2021-09-05 19:51:33
Góry
Nie żyje Józef Nyka, legendarna postać w środowisku górskim
Taternik, alpinista, autor słynnych przewodników po Tatrach, publicysta, dziennikarz, ale też żołnierz AK. Zmarł 4 września w wieku 97 lat.
Józef Nyka (1924 -2021) zaczął chodzić turystycznie po Tatrach w 1940 roku, a taternictwo zaczął uprawiać w 1952 roku. W latach 1958-65 wytyczył około 20 nowych dróg (m.in. wschodnim filarem Rysów, wschodnią ścianą Młynarczyka, północną ścianą Małego Młynarza, wschodnią Mniszka) i dokonał pierwszych przejść zimowych.
W czasie wojny był partyzantem AK, przede wszystkim w Gorcach i Tatrach. Potem ukończył dziennikarstwo w Warszawie. Pisał o taternictwie, alpinizmie, ale również na tematy historyczne. Opublikował tysiące artykułów na tematy górskie. Jego przewodniki po Tatrach, uznawane za najlepsze, doczekały się wielu wydań. Wychowało się na nich wiele pokoleń miłośników Tatr. Jego książki inspirowały do górskich wędrówek.
Na 90. urodziny Józefa Nyki nasz redakcyjny kolega Apoloniusz Rajwa napisał obszerny artykuł, który publikujemy poniżej.
Józef Nyka jest jednym z najwybitniejszych znawców gór Polski i świata, gromadzącym wiedzę na ten temat od 70 lat i dzielący się nią w swoich książkach, przewodnikach turystycznych i tysiącach publikacji w czasopismach górskich krajowych i zagranicznych. Nadal aktywny intelektualnie, dociekliwy i skrupulatny w publikowaniu faktów z historii taternictwa, alpinizmu i himalaizmu.
Życiorys Józefa Nyki jest na tyle bogaty, że można by o nim napisać kilka książek poświęconych czasom partyzanckim, taternictwu i alpinizmowi, redagowaniu przez 28 lat "Taternika", działalności publicystycznej oraz organizacyjnej w klubach i stowarzyszeniach. Nie sposób w tym krótkim artykule zmieścić choć w zarysie jego dokonania, dlatego ograniczę się tylko do kilku związanych z naszym regionem.
5 lat na Podhalu i w Gorcach
To był w jego życiu pierwszy okres związany z górami. Urodzony w Łysininie koło Żnina na Pojezierzu Wielkopolskim, od dziecka marzył o górach. Swoją sprawność wspinaczkową sprawdzał, wchodząc na drzewa. Wysiedlony na początku wojny znalazł się na Podhalu. W Czarnym Dunajcu pracował ciężko po 12 godzin dziennie w niemieckiej fabryce hangarów lotniczych i wyposażenia lotnisk. Tylko niedziele i święta miał wolne od pracy, i to nie zawsze. Wtedy z kolegami wsiadali na rowery i jechali w Tatry Zachodnie. W wywiadzie udzielonym przed 23 laty Ziemowitowi Wirskiemu dla czasopisma "Góry" wspomina: - Mam zdjęcia, bodaj z 1942 r., z linką do suszenia bielizny ściągniętą ze strychu - jak w taternickich anegdotach. Weszliśmy z tą linką na Kominiarski Wierch wprost z Dolinki Dudowej. Nie bardzo wiedzieliśmy, co z tą liną robić, ale była. Potem przyszła działalność konspiracyjna. Zaczęliśmy w gronie rówieśników około 1941 r., a potem już poważniej, pod auspicjami ZWZ i AK. Była to działalność sabotażowa, zdobywanie broni, ja miałem na głowie nasłuch radiowy. Potem zostaliśmy zmobilizowani. W latach 1944-1945 był żołnierzem w szeregach IV Batalionu I Pułku Strzelców Podhalańskich. Dowódcą tego batalionu był Julian Zapała "Lampart". Józef Nyka miał pseudonim "Szpis". Batalion przeprowadził wiele wypadów na posterunki Straży Granicznej w Leśnicy w Pieninach, we Frydmanie, Nowej Białej i Trybszu na Spiszu oraz w Bukowinie Podszklu na Orawie. Brał też udział w rozbrojeniu niemieckiej jednostki ochrony kolei w Lasku, rozbiciu oddziału Wehrmachtu w Tylmanowej Rzece i bitwy pod Tylką. Oddział "Lamparta" miał swoje siedziby w Gorcach, m. in w Paśmie Lubania, a w jesieni 1944 r. na polanie Stawianiec nad Ochotnicą Górną. W dniach 18-22 października uczestniczył w "Bitwie Ochotnickiej" z przeważającymi siłami Wehrmachtu. Niemców udało się wówczas wyprzeć. Po okupacji kontynuował pracę konspiracyjną w obwodzie 315 WIN (Wolność i Niezawisłość), po czym został zdemobilizowany w stopniu sierżanta. Za działalność partyzancką i konspiracyjną odznaczono go Krzyżem Armii Krajowej, Krzyżem Zasługi z Mieczami (dwukrotnie), Medalem Wojska (czterokrotnie). W tym wojennym okresie życia poznał dobrze Gorce i przyległe tereny - po latach napisał świetne przewodniki turystyczne po Gorcach i Pieninach. Tatry poznawał wspinaczkowo po II wojnie. Nyka ma pamiętnik, w którym spisywał dzień po dniu działania w partyzantce, i jest tego, jak twierdzi, kilkaset stron zapisanych maczkiem. W ubiegłym roku ukazała się książka Dawida Golika: "Partyzanci "Lamparta". Historia IV batalionu 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK". Na jej okładce jest fotografia trzech partyzantów, w środku stoi Józef Nyka.
