Małe kotki karmą pytona

Były ufne i śliczne - podkreśla Izabela Oleksy z Krościenka. Miały zaledwie 6 tygodni. Dwa kociaki urodziła jej kotka, trzeci był podrzutkiem, którego kocia mama przygarnęła. By znaleźć dla nich nowy dom, kobieta umieściła ogłoszenie w internecie. Na anons odpowiedziała Klaudia z Jaworek. Dziewczyna chciała zabrać wszystkie kociaki jak mówiła, jeden miał zostać u niej, pozostała dwójka miała trafić do koleżanek. Po kilkukrotnej wymianie SMS-ów i zapewnieniach, że trafiają one w dobre ręce, krościeńczanka zawiozła koty dziewczynie. - Nie przypuszczałam, że coś złego może je spotkać. Podałam nawet tej dziewczynie ich imiona, mówiłam, że jeśli chce może je zmienić- dodaje pani Izabela. Gdy po kilku dniach kobieta postanowiła zaktualizować ogłoszenie w internecie, odebrała telefon z Warszawy. Zadzwoniła do niej Monika Konarzewska, która słyszała o dziewczynie z Jaworek, karmiącej swojego węża żywymi kociętami. - Gdy mi ją opisała, wiedziałam, że to jej oddałam kociaki - mówi Izabela.

- Postanowiłam tę panią ostrzec, bo słyszałam o tej dziewczynie - wyjaśnia Monika Konarzewska. - Wiedziałam, że są unijne dyrektywy, które zakazują trzymania zwierząt szczególnie niebezpiecznych w domach. Dodatkowo to, w jaki sposób ona karmi w terrarium tego węża żywymi zwierzętami, miały oglądać dzieci. To najwyraźniej bezduszna osoba.

Po telefonie z Warszawy mieszkanka Krościenka zawiadomiła policję. Dziewczyna przyznała się do nakarmienia gada małymi kociętami. O sprawie zostało także powiadomione Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Gdy o jej czynie zrobiła się głośna, nastolatka z Jaworek zamieściła ogłoszenie w internecie o sprzedaży 5-letniego pytona tygrysiego, zwierzę jednak udało się wcześniej jej odebrać, by przeprowadzić specjalistyczne badania.

- Nadal trwają czynności dochodzeniowe i przesłuchiwanie świadków w tej sprawie - tłumaczy Roman Wolski, rzecznik prasowy nowotarskiej policji. - Dziewczynie grozi od roku do 3 lat pozbawienia wolności.

ad