Nur pod lód

Bożena Dąbek, nowotarżanka, z zawodu sędzia, nurkuje od 8 lat, pasji tej poświęca każdą wolną chwilę. Także zimą. Zakopianka Monika Trebunia z zawodu jest architektem. Bakcyla połknęła rok temu – na początku stycznia zanurzyła się w lodowatych wodach Jeziora Czorsztyńskiego pierwszy raz. Na pewno nie ostatni. Podobne doświadczenie i podobny zapał ma Anita Fedorowicz, warszawianka z Zaskala. – To zacięte baby, twarde i szalone – charakteryzuje je krótko Andrzej Starczowski, instruktor i właściciel firmy „Nur z gór”, organizujący zimowe nurkowania. – Nurkowanie na rozpoczęcie roku to tradycja. Panowie tym razem wymiękli, że niby zimno, korki, a dla pań nie było przeszkód, zaparły się i 3 stycznia były gotowe do zanurzenia się w wodzie – dodaje.

– Oczywiście uwielbiam nurkowanie latem, w ciepłych wodach. Podziwianie rafy koralowej, kolorowych ryb, podwodnych przestrzeni czy penetrowanie wraków. Ale nurkowanie pod lodem to zupełnie innego rodzaju frajda. Jest trudniejsze, wymaga innego przygotowania, lepszej kondycji i większej siły, więc i satysfakcja jest większa – twierdzi Bożena Dąbek.

– Nurkowanie zimą to wyzwanie, robi się coś, co wydaje się nieosiągalne – tłumaczy z kolei Monika Trebunia. – No i zimą pod wodą jest mniejszy tłok – dodaje ze śmiechem. –Ważne jest też towarzystwo – bawimy się przy tym świetnie, a nasz instruktor Andrzej Starczowski stwarza naprawdę fajny klimat i powoduje, że czujemy się bezpiecznie – dodaje.

– Jestem zwolenniczką ciepłych wód, ale nurkowanie zimą to zupełnie coś innego, coś nowego, dlatego postanowiłam popróbować – tłumaczy Anita Fedorowicz. – Wydawało mi się, że nie przeżyję zanurzenia w lodowatej wodzie, a jednak udało się – twierdzi.

Samo przygotowanie terenu i sprzętu, wycięcie piłami potężnej dziury w lodzie wymaga nie lada wysiłku. Niemało energii przy zimowej aurze wymaga założenie skafandra wraz z ołowianymi obciążnikami. Sprzęt, z którym się schodzi pod wodę, waży ok. 20-30 kilogramów. – Po pierwsze trzeba pokonać strach przed wejściem pod lód, przed zamkniętą od góry przestrzenią. I opanować oddech. Trudny jest też zawsze sam moment zanurzenia, kiedy twarz styka się z lodowatą wodą – ma się wtedy uczucie jakby na głowie miało się obręcz. Zimno szybko jednak mija i pod wodą już nie czuje się chłodu – przekonuje Bożena Dąbek.
Zimowe nurkowanie jest krótkie, trwa do 35 minut. W Jeziorze Czorsztyńskim o tej porze jest lepsza przejrzystość, niż latem. – Nie ma żeglarzy, nic po jeziorze nie pływa, nikt nie mąci wody, można podziwiać podwodne pejzaże. W okolicach Kluszkowiec można oglądać pozostałości po zatopionych zabudowaniach – studnie i inne fragmenty architektury. Ja najbardziej jednak lubię okolice Zielonych Skałek – jest tam ciekawy podwodny lasek brzozowy, ładne pejzaże tworzą też podwodne skałki obrośnięte roślinnością – opowiada Bożena. – Podczas nurkowania bańki powietrza wypływają do góry i zatrzymują pod lodem, wygląda to niesamowicie – dodaje. – To naprawdę cudne przeżycie – piękno i mistyka – twierdzi. Zimą nurkuje raz, dwa razy w miesiącu. Twierdzi, że to bardzo dobry trening i wielka frajda.

Dlaczego ludzi pociąga nurkowanie zimą? – pytamy Andrzeja Starczowskiego. – Już sam fakt nurkowania przy niesprzyjających warunkach – przy mrozie, czasem deszczu na zewnątrz – pociąga. To pokonywanie własnych słabości – twierdzi instruktor. – Poza tym nie chodzi tylko o samo nurkowanie, to pretekst do spotkań towarzyskich – dodaje.

Jego zdaniem największa frajda zimą polega na zabawie z lodem. – Tu nie chodzi o schodzenie na duże głębokości, ale właśnie zabawę pod samą powierzchnią, podziwianie kształtów lodu, przebijającego się przez taflę światła. Można też usiąść na lodzie do góry nogami – wymienia.

Podkreśla, że największym problemem dla większości ludzi jest fakt zamkniętej przestrzeni pod wodą, ograniczenia lodem. Zimowe nurkowanie wymaga też nieco innego przygotowania, większego doświadczenia i większego wysiłku. Dlatego na taką przygodę zabiera tylko osoby po kursie nurkowania podlodowego lub będące w trakcie takiego szkolenia. Trzeba się odpowiednio ciepło ubrać. W trakcie zejścia pod wodę trzeba uważać, żeby nie zamarzł sprzęt z powietrzem, dlatego nie można oddychać na powierzchni wody.

– Pod lodem nurkuje się na uwięzi, wymaga ono także większej pracy zespołowej i nieco innego sprzętu, ale dzięki temu jest to bezpieczna zabawa – zapewnia instruktor.

Beata Zalot