"Waterloo". Tytuł, który rozpoczął historię. Mamy dla Was książkę

Menadżer ABBY Stig Anderson doskonale zdawał sobie sprawę, że Eurowizja to szansa dla zespołu, by zaistnieć poza Szwecją. Potrzebna zatem była przebojowa piosenka z idealnym tytułem, krótkim i chwytliwym, takim, który, zdaniem Stiga, łatwo zapamiętać i zrozumieć w większości krajów. „Refren wymagał słowa składającego się z trzech sylab, które miało też być tytułem piosenki, to wiedział na pewno. (…) W końcu, podczas kartkowania książki z popularnymi cytatami, znalazł trzy sylaby, których szukał: Wa-ter-loo. Belgijskie miasto, które ze względu na przegraną Napoleona w starciu z brytyjską i niemiecką armią podczas bitwy niedaleko tego miasta w 1815 roku stało się symbolem porażki. Na bazie tego symbolu Stig zbudował szybko opowieść o kobiecie, która poddaje się miłości wytrwałego konkurenta”.

„Waterloo” było jednym z dwóch kandydatów zespołu na Eurowizję. Drugim była „Hasta Manana”. Stig wspólnie z Bjornem i Bennym zastanawiali się, na którą z piosenek postawić. „Waterloo” było według nich bardziej ekscytujące, ale za to „Hasta Manana” wpisywała się w format Eurowizji. Tylko że im nie zależało szczególnie na wygranej. Ich celem było pokazanie się liczącej setki milionów międzynarodowej widowni. Zamierzali zrobić ogromne wrażenie i nie chcieli niczego pozostawiać przypadkowi. Postawili więc na „Waterloo”. Piosenkę zaprezentowali 9 lutego 1974 roku na Melodifestivalen, ubrani w najbardziej ekstrawaganckie kostiumy, jakie kiedykolwiek widziano w tym konkursie. „Zespół zainspirował się grupami glamrockowymi, takimi jak T.Rex, Wizzard, czy The Sweet, i zwrócił o pomoc do projektantki Inger Svenneke, która miała butik w centrum Sztokholmu, gdzie Benny i Frida czasem robili zakupy. Błyszczące kolorowe tkaniny, pagony (pasujące do „militarnego” motywu piosenki) i buty na koturnie tworzyły stylizację, która musiała zrobić wrażenie na widzach”. I zrobiła. Zarówno stylizacja, jak i brawurowe wykonanie piosenki, dało ABBIE bilet na Eurowizję w angielskim Brighton, a 6 kwietnia również wygraną w tym konkursie. W ten sposób świat dowiedział się o istnieniu ABBY, a oni stali się sławni w ciągu jednej nocy.

Jak bardzo? W 1977 roku 3,5 miliona ludzi ubiegało się o bilety, aby zobaczyć ABBĘ w londyńskim Royal Albert Hall. Dostępnych było mniej niż dwanaście tysięcy miejsc. By zadowolić wszystkich londyńskich fanów, ABBA musiałaby zagrać w tym miejscu ponad sześćset koncertów. Tantiemy ze sprzedaży ich płyt na terenie Związku Radzieckiego były tak wielkie, że musiały zostać wypłacone w ropie naftowej. Tak jak chcieli, swoimi piosenkami podbili serca fanów muzyki pop, a z czasem sprzedali ponad 150 milionów płyt. W tym wyścigu tylko Beatlesi okazali się lepsi.

„ABBA. Historia kultowego zespołu” przeniesie was w klimat tamtych lat i przypomni niesamowitą czwórkę, której życie było dziwniejsze niż fikcja literacka. Niemniej ta historia wydarzyła się naprawdę.

Uwaga, książka!
Od Wydawnictwa ZNAK KONCEPT mamy egzemplarz książki. Otrzyma go osoba, która jako pierwsza napisze do nas dzisiaj, w środę 25.09 o godz. 17 na adres: konkurs@24tp.pl. W treści prosimy podać imię, nazwisko i adres, a w tytule maila wpisać: ABBA.

an