Od Tatr po Dolomity
Po wojnie podjął studia dziennikarskie i lingwistyczne, a na życie zarabiał pracą w szkolnictwie. Zaczął się wspinać w 1952 roku. W arkana tego sportu wprowadzał go zakopiański taternik Paweł Fogel, z którym przeszedł nieopisane nigdzie drogi. Fogel był taternikiem-romantykiem, miał swoje koleby w Tatrach, wspinał się często z dala od popularnych dróg wspinaczkowych. Potem Nyka poznał Barbarę i Czesława Momatiuków, wspinał się też z Bernardem Uchmańskim, Maciejem Popko, a z Adamem Szurkiem tworzyli znakomity zespół. Wytyczyli nowe drogi, niektóre uklasycznili, a były i takie, które przeszli w bardzo dobrym stylu i rekordowym jak na tamte lata czasie. Ma na koncie pierwsze przejścia: lewego filara Rysów, wschodniej ściany Młynarczyka, północno-wschodniej ściany Małego Młynarza. Poprowadził też nową drogę na Zadniego Mnicha z Małgorzatą Surdel-Nykową. Z Czesławem Momatiukiem przeszli Filar Mięguszowieckiego w trudnych warunkach zimowych w ciągu 10 godzin, a z Szurkiem drogę Łapińskiego na Mnichu w ciągu 2 godz. 15 minut, drogę Długosza na Kazalnicy w ciągu 5 godzin, a "Hokejkę" na zachodniej ścianie Łomnicy w ciągu 2 godz. 45 minut. Jak na początek lat 60. to były znakomite czasy. Miał świetny wykaz przejść dróg w Tatrach i 36 lat, kiedy za namową Momatiuka i Justyna Wojsznisa zapisał się w 1960 r. do Klubu Wysokogórskiego. Najtrudniejsze drogi przeszedł w Dolomitach w pierwszej połowie lat 60. w czasie centralnych obozów Klubu Wysokogórskiego. W 1962 r. był kierownikiem wyjazdu w rejon Cortiny. Wówczas z Adamem Szurkiem przeszli drogę Soldy na południowej ścianie Marmolady i drogę Cassina na północnej ścianie Cima Ovest. W następnym roku z Andrzejem Heinrichem przebyli drogi: na Torre di Valgrande, Solledera na Civetcie, direttissimę na Cima Grande i na Cima Ovest. Na trzecim i ostatnim sportowym wyjeździe w Dolomity w 1965 r. w czwórkowym zespole z Łaukajtisem, Porębą i Jungerem przeszli drogę Gran Diedro na północno-zachodniej ścianie Schiary. Z wyczynowym wspinaniem skończył w drugiej połowie lat 60. Jak powiedział, ze względów rodzinnych. - Miałem już wtedy dwie córki, nie wolno było ryzykować.
