Liceum umiera

Miesiąc temu pisaliśmy, że decyzją księdza inspektora w Krakowie liceum salezjańskie w Czarnym Dunajcu nie ogłosiło naboru do pierwszych klas na rok szkolny 2011/2012. Główna przyczyna wstrzymania naboru - brak kandydatów. Decyzja do tej pory nie uległa zmianie. Od 1 września księża salezjanie nie mają już 1. klas. Rok szkolny rozpoczynają 2 klasy - druga i trzecia. - Nie wiem, co będzie w przyszłych latach. Wszystko zależy od decyzji księdza inspektora - mówi ks. Wojciech Strzelecki, dyrektor liceum.

Wójt gminy oraz przedstawiciele komitetu założycielskiego przy liceum salezjańskim spotkali się w Krakowie z księdzem inspektorem. - Salezjanie motywują decyzję o wstrzymaniu naboru m.in. tym, że było za mało podań. Szkoły nie stać też na utrzymanie, ponieważ otrzymuje niskie dotacje z powiatu - relacjonuje Beata Palenik, przewodnicząca rady gminy. Zaproponowała, żeby księża otworzyli szkołę zawodową, co mogłoby przyciągnąć kandydatów. Pomysł jednak szybko padł. - Salezjanie uważają, że taka szkoła nie wychowuje. Argumentują, że system nauczania - 2 dni nauki i 3 praktyki nie wpływa dobrze na wychowanie uczniów, młodzież wymyka się wówczas spod kontroli - wyjaśnia przewodnicząca. Beata Palenik sugerowała również, żeby salezjanie zasięgnęli rady w Państwowej Podhalańskiej Wyższej Szkole Zawodowej w Nowym Targu. - Można by od nich zaczerpnąć jakiś pomysł, np. stworzyć szkołę o danym profilu, przecież tam jest tyle kierunków - przekonuje. Proponowała, aby założyć szkołę pomaturalną. Żaden z pomysłów nie zainteresował jednak salezjan. - Nasze starania nie przynoszą efektów. Nie wiemy, dlaczego młodzież nie chce składać podań. Może jedną z przyczyn jest to, że coraz więcej osób odchodzi od Kościoła i katolicka szkoła zniechęca - podsumowuje przewodnicząca rady. Walka o liceum jednak się nie kończy. Beata Palenik zapowiada, że we wrześniu na sesję gminną zostaną zaproszeni przedstawiciele powiatu oraz salezjanie, aby jeszcze raz porozmawiać o tym, jak ocalić szkołę. - Niech powiat i salezjanie jasno określą swoje stanowisko. Bądźmy dobrej myśli - przekonuje.

Monika Para