A może kawa?

A może kawa?

Będąc bardzo często na Słowacji, zaobserwowałem wiele różnic kulturowych i mentalnych, ale jest jedna, która zawsze mile mnie zaskakuje. Nasi południowy sąsiedzi mają bardzo wysoko rozwiniętą tradycję spędzania czasu w kawiarniach przy kawie. Nie ważne kto, w jakim jest wieku, nie jednokrotnie widywałem młode osoby w sobotni czy piątkowy wieczór w restauracjach, czy pubach przy kawie było to dla mnie dużym zaskoczeniem, ponieważ u nas z reguły w weekendowe wieczory można spotkać głównie osoby pijące alkohol, co według mnie nie jest w żaden sposób naganne :)
Pracując w słowackiej korporacji miałem w ciągu dnia 30-minutową przerwą obiadową, podczas której mogłem wyjść z firmy czy w dolny sposób spędzić czas. Na początku myślałem, że to są zasady wewnętrzne obowiązujące tylko w mojej byłej firmie. Nic bardziej mylnego. Z biegiem czasu zostałem uświadomiony, że w większości firm prywatnych czy instytucjach państwowych u naszych sąsiadów za miedzy w ciągu dnia jest pora obiadowa, jednym słowem sjesta :).
W godzinach popołudniowych kawiarnie, restauracje wypełniają się po brzegi, jeżeli się przyjdzie za późno, ciężko o wolny stolik w jakiejkolwiek knajpie. W tym czasie nasi sąsiedzi mają czas na spotkanie się z rodziną, czy po prostu znajomymi. Jest to oddech od pracy, który jak dla mnie był bardzo dużym zastrzykiem energii oraz oderwaniem od monotonności. Każda knajpka jest przygotowana na duży ruch, polecane są dania obiadowe, w przeliczeniu tańsze niż u nas a do wyboru z reguły jest kilka opcji (w zależności od lokalu). A po pracy przychodzi czas na kawę, i tak ponownie, czy to mała wioska z jedną karczmą, czy większe miasto ponownie w godzinach wieczornych restauracje są wypełnione, a w nich mnóstwo osób, które właśnie przy kawie spędzają czas z najbliższymi. Na początku nie mogłem tego zrozumieć, byłem przyzwyczajony, do wyjść jedynie w weekendy a z biegiem lat do posiadów w gronie znajomych przy jarzynowej „sałateczce” zakrapianej alkoholem w sobotni wieczór, ale głównie zimą, latem można powiedzieć, że menu jest urozmaicane o wszystko, co można przyrządzić na grillu ;). Nie jednokrotnie śmiałem się do znajomych Słowaków, że na Słowacji kawę podaje się w „wiadrach”, że ja wole wypić kawę w domu, a jak chce z kimś porozmawiać to dzwonie albo pisze do danej osoby, nie dochodziło do mnie, jak można tak bardzo marnować czas na ośmiogodzinnej kawie.
W Polsce przez ostatnich kilka lat jest zanotowany wzrost spożycia kawy, oczywiście najbardziej korzystają na tym kawiarnie sieciowe, które dzięki zabiegom marketingowym, wręcz stały się obowiązkiem i stałym punktem odwiedzin wielu osób, lecz jak dla mnie nie chodzi tu o sam napój czy relacje interpersonalne, ale o lansiarską fotkę na jeden z portali social media. W końcu zrozumiałem, że nie chodzi o samą „kawę” i jej picie, lecz o spędzanie czasu z osobami nam bliskimi, może dlatego Słowacy są bardziej pogodnym narodem, niż my?
Według mnie Słowacka tradycja delektowania się kawą to tylko okazja, aby spędzić czas w gronie bliskich osób w świecie realnym, a nie wirtualnym. Gdzie można w sposób kulturalny wymieniać się poglądami, czy po prostu porozmawiać o problemach, czy chwilach szczęścia, czy w końcu poplotkować. W świecie gdzie internet zastępuje nam znajomych, rodzinę musimy pamiętać, że na świecie nie ma nic cenniejszego niż drugi człowiek, dlatego też warto czasem pójść za przykładem naszych sąsiadów i zaprosić po prostu kogoś na kawę ;)
Kurtyna.