Gang rodem z Ratułowa

Sędzia amerykańskiego sądu United State District Court District of Arizona aresztował 11 osób podejrzanych o handel narkotykami oraz produkcję substancji odurzających, pochodzących z czystych narkotyków. Jak udało nam się ustalić, agenci z Brygady Antynarkotykowej obserwowali gang ponad 3 lata. Wśród aresztowanych jest 9 Polaków i 2 osoby o meksykańsko brzmiących nazwiskach. Cztery osoby są spokrewnione i spowinowacone. To najbliżsi Antoniny M. – jej syn, synowa i zięć.

Dopóki proces sądowy nie wykaże, że zarzuty postawione podejrzanym przez agentów brygady antynarkotykowej są prawdziwe, w myśl prawa są oni niewinni. Nie znamy jeszcze wysokość kaucji, dzięki której mogliby opuścić areszt.

Szef gangu

Głównym oskarżonym jest 40-letni Tadeusz M., syn Antoniny. Na nim ciąży najwięcej zarzutów. Specjalny Agent Brygady Antynarkotykowej w uzasadnieniu wniosku o aresztowanie napisał, że Tadeusz M., działając w zmowie z innymi oskarżonymi, z premedytacją i w pełni świadomie zorganizował grupę przestępczą, której był nie tylko głównym organizatorem i szefem, ale też zajmował się dystrybucją i zabezpieczaniem środków potrzebnych do przestępczej działalności.

Zablokowane konto ZPPA

We wniosku o aresztowanie Antoniny M. agenci napisali, że zarzucają jej przechowywanie narkotyków, udział w produkcji substancji pochodnych, a także tzw. „pranie pieniędzy” pochodzących z tej działalności. Niewykluczone, że jej zatrzymanie może mieć negatywne skutki dla prowadzonego przez nią koła Związku Podhalan w Ameryce Północnej. Jej nazwisko było pierwsze na koncie bankowym koła Ratułów. Może więc ono zostać pozbawione wszelkich finansowych środków. Prawdopodobnie konto zostało już zablokowane.

Może nie wiedziała

Wielu Podhalan w Chicago uważa, że Antonina M. została wplątana w aferę przez syna. Niewykluczone, że przechowując jakieś paczki, mogła być nieświadoma tego, co zawierają. Jest jednak także zarzut „prania pieniędzy”, który w Ameryce należy do bardzo mocnych oskarżeń. Detektywi utrzymują, że mają na to dowody. Stąd prócz zabezpieczenia 6 mln dolarów, których – jak przypuszczają – „rodzinny gang” dorobił się na handlu narkotykami, prokurator będzie domagał się konfiskaty wszelkich nieruchomości i innych wartościowych przedmiotów, nie tylko tych obecnie należących do członków gangu, ale też tych, które kiedykolwiek w czasie działalności przestępczej zostały przez nich nabyte i później sprzedane lub też zamienione na inne.

Narkotyki w hurcie

W takich przypadkach rząd USA domaga się też, by sędzia zabezpieczał na rzecz skarbu państwa wszystkie nieruchomości, w których były produkowane i przechowywane narkotyki. W przypadku aresztowanych razem z Antoniną M. osób są to domy lub apartamenty znajdujące się w Phoenix w Arizonie (3 adresy) i po jednym w Mesa (Arizona) i Homer Glen w Illinois. We wniosku o areszt znajdują się zeznania agentów rozpracowujących grupę. Podane są nie tylko daty i miejsca przestępstwa, ale też ilości heroiny, kokainy i marihuany, będące przedmiotami transakcji. Nie są to małe ilości, gdyż we wniosku jest mowa m.in. o 1 kg czystej kokainy, 5 i 100 kg narkotyków przerobionych, 1000 kg marihuany. Są też zarzuty, że niektórzy oskarżeni, podając się za agentów nieruchomości i właścicieli firm, wynajmowali lokale, które przeznaczali na przestępczą działalność, produkując i przechowując w nich narkotyki.

Miłosz Sowa

Podhalańskie Chicago aż huczy od domysłów i plotek. Zdania na temat „pozazwiązkowego działania” Antoniny M. są różne. Od bagatelizujących całą sprawę do potępiających i mówiących, że nie ma co żałować kogoś, kto się dorabiał na ludzkim nieszczęściu. Szczególnie ostro mówią ci, którzy zetknęli się z uzależnionymi. Wiedzą doskonale, jakie to nieszczęście. A tym, którzy w takim zarabianiu pieniędzy nie widzą zła, proponuję przeglądać codzienne kroniki policyjne. Nie ma chyba dnia, żeby nie było w nich wzmianki o zastrzeleniu lub ciężkim zranieniu kogoś, kto miał coś wspólnego z handlem narkotykami. W tych przypadkach rzeczywistość wcale nie odbiega specjalnie od amerykańskich sensacyjnych filmów. Wystarczy porozmawiać z rodzicami dzieci, które uzależniły się od narkotyku. To straszna tragedia.