całej kliki która po prostu się nie zna na robocie i ich to przerasta. Jak by mieli chociaż odrobine honoru to podaliby się do dymisji!! 2025-07-18 22:11 9. Żegnaj Drogi Kolego.! Spotkałem Cię i poznałem kilka lat temu przy okazji wspólnie prowadzonej sprawy. Zostawiłeś wyłącznie dobre wspomnienia ! Byłeś bardzo profesjonalnym, kreatywnym , pomysłowym i pełnym inicjatywy prawnikiem i bardzo uprzejmym , miłym człowiekiem. Wielka szkoda, że odeszłeś i to tak niespodziewanie ! Spoczywaj w Pokoju ! 2025-07-18 21:51 10. Szanowna osobo nie jestem z Zarytego, bardzo ubolewam że tak się stało ale niestety cała kasa idzie na budowę Szpitala to jest priorytet dla Świdra ponieważ dla dobra wspólnego razem z hajdyłą gwarantowali sfinansowanie modernizacji burzenia czy budowy szpitala. A w Radzie jak się jest w mniejszości to można sobie pomachać palcem w bucie, Panie radny współczuję bo marnie widzę rozwój naszej gminy za waszej kadencji.
2025-06-22 01:24 1. Wzbogacony o 8 kolejnych budynków:):):) Wzbogacony:):):) 2025-06-22 00:36 2. A, czyli wyrżnąć drzewa i walnąć betonowe kloce tak jak już Radisson zrobił na miejscu przepięknego Modrzejowa, który powinien być muzeum, a rozjechały go spychacze. Brawo! Oby tak dalej, zalejemy betonem wszystką zieleń, dziedzictwo wyburzyć. Lepiej się zaborcy obchodzili z polskim krajobrazem i architekturą niż deweloperzy. 2025-06-12 19:04 3. Dla wielu osób za drogo, może by tak pomyśleć o zniżce dla mieszkańców? 2025-05-19 17:33 4. Jan mnie tam tyz zabrakło bo kosula w krate mi nie wyschła... miałem portki na posek zapinane ... rekonesans taki a sztuka "Ulice Jerozolimy " , Ulice pise się z duzej litery pamiytej .se tło .. i suchej co powiado doktor ... sztuk pięknych... 2025-04-24 10:37 5. Tylko na zdjęciach i w realu pusto przez fatalny dojazd do Szczawnicy. Stać w korku I niszczyć zawieszenie, to średnia przyjemność. 2025-04-02 12:01 6. A co na to czorne misie? Te brązowe tyż złe mogą być. 2025-03-28 12:31 7. Co Palace ma wspólnego z Wyklętymi. Ktoś chyba pomylił wątki i miejsca. Czyżby nowy starosta bał się OGNIA ? 2025-03-18 00:29 8. No i teraz wreszcie będzie prawo i sprawiedliwość. 2025-03-12 11:25 9. Na spotkaniu zabrakło schorowanego już pana dra Ryszarda Dąbrowieckiego, który jest pasjonatem twórczości mistrza Hasiora. Wydał nawet o nim książkę pt. "Upadły Anioł- Rzecz o Władysławie Hasiorze" 2025-03-04 09:43 10. Ach ten nieszczęsny młotek. Rośnie w siłę nasza ideologiczna brać
WARUNKI W GÓRACH
POGODA W WYBRANYCH MIASTACH REGIONU
Reklama