Pisanie o górach to życiowa pasja
Do pisania o górach podchodził bardzo poważnie od samego początku. Opierał się na materiałach źródłowych, wszystko sprawdzał. W jego pisaniu była sama esencja, a zaczęło się od monografii 2 dolin tatrzańskich - Roztoki i Pięciu Stawów Polskich oraz Rybiego Potoku. Nyka tak wspomina w swoim wywiadzie: - Ja do tych książek przeprowadzałem studia - to się dzisiaj prawie nie chce wierzyć - po 2 lata. Po kilkanaście godzin w bibliotekach, archiwach i wyjazdy - wtedy nie było to takie proste. Ale te monografie dały mi bardzo gruntowną znajomość nie tylko literatury, ale też archiwaliów - zwiedziłem archiwa nowosądeckie i krakowskie. Monografia Roztoki i Pięciu Stawów ukazała się w 1954 r., a Doliny Rybiego Potoku w 1956 r. Są to znakomite pozycje w tatrzańskiej literaturze, będące wzorcem, jak należy pisać takie monografie - do dzisiaj z nich korzystam. W tamtych latach napisał też broszurę "Podhalański Szlak Wolnościowy", opisującą najpopularniejszą wtedy trasę turystyczną na Podtatrzu Polskim - od Chochołowa po Niedzicę. W 1972 r. ukazały się "Tatry" - przewodnik turystyczny, poprzedzony 3 lata wcześniej przez "Tatry Polskie". Do dziś jest to najlepszy przewodnik po całych Tatrach, napisany w formie przystępnej dla przeciętnego turysty. Korzystali z niego również kandydaci na przewodników tatrzańskich szkolący się na kursach, nie mówiąc o ogromnej rzeszy turystów indywidualnych. - Gdy robiłem przewodnik "Tatry", jeździłem do archiwów i bibliotek do Budapesztu, Wiednia i Lipska. Mam za sobą dwukrotną lekturę kompletu roczników Węgierskiego Towarzystwa Karpackiego, po niemiecku na szczęście - 44 grube tomy. Myślę, że mało kto przez to przebrnął. Przewodnik "Tatry" był w następnych latach wznawiany i aktualizowany. Napisał też bardzo dobre przewodniki po Gorcach oraz Pieninach.
Osobny rozdział należałoby poświęcić okresowi, kiedy przez 28 lat był redaktorem naczelnym "Taternika". Myślę, że nie trzeba wyjaśniać, jaki w tym czasie wykonał ogrom pracy, by czasopismo ukazywało się regularnie. W 107-letniej historii "Taternika" Nyka zredagował aż 81 zeszytów. "Taternik" powstał w 1907 r. jako wierna kopia österreichische Alpenzeitung - to był dobry wzór dla pisma redagowanego dla wspinaczy i przez wspinaczy. - Moje zabiegi wiele lat później szły również w tym kierunku, by nie zmieniać ani doboru treści, ani układu rubryk. Przesiedziałem wiele lat w bibliotekach i wiem, że jest to warunek, aby w sprawny sposób odszukać potrzebną informację - wyjaśnia Nyka.
***
Wśród prezentów, jakie otrzymał jubilat z okazji 90. Urodzin, była również książka "Morskie Oko - przyroda i człowiek", napisana specjalnie dla jubilata przez zespół autorów pod redakcją Adama Choinskiego i Joanny Pociask-Karteczki o współczesnym stanie wiedzy przyrodniczej i humanistycznej Morskiego Oka. Wręczył ją jubilatowi Wiesław Wójcik, redaktor naczelny "Wierchów". Walne zebranie Stowarzyszenia Przewodników Tatrzańskich im. Klemensa Bachledy nadało Józefowi Nyce w 2009 r. godność członka honorowego.
Powiem krótko, wychowałem się tatrzańsko przede wszystkim dzięki trzem ludziom. Pierwszy to pan Józef Nyka i jego znakomite przewodniki, drugi to Michał Jagiełło i "Wołanie w górach", trzeci to Jan Długosz i opowiadania zawarte w tomie "Komin Pokutników" oraz inne, mniej znane.
Oczywiście autorów "górskich" czytuję i lubię wielu, ale ci trzej są dla mnie najważniejsi.
Mam nadzieję że córka pana Józefa, Monika będzie kontynuować wydawanie przewodników, gdyż kupuję każde kolejne wydanie :)
- Animalsi wypowiadając sie na temat przeciążeń koni pracujących w zaprzęgach bazują na konkretnych, inżynierskich wyliczeniach.
- Zapraszam wszystkich chętnych przedstawicieli czytającej mniejszości, na spotkanie z cyklu »CZARNE NA BIAŁYM« z udziałem PATRYCJI DOŁOWY autorki książki "WRÓCĘ, GDY BĘDZIESZ SPAŁA. Rozmowy z dziećmi Holocaustu". Spotkanie odbędzie się 19 czerwca 2019 roku, w środę, o godzinie 18:00, w kawiarni „Kmicic” w Zakopanem, przy ulicy Staszica 11a. Organizatorami wydarzenia są: Burmistrz Miasta Zakopanego, Wydawnictwo Czarne, Muzeum Tatrzańskie oraz Fundacja „Zakopiańczycy. W poszukiwaniu tożsamości”. Wstęp wolny – Zapraszam!
