Zakopane: Turystyczne śmigło z protestami

Śmigłowiec firmy Salt Aviation od kilku dni ląduje w okolicy hotelu Mercure Kasprowy na Szymoszkowej. To ma być kolejna turystyczna atrakcja Zakopanego. Na pokład maksymalnie wchodzą 3 osoby, ale w sumie nie mogą ważyć więcej niż 170 kilogramów. - Latamy tylko w pogodne dni, nad Zakopanem, Gubałówką, długość lotu to 15 km i kosztuje 500 zł. Za wyższe stawki oferujemy loty nad Jezioro Czorsztyńskie czy do Bukowiny Tatrzańskiej - mówi Marcin Szamborski, pilot, instruktor i przedstawiciel firmy Salt Aviation.

Loty budzą jednak protesty okolicznych mieszkańców. - W sobotę to był wręcz koszmar, śmigłowiec startował co chwila. Nie wiem, czy można tak sobie dowolnie latać i lądować, gdzie popadnie, czy nie trzeba mieć na to jakichś pozwoleń. Dotychczas mieszkaliśmy w spokojnej okolicy, a teraz mamy taką \"atrakcję\" nad głowami - mówi mieszkanka ul. Ubocz, położonej niedaleko hotelu.

Firma Salt Aviation starała się w zakopiańskim urzędzie miasta o zgodę na budowę przy hotelu stałego lądowiska. - Ale takiej zgody nie otrzymała. O tym, co może znajdować się w danym miejscu, decydują plany zagospodarowania przestrzennego, a w tym miejscu nie przewidują one lądowiska. Można więc powiedzieć, że śmigłowiec ląduje niezgodnie z zapisami planu. Takie legalne lądowisko znajduje się na przykład w okolicach hotelu Nosalowy Dwór - tłumaczy wiceburmistrz Wojciech Solik.

Marcin Szamborski z Salt Aviation potwierdza, że rzeczywiście firma nie dostała zgody na uruchomienie stałego lądowiska. - Zgodnie z przepisami możemy jednak 14 razy lądować w jednym miejscu, a następnie przenosić się w inne. Nie musimy dysponować stałym lądowiskiem. Mamy także wszelkie inne pozwolenia i certyfikaty. Jeśli chodzi o protesty mieszkańców, to trudno je komentować, mogę tylko zapewnić, że będziemy latać nad Zakopanem tylko do końca sierpnia - dodaje Marcin Szamborski.

pp