- Obiegł pan dookoła Mt. Blanc, przebiegł maraton, a niedawno opłynął Jezioro Czorsztyńskie. Kim pan jest?
- Na co dzień jestem przedsiębiorcą, mam doktorat na uniwersytecie ekonomicznym, a przede wszystkim jest mężem, ojcem i sportowcem. Sport jest w naszym domu bardzo ważnym elementem, choć odkryliśmy go kilka lat temu. Okazuje się, że w natłoku wydarzeń codzienny trening powoduje zrzucenie emocji. Nierozwiązywalne, wydawało się, problemy sprzed treningu są do rozwiązania po nim.
- Ktoś pomyśli - sport to codzienny jogging czy spacer po parku, by zrobić codzienne 8 tysięcy kroków. W pana wydaniu to jednak dużo więcej.
- Mnie fascynuje wyzwanie, które początkowo wydaje się nieosiągalne. Trzeba pokonać jakiś czas, zdobyć umiejętności, znaleźć osoby, które tę wiedzę przekażą i przygotować się logistycznie, by to marzenie zrealizować.
- Mówimy już o profesjonalizmie. Ale skąd się to wzięło? Przecież nie zaczął pan trenować w wieku 6 lat.
- Mam 45 lat, odkryłem sport siedem lat temu, a zaczęło się wszystko od amatorskiego biegania na dróżce rowerowej wzdłuż Dunajca. Odkryłem, że to fantastyczny sposób na zrzucenie emocji, przemyślenie bieżących spraw, znalezienie rozwiązań. Im bardziej człowiek się wkręca w sport, tym bardziej wchodzi się w środowisko. I poznaje tajniki wiedzy, techniki czy zawodów. Do moich pierwszych zawodów przygotowywałem się sam.
- To nie były zwykłe zawody dla początkujących biegaczy...
- To był Maraton Warszawski w 2016 roku. Potem zacząłem się doskonalić w bieganiu, poprawiać technikę i możliwości wydolnościowe. Apetyt rośnie w miarę jedzenia.
- To jeszcze po maratonie apetyt może urosnąć?
- Dokładnie! W pewnym momencie pokonanie maratonu przestaje być wyzwaniem. I zaczyna się poszukiwanie kolejnego wyzwania, które wydaje się nieosiągalne. I trzeba się do niego przygotować - rok, dwa, trzy. I tak w pewnym momencie podjąłem przygotowania do wyścigu UTMB. To wyścig dookoła masywu Mount Blanc przez Francję, Włochy i Szwajcarię. 172 km długości, 10 tys. metrów suma przewyższeń. I dwa lata temu udało mi się go zrobić. Przygotowania pod kątem wytrzymałościowym prowadził Paweł Gąsior.
- Biegiem? Z jakim czasem?
- 44 i pół godziny. To były dwie noce i dwa poranki w Alpach. Przepiękna przygoda.
- Ale kiedy pan spał?
- Pierwszą noc w ogóle, a drugiej nocy raz 20, a potem jeszcze 14 minut. To jeden z najwspanialszych wyścigów biegowych ultra. To zawody doskonale zorganizowane, bardzo bezpieczne, dużo obsługi technicznej, bufety. Jedyne co się pozostawia uczestnikowi to wola walki i wola ukończenia. Poza tym nie ma o co się martwić.
- A jak wyglądały te trzy lata przygotowań?
- Żeby się móc zapisać na losowanie do UTMB trzeba się wykazać. Organizatorzy dbają, by tu nie pojawiły się osoby przypadkowe. Trzeba mieć ukończone minimum dwa biegi górskie na ponad 100-kilometrowych dystansach. Trzy lata przygotowań to było ciągłe zwiększanie dystansów, przyzwyczajenie organizmu do biegów trwających po 24 godziny, przygotowanie się do dystansu dwa razy dłuższego. Ogromną rolę w przygotowaniach do tych i kolejnych zawodów odegrał mój przyjaciel i trener sportów siłowych Piotrek Ścisłowicz. Trenujemy wspólnie do dnia dzisiejszego. W trakcie przygotowań wpadliśmy z przyjaciółmi na pomysł challengeu Turbacz 24. Polega on na maksymalnej liczbie wbiegnięć i zbiegnięć z Turbacza zielonym szlakiem przez Golgotkę w ciągu doby. Każdy decyduje sam ile odpoczywa, kiedy je, przystaje itp.
- Ile razy zaliczył pan Turbacz na dobę?
- Udało mi się dziesięć razy. W sumie to było 117 km i prawie 5700 przewyższenia.
- Ktoś pobił ten rekord?
- Od trzech lat nikt tego nie dokonał (śmiech).
- Wróćmy do przygotowań do UTMB.