- 7 czerwca 2019 roku na terenach Gmin Zakopanego i Poronina po raz trzeci odbył się Rajd Szlakami Oddziału Partyzanckiego Wojciecha Duszy „Szaroty”- dowódcy pierwszego na Podhalu zbrojnego oddziału partyzanckiego, który podjął walkę z Niemcami i kolaborantami. W wyniku represji od jesieni 1943 roku zabitych zostało dziewięćdziesiąt sześć osób należących do jego oddziału lub z nim współpracujących.
-
- Grupa właścicieli prywatnych gruntów leżących pod historyczną trasą narciarską na Gubałówce zdobyła się na desperacki krok i od wakacji ubiegłego roku wprowadziła opłaty za przejście przez swoje działki. Członkowie Stowarzyszenia Rozwoju Gubałówki są pokrzywdzeni z powodu zamknięcia trasy narciarskiej, bo nie mogą uzyskiwać należnego im czynszu z tytułu dzierżawy. Obecne opłaty pozwalają częściowo zrekompensować ponoszone straty. Opłaty te są także elementem strategii, która ma doprowadzić do ponownego uruchomienia tej pożądanej trasy narciarskiej.
- Nazywam się Tymek Mróz, jestem radnym Miasta Zakopane oraz prezesem Lokalnej Organizacji Turystycznej Made in Zakopane. Staram się łączyć pracę zawodową z działaniem na rzecz Zakopanego, a korzystając z niniejszego bloga chciałbym pisać czym się zajmuję i konsultować pomysły - szczególnie w kontekście mojej obecności w Radzie Miasta.
- Monika Sznajderman mieszka w Beskidzie Niskim już ponad trzydzieści lat. I pisze wprost, że to jest jej miejsce na ziemi, powiada – „chciałabym zostać w nim do końca”, i dodaje, że tam znajduje się: „moje symboliczne i jak najbardziej realne jądro świata”. Jej najnowsza książka zatytułowana "Pusty las" ukazuje się na rynku 24 kwietnia, a już dwa dni później autorka spotka się z czytelnikami w Zakopanem.
- W dniu dzisiejszym mała wiewióreczka pojechała do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Dzikich. Liczba takich interwencji wciąż rośnie.
- Jestem mieszkańcem Zakopanego i od wielu lat chodzę po Tatrach. W moim ogrodzie od kilkunastu lat rosną krokusy. Niektóre z nich to „samosiejki”, a niektóre zasadziłem sam, by uzyskać większą gamę kolorów. Prze te lat nigdy nie przyszło mi do głowy, by zaprosić swoich znajomych z Polski czy Europy do oglądania tych kwiatów u mnie. Dlaczego? To oczywiste, po kilku minutach prawie wszystkie krokusy zostałyby rozdeptane! Nawet bez specjalnej premedytacji oglądających.
- I to jakiego życia! Maciej Wierzyński, znakomity dziennikarz prasowy i telewizyjny wspomina swoje zawodowe i także trochę prywatne życie. Od legendarnego "Studia 2" po "Horyzont", od warszawskiej "Kultury" do nowojorskiego "Nowego Dziennika", a po drodze jeszcze i Wolna Europa i Voice of America. W tle znakomici przyjaciele - Głowacki, Łubieński, Hopfer i Krasicki. Ciekawe życie i smakowita lektura. Autor spotka się z czytelnikami w Zakopanem już w piątek 29 marca.
- Brutalne zabójstwo w Zakopanem. Znany kurort staje się miejscem krwawej zbrodni skrywającym wiele tajemnic z przeszłości. W siedzibie zakopiańskiej fundacji prowadzonej przez małżeństwo milionerów znaleziono zwłoki mężczyzny. Ofiarą morderstwa jest Jan Lewcun, cieszący się powszechnym szacunkiem kierownik różnych miejskich instytucji. Właściciele uważają, że ktoś celowo chce ich skompromitować, bowiem fundacja, oprócz działalności kulturalnej, współpracuje ze Stowarzyszeniem Ochrony Zabytków w Zakopanem i skupuje zagrożone wyburzeniem stare, zabytkowe budynki.