- Skąd wzięła się u pana taneczna pasja?
- Mam wrażenie, że z tańcem się urodziłem. To moje życiowe powołanie. Rodzice zabierali mnie na koncerty, festiwale. Gdy miałem jeszcze kilka miesięcy, na Festiwalu Folkloru Ziem Górskich występował zespół z Turcji. Podobno w rytm ich uderzeń w bębny nóżka zaczęła mi idealnie podskakiwać. Odkąd pamiętam tańczyłem do muzyki. Przełomowym momentem była chwila, gdy mama postanowiła coś z tym zrobić. Miałem 4 lata i zapisała mnie na baletowe zajęcia w szkole artystycznej. W tym wypadku jednak trochę mi ten balet nie pasował. Może dla tak małego dziecka była to zbyt wysoka półka.
- Nie przekreśliło to jednak pana tanecznej pasji?
- Z jednej strony taniec mnie wciągnął, ale wiedziałem, że balet nie jest dla mnie. Może zniechęciłem się również dlatego, że byłem na tych zajęciach jedynym chłopcem, co mi trochę przeszkadzało. Zamieniło się to jednak w poszukiwanie tanecznej ekspresji. Później z bratem zapisaliśmy się do hotelu Belveder na zajęcia tańca towarzyskiego. Okazało się, że łatwo mi to przychodzi. Im bardziej on był żywiołowy, tym lepiej. To był też czas, gdy wielką popularnością cieszyły się programy typu "Taniec z gwiazdami". Do Zakopanego przyjechali zwycięzcy tego programu Kasia Cichopek i Marcin Hakiel. Prowadzili tutaj warsztaty taneczne, na które się zapisałem. Ten kurs kończył się wielkim przedstawieniem przed rodzicami, był bardzo intensywny i dużo dał mi na mojej tanecznej drodze.
- Później odkrył pan swoje taneczne przeznaczenie.
- Tak, pod koniec szkoły podstawowej zacząłem chodzić do TTA na popularne wtedy warsztaty z tańca nowoczesnego. Gdy miałem 13 lat, przyjechał do nas choreograf ze Spytkowic Kamil Główczak, który stworzył sekcję hip-hopu. Okazało się, że po tych wszystkich poszukiwaniach ten hip-hop jest najbliższy mojej tanecznej wizji i zostałem z nim do dziś. 10 lat temu, gdy Kamil wyjechał z Zakopanego, sam zacząłem prowadzić zajęcia. W 2019 roku założyłem własną szkołę taneczną.
- Udało się też dostać do prestiżowych międzynarodowych konkursów.
- Dwa razy z moją grupą miałem okazję z polskich eliminacji awansować do tanecznych mistrzostw świata, czyli do Dance World Cup. Byliśmy w Bukareszcie i w Niemczech w Offenburgu. Za każdym razem zajmowaliśmy ósme miejsca. Były to niesamowite przeżycia, udowodniliśmy, że nie mamy się czego wstydzić, że grupa z Zakopanego tańczy na równi z najlepszymi.
- Czym powinien charakteryzować się bardzo dobry tancerz?
- Najważniejsza jest szczerość w tańcu. Za szczerością i autentycznością ruchu idą piękne emocje. Wtedy widać, że nie jest to taniec udawany. W tym wypadku nie zależy to od stylu. Gdy tancerz uważa to, co robi, za swoją pasję, angażuje się w to, co robi, wychodzi jego pełna taneczna szczerość. Tancerze powinni też do układów choreograficznych dodawać coś od siebie.
- Co taniec daje w zwykłym, codziennym życiu?
- Taniec otworzył mnie na drugiego człowieka. Dodał pewności siebie. Często jest tak, że nie potrafię czegoś wyrazić słowami w życiu codziennym, a w tańcu jestem w stanie więcej powiedzieć. Chyba wolę więcej tańczyć niż mówić.
- W tańcu można wyrazić wszystkie ludzkie emocje?
- To trochę niezbadana ścieżka, ale wydaje mi się, że tak. Piękne jest to, że taniec wciąż jest przez nas odkrywany. Jeżeli czegoś nie da się zrobić, to tancerze będą poszukiwać ekspresji, aby to wyrazić. To pokazuje też ewolucję tańca, który ciągle się zmienia, ciągle poszukuje.
- Czy taniec daje szczęście?
- Czasem wydaje mi się, że tylko taniec daje mi szczęście. Nie ma tu udawania, jest to pełna euforia, czasem przeżywamy ją sami, czasem z drugim człowiekiem. gdy z kimś tańczymy. Teraz mamy ciężkie czasy, dotyka nas duże przeciążenie złymi myślami. Gdy tak się dzieje, po próbach, spektaklach tanecznych, wszystko znika. Pozostaje czysta euforia i szczęście.
- Potrafi pan zatańczyć po góralsku?
- Gdy jestem zaproszony na wesele i są tam takie tańce, to z przyjaciółmi, którzy są góralami, szybko łapię kroki. Jest to jednak jedyny styl tańca, którego nigdy się nie uczyłem. To trochę moje małe marzenie, spróbować tego tańca. Zawsze podziwiałem góralską regionalną tradycję. Podziwiam też ludzi, którzy próbują łączyć styl góralski z baletem. Może trzeba spróbować połączyć hip hop z tańcem góralskim, kto wie?
Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.