- Wszystko trzeba robić z głową. Nie może być nagłego przeskoku z 42 na 172 km. To musi być zrobione pod okiem fachowców, by nie doszło do kontuzji, która wykluczy z przygotowań na całe miesiące.
- Udało się przebiec morderczy dystans. I zaraz pojawiło się pytanie: co teraz?
- Przyszedł mi do głowy triathlon. Pełny Ironman. 3,8 km w morzu, 180 km rowerem i na koniec maraton 42 km. Tylko był jeden problem - ja kompletnie nie umiałem pływać. Na basenie nie byłem w stanie przepłynąć stu metrów.
- I taki był stan pańskiego przygotowania styczniu ubiegłego roku...
- Tak. Nie potrafiłem zrobić czterech nawrotek na basenie. Pływałem stylem będącym rozpaczliwą mieszanką wszystkiego. Ale na tym polega wyzwanie. Woda stanowiła potężną przeszkodę. Technika, wydolność, by przepłynąć 3,8 km, w dodatku w morzu, czyli środowisku totalnie obcym.
- I jak pan sobie poradził?
- Miałem wielkie szczęście, że na basenie trafiłem na Michała Starczowskiego. On mnie nauczył wszystkiego niemal od zera. To nie jest tylko kwestia techniki, ale także zaprzyjaźnienia się ze środowiskiem, pokonania lęku. Jednak pokonanie 3,8 km w morzu było dla mnie przerażające. To ogromne wyzwanie. We włoskiej Cervii udało mi się zrobić pełnego Ironmana w 12,5 godziny!
- Po ośmiu miesiącach po rozpoczęciu nauki pływania?
- Dokładnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy Michała. Mieliśmy treningi nie tylko na basenie, ale i Jeziorze Czorsztyńskim. Wtedy zachwycił mnie "open water", czyli pływanie na otwartych akwenach. I to spowodowało, że jak zrobiłem te zawody, znów padło pytanie, co teraz... I to właśnie Michał wpadł na pomysł Czorsztyn Challenge. By opłynąć jezioro dookoła. I ostatni rok trwały przygotowania do tego.
- To 25 km w wodzie bez możliwości dotknięcia dna stopą czy złapania się choćby na moment burty łodzi.
- Tak. Ja się doskonale bawiłem, natomiast Michał zrobił 25 km w łodzi obok. I to nie tylko płynął, ale podawał mi na wysięgniku jedzenie i picie. Każdy zawodnik jest inny i trzeba znaleźć u niego optymalne długości płynięcia, częstotliwość i długość przerw, czy kaloryczność posiłków. Trzeba dostarczać dokładnie tyle kalorii ile należy, bo jeśli żołądek powie dość na środku jeziora, to może być problem. Takie wyzwanie to rodzaj eksperymentu na organizmie zawodnika. Michał też musiał stale korygować moją technikę w miarę jak pojawiało się coraz większe zmęczenie. Przygotowania były więc mocno skomplikowane, ale udało się.
- Czyli można powiedzieć, że umie pan już pływać.
- Nie! Żeby dobrze się tego nauczyć, potrzeba jakichś czterech lat. Ja potrzebuję jeszcze przynajmniej dwa lata, by doskonalić to, czego się nauczyłem.
- I czego się pan dowiedział, jeśli chodzi o priorytety w biciu rekordów?
- Najważniejsza rzecz, to mieć kochającą żonę.
- Rozumiem, że nie miał pan za wiele czasu, by zajmować się rodziną ani firmą, którą wspólnie prowadzicie.
- Oczywiście, doba ma 24 godziny. Przygotowania to dwa razy w tygodniu godzina siłowni, by mięśnie były w dobrej kondycji. Raz zajęcia mobility na sali zwiększające możliwości ruchowe. Oprócz tego 2-3 razy w tygodniu pływanie. W tygodniu trwają one godzinę - półtorej, a w weekend jeden trening musi potrwać trzy - cztery godziny. To trening najbardziej istotny, długodystansowy. Fizycznie nie da się pokonywać maksymalnych długości co weekend. Przygotowując się np. do maratonu to są dystanse około 20-30 kilometrów.
- Co pana napędza?
- Ekscytujące jest wyzwanie, cel, który daje energię. Ale nie wiem czy ważniejsze od niego nie jest samo przygotowywanie. Droga, która trwa rok albo trzy, składa się z takiej ilości treningów, kontaktów ze wspaniałymi ludźmi, że powoduje to, że inaczej funkcjonuję na co dzień. Wierzę, że jestem lepszym ojcem, mężem, pracodawcą. Mniej przejmuję się drobnostkami.
- Niektórzy przekonują, że to efekt wydzielanych przez organizm endorfin, które działają niemal jak narkotyk. Jest pan uzależniony od sportu?
