Zakopane bez krwiodawstwa

Stacja krwiodawstwa działała w szpitalu na Kamieńcu przez 35 lat. Od poniedziałku 30 listopada jej drzwi są zamknięte na głucho. – oddaję krew od osiemnastego roku życia, jak poszedłem do wojska – mówi Wojciech Toczek z Witowa. Po raz ostatni zjawił się w Szpitalu Powiatowym w piątek. A przyjeżdżał tu od 1998 roku, przez jedenaście lat, regularnie co dwa miesiące. Oddał potrzebującym 27 litrów krwi. Po tym, jak dyrekcja szpitala wypowiedziała umowę zakopiańskiej stacji krwiodawstwa, darczyńcy, tacy jak on, będą musieli dojeżdżać do Nowego Targu.

Ideę krwiodawstwa krzewił już w latach 60. profesor Wit Rzepecki, lekarz zasłużony dla rozwoju torakochirurgii w Zakopanem. Krwiodawstwo w Zakopanem działało nieprzerwanie do grudnia br., zaopatrując w krew szpitale, gwarantując bezpieczeństwo chorym, wymagającym leczenia krwią.

Gdy we wrześniu alarmowaliśmy o wypowiedzeniu umowy dla stacji, dyrektor szpitala Regina Tokarz uspokajała, że szpital będzie miał swój bank krwi, że każdą ilość krwi można kupić i sprowadzić z Nowego Targu czy Krakowa. Po dobrych cenach. Że wcale nie wyrzuca krwiodawców na bruk. Wręcz przeciwnie: daje im nowe pomieszczenia. Problem w tym, że w obecnie zajmowane lokum stacja podległa Regionalnemu Centrum w Krakowie zainwestowała przed kilku laty 160 tys. złotych na remont. Teraz w nowych pomieszczeniach, wskazanych przez dyrektorkę szpitala – czyli w dawnej kuchni – remont kosztować ma ok. 300 tys. złotych. – My nawet nie chcieliśmy pieniędzy na te prace. Potrzebowaliśmy gwarancji, że jeśli zgromadzimy fundusze, zrobimy remont, to zostaniemy tu przynajmniej na dwadzieścia lat – wyjaśnia Maria Lambrecht. – Żeby można było mówić o jakiejś stałości. A ze strony dyrekcji dostaliśmy propozycję nowego kontraktu, którego warunki nie są bezpieczne nawet na rok. Nie wiemy, jaki wysoki będzie czynsz po nowym roku, prosiliśmy o zapewnienie odrębnego wejścia do stacji, powiększenie dwóch lufcików, tak aby można było zamontować w ścianie okna. Ale do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi na pisma.

Za to zaczął obowiązywać termin wypowiedzenia. Do końca listopada zakopiańska stacja obsługiwała tysiąc krwiodawców, którzy regularnie oddawali około trzech tysięcy jednostek krwi na rok. Zaspokajało to podstawowe potrzeby szpitali w Zakopanem. – Teraz przenosimy się do Szpitala Specjalistycznego na Kowańcu. Teren jest trzykrotnie większy, niż w powiecie tatrzańskim, nie wiem, ilu krwiodawców tam dotrze. Wcześniej można zadzwonić pod nr (18) 266 45 27

Pytam o dojazdy Wojciech Toczka. – Na pewno będę tam jeździł rzadziej, niż do tej pory. Bo nie mam na tyle czasu i możliwości dojazdu do Nowego Targu – kwituje wieloletni honorowy dawca.

Żeby podtrzymać ideę krwiodawstwa pod Giewontem, Maria Lambrecht organizować będzie przez jakiś czas dyżury w sanepidzie przy Chramcówkach. Wszystkich chętnych do oddawania krwi zaprasza w każdy poniedziałek i piątek w godz. 8-13.

Natomiast w najbliższą niedzielę, 6 grudnia, w godz. 8-15 punkt przeniesie się do salki przy kościele parafialnym w Nowem Bystrem. Kolejne grudniowe niedziele – 13 i 20 pobór krwi organizowany będzie w Stacji Opieki Caritas przy Kościele Najświętszej Rodziny. Krwiodawcy przyjmowani będą w godz. 10-16.

– Mam nadzieję, że w niedługim czasie znajdzie się lokal dla krwiodawstwa i krwiodawcy będą mieli możliwość regularnego oddawania krwi na miejscu. Słowa uznania i podziękowania kieruję do nich za poświęcenie, bezinteresowność, za to, że byli z nami od początku istnienia oddziału. Dziękuję ich rodzinom i wszystkim wspierającym nasze działania: księżom proboszczom, dyrektorom i nauczycielom szkół, policji, władzom miasta i powiatu, panu Januszowi Tylkowi oraz kolegom lekarzom za współpracę – żegna się z zakopiańskim szpitalem na Kamieńcu Maria Lambrecht.

Rafał Gratkowski