Detoks bez limitu promili

Jeszcze niedawno Anna Zapała, właścicielka Prywatnego Centrum Terapii w Koninkach, miała wielki problem, co zrobić z ludźmi, którzy są w ciągu alkoholowym lub lekowym i nie mogą liczyć na pomoc w odtruciu na oddziałach szpitalnych. Prawdziwą zmorą jest przepisowy 1 promil – dopuszczalna ilość alkoholu we krwi, z którą można przyjąć na szpitalny oddział detoksykacyjny. – Mieliśmy wiele telefonów z zapytaniami, gdzie można odtruć pacjenta, który ma np. 3 promile alkoholu i chce się leczyć, a każą mu przyjść, jak będzie miał poniżej promila. Człowiek, który jest w ciągu, pije kilka dni non stop, ma we krwi 4 i więcej promili. Gdy promile wietrzeją, cierpi i prosi o pomoc. W większości przypadków u ludzi w obsesji picia próby osiągnięcia poziomu1‰ alkoholu we krwi kończą się ucieczką z domu do kolejnego picia lub awanturą. Wożenie go na oddział ratunkowy zwykle też niewiele da, gdyż stan, w jakim się znajduje, „nie zagraża jego życiu”.

Tak pojawił się pomysł na uruchomienie przy którymś ze szpitali punktu detoksykacyjnego, w którym nie ma limitu promili dla przyjmowanych osób. Pozytywnie odpowiedział na niego zarząd rabczańskiego uzdrowiska oraz ordynator szpitala kardiologicznego. – To pierwszy taki punkt w Małopolsce – cieszy się Anna Zapała, – Tu pacjent nie jest traktowany jako osoba gorszej kategorii, nikt poza personelem nie wie, z jaką chorobą on tu przychodzi.

Dr Marek Karpiński, ordynator szpitala, przekonuje, że pacjenci mogą liczyć na fachową pomoc. Podczas przyjęcia robione są wszelkie potrzebne badania, a potem stosowane odpowiednie leczenie. – Mamy osobny pokój z łazienką, telewizorem, by pacjent przez okres detoksykacji czuł się bezpiecznie. Mamy wyszkolone pielęgniarki i lekarzy, którzy doskonale sobie radzą z takimi przypadkami. Podajemy środki odtruwające, właściwe dawki leków uspokajających i prowadzimy ciągłą obserwację chorego. Pacjent ma również dostęp do wykwalifikowanego psychologa lub psychoterapeuty, który wyjaśnia, że odtrucie to początek zmiany życia na lepsze – podkreśla.

Oprócz tego uzależnieni to pacjenci, którzy cierpią na choroby sercowe i tu mają szansę wykonać szereg specjalistycznych badań.

Jak się jednak okazuje, odtrucie nie jest tanie i w tym punkcie trzeba za nie zapłacić z własnej kieszeni blisko 400 zł za dobę. Tymczasem, by osiągnąć zamierzony skutek, trzeba leczyć się przynajmniej od 3 do 7 dni. Jeśli jest taka potrzeba, można też zorganizować na miejscu spotkanie z terapeutą. Ci, którzy chcą, mogą kontynuować leczenie w ośrodku w Koninkach – jak dotąd większość osób z tego korzystała.

– Detoks jest dobrowolny, a jeśli komuś w pewnym sensie ratuje się życie – to kwestia pieniędzy jest drugorzędna – przekonuje Marek Zapała, który sam uporał się z alkoholizmem. – Trzeba zdać sobie sprawę, że trzeźwienie zaczyna się od przywrócenia choremu świadomości – czyli przerwanie obsesji picia. Większość alkoholików nie potrafi tego zrobić. Detoks (na który kieruje PCTU KONINKI) to odtrucie organizmu ze środków zmieniających nastrój (alkohol, leki, dopalacze).

Józef Figura