- Po każdym dużym wyzwaniu trenerzy zalecają nic nie robić przez jakieś dwa tygodnie. I czegoś wówczas mi bardzo brakuje. Ale sport to czas na przemyślenie, zdystansowanie się od rzeczy, którymi się denerwujemy. Wtedy się okazuje, że niektóre sprawy nie są warte zdenerwowania.
- Wydaje się, że to tylko godzina dziennie, ale codziennie. Nie ma pan poczucia zaniedbania rodziny, pracy?
- Oczywiście, że mam. Mam poczucie, że chciałbym więcej dać siebie rodzinie, firmie. Ale moja żona Kamila mnie tonuje mówiąc, że naprawdę świat jest na dobrej drodze, wszystko jest w porządku i mogę iść na trening. A trening to nie jest godzina, bo trzeba tam dojść, wrócić, po treningu się rozciągnąć, doprowadzić do ładu i z godziny robią się dwie. To wymusza lepszą organizację. Przestaje się oglądać telewizję, mniej czasu spędza się w mediach społecznościowych. Doba ma 24 godziny. Staram się ograniczać rzeczy mniej wartościowe, na które traci się mnóstwo czasu.
- Po każdym wyzywaniu zaczyna się myślenie co teraz. Jaki pan ustawia sobie następny cel?
- Moje marzenia sportowe związane są z doskonaleniem techniki i zawodami pływackimi. Marzą mi się zawody Oceanman - 10-25 km w różnych częściach świata. To zbliżone do Ironmana, ale ogranicza się tylko do pływania na morzach świata. Marzą mi się zawody na Morzu Śródziemnym czy Atlantyku. Wiem, że muszę jeszcze polepszyć technikę, zrobić odpowiedni nawyk ruchowy, to ważniejsze niż siła mięśniowa. Fascynuje mnie magia sportu, uczenie się nowych rzeczy i poznawania nowych środowisk. Bo każde jest specyficzne i pozytywne na swój wspaniały sposób. Najwspanialszym wyzwaniem w sporcie jest nieporównywanie się z innymi.
- Jak to? Przecież sport to właśnie rywalizacja z innymi!
- Jednak każdy jest inny, ma inne możliwości i talenty. Pozytywne emocje sportu i rozwój własny są oparte na braku porównywania się! Jest takie powiedzenie maratończyków: biegniemy razem, a ścigam się sam ze sobą. Bieg, który najbardziej utkwił mi w pamięci, to charytatywny Bieg po Oddech w Zakopanem. Przede mną biegła Justyna Kowalczyk. Ma mi być przykro, że byłem gorszy? Za mną biegli chorzy na mukowiscydozę. I co, mam się cieszyć? Jestem z nich dumny, że dobiegli mimo swej choroby! Jesteśmy tam, gdzie mamy być i należy czerpać radość z możliwości jakie mamy tu i teraz i z przyjaciół, rodziny, którzy nas wspierają w byciu lepszym niż byłem wczoraj. W Berlin Maraton w 2018 roku razem ze mną biegło 48 tys. osób. I wtedy Eliud Kipchoge pobił rekord świata. Minęło pięć lat i kompletnie nie pamiętam, który ja tam byłem, ale pamiętam, że RAZEM zrobiliśmy rekord świata. Fakt, że biegli zawodnicy z ponad 120 krajów, fakt, że jak on był na mecie to ja biegłem dopiero w połowie stawki, ale robiliśmy to razem!
- Miał przed kim uciekać!
- No tak, goniłem mistrza świata (śmiech). Są tabele wyników. Ale tak naprawdę, najważniejsze jest pamiętać, by dziś być lepszym, niż było się wczoraj.
Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.
-
PRACA | dam
Wspólnota Mieszkaniowa INFINIUM - Aleje 3 Maja 5 w Zakopanem - POSZUKUJE FIRMY ŚWIADCZĄCEJ USŁUGI SPRZĄTANIA BUDYNKU (klatki schodowe, korytarze, itp.) ORAZ TERENU ZEWNĘTRZNEGO. Kontakt w sprawie zakresu do złożenia oferty tel. 889 18 91 54 - zarządca nieruchomości.
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Białka Tatrzańska -sprzedam działke z pozwoleniem na budowę , bardzo dobra lokalizacja 660797241 b12.pl.
-
PRACA | dam
Stacja Narciarska Suche zatrudni Kierownika z doswiadczeniem i zamiłowaniem do Narciastwa praca całoroczna. 606835437 apartamenty@dw-jedrol.pl
Tel.: 606835437
-
PRACA | dam
Przyjmę UCZNIA NA PRAKTYKĘ W ZAWODZIE SPRZEDAWCA. 889 694 718.
-
PRACA | dam
WIZY USA, WYJAZDY, ZIELONA KARTA. 501 809 644
-
PRACA | dam
Przyjmę do pracy do sklepu spożywczego na 1/2 etatu możliwość przyuczenia. Nowy Targ kontakt telefoniczny 500289160. 500289160
Tel.: 500289160
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Białka Tatrzańska ---sprzedam działke 1,4 hektara w jednym kawałku z dojazdem 660797241.
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam bez pośredników DZIAŁKĘ W JORDANOWIE 1500 m2, widokową, częściowo uzbrojoną. Teren zabudowań jednorodzinnych i zagrodowych. 728 710 702, 605 879 327.
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Dom Lipnica Mała z działka 11 arów sprzedam 660797241 b12.pl.
-
USŁUGI | budowlane
Malowanie ,szpachlowanie ,ścianki sufity podwieszane , solidnie,szybko. 508441711
Tel.: 508441711
-
PRACA | dam
Pracownik budowlany. Firma budowlana poszukuje pracownika budowlanego na terenie: Zakopane, Nowy Targ, Białka Tatrzańska, Bukowina. 602493811
Tel.: 602493811
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam BACÓWKĘ, nowo wybudowaną na Sralówkach. 515 503 494, 18 265 39 77.
-
PRACA | dam
SPRZĄTANIE APARTAMENTÓW W KOŚCIELISKU, PRACA STAŁA UMOWA O PRACĘ/ZLECENIE. 698954671 www.osadawidokowa.pl d.zacharko@gorskagrupa.pl
Tel.: 698954671
-
SPRZEDAŻ | różne
AD BLUE - Z DYSTRYBUTORA - STACJA PALIW PAPI SERVICE, ZAKOPANE - SPYRKÓWKA 4. WYGODNE TANKOWANIE, NAJLEPSZE CENY! Tel. 18 20 17 467. www.papiservice.pl
-
NAUKA
Niepubliczne Przedszkole Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny w Zakopanem przy ul. Krzeptówki Potok 12 zaprasza dzieci w wieku 2,5 - 3 lata. Zapewniamy: świetną bazę lokalową, własną kuchnię, doświadczoną kadrę, przystępne ceny. Zapraszamy do kontaktu mailowego: przedszkolemisjonarki@gmail.com lub telefonicznego 690 124 554
-
USŁUGI | budowlane
FLIZOWANIE, ŁAZIENKI, MALOWANIE. 798 476 308.
-
USŁUGI | budowlane
USŁUGI BLACHARSKO-DEKARSKIE, KRYCIE I PRZEKRYCIA DACHÓW, KOMINY, BALKONY, RYNNY, GZYMSY, FASADY. 889 388 484.
-
USŁUGI | budowlane
FLIZOWANIE, REMONTY, WYKOŃCZENIA. 882080371.
-
USŁUGI | budowlane
KAMIENIARSTWO. 882080371.
-
KUPNO
Kupię LIMBĘ na pniu. 605 306 244
-
PRACA | dam
Nowopowstająca piekarnia rzemieślnicza w Zakopanem, zatrudni piekarza, cukiernika i kucharza śniadaniowego. Mile widziane także osoby z pasją chętne do przeszkolenia. Nie zapewniamy noclegu. 602124461
Tel.: 602124461
-
KUPNO
OBWOŹNY SKUP ZŁOMU - dojazd do klienta. SKUP STARYCH SPAWAREK. 536 269 912.
-
USŁUGI | budowlane
CIEŚLA BLACHARZ, BUDOWA OD PODSTAW. 516 563 400.
-
PRACA | dam
Piekarnia w Zakopanem zatrudni PIEKARZA. Praca stała, dobre warunki. 604 102 804, 602 285 793.
-
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ KAŻDEGO MERCEDESA SPRINTERA. 531 666 333.
-
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ KAŻDĄ TOYOTĘ. OSOBOWE, TERENOWE. CAŁE LUB USZKODZONE. 531 666 333.
-
USŁUGI | inne
WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098.
-
PRACA | szukam
KUCHARKA, POMOC KUCHENNA, POSPRZĄTAM. 796 358 958.
-
USŁUGI | budowlane
MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325.
-
USŁUGI | budowlane
KAMIENIARSTWO, ELEWACJE, OGRODZENIA - WSZYSTKO Z KAMIENIA. 509 169 590.
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
DZIAŁKA BUDOWLANA W MURZASICHLU 19 arów, kameralna. 517 018 380
-
SPRZEDAŻ | różne
NOWE KILIMY RĘCZNIE TKANE (z owczej wełny). Wzór: jarzębina (60/80). Tel. 793 887 893
-
SPRZEDAŻ | różne
Sprzedam GOBELIN - pejzaż zimowy - (145/80). TORBY JUHASKIE. Tel. 793 887 893
-
USŁUGI | budowlane
OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284.
-
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105.